Kilkanaście dni temu zakończył się Main Event przystanku WPT National Tour w Brukseli. Znakomicie spisał się w nim Mariusz Goliński, który zajął ostatecznie trzecie miejsce. Zapraszamy do lektury wywiadu z naszym pokerzystą!
W Brukseli trójce naszych graczy udało się dojść do kasy, a jeden z nich stanął na podium Main Eventu. Mowa o Mariuszu Golińskim, który za trzecie miejsce zdobył 20.600€. Więcej o jego wyczynie przeczytacie tutaj.
Specjalnie dla Was zapytaliśmy Mariusza, jakie są jego wrażenia z gry w tak prestiżowym turnieju i jakie ma plany na pokerową przyszłość.
Opowiedz nam najpierw kilka słów o sobie. Gdzie mieszkasz? Czym się zajmujesz na co dzień?
Mam 28 lat i pochodzę ze Śremu, miasteczka koło Poznania. Ostatnich kilka lat mieszkałem na zachodzie Europy, a dokładnie w Holandii, jednak z przyczyn osobistych w czerwcu tego roku przeprowadziłem się do Gdańska i cały czas jestem na etapie planowania przyszłości. Obecnie nie pracuję. Póki co cieszę się chwilą i długimi wakacjami.
Jak często grasz w pokera? Grasz tylko live czy również w internecie?
Mam całkiem sporo czasu na hobby, ponieważ – jak wcześniej wspomniałem – obecnie nie pracuję, a więc poświęcam się temu, co lubię. Oczywiście gram często w pokera, ale gra online sprawia mi coraz mniej przyjemności, więc będę powoli odchodził od tego, aby móc grać live trochę więcej.
Skąd pomysł na wyjazd do Brukseli?
Wygrałem bilet do Main Eventu z freerolla, więc tak naprawdę nie miałem innego wyjścia, jak kupić bilet lotniczy i spędzić interesujący weekend w Brukseli, zwiedzając miasto i oczywiście walcząc o dobry wynik w turnieju. Na szczęście moja gra była wystarczająco dobra, aby znaleźć się na finałowym stole WPT National, także jedynym miejscem, jakie zwiedziłem podczas tego pobytu, było kasyno Viage.
Czy integrowałeś się na przerwach z pozostałymi Polakami, którzy tam byli?
Byłem bardzo skupiony na grze przez trzy dni eventu i tak naprawdę nawet podczas przerw myślałem tylko o strategii i przeciwnikach, więc nie było absolutnie czasu na integrację z polskimi graczami. Może byłoby to możliwe, gdybym siedział przy stole z którymś, jednak nie miałem okazji. To oczywiście nie oznacza, że zupełnie byłem odcięty od czasu towarzyskiego, poznałem kilku fajnych, otwartych ludzi i atmosfera w trakcie gry bywała naprawdę radosna.
Jak oceniasz poziom gry na tego typu turnieju?
Poziom gry był bardzo wysoki, co nie znaczy, że wszyscy grali znakomicie. Praktycznie nie było gamblingu, lecz kilku graczy w drugim dniu nie wytrzymało kondycyjnie jedenastu godzin gry przy stole i zaczęli popełniać błędy, co potrafiłem wykorzystać. Grając cały czas na głębokim stacku czułem się bardzo komfortowo. To pozwoliło mi przygotować się do stołu finałowego, gdzie trafiłem jako chipleader.
Czy to był pierwszy raz, kiedy doszedłeś do kasy w turnieju na żywo?
To nie był pierwszy raz, wygrałem już wcześniej dwa turnieje live, jednak nie tak duże i prestiżowe jak WPT National. Nie ukrywam, że gram bardzo mało live, a jak już gram to odnotowuję znakomite wyniki, także z pewnością gra live jest tym, w czym czuję się rewelacyjnie.
Na co przeznaczysz swoją wygraną?
Nie planuję szczególnie wydatków. Zawsze dużo podróżowałem, więc pewnie część pieniędzy poświęcę właśnie na podróże, a może połączę podróże z pokerem.
Czy planujesz inny wyjazd na turniej w najbliższym czasie?
Tak, już w grudniu planuję zagrać w Pradze lub Amsterdamie, a może w obu festiwalach. Zobaczymy jeszcze, czy dam radę pogodzić to wszystko. Na pewno to nie moje ostatnie słowo w pokerowym świecie.
Bardzo dziękujemy i życzymy powodzenia!