Perypetie emigranta

4

Po kilku latach gdybania, wielu rozważonych scenariuszach, w końcu zdecydowałem na emigrację do Zjednoczonego Królestwa. Końcówką sierpnia, zapakowałem cześć swojego dobytku, cudem upchałem swój 32 calowy monitor, do walizki o przekątnej 33 cali i wyruszyłem kontynuować moja karierę zawodowego karciarza w ojczyźnie Monthy Pythona.

Do końca nie wiedziałem, co zastanie mnie w nowym miejscu. Sprawa Brexitu i towarzyszące jej informacje o wzroście ataków na przybyszy z kraju nad Wisła, na pewno nie wprowadzały mojego ducha w stan ukojenia. Pomimo rad lokalnego grindera o polskich korzeniach, abym poszukiwania mieszkania rozpoczął już w Polsce, postanowiłem iż wyzwanie to nie jest mi straszne i poszukiwania lokum rozpocznę dopiero będąc na miejscu. Prawdopodobnie nie była to najlepsza decyzja jaką kiedykolwiek podjąłem. W jej wyniku wyspewowałem sporo $ na hotele, straciłem kilka cennych włosów, oraz kilka sesji. Stan emocjonalny w jakim się znajdowałem obligował bardziej do uderzania głową ścianę anizeli rozwiązywania zagadek logicznych.

Po dziesiątkach godzin spędzonych na przeglądaniu ofert, wysyłaniu maili, chodzeniu od biura do biura aby porozmawiać z agentami, którzy mimo snieżnobiałego uśmiech na twarzy mieli na mnie szczerze wyjebane w końcu udało mi się znaleźć upragniony dach nad głową. Mieszkam kilkaset metrów od centrum Manchesteru, dojście do większości miejsc zajmuje mi 10-15 minut. Ogólnie po początkowym szoku kulturowym, znowu mogę wprowadzić do swojego słownika termin ” dobre życie”.

[b]Piniądz[/b]

Pokerowo wrzesień był solidnym miesiącem . W końcu wykręciłem volume, po którym nie mam ochoty schować głowy w piasek. 75 godzin gry to ciągle mniej niż bym oczekiwał, jednak po miesiącach grania 40-50 godzin, jest to dobry znak. Wynik przyjemny, jednakże ciągle za dużo słabych sesji i co za tym idzie idiotycznych błędów. No ale co zrobisz jak nic nie zrobisz, siadamy głęboko w w fotelach, zapinamy pasy i startujemy z dalszym grindem.

Przez najbliższe miesiące mogę nie mieć okazji aby podzielić się z wami wykresem. Party Poker postanowiło w końcu zaimplementować ostateczne rozwiązanie kwestii HUD-ów i od 5 października wprowadzaja anonimową historię gracza. W rezultacie po ściągnięciu rozdania, jedynie nasz nick będzie widoczny, reszta graczy będzie widniała w formacie Player1, 2 etc.

Co to oznacza dla mnie. Największą zmianę od początku mojej kariery. Ostatnia poważniejszy zwrot miał miejsce w 2013 roku, gdy opuściłem tonącą sieć Ongame (RIP), właśnie na rzecz PP. Wiele się zmieniło od tego momentu. Ilość gier drastycznie spadła, dość powiedzieć, że w 2014 roku średnia rozdań jaką rozgrywałem na godzinę na stawkach NL200-400 wynosiła ok. 730. Teraz grając NL200-NL1k rozgrywam zaledwie 500.

Mam już kilka pomysłów, jak dostosować się do tej sytuacji, jednakże raczej na pewno nie obejdzie się bez spadku hourly. Przez lata tworzyłem swój gameplan, w którym statystyki odgrywały bardzo istotną rolę, wypracowałem automatyzmy bazujące na sprawdzaniu korelacji, na pewno na początku będzie to spory szok. Jednak nie ma innego wyjścia, aniżeli się przystosować do nowej sytuacji. Zwłaszcza, iż mam wrażenie, że w perspektywie następnych lat wiele poker room-ów, powieli tą praktykę.

Na koniec ostatnia sesja Z HUD-em, mam nadzieję, iż nie ostatnia z zieloną kreską nad 0:D

Pozdro

Poprzedni artykułBeata „Wild Hungarian” Jambrik – nowa (piękna) twarz PartyPoker
Następny artykułBycie profesjonalistą, czyli… znaczenie HUDa podczas gry

4 KOMENTARZE

  1. Super się czyta! Manchester jest bardzo dobrym miejscem do życia. Jak lubisz piłkę to dam Ci namiar na konika z Old Trafford – bilety na lożę VIP ~50f

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.