Przez ponad 2 lata nie zagrałem ani jednego rozdania live. Moja walizka z żetonami leżała w szafie zakurzona i nawet jej nie dotykałem, a zwykle bawiłem się żetonami bo to mnie uspokajało.
Online zagrałem kilka razy i w sumie zdobyłem jakieś 200FPP w okresie 2 lat, podczas gdy średnio miesięcznie zdobywałem od 5 do 15 tysięcy.
Jednak przez cały ten czas oglądałem transmisje live z zakrytymi kartami, szkolenia live w internecie, filmy szkoleniowe i ostatnio jeden z moich ulubionych podcastów „Run it up” z Jasonem Sommerville. Powiedzmy, że poza inteligentnymi komentarzami, sensownym mówieniem o strategii i zabawną atmosferą podcastu spodobała mi się też pewna dewiza… Mianowicie opcja podbijania na turnie z trzema kartami do strita albo koloru.
Postanowiłem spróbować jeszcze raz ale tym razem bez ciśnienia, rekreacyjnie. Plan był taki, aby zagrać raz lub dwa razy w tygodniu w kasynie, nadal skupiając się na pracy i życiu codziennym. No i stało się… Kilka pierwszych turniejów przyprawiło mnie o ból brzucha. Czasami nie potrafiłem się powstrzymać od wybuchów śmiechu. To było zabawne i wręcz śmieszne jak każdy w okół pokazywał swoje niesprawdzone układy. Gracze byli dumni gdy ich all in za 40BB z AK albo AQ do min raisu dostawał snap fold. Zabawne było to, że otwierałem 70% rąk i mimo to dostawałem albo foldy pre flop albo foldy do cbetu na flopie. Wystarczyło spojrzeć na przeciwnika i przemyśleć jego linię i można było z dużą dozą dokładności ocenić co ma. To było proste, wręcz zbyt proste. Po kilku turniejach przestało mnie to bawić. Nie czułem się dobrze grając przeciw totalnym amatorom w kasynie. Potrzebowałem czegoś więcej, potrzebowałem emocji. Gra z nowicjuszami nie była dla mnie.
Postanowiłem zagrać w klubie pokerowym z najlepszymi. Wiedziałem kogo mogę tam spotkać. Gra z amatorami i gra z graczami, którzy mają wygrane krocie w internecie to zupełnie inna sprawa. W klubie grali ludzie, którzy mieli za sobą stoły finałowe, miejsca w top 3, a nawet zwycięstwa w dużych turniejach online.
Mimo, że to nadal jeden lub dwa wieczory w tygodniu czułem zupełnie inne emocje. Na początku obserwowałem graczy i prawie nie grałem rozdań. Musiałem się wprowadzić w grę. Wcześniej grałem tylko turnieje za kilkadziesiąt złotych i gry cash 1/1 i 1/2. Teraz miałem okazję zagrać 2/5. To była emocjonująca perspektywa.
Próbowałem wyciągnąć wnioski z zachowań graczy, zrozumieć ich tok myślenia na podstawie wielkości i szybkości ich betów.
Gra nie wyglądała tak jak w kasynie. Nie było pojedynczych podbić i kilku sprawdzeń, nie było limpów i pasywnej gry. Niemal każdy pot to była gruba akcja, częste 3-bety i 4-bety, a czasem nawet 5-bety. To było to czego szukałem.
Wyrobiłem sobie image tight gracza i zamierzałem na tym korzystać. Jedna z ciekawszych akcji jaka zapadła mi w pamięć to rozdanie w którym byłem na środkowej pozycji. Miałem za sobą jakieś 800zł czyli około 160BB.(SB 2zł, BB 5zł)
Akcja wyglądała tak:
Gracz z UTG raise do 13zł
Ja na środkowej pozycji just call 13zł z A7s
Gracz z BB 3-bet do 37zł
Gracz z UTG 4-bet do 77zł
Ja 5-bet do 199zł.
Gracz z BB po dłuższej chwili fold (QQ)
Gracz z UTG snap fold (JJ).
Po tym jak pokazywałem tylko nutsy na showdownie i często grałem just call z monsterami foldy dla nich były dość oczywiste.
Z czasem grałem więcej rąk, dużo 3-betowałem, dużo sprawdzałem i grałem dużo flopów. Zamiast uważać mnie za nita zaczęli uważać mnie za fisha, który gra zbyt dużo rąk. Dla mnie to było jak najbardziej na rękę. Coraz większą rolę zaczęły odgrywać to jak czytałem poszczególnych graczy.
Zabawne były miny przeciwników kiedy widzieli z czym ich sprawdzam albo co folduje do ich przebić.
Pamiętam rozdanie gdzie Cbetowałem sparowany flop 9 9 10 mając QJ. Gracz z BB sprawdził. Na turnie trafiłem K i miałem nutsowy strit. Gracz z BB zastanawiał się jakby chciał betować, a potem poczekał. Wtedy rozważałem tylko dwie opcje: check back żeby tanio sprawidzć ewentualny bet na river albo pot size bet, żeby łatwo uciec od sprawdzania raisu. Gdybym zabetował mniej to musiałbym sprawdzić raise i straciłbym więcej jeśli byłbym gorszy.
Zabetowałem praktycznie pot size i dostałem raise do którego snap foldowałem pokazując mu karty. On zdenerwowany rzucił swoje K9 na stół i poszedł zapalić.
Kolejnym rozdaniem, które zapadło mi w pamięci było to rozdanie:
Ja raise 15 z HJ
Gracz z D 3-bet do 43
Ja call z Ks-Qs (pula 93)
Flop 9h 8h 8s
Ja check
Przeciwnik bet 69
Ja call 69 (pot 231)
turn 7h (board 9h 8h 8s 7h)
Ja ceck
Przeciwnik bet 175
Ja po chwili namysłu call 175 (pot 481)
River 6d (board 9h 8h 8s 7h 6d)
Ja check
Przeciwnik szybki bet 375
Ja snap call 375 (pula 1281)
Przeciwnik pokazuje Qh Jd, ja pokazuje Ks Qs. Gość wstaje zaczyna krzyczeć, że jestem idiotą i wychodzi. To był ostatni raz kiedy widziałem tego gracza.
Grając 2 dni w tygodniu miałem z gry praktycznie drugą pensję.
Jednak nadal popełniałem zbyt dużo błędów. Wiedziałem to i wiedziałem co muszę poprawić,. Zbyt częste sprawdzenia na river i za dużo granych rąk to były moje największe słabości. Musiałem to zmienić i grać bardziej selektywnie, starać się wybierać odpowiednie spoty. Jak mówi jedno z przysłów: Money save is money earn.
Z niezależnych od pokera przyczyn rozstałem się z dziewczyną. Postanowiłem rzucić pracę i wyjechać z Polski i zacząć grać na poważnie. Tak trafiłem do Londynu…
W moim blogu będę relacjonował moje postępy i wyniki z najbliższych wydarzeń.
Plan na ten rok to:
WPT125 Nottingham w sierpniu i wrześniu – DuskTillDawn Nottingham
UKIPT series 6 we wrześniu – Hippodrome London lub Grosvenon Series Coverntry (ta sama data)
Genting Poker Series leg 6 we wrześniu – DuskTillDawn Nottingham
UKIPT London – październik
EPT London – październik
Deep Stacks Poker Tour – październik Aspers London
Grosvenon Series Leicester – październik
WPT Nottingham – listopad DuskTillDawn
Unibet Open London – listopad Aspers London
To jest wstępny plan i pewnie nie zagram wszędzie.