Phil Laak to jedna z najbarwniejszych postaci światowej sceny pokerowej. Jest uczestnikiem wielu pamiętnych momentów, na swoim koncie ma także własne powiedzonko, które na stałe weszło do użycia. Co u niego słychać?
Laak w karierze przy stolikach na żywo ugrał niespełna 3.700.000$. W 2010 roku ustrzelił mistrzowską bransoletkę WSOP, wygrywając turniej 2.500£ NLH 6-Handed podczas festiwalu WSOP Europe. W tym samym roku zaliczył także prawdziwy maraton z grą cashową – grał nieprzerwanie przez 115 godzin.
Phil wprowadził do pokerowego słownika termin „felted”, którym posługiwał się podczas kalifornijskich cashówek we wczesnych latach obecnego stulecia. Określenie to ciężko przełożyć na nasz język – ogólnie rzecz biorąc, określa on zawodnika, który podczas gry cashowej totalnie się spłukał.
– Termin ten zaczął krążyć między ludźmi w mniej niż sześć miesięcy, odkąd pierwszy raz go wypowiedziałem – przynajmniej na gruncie lokalnym. Już wtedy wiedziałem, że będzie hulał, jest to bowiem zawsze aktualne, praktyczne i uniwersalne określenie.
Laak należy do grona osób, które uważają, że na stałe na kartach historii zapisują się tylko te osoby, które coś po sobie zostawiają. Według niego tak będzie z rzuconym w kierunku spłukanego gracza określeniem.
– Jeśli chcesz żyć wiecznie, musisz coś stworzyć. To musi być coś, co trwa przez długi czas, jak buddyzm. Budda nie żyje, ale jego filozofia owszem. Nie porównuję „felted” do buddyzmu, to tylko termin, nic interesującego, ale jeśli przetrwa on 500 lat i będzie używany pod adresem kogoś, kto zbankrutuje podczas gry, będzie to część mnie. Ciężko jest coś po sobie zostawić; to, że coś może mnie „przeżyć”, jest fajnym uczuciem.
W 2018 Phil Laak nie szaleje przy stołach. 24.019$, które wygrał w tym roku, są najgorszym wynikiem od 2002, kiedy to uciułał kwotę 17.380$. Najświeższy wynik z turnieju na żywo pochodzi z turnieju WPT500, gdzie za 69. miejsce odebrał 2.835$.
– Próbuję innych rzeczy, ale zamierzam wrócić do gamblingu. Te „inne rzeczy” są w krótkim czasie bardziej profitowe, ale ja zawsze będę lubił grać w gry. Przynoszą mi całą masę dobrej rozrywki, nie mogę się od tego uwolnić.
Phil tego lata zawitał do Vegas, jednak zaliczył tylko pięć niewielkich cashy. Nie wynika to jednak z kiepskiej formy, a bardziej z mniejszego volume wyrabianego przy stołach.
– Przybyłem na WSOP z myślą, że będę uskuteczniał zbalansowany miks aktywności. Dużo surfowałem, chodziłem na obiady z przyjaciółmi, trochę grałem w pokera. Zamierzam wprowadzić tę strategię do życia. Czasami zdarza się, że ludzie z niedojrzałymi umysłami tracą nad sobą kontrolę. Duża częstotliwość gry w pokera smakuje przecież tak dobrze.
Laak prześledził pokerowy kalendarz na resztę roku, jednak nie znajduje w nim eventów, do których chciałby dołączyć.
– Mamy Poker Masters, ale raczej się na niego nie wybiorę. Nie czerpię przyjemności z grania w tego typu turniejach. W dawnych czasach high rollerów wydawało się, że każdy ma szansę na wygraną. Obecnie high rollery są dedykowane elicie, wybitnym, skupionym na pieniądzach geniuszom. Ja lubię grać z zawodnikami, którzy dostarczają rozrywkę – do turniejów za 100.000$ czy 25.000$ nie rejestruje się zbyt wielu takich.
Pokerową datą, która przykuwa uwagę Laaka, jest premiera filmu Vince'a van Pattena „Walk to Vegas”. Na miejscu pojawi się zarówno Phil, jak i jego była dziewczyna – Jennifer Tilly. Zapytany o byłą partnerkę, Laak przyznaje, że ma ona ewidentnie sporo na głowie.
– Patrzę na harmonogram zajęć i widzę, że Jennifer ma więcej do roboty niż ja. We wrześniu pewnie pojawi się w Poker After Dark. Ja chyba też będę musiał do tego wrócić, nie było mnie zbyt wiele w telewizji. Może się wydawać, że jestem niewidoczny, ale swego czasu naprawdę bardzo dużo podróżowałem. Teraz już tak często tego nie robię.