Matt Berkey jest jednym z najlepszych graczy cashowych na świecie. Doskonale sprawdza się również jako trener. W poniższym wywiadzie opowiedział o kulisach swojego zajęcia.
– Skąd wzięła się w Tobie chęć zostania pokerzystą?
– Na poważnie zacząłem grać na drugim roku studiów, ale miałem opory przed poświęceniem się tak ryzykownej drodze kariery. Dopiero kilka lat później, już po skończeniu nauki, mój bliski przyjaciel Brian Lamanna przekonał mnie, że mam wszystko czego trzeba, żeby się udało.
Przygotowanie do gry
– Jak spędzasz pierwszą godzinę po obudzeniu się?
– Zazwyczaj pierwszą godzinę dnia spędzam na czytaniu i odpisywaniu na maile. Robię to nie wychodząc nawet z łóżka. Początek mojego dnia to tak naprawdę dopiero druga godzina po przebudzeniu. 30 minut poświęcam wtedy na trening cardio, a następnie biorę krótki lodowaty prysznic i zażywam suplementy takie jak kofeina czy niacyna.
– Kiedy Twoim zdaniem najłatwiej jest grać w pokera i dlaczego?
– Moja gra jest w dużej mierze planowana z wyprzedzeniem, ponieważ gram głównie w dużych grach cashowych i turniejach na zaproszenie. Osobiście najlepiej się czuję późnym popołudniem i wczesnym wieczorem, ponieważ wcześniej mam czas na wszystkie moje rutynowe czynności. Poranne turnieje wytrącają mnie z harmonii, więc korzystam z późnej rejestracji, kiedy tylko mogę.
– Co najczęściej grasz w internecie?
– Nie gram online. Te czasy są już dawno za mną. To gra na żywo sprawia, że mam co jeść.
– Czy masz jakiś rytuał, który wykonujesz, zanim zasiądziesz do stołów?
– Mój dzień wygląda podobnie, bez względu na to, czy gram czy nie. Robię to, o czym wspominałem wcześniej. Koło południa wykonuję 90-minutowy trening siłowy i kondycyjny. Później spożywam mój jedyny posiłek w ciągu dnia. Prysznic, medytacja i do kasyna.
– Co myślisz o puszczaniu muzyki w trakcie sesji?
– Jestem przeciwny. Zagłuszanie któregokolwiek zmysłu w trakcie gry może się skończyć przeoczeniem kilku darmowych informacji. Jednak w trakcie turniejów są momenty, które nie wymagają skupienia i mój umysł domaga się rozrywki. Wtedy puszczam sobie kawałki zespołu Leroy Townes.
– Co robisz, żeby wyciszyć się po sesji?
– Najczęściej nic. Moje sesje cashowe czy turniejowe kończą się późno w nocy i jestem wtedy kompletnie wykończony. Odkąd prowadzimy vloga, to on jest dla mnie formą wyciszenia.
Praca nad sobą i samodoskonalenie
– W jaki sposób analizujesz rozdania?
– Czasami analizujemy rozdania w grupie najbliższych przyjaciół, ale zazwyczaj po prostu spisuję je na kartce w dość abstrakcyjny sposób. To pomaga zignorować szczegóły i spojrzeć na sesję z szerszej perspektywy.
– Jak poprawiasz swoje mentalne nastawienie do gry?
– Szukam stabilizacji. Polegam na tych obszarach, które staram się chronić przed chaosem – na ćwiczeniach fizycznych, odżywianiu, relacjach z ludźmi. Pracuję nad nimi każdego dnia i widzę efekty włożonego w to wysiłku.
– Jak wiele czasu poświęcasz na naukę gry?
– Myślę, że na grę poświęcam jedynie 20% tego czasu, który przeznaczam na naukę.
– Kiedy decydujesz się zakończyć sesję?
– Kiedy przy stole nie ma już nikogo poza mną.
Praca i przyjemności
– Czy starasz się naśladować styl jakiegoś gracza? Inspirujesz się kimś?
– Nigdy. Ta gra jest zbyt skomplikowana, żeby wierzyć, że ktoś zna drogę do perfekcji. Skupiam się na graczach, których chcę pokonać. Wyzwaniem jest dla mnie znalezienie się wśród elity i utrzymanie tego statusu.
– Poker jest dla Ciebie łatwy?
– Mam wszelkie narzędzia, które pozwalają pozbyć się barier, na przykład nie unikam ryzyka i nie boję się porażki. Mam rzadką umiejętność podnoszenia się choćby z kolan. Ta wytrwałość przekłada się na sposób w jaki się uczę i w jaki gram.
– Jaki był najprzyjemniejszy moment w Twojej karierze?
– Mam wiele wspomnień z gry, które są bardzo surrealistyczne, ale żadne nie jest nawet blisko tego, co stało się w 2016 roku. Przekonałem inwestorów, żeby kupili udziały w moim występie w turnieju Super High Roller Bowl. Zająłem piąte miejsce i wygrałem 1,1 miliona dolarów – to była moja pierwsza 7-cyfrowa wygrana. Najlepsze jednak w tym wszystkim było to, że postanowiłem swój udział w tym turnieju maksymalnie skapitalizować. Zatrudniłem ekipę filmowa, która obserwowała moje przygotowania. Nauczyłem się wszystkiego co mogłem o negocjacjach, prawach autorskich i licencjach. Po wszystkim moja produkcja „Dead Money” ukazała się na Poker Go. Czasami sprzyja mi szczęście i za to jestem ogromnie wdzięczny.
– Czy miałeś w swoim życiu taki okres, kiedy nie chciałeś grać w pokera?
– Było wiele okresów, kiedy bałem się grać w pokera. Bałem się nawet tego, że nie będę mógł w niego grać i co wtedy zrobię ze swoim życiem. Nigdy nie miałem planu B. Na początku kariery miałem mało pieniędzy, a ryzykowałem nimi każdej nocy. Strach przed porażką był ogromny, ale jeszcze większy strach był przed standardową pracą od 9 do 17. Dziś też się jej boję. Stabilizacja bardzo mi pomogła pozbyć się rozpaczy i desperacji.