Belg Kenny Hallaert to jeden z dziewięciu szczęśliwców, którzy w listopadzie powalczą o tytuł zwycięzcy Main Eventu festiwalu WSOP. Nie widzi się on jednak w roli faworyta zmagań i traktuje to wydarzenie bardziej w charakterze przygody życia.
34-letni Kenny Hallaert, który nadal siebie postrzega bardziej jako pokerowego hobbystę niż prosa, właściwie sam sobie przeczy. Pokorny, patrzący z poziomu ziemi facet, który wie jak wielkie szczęście mu się przydarzyło, trafiając na stół finałowy Main Eventu World Series of Poker.
Z Belgiem rozmawiał Nicolas Christiaens z portalu PokerListings:
Nicolas Christiaens: Kenny, przede wszystkim gratulacje! Możesz nam powiedzieć jak znalazłeś się w środowisku pokerowym?
Kenny Hallaert: Dzięki. To było pod koniec 2004 roku. Zwykle stawiałem 5€ na mój ulubiony klub piłkarski – Club Brugge. Akurat byłem na stronie Unibetu, kiedy spojrzałem na baner reklamowy pokera na ich stronie. Nie wiedziałem nic o pokerze, ale już po przeczytaniu zasad gry byłem pewien, że pokocham tę grę. Zacząłem grać na minimalne stawki, jak typowy fish. Następnie jednak zrobiłem research w internecie i kupiłem kilka książek. Na początku 2005 roku zdecydowałem zrobić sobie przerwę w grze na kilka miesięcy, aby odpowiednio się przygotować i przestudiować te książki. Po tym dokonałem depozytu o wartości 50€ i zacząłem grać. Obecnie również spędzam dużo czasu na nauce pokera. Dokładnie tak jak kolarz czy piłkarz, również muszę ćwiczyć. To nie zawody na czas, trzeba się do tego dobrze przygotować.
Nicolas Christiaens: Co studiowałeś?
Kenny Hallaert: Uczyłem się, aby zostać elektrykiem. Pracowałem w fabryce, siedem kilometrów od domu. Pożegnałem się z tym miejscem w styczniu 2008 roku, ponieważ pewne kasyna zaproponowały mi pracę w ich poker roomach. Znali mnie od 2005, kiedy zacząłem u nich grywać i potrzebowali kogoś do promocji ich usług. Roku później zostałem tournament directorem. Obecnie organizuję Namur i Spa Belgian Poker Championship, czyli dwa największe pokerowe festiwale w Belgii.
Nicolas Christiaens: Twoje pierwsze depozyty pokrywają się z chwilą uniezależnienia i wyprowadzki od rodziców.
Kenny Hallaert: Na początku naprawdę grałem tylko o drobne, dla zabawy. Miałem pracę. Po prostu wolałem wydać dziesięć czy dwadzieścia euro grając w pokera, niż bawiąc się w klubie w sobotnią noc. Nie miałem w związku z tym w niedzielnego kaca, a czasami i z pokera wychodziłem na swoje. Po podjęciu nauki pokera, bardziej poważnie podszedłem do tematu.
Nicolas Christiaens: A kiedy to się stało super poważne?
Kenny Hallaert: Do dzisiaj poker to dla mnie hobby. Oczywiście spędzam mnóstwo czasu na nauce i grze, ale moim głównym zajęciem jest bycie dyrektorem turniejowym. Ogólnie rzecz biorąc to w styczniu 2009 roku wygrałem PokerStars Sunday Warm Up za ponad 107.000$ (215$ wpisowego). Za jednym razem mój bankroll urósł kilkukrotnie i do dzisiaj jest to moja największa wygrana. Podkreślę, że zawsze byłem realistą. Nigdy nie myślałem, że jestem najlepszym pokerzystą na świecie. Co rozumiem to to, że jeżeli jestem skoncentrowany na 100% i mam odrobinę szczęścia to mogę dobrze wypaść.
Nicolas Christiaens: Tak jak na przykład podczas Main Eventu WSOP 2016…
Kenny Hallaert: Tak. Ale wiem, że nie jestem jednym z najlepszych pokerzystów spośród finałowej dziewiątki. Mam dobry run i pozostaję skoncentrowany na turnieju.
Nicolas Christiaens: Zakładasz lżejszy plan w 2017 roku, aby poświęcić więcej czasu na grę w pokera?
Kenny Hallaert: Zdecyduję po finale. Rezultat może wpłynąć na moją decyzję. Wygranie 8 milionów dolarów może odrobinę wpłynąć na bieg kariery…
Nicolas Christiaens: W 2008 roku grałeś heads up przeciwko Pierre Neuville’owi o pakiet do Vegas…
Kenny Hallaert: To prawda. To było na tydzień przed tym, jak zacząłem pracować w kasynie. To był mój ostatni turniej w tym kasynie. To była dobra oferta, pakiet warty 15.000€ zawierający wpisowe do Main Eventu, przelot, hotel. Dziewiętnaście osób opłaciło warty 1.000€ buy-in, wliczając w to Pierre'a Neuville’a który za drugie miejsce otrzymał 4.000€. Byłem bardzo szczęśliwy, że go pokonałem i otrzymałem szansę poznania Vegas. Spędziłem tam trzy tygodnie i zgrałem kilka turniejów. Zagranie w Main Evencie było spełnieniem marzeń.
Nicolas Christiaens: Pierre Neuville mawia, że nauka Vegas kosztuje sporo, potrzeba czasu na osiągnięcie wyników.
Kenny Hallaert: To prawda. Musisz się dostosować do amerykanów i mi zajęło to trochę czasu, aby osiągnąć dobry rezultat na WSOP. Ale kocham Vegas. W zeszłym roku trafiłem na stół finałowy Colossusa (22.374 graczy po 565$ buy ina każdy). To było wspaniałe doświadczenia. Następnie skończyłem Main Event na 123 miejscu. To było niepowtarzalne przeżycie, myślałem, że już nigdy nie dotrwam do dnia piątego turnieju.
Nicolas Christiaens: Myślisz, że te dwa udane runy ci pomogły w tym roku?
Kenny Hallaert: Tak myślę. Dały mi doświadczenie na dużych turniejach. Dały mi również pewność siebie. Po prostu wiedziałem, że stać mnie na dobry wynik w tegorocznym ME. Ale pomimo tego, nadal potrzebujesz dobrych kart. Każdego dnia odczuwałem ulgę patrząc na mój stół i będąc pewnym, że dam radę. Nie miałem ciężkiej decyzji o wszystkie moje żetony. Zawsze miałem najlepsze ręce na showdownie. Gdy miałem parę dam, przeciwnik pokazywał walety albo AK. Wszystko szło dobrze od samego początku do końca.
Belg nie może się doczekać podjęcia walki na stole finałowym. Faworyta November Nine upatruje w Cliffie Josephym oraz w Gordonie Vayo. Jednocześnie podkreśla, że co ma być to będzie i nie będzie zawiedziony, jeśli z grą pożegna się na dziewiątym miejscu.