W ostatnim odcinku tej serii prezentowaliśmy pogląd na wiele spraw związanych z pokerem autorstwa Karla Mahrenholza. Dzisiaj z pewnością lepiej rozpoznawalny pokerzysta, zdobywca bransoletki na tegorocznym WSOP Mike Ellis postanowił podzielić się swoimi spostrzeżeniami.
Mike Ellis pracował w londyńskim City aż do 2006 roku, kiedy to postanowił zostać zawodowym pokerzystą. Karierę zawodowca rozpoczął od regularnych gier na wysokie stawki w londyńskich klubach pokerowych, lepiej dał się poznać dopiero w 2007 roku wygrywając blisko 200,000 GBP w Wielkim Finale cyklu GUKPT. Od tego czasu Ellis dzielił pokerowy czas pomiędzy gry cash i turnieje na całym świecie. W tym roku odniósł swój największy sukces zdobywając bransoletkę i wygrywając ponad $580,000 w turnieju WSOP $1,500 NL Holdem.
Mike Ellis dzieli się z czytelnikami magazynu Poker Player uwagami dotyczącymi wygrywania w turniejach WSOP, przejścia z gier cash do turniejów, a także tego jak to jest zostać pokerowym pro.
Wygrywanie na WSOP
Kiedy gra się wielki pokerowy turniej na żywo łatwo można się zniechęcić widząc z jak dużą ilością przeciwników musimy walczyć. Jeśli rozejrzymy się dookoła i zobaczymy olbrzymią salę ciasno wypełnioną pokerowymi stołami to misja zdobycia wszystkich żetonów może wydawać się czymś niemożliwym. Ellis radzi aby w ogóle nie przejmować się tym co dzieje się dookoła nas, a koncentrować się jedynie na tym co dzieje się na naszym stoliku.
W turniejach WSOP z mniejszym wpisowym, takim jak $1,500 gracze otrzymują niewielką ilość żetonów (4,500), a to oznacza, że na początku turnieju trzeba grać bardzo uważnie. Przegrana jakiejś średniej wielkości puli może od razu postawić nas w ciężkiej sytuacji i grać będziemy musieli pod dużą presją. Wielu graczy gra więc w początkowej fazie bardziej tight niż zwykle. Z drugiej jednak strony jeśli dość szybko uda nam się podwoić i wskoczyć na 10,000 to jak twierdzi Ellis dalsza struktura turnieju jest już dość przyjazna.
Duże turnieje, takie jak WSOP, wymagają szerokiego wachlarza przeróżnych umiejętności. Jednak jedną z najważniejszych jest umiejętność dostosowywania swojej gry do różnego rodzaju przeciwników. Czasami będziemy na stole ze słabymi – calling station graczami, gdzie trzeba będzie zacieśnić naszą grę, a czasami trafimy na ultra-agresywny stół, na którym będziemy musieli podjąć walkę nie czekając na silne karty. Bardzo ważna jest również cierpliwość, ale w dzisiejszych czasach chyba już wszyscy to rozumieją twierdzi Mike Ellis.
Od cashy do turniejów
Ellis nadal uczestniczy w grach cash w Londynie, ale jak twierdzi nie wygrywa już tyle ile w poprzednich latach. Po pierwsze dlatego, że podniósł się poziom graczy i wygrywanie nie jest już tak łatwe, a drugi powód to kryzys ekonomiczny, który spowodował, że wielu słabszych graczy nie ma już wolnych pieniędzy, które poświęcali na grę w pokera.
Cashe i turnieje to dwie zupełnie inne gry. Jak twierdzi Ellis nie można porównać jego gry podczas cash game z tym jak gra w turniejach. Na stolikach cashowych Ellis gra bardzo solidne pokerowe ABC, tego wymagają gry w Londynie, nie ma sensu próbować pokerowych trików, ABC wystarcza do odnoszenia regularnych sukcesów. W turniejach wygląda to inaczej, nie ma czasu na czekanie na dobre ręce, trzeba wykonywać odważne zagrania także ze słabszymi kartami. Rosnące blindy powodują, że cały czas trzeba uczestniczyć aktywnie w grze, w innym wypadku można się po prostu wyblindować.
Mike Ellis uważa, że najlepszymi pokerzystami są specjaliści od gry cash. "Znam wielu graczy cashowych, o których nikt nie słyszał, a według mnie są oni znacznie lepsi niż wiele znanych, pokerowych nazwisk". Tak po prostu podążyła ewolucja pokera twierdzi Ellis, który dodaje, że najlepsi gracze cashowi gdyby chcieli i się przyłożyli mogliby zostać znakomitymi turniejowcami, a transformacja w drugą stronę nie jest już tak łatwa.
Końcówki turniejów
"Uwielbiam stoły finałowe" mówi Ellis. Dwa ostatnie stoły to dla niego prawdziwy poker. Wtedy mamy do czynienia ze strachem, że jeden błąd może nas kosztować cały turniej. Blindy są wysokie, przy stołach jest niewielu graczy i cały czas trzeba uważać. "Kiedy docieram do stołu finałowego, czuję, że prawdziwa gra dopiero się zaczyna" twierdzi Ellis, wtedy rozgląda się i analizuje, którzy przeciwnicy grają tylko po to, żeby awansować o jedno miejsce wyżej, którzy są w tej fazie hiper-agresywni i stara się to wykorzystywać aby zgromadzić jak najwięcej żetonów.
Podczas finałowego stołu w turnieju WSOP, który Ellis wygrał widział on zagrania, które mogłyby być poprawne w turnieju Sit&Go online za $100, ale jeśli gra się o bransoletkę WSOP to warto się zastanowić czy allin z QT na wojnie blindów to na pewno najlepszy pomysł na grę. Ellis uważa, że wielu super-agresywnych graczy online rozgrywa takie turnieje jak WSOP jakby to był kolejny turniej w komputerze i nie potrafią się oni dostosować do odmiennej gry.
Kluczem w grze turniejowej jest posiadanie takiej ilości żetonów, które może zmusić rywali do spasowania. Problem pojawia się wtedy, kiedy docieramy do momentu, w którym nasz allin nie jest problemem dla przeciwników. Dobrze jest wykonywać odważne zagrania na rywali dysponujących podobnym do naszego stackiem. Jeśli sprawdzając nas przeciwnik musi postawić na szali swoje turniejowe przetrwanie istnieje większa szansa, że nie zdecyduje się on na sprawdzenie.
Za i przeciw bycia pro
Największym plusem bycia zawodowym pokerzystą jest wolność. "Lubię być sam sobie szefem – to jest naprawdę istotne. Uważam, że jestem dobry w podejmowaniu decyzji, to wywodzi się zapewne z mojej poprzedniej pracy" twierdzi Ellis.
Z pewnością największymi minusem takiego życia są okresy downswingu, kiedy nic nam nie idzie. Trzeba być wtedy silnym psychicznie, grać bardzo mądrze i przeczekać ten słabszy okres. Kiedy zaczniemy znowu wygrywać powróci nam pewność siebie i wszystko znowu będzie piękne i wspaniałe.
Mike Ellis twierdzi, że przywykł do stresu związanego z byciem zawodowcem, bo i we wcześniejszej pracy zdarzały się dni, kiedy wracał do domu wiedząc, że przez jego błędne decyzje bank stracił właśnie 3 miliony funtów. Ellis nie grał nigdy w grach na bardzo wysokie stawki więc jego przegrane nigdy nie były tak duże, żeby miał przez nie koszmary. Jednak jeśli nie wygrywa się przez kilka tygodni, a zbliża się termin zapłaty rachunków człowiek zaczyna się denerwować i zastanawiać czy jeszcze kiedyś uda się wygrać.
Na koniec Ellis podzielił się z czytelnikami magazynu Poker Player poradami dotyczącymi bycia pokerowym pro:
- Nie trzeba być najlepszym graczem na świecie, szczególnie jeśli chcemy grać cash. Najważniejsze są dostęp do odpowiedniej ilości gier i umiejętność poprawnej selekcji gier, tak aby zawsze mieć słabszych rywali przy stole.
- Jeśli zarabiamy na pokerze, uważamy, że jesteśmy wystarczająco dobrzy na gry, które są dla nas dostępne i wiemy, że będziemy mieli dostęp do tych gier w przyszłości to znaczy, że wszystko mamy poukładane na swoim miejscu.
- Musimy być pewni, że mamy odpowiedni bankroll i oszczędności, które zapewnią nam przynajmniej pół roku spokojnej gry. Dzięki tym oszczędnościom jeśli po 6 miesiącach okaże się, że nie nadajemy się do bycia zawodowym pokerzystą możemy spokojnie powrócić do poprzedniego życia.
- Musimy upewnić się czy nasz charakter jest na pewno odpowiedni do bycia pro. Niektórzy po prostu się do tego nadają. Musimy wiedzieć, że będziemy potrafili być sami sobie szefem, że nie dostaniemy wsparcia od współpracowników itd. To jest bardzo ważne, żebyśmy czuli się komfortowo pracując przy pokerowym stole dla samego siebie.
Na podstawie: "Player Notes – Mike Ellis" – Poker Player
Już za tydzień wywiad ze “Stanko”, który powie między innymi o jego drodze do bycia milionerem, gdy dostanie bad-beata wrzuca 10zł do skarbonki. Oraz o jego sensie bytu i egzystencji: wpisy na forum. Przeczytajcie nas za tydzień!
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.