Miła odmiana losu

5

JESTEM ZDZIWIONY!

Specyfika gry w turnieju satelitarnym polega na tym, żeby za możliwie jak najmniejszą kwotę

włożoną w ten turniej wygrać wejściówkę do turnieju z droższym wpisowym. Terminator jest,

umówmy się, turniejem dość drogim. Wpisowe 800+80 zł stanowi sporą barierę dla wielu

graczy w stolicy. Dlatego też osobiście się dziwię, że na środowych satelitach stawia się tak

niewielu zawodników. Zastanówmy się chwilę. Satelita rozgrywana jest jako turniej 50 + 5 zł

z rebuyami. Grając grę tight i robiąc nawet dwa rebuye i addona wydaje się na turniej 200 zł.

W zamian można wygrać wejściówkę na turniej, w którym pula wynosi zazwyczaj ponad

20 tysięcy złotych, a już za samo wyeliminowanie gracza dostaję się stówkę. Nie opłaca się

zagrać? Moim zdaniem bardzo! A teraz rzeczywistość ? na satelitę przychodzą głównie gracze,

którzy i tak grają co tydzień w Terminatorze i jeśli nawet nie wygrają wejściówki to płacą po

prostu wpisowe. Czy tylko oni rozumieją, że to się po prostu opłaca? Takie turnieje satelitarne

są organizowane głównie z myślą o graczach, których nie stać na tak wysokie wpisowe, jest to

dla nich szansa zaistnienia w fajnym evencie z dobrą pulą nagród. Pomyślcie o tym w następną

środę!

Z HASŁEM ?REBUY!? NA USTACH

Dzisiaj na satelitę stawiło się 12 zawodników, w większości ?stara gwardia? Terminatora.

Oprócz mnie byli m.in. Pawcio, Coher, Milus czy Mario ? jednym słowem silna grupa

?miejscowych głupków?. Już w pierwszym rozdaniu podwoiłem się z moim AQ przeciwko

J 10 Cohera. Jak się okazało było to tylko sympatyczne preludium przed całą symfonią

katastrofalnych bad beatów! Na co jak na co, na karty narzekać nie mogłem. Dostawałem

naprawdę silne ręce, z którymi zagranie all ina preflop było błahostką. Co z tego, jeśli ciągle

układy typu AK, AQ, AJ, KQ czy dobre konektory w kolorze nie wygrywały? Co chwila po

kolejnych porażkach robiłem rebuy licząc na odmianę złego losu. Po szóstym czy siódmym

rebuyu powiedziałem do Pawcia, że to musi być jakiś znak, bowiem ostatnio podczas grania

w turniejach już po godzinie miałem bardzo duży stack, żeby odpadać na bubble?u. Teraz

za żadne skarby nie mogłem choćby wygrać puli i oddawałem kolejne rebuye, więc pewnie

to co sobie teraz zasieję zbiorę później. Co bym nie robił, nic mi się nie udawało. Skończyło

się więc tym, że do regularnej fazy turnieju podchodziłem z minimalnym możliwym stackiem

4000 żetonów.

JAK ZASIALI TO I ZEBRALI?

Zadanie stało przede mną niełatwe. Co prawda blindy nie były zbyt wysokie, ale z własnego

doświadczenia wiedziałem, że radosne budowanie wysokich pul podczas fazy rebuy przenosi

się potem również na zwykłą grę. A ja za dużo żetonów nie miałem. Musiałem więc szukać

swojej szansy w tanim oglądaniu flopów z perspektywicznymi kartami, dającymi mi choćby

cień nadziei na wygranie puli. Bogowie pokera stwierdzili w końcu, że byłem wystarczająco

cierpliwy i okazali mi swą łaskę w kilku kolejnych rozdaniach?

Najpierw z 54 na ręku sprawdziłem niewielkie podbicie Cohera. Flop okazał się dla mnie dość

przyjazny ? 467. Zagrałem za niedużą sumę, na co Coher mocno mnie przebił. Trudno, będzie co

ma być, trzeba obejrzeć choćby jeszcze jedną kartę. Sprawdziłem, a już na turnie pojawiła się

kolejna czwórka. Dalej scenariusz rozegrał się już sam ? ja check, mój przeciwnik mocny bet, ja

gram all in, a Coher chcąc nie chcąc musiał mnie sprawdzić. Jego A7 okazało się zbyt słabe i

zaliczyłem pierwszy double up.

Mając już ciut więcej żetonów mogłem odetchnąć i spokojniej budować swój stan posiadania.

Kilka rozdań później zrobiłem call z Q2 w karo z pozycji UTG. Tak, wiem – kto tak gra, co to

za zagranie itp. Więc odpowiadam ? ja tak gram, bo tak lubię! I od razu wiedziałem, że to była

dobra decyzja, bo cały stół (sześciu graczy) zlimpował i pulka zebrała się zacna już przed

flopem. A na flopie 754, w tym dwa kara! Dwaj gracze przede mną poczekali, więc ja zagrałem

za ? puli. Jeden call, drugi call, a trzeci gracz, siedzący przede mną Andrzej podbija do tysiąca.

Dla mnie to easy call, następny gracz też dokłada, tylko Milus wyrzuca karty. Turn to dla mnie

dar z niebios ? walet karo. Andrzej czeka, więc ja bez chwili zastanowienia gram all in. Obaj

gracze niechętnie, ale jednak wyrzucają swoje karty i jestem bogatszy o kolejną spora pulę.

Trzecie rozdanie z tych decydujących miało miejsce w momencie, gdy na pozycji dealera

ujrzałem 5 2 w piku. Blindy wzrosły już do 50/100, a do mnie same limpy, więc i ja na pozycji

sprawdzam. Grający na big blindzie Kuba podbija do 600 i znowu wszyscy dokładają. Jako, że

ja takich kart preflop nie wyrzucam po byle podbiciu to dokładam i w sześciu oglądamy flopa.

Pojawia się Q82, w tym dwa piki. Kuba zagrywa za tysiąc, gracze przede mną foldują, więc

mając parę i drawa sprawdzam. Jako, że Kuba był short stackiem miałem do wyboru od razu

postawienie go na all inie, ale uznałem, że jeśli ma dość silną rękę to dołoży mi wszystkie żetony

nawet wtedy gdy trafię swój draw na turnie. Jednak pojawia się król trefl i Kuba gra swój all in.

Do takiej puli musiałem już dołożyć, Kuba pokazuje KJ i tylko river daje mi szansę na wygranie

tego rozdania. I po raz kolejny szczęście się do mnie uśmiechnęło, bo co prawda koloru nie

trafiłem, ale piątka dała mi drugą parę i zwycięstwo.

MISJA WYKONANA

Zaraz potem utworzył się stół finałowy, na którym zasiadłem z pokaźnym stackiem w wysokości

około 17 tysięcy. Więcej ode mnie miał w tym momencie chyba tylko Pawcio, więc pozycję

startową na FT miałem niezłą. Gra się rozkręcała, ja pilnowałem stacka, żeby go zgodnie z

tradycją nie oddać i wtedy dostałem AK. Nauczony złym doświadczeniem z początku turnieju,

gdy moje AK przegrało trzykrotnie, uderzyłem mocno, za 550 (blindy nadal 50/100). Dołożył mi

Milus, który do graczy ?zamurowanych? nie należy, więc w karcie mógł mieć wszystko. Flop

Jak marzenie ? AKQ! Jednak po pierwsze istnieje groźba strita, a po drugie as i król były w piku.

No więc trzeba brać co jest ? bet o pulę! A tu niespodzianka, Milus natychmiast dokłada żetony

do puli. Trójka pik na turnie włączyła mi lampkę alarmową. Jakie mam opcje? Check raczej nie

wchodzi w grę, mały bet również, więc po chwili gram ponownie za pulę ? 2500. Mój kolega

natychmiast pcha żetony w kwocie ponad 4500 na środek grając all in. Cholera, władowałem się

na kolor! Ale pula wymaga sprawdzenia. Milus pokazuje mi 98 w pikach, a ja błagam krupiera

o wsparcie w postaci asa lub króla. Naprawdę, nic nie sprawia takiej przyjemności jak spełnienie

marzeń w takiej sytuacji ? król na river kompletuje mi fulla, a Milusa wyrzuca z turnieju!

Po tym rozdaniu zdecydowanie zwolniłem grę. Mając bezpieczny stack czekałem na rozwój

wypadków. Gracze powoli odpadali, a ja miałem tylko jeden cel ? wygrać jedną z trzech

wejściówek do Terminatora. W końcu, do cholery, za jedną prawie sam zapłaciłem w rebuyach,

więc teraz chciałem tylko sprawiedliwości! No i się udało! Na piątym miejscu odpadł Coher,

którego walety nie dały rady AQ Piotrka, potem Pawcio przegrał conflipa z Andrzejem AQ v 88 i chwilę później odpadł na bubble?u. Mam wejściówkę ? mission complete!

Teraz zadanie będzie

trudniejsze ? trzeba powalczyć w Terminatorze!

Poprzedni artykułNowy Rok – Nowe Turnieje
Następny artykułPoker Stars bije rekordy popularności!

5 KOMENTARZE

  1. Daniz jesteś osobą niesłowną i radzę ci uważaj, żebyś nie przekroczył cienkiej linii, na której balansujesz.

  2. nie przestają, tylko dziwię się po co czytasz z żuchwą na kolanach to co Ciebie podobno nie interesuje?

  3. Zapomniałem napisać o jednej ważnej sprawie – Mario stracił wczoraj wiarę w 5 3!! Wyrzucił karty po flopie, i oczywiście by wygrał, bo dostałby strita runner runner! 🙂

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.