Kilka pokerowych rekordów znalazło się w Księdze Guinnessa. Między innymi ten na najdłuższy turniej, który rozgrywany był bez przerwy. Pięć lat temu gracze spędzili przy stołach ponad 36 godzin. Rekord wyśrubowano natomiast w 2013 roku, do blisko 49 godzin!
W Księdze Rekordów Guinnessa jest wiele osobliwych osiągnięć, a wśród nich nie brakuje także rzeczy związanych z pokerem. Jedną z takich kategorii jest najdłuższy turniej pokerowy na żywo, który rozgrywany jest bez przerwy.
Pięć lat temu w Delaware Poker Room podjęto próbę ustanowienia tego rekordu, rozgrywając turniej o nazwie Iron Man Poker Challenge. Event rozgrywany był bez żadnych przerw, z wyjątkiem tych na wymianę żetonów o niskich nominałach. Na starcie pojawiło się 192 zawodników, którzy opłacili 600$ wpisowego, co dało pulę nagród w wysokości 100.608$. Zwycięzcą imprezy został Czech Petr Konas, który w heads-upie pokonał Josha Palmera. Zwycięzca otrzymał 27.160$, a zdobywca drugiego miejsca 16.902$.
Nie to było jednak najważniejsze, po ostatnim rozdaniu turnieju okazało się, że trwał on dokładnie 36 godzin, 34 minuty i 41 sekund. A to oznaczało, że udało się spełnić wymagania Księgi Rekordów Guinnessa i turniej w Delaware Poker Room został w sierpniu 2012 roku uznany oficjalnie za najdłuższy turniej pokerowy rozgrywany bez żadnej przerwy.
Rekord został pobity i wyśrubowany jeszcze bardziej ponad rok później – w dniach 13-15 grudnia 2013 roku. 115 graczy spotkało się wówczas w Resorts World Manila, aby uczestniczyć w evencie APT Iron Man Poker Challenge.
Wpisowe do turnieju wynosiło 700 dolarów, a gracze na start otrzymali aż 100.000 żetonów i bardzo spokojną strukturę. Turniej rozpoczął się w piątek, a ponad 48 godzin później organizatorzy mogli dumnie pochwalić się pobiciem rekordu. W Księdze Guinnesa znajduje się on do dziś – wynosi 48 godzin, 55 minut i 58,5 sekundy.
Mistrzem eventu został Damon Shulenberger, który za wygraną otrzymał ponad 18 tysięcy dolarów. Pokerzysta z USA powiedział, że nigdy w życiu nie przeżył czegoś podobnego, gdyż właściwie nie opuszczał pokerowego stołu, nie spał dwie noce, ale w końcu mógł wznieść ręce w geście triumfu. Shulenberger w heads-upie wygrał z Koreańczykem Choi Kyoo, a ich finałowa batalia zaczęła się w 46. godzinie rozgrywania turnieju. Amerykanin przyznał, że ze względu na chęć snu i zmęczenie gracze chcieli skończyć heads-upa jak najszybciej, ale nie było to możliwe ze względu na strukturę turnieju.
Takie turnieje należą z pewnością do gatunku tych ekstremalnych. Po tak długiej grze niektórzy gracze zasypiali zapewne przy stołach. Wam też zdarzyło się kiedyś zbliżyć do tak długiej rozgrywki?