Pięć lat temu Jacek Kapica miał spore tarapaty. Nasz ulubiony „Szeryf” musiał spowiadać się przed funkcjonariuszami Centralnego Biura Śledczego i prokuratorem. Zanim zdążył jednak usłyszeć zarzuty, zmieniono osobę zajmującą się śledztwem.
Wiceminister Finansów i szef Służby Celnej, Jacek Kapica – to właśnie on w dużej mierze odpowiedzialny był za nowelizację ustawy hazardowej w 2009 roku. Po aferze hazardowej sprawująca ówcześnie władzę Platforma Obywatelska potrzebowała nowej twarzy do walki z nielegalnym hazardem. Stosunkowo młody, bardzo ambitny Kapica znalazł się w dobrym miejscu i we właściwym czasie. Jak doskonale wiemy, wszelkie gry hazardowe, w tym poker, który został wrzucony z nimi do jednego worka, zeszły do podziemia. Kapica w pewnym momencie za punkt honoru przyjął sobie natomiast bezsensowną walkę z pokerzystami.
Ustawa tak naprawdę nie działała, państwo na jej funkcjonowaniu rokrocznie traciło horrendalne pieniądze, lecz Kapica zdawał się tego nie widzieć. Robił dobrą minę do złej gry, chwaląc się kolejnymi pseudosukcesami. Aż przyszedł 10 stycznia 2013 roku i „Szeryfowi” mocno zrzedła mina. Wszystko dlatego, że do jego gabinetu wkroczyło Centralne Biuro Śledcze, a prokuratura postawiła zarzuty. Dzień później pisaliśmy wówczas tak:
Wiceminister finansów i szef służby celnej, Jacek Kapica, najprawdopodobniej usłyszy zarzut przekroczenia uprawnień – dowiedział się nieoficjalnie reporter RMF FM, Roman Osica. Według informacji RMF FM nie można wykluczyć, że prokuratura postawi mu także zarzuty korupcyjne.
Operację nadzorują prokuratorzy ze specjalnej grupy śledczej powołanej do zbadania kulis afery „jednorękich bandytów” z wydziału przestępczości zorganizowanej i korupcji Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku. Szukają odpowiedzi na pytanie, jak to się stało, że w krótkim czasie całą Polskę zalały dziesiątki tysięcy automatów do gier, tak zwanych jednorękich bandytów. Czy było na to urzędnicze przyzwolenie? Czy podwładni ministra Jacka Rostowskiego przymykali oko na wyciekające w ten sposób z budżetu pieniądze? – pisała natomiast Interia.pl.
Ostatecznie z zarzutów dla Jacka Kapicy nic nie wyszło. Dlaczego? Okoliczności do dzisiaj budzą wątpliwości i wydaje się w zasadzie pewne, że na prokuraturę wywierane były wpływy polityczne. Z dnia na dzień śledztwo zostało bowiem przeniesione do innej jednostki. W dodatku nastąpiło w momencie, kiedy zbliżał się termin przedawnienia sprawy. Tak o sprawie pisał portal TVN24.pl:
Wiceminister finansów i szef służby celnej Jacek Kapica miał usłyszeć zarzut niedopełnienia obowiązków służbowych. Uchylono go jednak, zanim do tego doszło, a prokuratorowi, który prowadził sprawę, śledztwo zostało odebrane. Co więcej, zostało ono przeniesione do zupełnie innej prokuratury.
Decyzja o przekazaniu tak obszernego śledztwa – tylko w wątku dotyczącym odpowiedzialności urzędników Ministerstwa Finansów, liczącego 120 tomów akt – może zaskakiwać. – Opowiada się u nas, że zostało ono odebrane prokuratorom wręcz w tajemnicy, gdy byli na urlopach. Bo ośmielili się sporządzić zarzuty wobec urzędującego wiceministra finansów nadzorującego piony skarbowy i celny – poinformował nas jeden z prokuratorów Prokuratury Generalnej.
Sam Kapica utrzymywał oczywiście, że o zarzutach i przeniesieniu sprawy do nowej prokuratury nic nie wie, mimo że sam składał tam zeznania. Ostatecznie uniknął odpowiedzialności, a po dojściu do władzy Prawa i Sprawiedliwości usunął się w cień. Czy rzeczywiście zarobił na nowelizacji ustawy hazardowej? Być może niedługo się tego dowiemy, bo śledztwo w sprawie afery hazardowej zostało niedawno wznowione.