Polscy pokerzyści, którzy największe triumfy święcą podczas rozgrywek online, siłą rzeczy trzymają się nieco w cieniu – unikają błysku fleszy oraz chronią swoją anonimowość, przez co ich znakomite wyniki często umykają uwadze szerszej publiczności.
W dniu dzisiejszym pragniemy nieco przełamać tę tendencję i przedstawić Wam bliżej osobę Księciunia, który zalicza się do absolutnego topu graczy MTT z naszego kraju. Zapraszamy do lektury wywiadu, z którego dowiecie się więcej na temat przebiegu jego kariery, poglądów na obecny sposób funkcjonowania pokerowego ekosystemu oraz planów w obliczu niepewnej przyszłości pokera w Polsce.
Początki Twojej gry w pokera przypadają na lata studenckie. Jak doszło do tego, że młody chłopak zainteresował się właśnie tą grą? Miałeś swojego przewodnika?
Na fakt mojego zainteresowania pokerem złożyły się dwa czynniki. Po pierwsze – StarCraft. Grałem w niego w zasadzie od gimnazjum. Z tego środowiska wywodziło się wielu pokerzystów, w zasadzie była to swego rodzaju kuźnia pokerowych talentów, porównywalna ze społecznością szachistów lub sympatyków Magic: The Gathering. Spod skrzydeł StarCrafta wyleciał chociażby ElkY, który w późniejszym czasie znakomicie odnalazł się w pokerowej rzeczywistości. W tym miejscu koniecznie muszę pozdrowić użytkowników forum netwars, na którym spędzałem (i nadal spędzam) bardzo dużo czasu.
Przede wszystkim jednak w świat pokera wprowadził mnie mój wieloletni znajomy Fishunio. Początkowo również grywał w Starcrafta, jednak dużo szybciej niż ja został zawodowym pokerzystą. W tamtych czasach stawianie pierwszych pokerowych kroków było dużo prostsze, wymagało dużo mniej wiedzy, w końcu same gry były również łatwiejsze. To właśnie Fishunio pokazał mi, że w pokerze jest sporo pieniędzy do wygrania. Początkowo rzecz jasna nie brałem tego zajęcia zbytnio na poważnie, bo i moje umiejętności nie pozwalały na tego typu myślenie.
Nie ma sensu się oszukiwać – w tamtych czasach (mówimy tu o latach przed wprowadzeniem niekorzystnej ustawy hazardowej) wiedza pokerowa nie była tak ogólnodostępna, jak ma to miejsce obecnie. Ci, którzy w tamtym czasie byli graczami wygrywającymi, w większości przypadków, w myśl zasady „jednooki jest królem wśród ślepców”, byli po prostu mniej słabi od reszty i do tego grona należałem również ja.
W tamtych latach zarabianie na pokerze nie wymagało zbyt wielkiego nakładu pracy, a co za tym idzie – zawodnicy, którym udało się co nieco wygrać, mogli wpaść w niebezpieczną pułapkę łatwych pieniędzy. Mi na szczęście udało się przed tym ustrzec.
Początki początkami, w pewnym momencie musiałeś jednak podjąć decyzję dotyczącą swojej przyszłości i tego, czy chcesz związać z pokerem całe swoje życie.
Największy skok jakościowy zaliczyłem półtora roku temu, kiedy to nawiązałem ścisłą współpracę z dwoma znakomitymi zawodnikami – SickPastorem i Dadowcem. Dopiero wtedy stwierdziłem, że poker jest tym, co chcę robić w życiu. Wielogodzinne rozmowy z tymi graczami, których obecnie mogę nazwać swoimi przyjaciółmi, właściwie mnie ukierunkowały. Do tego momentu owszem, zarabiałem pieniądze, często niemałe, ale z perspektywy czasu widzę, że wiele rzeczy dało się w tamtym czasie zrobić lepiej.
Mówimy tu o niewystarczającym zaangażowaniu w szlifowanie pokerowej strategii, czy masz na myśli inne kwestie?
Wcześniej grałem głównie cashe i z perspektywy czasu widzę, że popełniałem wiele błędów, nie tylko w odniesieniu do samej gry, ale przede wszystkim w związku z etyką pracy. Zawsze miałem gdzieś z tyłu głowy myśl, że poker będzie jedynie dodatkiem do mojego życia. Brałem pod uwagę scenariusz, że zostanę inżynierem budownictwa albo chociażby sprzedawcą, dlatego też nie dbałem wystarczająco o wszystko, co składa się na sukces dobrego pokerzysty.
Obecnie już wiem, że na miano dobrego pokerzysty składają się nie tylko wrodzony talent i ciężka praca nad doskonaleniem swoich umiejętności, ale również właściwe podejście, silna psychika, wytrwałość, a także zdolność do panowania nad swoim ego. Mówi się, że dobry pokerzysta powinien mieć w jakimś stopniu wybujałe ego, ale jeśli dopuścimy do przesady – tego typu podejście może hamować jego rozwój. Jeśli będziemy widzieli wokół siebie tylko słabości innych zawodników, to w pewnym momencie się zatrzymamy.
Trzeba sobie zdać sprawę, że w dzisiejszych czasach w grach na najwyższych stawkach – mogę się wypowiadać tylko o turniejach – różnice pomiędzy poszczególnymi pokerzystami są bardzo małe. W majorsach z wpisowym powyżej 109$ znakomita większość to zawodowcy – słabsi lub lepsi, ale jednak zawodowcy. Nie można dopuścić do sytuacji, w której pomyślimy sobie: „hej, wygrałem dwa, dziesięć, czy nawet dwadzieścia dużych turniejów, poszło mi świetnie”, bo to jest najlepsza droga do tego, aby zahamować swój rozwój. Ze swojego doświadczenia wiem, że u niektórych pokerzystów największe postępy przypadają na okresy downswingu, co z perspektywy czasu wydaje mi się wręcz absurdalne.
Dotychczas odnosiłeś się w większości do kwestii przygotowania merytorycznego, jednak wiem, że jesteś również mocno zafiksowany na punkcie zdrowego trybu życia. Krążą pogłoski, że biorąc udział w turniejach na żywo, razem z SickPastorem przynosiliście do kasyna własne posiłki zapakowane do plastikowych pojemników.
Potwierdzam, tego typu sytuacja miała miejsce, ale wyszło to raczej ze strony Pastora. Jest to bardzo dobry przykład na to, że na dobrego pokerzystę składa się naprawdę masa czynników – również tężyzna fizyczna. Bardzo ważne jest, aby nie dopuścić do „zasiedzenia” i zadbać o właściwe odżywianie, co pozwala utrzymać dużą wydajność przez wiele godzin siedzenia przed ekranem komputera. Szczególnie odczuwalne jest to chociażby przy tak dużych festiwalach jak WCOOP, kiedy gra się w zasadzie z jednym dniem przerwy w ciągu trzech tygodni. Wtedy praktycznie każdy turniej ma duże value i ciężko jest go odpuścić tylko dlatego, że organizm nie pozwala nam pracować na najwyższych obrotach.
Doszedłeś do takich wniosków samodzielnie, czy jest to wynikiem konsultacji z innymi zawodnikami?
Na tego typu kwestie zwrócił mi uwagę wspomniany na początku Dadowiec, który jest modelowym przykładem niezwykle zdyscyplinowanego pokerzysty. Znam wielu zawodników, ale pod względem etyki pracy i dbania o siebie Dadowiec nie ma sobie równych. Na pewno są gracze, którzy mają większego skilla, ale zgodnie z tym, co powiedziałem wcześniej – czasy, w których wrodzone umiejętności liczyły się najbardziej, minęły bezpowrotnie. Czas w pokerze biegnie dziesięć razy szybciej niż w rzeczywistości, przez co zawodnik, który jeszcze rok czy dwa lata temu uznawany był za znakomitego pokerzystę, obecnie może być break even, a za dwa lata być graczem przegrywającym.
Z Twoich wypowiedzi można wywnioskować, że Dadowiec i SickPastor mają na Ciebie ogromy wpływ. Kiedy i w jaki sposób skrzyżowały się Wasze drogi?
Dadowca poznałem dzięki Pastorowi. Z Pastorem natomiast znamy się dzięki grom live, chociaż muszę przyznać – początkowo nie przypadliśmy sobie do gustu, a w zasadzie on nie przypadł mi. W tamtym czasie był on trenerem z ramienia jednego z portali i notował niesamowite wyniki, o czym nie omieszkał wspominać w niemalże każdej rozmowie. Później jednak w różnych momentach nasze losy się zbiegały, przez co obecnie z pełną świadomością mogę nazwać go swoim przyjacielem. Mocno wspieramy się nie tylko na gruncie pokerowym, ale również prywatnym.
Wracając do tematów stricte pokerowych – w jaki sposób organizujesz sobie tydzień, żeby znaleźć w nim czas na wszystkie wyżej wymienione aktywności? Wydaje się, że bez odpowiedniej organizacji czasu i sztywnego trzymania się planu jest to całkowicie nierealne.
Oczywiście nie jest tak, że wszystko zawsze jest dopięte na ostatni guzik. Często zdarzają się sytuacje, w których pięć minut przerwy wystarcza jedynie na wyskoczenie do toalety i nic innego. Jeśli wcześniej nie przygotuję sobie jedzenia, to potem biegam jak oparzony i próbuję coś na szybko zorganizować. W końcu stek smaży się pięć minut…
Mimo wszystko staram się, żeby to wszystko miało ręce i nogi. Zwykle robię sobie wolne w poniedziałki, wtorki i piątki. W te dni jest więcej czasu na ogarnianie prywatnych spraw, wszystkiego, co muszę załatwić, a nie mogę tego zrobić w dniu sesji.
Skoro przeszliśmy już do tematu sesji… Jak wygląda typowy pokerowy dzień Księciunia?
Sesję rozpoczynam o godzinie 17:00. Staram się grać do dwudziestu stołów. Grałem kiedyś więcej, ale wiem, że wtedy odbywa się to trochę kosztem jakości. Im bardziej wymagające turnieje dany pokerzysta rozgrywa, tym ważniejsze jest znalezienie optymalnej liczby stołów. Osobiście staram się nie przekraczać dwudziestu stołów, tym bardziej, że miksuję kilka roomów i one nie zawsze funkcjonują kompatybilnie.
O 17:00 mam mniej więcej osiem stołów. W późniejszym czasie, w zależności od tego, czy są deepy, staram się dokładać kolejne stoły z turniejami, które na pierwszy rzut oka w porównaniu do majorsów mogą wydawać się mniej atrakcyjne, a w rzeczywistości pozwalają ograniczyć wariancję. Celem jest zawsze to, żeby nie mieć mniej niż szesnaście stołów, które idealnie mieszczą się na jednym monitorze we właściwym rozmiarze danego stolika. Jest to o tyle trudniejsze, że poszczególne roomy konfiguruje się w indywidualny sposób, przez co dopasowywanie wielkości stołów odbywa się ręcznie.
Screen ze zwycięskiego turnieju Big 109$ z września tego roku
Jeśli miałbyś wybrać swój ulubiony soft, to byłby to…
Zdecydowanie PokerStars. Abstrahując od obecnego zamieszania wokół tego operatora, trzeba przyznać jedno – to oni kreują rzeczywistość pokerowych rozgrywek w sieci. Oczywiście na każdym roomie można znaleźć atrakcyjne turnieje i często zdarza się tak, że mam odpalone dwa stoliki z PS, a reszta to zbieranina turniejów z innych roomów. Jeżeli jednak chodzi o MTT, to Starsy są tym podmiotem, który nadaje ton całemu światkowi turniejów wielostolikowych, wyznacza trendy.
Za przykład mogą tu posłużyć chociażby turnieje Progressive Knockout, które obecnie są najbardziej opłacalnymi turniejami w sieci, ze względu rzecz jasna na field. Warto również podkreślić, że niektórzy, zwłaszcza słabsi redzy, jeszcze nie do końca przestawili się na granie tego typu turniejów, przez to często można zaobserwować z ich strony zbyt luźne zagrania, typowo pod bounty. Inni natomiast przesadzają w drugą stronę i się murują. Dlatego też warto z góry ustalić sobie pewną strategię. Mimo, że zwykle we wszystkich turniejach zależy nam na zwycięstwie, to we wspomnianym formacie wygrana jest jeszcze bardziej wartościowa – gramy przecież nie tylko o główną nagrodę, ale również o bounty za rywala z heads upa. W tym momencie przypomina mi się chociażby Bounty Builder z wpisowym 215$, gdzie za drugie miejsce wziąłem 20.000$, a mój rywal – notabene Fedor Holz – za zwycięstwo zgarnął 40.000$
Pomijając kwestię atrakcyjności tych turniejów, warto również porównać ich field do innych gier toczących się w tym samym czasie. Jeśli otworzymy Progressive, to na liście graczy zobaczymy 700-800 osób, natomiast jeśli odpalimy freezeouta, field wynosi już tylko 300 osób. Różnicę tę tworzą właśnie słabsi gracze, czyli ci, na których najbardziej zależy regularnym zawodnikom.
Wszystko, o czym mówisz, brzmi bardzo pięknie, jednak zakładając czarny scenariusz, to od nowego roku granie na innym poker roomie, niż planowany „Lotto Poker”, może okazać się niemożliwe. Co wtedy?
Szczerze powiedziawszy, obserwuję to, co się obecnie dzieje, z dużym niepokojem. Podstawową kwestią jest to, czy nowa ustawa będzie podobnie do obecnej martwa, czy też faktycznie czekają nas konkretne zmiany. Monopol, który chce wprowadzić obecna władza, w żadnej dziedzinie życia nie jest korzystny. Aktualny projekt ustawy hazardowej pokazuje jasno, że istnieje pewna grupa ludzi, którzy upatrzyli sobie zysk w hazardzie, czego ofiarą siłą rzeczy pada poker. Idąc tym tropem dojdziemy do sytuacji, w której bogacić się będzie wąska grupa osób, a wpływy do budżetu wcale nie będą dla obecnej władzy satysfakcjonujące. Skoro władzy nie przekonują liczby i chłodne kalkulacje, to znaczy, że komuś bardzo musi zależeć na tym, aby cały rynek hazardowy, w tym poker, trafił pod skrzydła jednego operatora.
Jeśli chodzi konkretnie o moją osobę, to scenariuszy jest kilka. Staram się jednak nie wyrokować i planuję przeczekać moment, w którym okaże się, jak w rzeczywistości będzie funkcjonowała nowa ustawa. Miejmy nadzieję, że gdzieś pod drodze okaże się, że cały ten misterny plan spali na penewce i wszystko zostanie po staremu. Jeśli jednak tak się nie stanie, to z pewnością będę szukał alternatywy. Nie chcę głośno mówić o możliwych rozwiązaniach, bo wciąż po cichu liczę na to, że wyprowadzka z kraju czy inne tego typu rozwiązania nie będą konieczne.
I tym optymistycznym akcentem zakończmy tę rozmowę. Dziękuję Ci za poświęcony czas, miejmy nadzieję, że za kilkanaście miesięcy spotkamy się w tym samym miejscu i będziemy rozmawiać o Twoich kolejnych pokerowych sukcesach.
Dzięki wielkie, oby ta przepowiednia się spełniła!
Wreszcie wywiad z jakimś dobrym graczem.
Pokertexas bez Stanko wytrzyma, ale Stanko bez Pokertexas nie ;D
Nie wypowiadam się na tematy, ale kilka razy z Księciuniem grałem czy online czy live więc się wpisałem.
Powodzenia Księciunio!
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.