Zastanawialiście się kiedyś, jak wygląda dzień z życia pokerzysty, którego znacie tylko z nagłówków portali newsowych? Mike Sexon postanowił uchylić nieco rąbka tajemnicy i specjalnie dla bloga PartyPoker szczegółowo opisał swoją codzienność.
6:45 – pobudka
7:00 – 8:30
Idę do swojego biura. Z tego miejsca sprawdzam pocztę, orientuję się w sprawach PartyPoker i serii PartyPoker Live (przy okazji – harmonogram PP Live na 2018 rok was zaskoczy). Później odpalam moje ulubione strony, czyli ESPN.com, PokerNews.com, Cardplayer.com, TwoPlusTwo.com i YouTube.com. W tym czasie przy biurku jem również śniadanie – ciasteczka i sok jabłkowy. Wszystko idzie ku dobremu, bo wcześniej każdego ranka do śniadania piłem colę.
8:30 – 9:00
Witaj bieżnio – 30 minut. Bardzo nie lubię zaczynać biegu, ale kiedy już zacznę, czuję się znacznie lepiej. W trakcie oglądam wiadomości.
9:00 – 14:00
Obejrzałem drugi dzień President's Cup (międzynarodowego meczu golfa pomiędzy reprezentacją Stanów Zjednoczonych, a resztą świata, wyłączając zawodników z Europy). Uwielbiam oglądać golfa, szczególnie największe turnieje i Ryder Cup. President's Cup również był przyjemny do oglądania, jednak Amerykanie zdominowali ten pojedynek, zatem nie było to tak ekscytujące, jak zwykle (zwłaszcza od momentu objęcia prowadzenia 3-1). Gdy pierwsza grupa zaliczyła dziewiąty dołek, szybko udałem się do McDonaldsa po kanapkę z rybą i truskawkowy deser lodowy. Czy może być coś lepszego od dobrego obiadu i oglądania golfa?
14:00 – 15:00
Oglądanie golfa zmotywowało mnie do wzięcia prysznicu i udania się na na kurs golfa w celu popracowania nad krótkimi uderzeniami. Długie uderzenia są tak złe, że szkoda czasu na ich poprawę. Akceptuję fakt, że jestem starszym panem i mogę uderzyć maksymalnie na około 190 metrów (o ile dobrze trafię). Nigdy nie uderzałem daleko, ale zazwyczaj udaje mi się robić to prosto.
15:00 – 16:00
Spotykam się z synem, który skończył lekcję. Rozmawiam z nim o jego dniu w szkole, potem gramy w ping-ponga. Zaoferowałem mu 100$, jeśli kiedykolwiek w życiu uda mu się pokonać mnie w tę grę. Bardzo podoba mu się to wyzwanie i liczy, że wypełni je do końca roku. Nie ma jednak na to żadnych szans. (Daję mu fory, żeby myślał, że się do mnie zbliża i nigdy się poddawał i to działa, bowiem staje się coraz lepszy). Dopadnięcie mnie zajmie mu pewnie jeszcze parę lat, jednak szczerze mówiąc – mam nadzieję, że uda mu się to szybciej niż później.
16:30 – 17:00
Punktem kulminacyjnym dnia jest show naszego psa. Odbywa się ono w parku, do którego go zabieramy i rzucamy mu frisbee. Nasz pies (Jake Henry) i mój syn Ty na łapią je na zmianę. Jake Henry jest prawdziwym prosem w łapaniu frisbee, uwielbia występować przed publicznością (zwłaszcza, gdy ta klaszcze). Nasz pies nigdy nie zawodzi widzów – łapie za każdym razem!
17:30 – 18:00
Ty i ja gramy w koszykówkę (to jego ulubiony sport). Z pewnością pokona mnie w tej dyscyplinie szybciej, niż stanie się to w ping-pongu.
19:00 – 21:30
Spotkałem się w Bellagio z przyjacielem z San Diego. Jedzenie obiadu w Bellagio z widokiem na fontanny za każdym razem jest świetne, nawet jeśli na stałe mieszka się w Las Vegas.
22:00
Kolejne spotkanie, tym razem w szerszym gronie znajomych (ok. 12 osób) w Red Rock Casino w Summerlin, do którego przybyliśmy na premierę filmu „American Made” z Tomem Cruisem. Zostałem zaproszony do oglądania go w miejscu przeznaczonym dla vipów. Loża była chyba lepsza, niż sam film. Na ekranie Cruise wciela się w postać pilota, który zostaje agentem CIA. Film oparty jest na faktach, jednak wydaje mi się, że historia została nieco naciągnięta. W mojej opinii film jest w najlepszym razie przeciętny.
Ogólnie rzecz biorąc, był to wspaniały dzień. Życie jest piękne, a ja z całą pewnością jestem szczęściarzem.