Ostatnio w serwisie pojawiły się artykuły odnoszące się do zabawy i radości grania w pokera. Pawcio pisał o atmosferze i o tym, że poker to śmiertelnie poważna gra. Veldhuis w wywiadzie stwierdził, że w pokerze ważna jest dobra zabawa.
W moim wpisie postanowiłem się właśnie do tej kwestii odnieść i napisać jak to z tą zabawą u mnie jest.
Po pierwsze największą radość czerpię z gry na żywo z kolegami przy piwku. Wiadomo nie spotykamy się po to, żeby zdzierać z siebie niewiadomo jakie sumy. Taką grę traktuję tak samo jak wyjście do kina, czy do pubu na mecz. Fajnie jak uda się wygrać jakąś kwotę, ale nie to jest najważniejsze. Cała otoczka, atmosfera to jest właśnie to co sprawia, że poker jest wyśmienitą sprawą…
Gorzej z tą zabawą jest kiedy przyjdzie siąść przed komputerem. Może to głupie, ale żeby siąść na kilka godzin do gry potrzebuje roomu, który jest przyjazny graficznie. Pierwszym, który przyciągnął mnie na długo był stary FTP. PS swego czasu w ogóle mi się nie podobał. Notabene jednak na PS przez okrągły rok gry (od października 2011) największe zyski miesięczne (rzędu 100$-300$ – 2 miesiące z 12) udawało mi się osiągać grindując micro stawki. Tyle tylko, że po pewnym czasie zaczęło mnie to zwyczajnie męczyć. Zacząłem grać sit&go 3,50 Turbo 180 os. z rebuyami. Początkowo szło nieźle, później gorzej, finalnie odpuściłem. Grałem też MTT, bez większych sukcesów, no może poza jednym (700$ w turnieju za 5,50$). Grałem też zoomy, oraz pojedynki HU w formule normalnej, turbo oraz hyperturbo. Ktoś może pomyśleć: „Gościu trochę samodyscypliny! Skaczesz po grach jak wsza po grzebieniu. Nic dobrego z tego nie wyniknie”. W sumie jest w tym trochę racji. Tyle tylko, że jak myślę o zeszłym roku w perspektywie czasu to grając tak obszerny wachlarz gier szukałem właśnie rozrywki i dobrej zabawy. Niestety ta rozrywka zamiast być dochodową tak jak to było z początku, kosztowała mnie trochę kasy.
Od jakiegoś czasu wróciłem do grindu. Okazyjnie gram turnieje, bądź satelity do nich, przede wszystkim za FTP. Staram się tym dorobić jakiś grosz do wypłaty.
Zrezygnowałem z czerpania czystej radości z powodów finansowych.
Dobrą zabawą pozostają gry live z kumplami.
Jeśli ktoś grając w pokera zawodowo i grindując 20-24 stoły po kilkanaście tysięcy rozdań czy kilkaset turniejów dziennie może czerpać z tego radość to serdecznie mu zazdroszczę… To niestety nie dla mnie.
Pozdrawiam wszystkich czytających ten wpis.
Dzięki za pozdrowienia
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.