Poniżej znajdziecie artykuł jednego z naszych czytelników – Witolda Homki. Witek pisze o open limpie i przytacza jako przykład swoje rozdanie, w którym dzięki bacznej obserwacji przeciwników prawie idealnie odczytał karty limpującego przeciwnika. Zapraszam do lektury…
Poker cały czas się rozwija. Razem z jego popularnością wzrasta
również różnorodność stosowanych strategii. Swoją drogą działa to podobnie jak
ewolucja :). W populacji pojawia sie nowa, lepsza cecha, a osobniki ją posiadające
mają większe szanse na przetrwanie, przez co cecha ta się rozprzestrzenia.
Powoli wyrostkiem robaczkowym pokera staje się właśnie open
limp, czyli call (zamiast raise'u) przed flopem w momencie, gdy wszyscy do nas
spasowali. Coraz więcej profesjonalistów uważa, że jest to niewłaściwe zagranie,
a ich klasyczna rada to: „jeżeli twoja ręka jest warta sprawdzenia to z pewnością jest
też warta podbicia”. Uważam, że jest to bardzo dobra i przydatna rada. Dodam
jednak, że wszystko zależy od naszego stylu gry. Od jakiegoś czasu gram
praktycznie tylko live i zdaża mi się open limpować, po pierwsze
wynika to ze specyfiki gry na żywo, a po drugie open limpować to trzeba umieć 😉 –
ludzie po prostu popełniają zbyt wiele błędów i stąd głównie pochodzi zła renoma
tego zagrania. W tym artykule nie będę się zastanawiał nad tym co jest lepsze.
Pewnie prosi mają rację, ale jeżeli pomimo ich licznych rad, nadal open limpujesz,
to ten artykuł powinien Ci pomóc znaleźć błędy w swojej strategii. Jednak
zarabiamy nie dlatego, że gramy dobrze, ale dlatego, że przeciwnicy grają fatalnie
i niezależnie od tego czy open limpujesz, czy nie, dobrze jest wiedzieć jak zagrać,
gdy zrobi to przeciwnik.
Głównym, a można by nawet powiedzieć, że jedynym błędem
(bo cała reszta wynika z niego) jest to, że gracze raisują z kartami „nadającymi się do
podbicia”, a callują z kartami „nadającymi się tylko do sprawdzenia”. Powinno się
delikatnie przemieszać te dwie grupy. Nie tyle pozwala to na zamaskowanie
naszych dobrych kart, bo open limpujemy je tak jak karty słabsze, o ile sprawia, że
karty, które normalnie byśmy zrzucili nadają się do gry, bo po pierwsze: przeciwnik
musi założyć, że możemy w ten sam sposób rozgrywać też dobrą rękę i nie będzie
nas atakował przed flopem z byle czym tylko dlatego, ze ma pozycję, a po drugie
z tego samego względu mamy większe szanse na skuteczny blef po flopie, bo jeżeli
open limpujemy tylko konkretny zakres rąk, to na flopie muszą spaść karty do tego
zakresu pasujące, żeby przeciwnik nam uwierzył i spasował.
Z pewnością to co napisałem może wydawać się oczywiste.
Zwłaszcza, że Harrington w swojej książce podawał nawet częstotliwość z jaką dane
karty open limpuje, a jakie open raisuje przed flopem (biorąc pod uwagę, że jest
autorytetem w tej dziedzinie, to można uznać tę częstotliwość za bliską optymalnej),
ale spora część graczy których spotykam na co dzień, nie zdaje sobie sprawy z tego,
co jest najważniejszym powodem do miksowania gry preflop i prezentuje styl raise
albo fold, ale tylko do momentu, aż ich silna wola nie wytrzymuje konfrontacji z 78
suited, albo parą szóstek, które akurat dostali na UTG, czy pozycji drugiej. Open limp
jest wtedy zagraniem fatalnym, ale cóż robić – przecież są suited ;).
Jeżeli, więc spostrzeżesz gracza, który zawsze podbijał preflop,
a teraz nagle zlimpował z UTG, to wcale nie musisz się obawiać asów, czy króli. Po to
podbija tak często, żeby zamaskować swoje dobre ręce, więc nagle nie zlimpuje
asów, bo będzie czuł, że każdemu wyda się to podejrzane. Dużo bardziej
prawdopodobne jest to, że w ciągu ostatnich paru rozdań był bardzo aktywny.
Może dostawał dobre ręce, może kradł z niczym, ale teraz czuje, że jeśli znowu
podbije tak jak zwykle, to przeciwnicy bedą go re-raisowali z dużo szerszym
zakresem rąk niż normalnie. Zdaje sobie sprawę, że podbijać nie może, a chce
rozegrać tę kartę, więc limpuje, czego de facto również robić nie powinien. Co my
na to? Raise pozycyjny jest jak najbardziej na miejscu. Jeżeli nie zrzuci przed flopem,
to po flopie będzie nam łatwo stwierdzić, czy mógł trafić, czy nie. W ogóle to do
napisania tego artykułu skłoniło mnie pewne rozdanie, które świetnie ukazuje jak
wiele informacji daje taki open limp.
Drugi poziom blindów turnieju sobotniego w Hiltonie. Na starcie
stanęło chyba 16 graczy (po ośmiu przy stole) Jestem na cut off'ie i podnoszę
QJ suited. Na UTG +1 siedzi dobry agresywny gracz, który prawie zawsze wchodzi
do rozdania z raisem, ale jednak lubi rozgrywać niskie pary i connectory, zapewne
nigdy również nie przepuści okazji do rozegrania uroczo wyglądającej 69 suited. Zazwyczaj te karty podbija, ale czasami nie i wtedy możemy być
prawie pewni, że właśnie je ma. Open limpuje za 100 (wszyscy mamy ciągle w
okolicach startowego stack'u, czyli 10tys). Do mnie dwa foldy. Podbijam do 400.
Tylko on sprawdza. Pula 950.
Flop: 752 w tęczy. Przeciwnik czeka. Struktura flopa wygląda
jakby pasowała do niskiej pary, albo connectorów, ale wiem, że mam przed sobą
agresywnego przeciwnika, który odbierze mój check jako pozwolenie na odebranie
mi puli na turnie, a poza tym nie ma żadnego drawu do koloru, więc uskuteczniam
continuation bet za 600. Sprawdza. Zupełnie mi się to nie spodobało. Zdarza nam
się grać razem i wiem, że ten przeciwnik zdaje sobie sprawę z tego jak często
blefuję i czasem przyjmuje przeciwko mnie postawę check-call pozwalając mi na
kolejne próby wyrzucenia go z rozdania. Uznałem, że tym razem będzie inaczej
i ograniczę straty chyba, że spadnie dama lub walet.
Na turn spada król. Przeciwnik znowu czeka. Wydaje się, że to
dobra karta, którą można by reprezentować, ale czułem, że musiałoby na turnie spaść
od razu AK:) żebym miał szansę wyrzucić go z rozdania, skoro na flopie sprawdził.
Na river spada as i już zaczynam się zastanawiać, czy może nie
jest to karta, przy której jednak powinienem spróbować blefu, gdy przeciwnik zagrywa
za 1200 do puli 2150. Naprawdę byłem tym totalnie zaskoczony, ale już po chwili
zapytałem czy ma 68 albo 64 suited. Wydawało mi się, że to jedyne karty, które
usprawiedliwiają całą akcję, a jego limp przed flopem bardzo pomógł mi zawężyć
zakres jego rąk. Na flopie te karty dawały open ended straight draw, a musiały być suited, bo
w przeciwnym razie by ich nie zlimpował preflop. Jakakolwiek para nie wchodziła
w grę bo król i as z pewnością by go przestraszyły. Set? Wydaje mi się, że nie, bo
mało który dobry gracz mający seta zaryzykuje, że turn zostanie przeczekany.
Poza tym jest tylko dziewięć kombinacji kart dających seta (po 3 siódemek, piątek
i dwójek), a osiem kombinacji 64 i 68 suited (po 4: pikowe, kierowe, karowe
i treflowe), czyli nawet jeżeli uznam, że jest taka sama szansa, że ma seta jak to,
że ma 64 lub 68 suited, to mi się opłaca bo muszę dać 1200 do puli 3350.
Obawy o to, czy as mógłby mu dać drugą parę są nieuzasadnione.
O ile w przypadku connectorów, czy pary problem tkwi w tym, że open limpując gracze zdradzają
informację o swojej karcie (czego zazwyczaj nie są świadomi) o tyle wiedzą, że
słaby as to nie jest karta, z którą chce się oglądać flopa w wiele osób, a takich
konsekwencji się spodziewają limpując i dlatego dobry, a nawet średni gracz karty typu A-x zrzuci raczej przed flopem.
Koniec końców sprawdziłem. Okazało się, że nie miał ani 64, ani 68
suited tylko 89 off suit, kartę która również pasowała do jego gry, bo dawała na
flopie gut shota (przez co nie brałem jej pod uwagę), ale z jego perspektywy również
dwie overkarty.
Czasami w grze live można do open limpowania podchodzić bardziej liberalnie, szczególnie wtedy gdy usiądziemy do stolika
i widzimy tylko słabych graczy, albo takich których nie poznajemy (zazwyczaj są nowi).
Ich pasywna gra sprawia, że możemy sobie pozwolić na open limp z niską parą nawet,
gdy zawsze raisujemy przed flopem. Po prostu jeśli jest nawet jakiś dobry gracz to
musimy pamiętać, że dla niego może być oczywiste co mamy i musimy dostosować
do tego swoją grę, ale implied oddsy w przypadku trafienia seta i całkiem spora
szansa, że nie będzie raise'u przed flopem sprawiają, że zrzucenia pary, czwórek,
piątek, czy szóstek z utg jest po prostu błędem. Nie mówiąc już o podbijaniu z nimi,
gdy możemy być pewni, że zostaniemy sprawdzeni i to nawet przez kilku graczy.
Trzeba pamiętać, że naszą strategię powinniśmy dostosowywać
do każdego stołu, poziomu blindów, liczby posiadanych żetonów, czy miliona innych
czynników, ale im więcej tych czynników znamy, tym lepiej dla nas.
Witold Homka