Dla jednych wyjazd na WSOP to obowiązkowy punkt w roku, dla innych wizyta na EPT jest tak oczywista jak Sylwester 31 grudnia. I zazwyczaj relacje z takich wyjazdów bardzo przyjemnie się czyta. Tylko co zrobić w przypadku gdy chce się taką relację napisać, ale nie można bo jest to póki co impreza poza zasięgiem? Można napisać o czymś innym! Wszak ileż można pisać i czytać o pokerze? Tak więc w ten błyskotliwy sposób chcę część mojego bloga poświęcić małemu szczęściu, które sprawiło, że po raz drugi jadę na Mistrzostwa Europy w piłce nożnej! Jako kibic oczywiście 🙂 Ale o pokerze też będzie. Już nawet teraz, w formie komiksu z przezabawnej serii i pod koniec bloga.
Mistrzostwa Europy w piłkę nożną
Fanem piłki nożnej jestem od zawsze. Przeszedłem w swoim życiu różne etapy fascynacji, począwszy od czytania Bravo Sport, później tygodnik Piłka Nożna, zakłady bukmacherskie, nieskończone ilości obejrzanych meczy, powtórek, skrótów, przeczytanych książek. No ogólnie kocham piłkę nożną i mimo, że jest wiele ciekawych dyscyplin sportowych, to największe emocje wiążą się właśnie z piłką.
Zawsze jednak, zwłaszcza za dzieciaka, marzyłem by na taki mecz z prawdziwego zdarzenia pojechać. A jak wiadomo, marzenia bez dążenia do ich realizacji, zazwyczaj po prostu się nie spełniają. No bo niby jak? Jak czegoś chcesz, to do tego dąż. Proste. Zwłaszcza, że gdy ten pomysł w mojej głowie się narodził by na ważne mecze po prostu jeździć, trwały gorączkowe przygotowania do Euro 2012. Przed Mistrzostwami udało mi się obejrzeć na żywo dwa mecze (Polska – Włochy oraz Polska – Portugalia), ale celem niezmiennie pozostawało obejrzenie meczu Polska – Grecja na inaugurację Mistrzostw Europy. Okazało się to niezwykle trudne. Potężne zainteresowanie sprawiło, że aby się w ogóle móc ubiegać o kupno biletu, trzeba było zostać wylosowanym. Niestety mnie, ani moim znajomym to się nie udało. Pozostało kupno biletu na lewo. Przebitka kilkukrotna skutecznie do tego zniechęcała, bo płacenie kilku tysięcy złotych to już jednak była przesada. Można było odpuścić, ale zbyt mocno mi na tym zależało.
Różnymi drogami udało mi się dowiedzieć, że na stronie UEFY jest specjalny portal, na którym można kupić pojedyncze bilety na różne mecze. Były to najczęściej wejściówki na miejsca, z których jest najgorsza widoczność lub takie, których ktoś nie opłacił. Pojawiało się ich bardzo niewiele i w różnych godzinach, często w nocy. Trzeba było po prostu w odpowiednim momencie odświeżyć stronę, zobaczyć czy coś wskoczyło i szybko zarezerwować i opłacić. Spędziłem przy tym kilka dni, kilka wieczorów i kilka nocy. Ale po raz milionowy odświeżając stronę ujrzałem POLAND – GREECE. Bilety na mecz, na który tak bardzo chciałem pojechać. Bez zastanowienia wrzuciłem dwa bilety do koszyka i nerwowo oczekiwałem aż załaduje się kolejna strona, żeby móc dokonać płatności. Obciążenie serwera było tak duże, że w każdej chwili mogło mnie wywalić i bilety kupiłby ktoś inny. Na szczęście wszystko przebiegło pomyślnie. I dodatkowo kilka minut później kliknąłem jeszcze bilety na półfinał, w którym Włosi, na czele z Balotellim wykonującym słynną cieszynkę z napiętymi mięśniami, pokonali Niemców. Euro 2012 zaliczone! Przygoda na trybunach niesamowita, gra Polaków pod wodzą Smudy do przemilczenia.
Po Euro 2012 obecność na każdym ważniejszym meczu reprezentacji stała się niemal obowiązkiem. Zarówno w czasach trenera Fornalika na upokarzającym meczu z Ukrainą, przegranym 1-3, jak i podczas tych lepszych czasów dla polskiej piłki pod wodzą Adama Nawałki, gdzie niesamowitą frajdą było oglądanie z trybun wygranej z Niemcami i śledzenie na stojąco przez 90 minut walki z Irlandią o awans do Francji. Mecz udało się wygrać, losowanie biletów przebiegło tym razem pomyślnie i bez większych nerwów. Tak więc już się szykuję do tego, by zobaczyć jak piękna jest Francja w czerwcu. I jak po raz kolejny pokonujemy Niemców!
Poker
Od ostatniego wpisu rozegrałem około 150 turniejów Spin & Go. Nie jest to jakaś oszołamiająca liczba, ale wziąć pod uwagę trzeba, że jestem osobą pracującą. I nie zawsze po powrocie do domu mam na tyle koncentracji i chęci by móc grać efektywnie. Pewnie z tego powodu nie zaliczyłem spodziewanego efektu i w ciągu tygodnia udało się zarobić jedynie kilka dolarów, mając bankroll już blisko 130$. Wysokie mnożniki są mi wciąż obce. Pojawiło się kilka x4 oraz x6, lecz w większości przypadków kto inny je zgarniał. Wciąż zastanawiam się jak ma wyglądać budowanie przeze mnie rolla. t.d-CK zasugerował w komentarzu pod poprzednim wpisem, że efektywniej byłoby się przerzucić na 45-tki za 0.25 centów. Tylko to byłaby mozolna i długa droga. Może ktoś z Was mi coś poleci? A może po prostu depozytem zwiększyć bankroll i zacząć grać turnieje MTT za 2-3$? Czy warto zainwestować w Jivaro czy jednak dołożyć do HM2? Za każdą poradę będę wdzięczny.
W niedzielę zadebiutowałem w lidze SundayPL prowadzonej przez Party Poker. Swego czasu brałem regularny udział w tej organizowanej przez Poker Stars. Co mnie zaskoczyło? Ilość graczy! Nie ukrywam, że do wzięcia udziału zachęcił mnie spory, jak to było do niedawna, overlay. Tym razem wpisowe przez graczy pokryło kwotę gwarantowaną, a co więcej, przekroczyło ją o ponad 1000$! Myślę, że to wielki sukces organizatorów. Co do mojej gry. Ładnie się nabudowałem w środkowej fazie dostając na rękę AA, rywal z A8 do końca mnie betował na stole gdzie leżały już A86 w wyniku czego się podwoiłem. Niestety chwilę później przyszło rozdanie, w którym będąc na BB i mają 88 sprawdziłem shorta, który pokazał 9T, już na flopie 9 mnie pogrążyła. Chwilę później dostałem 99 i na przebicie o dziwnej wartości, które do tej pory często świadczyło o słabości ręki, odpowiedziałem all-inem. Zostałem sprawdzony po bardzo długim namyśle przez AT. Dwie dziesiątki na flopie pożegnały mnie z turnieju. 102 miejsce – wynik słabiutki gdyż przez większość gry miałem więcej niż średni stack, ale tym razem zabrakło szczęścia w kluczowych coinflipach.
A jeżeli chodzi o szczęście w pokerze. To temat, który nigdy się nie wyczerpie i często będzie powodem do dyskusji. W perspektywie nowej ustawy regulującej m.in. grę w pokera na pewno odżyją dyskusje czy to gra szczęścia czy umiejętności. Moim zdaniem, w przypadku gracza rekreacyjnego, który nie ma czasu albo umiejętności by rozgrywać częste sesje na wielu stołach, o dużych sukcesach będzie decydowało jednak szczęście. Oczywiście umiejętności są szalenie ważne, ale taki gracz, o ile w kluczowych momentach nie dopisze mu karta, nie zmieni swojego życia i statusu finansowego na plus. Inaczej jest w przypadku profesjonalistów. Uczynienie z gry często pracy i rozgrywanie gier niemal jak automat, co z pewnością odbiera trochę frajdy z samej gry, przynosi jednak zyski i możemy mówić o grze umiejętności.
A piszę to w odniesieniu do jednego z turniejów Spin & Go, który ostatnio obserwowałem. Wpisowe 15$ i pula do wygrania 3000$. Nie ukrywam, że zdarzało mi się wychylać poza BM i grać takie stawki. Nie było ich wiele i w ostatecznym rachunku jestem nawet na plus. Ale gdybym trafił na taki mnożnik jak wspomniałem i przegrał z graczem, któremu wchodziły takie układy jak poniżej (dodam, że w obu przypadkach all-in preflop), to chyba potrzebowałbym sporej ilości konsultacji z trenerem mindsetowym. Wiem, że w długim okresie taki gracz będzie z takimi kartami przegrywał, ale nie zmienia to faktu, że mając szczęście w takim turnieju, będzie miał po prostu co przegrywać. Cóż, poker. Za to też go kochamy.
W następnym odcinku
W kolejny blogu będę chciał napisać coś więcej o sobie i moich zainteresowaniach związanych ze wspomnianą piłką nożną. Więc dam taką zapowiedź na jakie pytania padną w nim odpowiedzi:
– Które z gwiazd światowej piłki przeciskały się przez Aleje Jerozolimskie między jadącymi samochodami chcąc dotrzeć z hotelu Marriott do Złotych Tarasów?
– Czy piłkarze reprezentacji Portugalii na czele z Cristiano Ronaldo chodzą spać po wieczorynce? A jeżeli nie, to co w tym czasie robią?
– Który z piłkarzy włoskich jest najmilszy i czemu jest tylko jeden na całą ekipę?
Pozdrawiam i powodzenia w grze 🙂
Hej jestem obecnie na podobnym poziomie do twojego. Gram dla przyjemności bo po prostu lubię to grę. Zacząłem z poziomu 20$ obecnie mam 200$. Nie sztuka jest zwiększyć rolla depozytem. Tylko po co? Spieszy Ci się gdzieś? Jeśli nie będziesz graczem wygrywającym na niskich stawkach to nie będziesz na wyższych, a po co się denerwować później niepowodzeniami. Każdy sam powinien znaleźć rodzaj gry, który daje mu najlepszy wynik. Ja np. osiągam dobre wynik w sng 9 turbo ale biorąc pod uwagę profit vs poświęcony czas uważam ze jest za niski. Dobre wyniki osiągałem też na zoom omha ale jakoś więcej przyjemności sprawia mi holdem więc jestem wstanie zrezygnowas z wyższego profitu dla tej przyjemności. Gram głównie sng 180 i 360 0,50 turbo i mtt 0,27, 0,55. Polecam również grę sng 180 regularny 1$, który m.in. wczoraj zakończyłem zwyciestwem. Polecam ci w przypadku tych tyrkow serię porad z PT „bankroll builder”. Analiza gry na wpisowym 4.4$ ale bardzo przydatna. Powodzenia i wytrwałości w grze oraz pisaniu.
siemanko, plus ode mnie 😉 nawet o piłce na której się nie znam i oglądam głównie jakieś promowane wydarzenia czytało się fajnie.
odpowiadając na pytanie – ja bym nie zwiększał rolla depozytem jeśli nie musisz. jest kilka stajni sng możesz poszukać tam podpowiedzi – siedź na spinach i grinduj 😉 mtt’ki są turbo wariancyjne i musisz kręcić mega volume żeby robić profit tam – imho.
spiny też 23k spinów i raz 100 trafiłem, ostatnie sesje trafiłem 25x i 6x i 10x na jakieś 200 spinów- wszystko w dupę w okrutny sposób, a tak sobie jadę 2% więcej 2x mnożnika niż powinienem. Oczywiście są goście co zagrali 10k spinów i mają 3×100 3×200, 1x10k:P
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.