Nowicjusz Scott Blumstein z powodzeniem walczy z najlepszymi

0
Scott Blumstein

Tegoroczny Main Event WSOP może okazać się imprezą spod znaku amatorów. Wiceliderem tego wydarzenia jest John Hesp, który ogląda plecy innego nowicjusza. Jak Scott Blumstein odnajduje się w nowej dla siebie rzeczywistości?

Wielogodzinne rozgrywki dla osoby, która nie jest do tak trudnej rywalizacji przyzwyczajona, mogą stanowić problem. Blumstein radził sobie z tym jednak doskonale – tuż po pęknięciu bubble'a objął prowadzenie w turnieju i w dalszej fazie utrzymywał komfortowy stack.

Scott Blumstein – Ben Lamb jest bestią

Po kilku godzinach gry w dniu piątym Scott Blumstein i Ben Lamb wskoczyli na ponad trzy miliony żetonów w stacku, co w tamtym momencie było imponującym wynikiem. Namówiony do krótkiej rozmowy podczas ostatniej przerwy stwierdził:

– Odpowiadając na twoje pytanie – nie, to nie jest „tylko poker”. Lamb jest bestią, właśnie wygrał drugą rękę z rzędu, bo siedzi na big blindzie i nikt nie chce z nim grać. 

Dzięki doskonałej postawie w dniu siódmym Blumstein będzie miał okazję ponownie rywalizować z „bestią”. Ben Lamb zasiądzie do stołu finałowego Main Eventu WSOP z najkrótszym stackiem, jednak z całą pewnością stać go na odrobienie strat. Scott natomiast podobnie jak w poprzednich dniach będzie musiał szukać balansu pomiędzy agresywną grą, a odpieraniem ataków rywali.

– Staram się znaleźć odpowiedni balans między zastraszaniem rywali, a byciem zastraszonym. Ale… mam dużo żetonów, więc w sumie nie muszę zbyt wiele robić – tak Amerykanin wypowiadał się podczas rozgrywki w dniu piątym.

Scott Blumstein

Reprezentanci wschodniego wybrzeża są ciężkimi rywalami

Scott zwraca uwagę, że w ostatnich latach reprezentanci wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych zaliczali na festiwalu WSOP doskonałe wyniki. Nie inaczej jest również i w tym roku – wystarczy wspomnieć, że do opisywanej grupy zaliczają się chociażby runner-up Main Eventu z 2015 roku Joshua Beckley, niedawny zdobywca mistrzowskiej bransoletki Tom Cannuli czy Michael Ruane, który przed rokiem zakończył udział w Main Evencie na czwartym miejscu.

– Nie ma trudniejszego miejsca do gry, niż wschodnie wybrzeże. Wydaje mi się, że jestem tu gdzie jestem dlatego, że pochodzę z New Jersey. Spójrz, kto wygrał Colossusa – Tom Cannuli. Lista graczy stamtąd pochodzących jest naprawdę długa. To nie jest przypadek. To, że tu jestem, to czysty darwinizm – selekcja naturalna, przetrwają najsilniejsi. 

Przed Blumsteinem stoi naprawdę ciężkie zadanie – na stole finałowym przyjdzie mu się mierzyć z doskonałymi pokerzystami. Amerykanin nie ukrywa jednak, że podobnie jak dla większości uczestników tego wydarzenia, Main Event WSOP jest czymś nie zwykłym.

– Main Event jest powodem, dla którego gram w pokera. Rok 2003, Chris Moneymaker, to jest właśnie to. To dlatego tu jestem.

Czy Blumsteinowi uda się powtórzyć wyczyn Chrisa Moneymakera i zwyciężyć w najbardziej prestiżowym turnieju pokerowym na świecie? O tym przekonamy się w nocy z czwartku na piątek. Jedno jest pewne – czekają nas ogromne emocje!

Pokerowe książki

ŹRÓDŁOPokerCentral
Poprzedni artykułPhil Hellmuth – Poker potrzebuje kogoś takiego, jak John Hesp
Następny artykułUnibet Open zawita do Las Vegas!