Cztery kolejne dni maja upłynęły mi pod znakiem spędzania każdej wolnej chwili na PokerStars . Po zdobyciu na początku odpowiedniej ilości miejsc punktowanych w rankingu TLB , od wczoraj zmieniłem strategię.
Otóż jak wiadomo, miesięczny ranking TLB na PokerStars zalicza 20 najlepszych wyników osiągniętych w turniejach wielostolikowych w danym miesiącu. Jako, że juz mam 13 miejsc punktowanych to zdecydowałem się zrezygnować z grania Sit&Go na 45 i 90 osób, gdyż po wygraniu takiej 45-tki otrzymam niewiele ponad 100 punktów, a chcąc znaleźć się w TOP – 3 polskiego rankingu TLB na PokerStars muszę celować w wyniki po 150 (najlepiej tylko kilka), a reszta powinna wynosić w okolicach 200 i więcej punktów.
Jak się okazuje wcale nie jest to takie proste do zrealizowania. Jak na razie spośród moich 13 punktowanych turniejów mam raptem 2 wyniki ponad 100 punktów TLB. Warto tu wspomnieć, iż za moje 27 miejsce pośród 3240 graczy otrzymałem punktów 188 – jest to jak na razie mój najwyższy pojedynczy wynik.
W niedzielę udało mi się być w kasie w 4 turniejach wielostolikowych (od 2750 do 7700 graczy). Ale żadne z tych miejsc nie przyniosło mi w rezultacie powyżej 100 punktów. W niedzielę troszkę przyszarżowałem z rozgrywaniem turniejów po $11 i $22 i delikatnie osłabiłem swój bankroll (w kasie oczywiście byłem tylko w turniejach z niższym wpisowym), ale niebezpieczeństwa bankructwa w ogólę nie biorę pod uwagę.
Dzień wczorajszy to już drugi w maju dzień pod znakiem bad beat`ów. Najbardziej bolały mnie wczoraj dwukrotne porażki na stołach finałowych Sit&Go na 180 osób. Najpierw taką 180-tkę ukończyłem na 8 miejscu, kiedy moje A Q poległo K J (w wyniku J na riverze), a następną 180-tkę skończyłem na 3 miejscu, kiedy ponownie poległem przeciwko K J – tym razem samemu miałem A 4 (ponownie J spadł na riverze). Nie są to oczywiście ręce, z którymi miałem jakąś gigantyczną przewagę preflop, ale przegrać dwa razy w podobny sposób trochę boli…
Nie wiem skąd, ale dziś czuję jakąś siłe wewnętrzną, która podpowiada mi, że dziś wieczorem stół finałowy jakiegoś turnieju na kilka tysięcy osób będzie mój. Nie wiem co o tym sądzić, gdyż jak ostatnio w LOTTO była kumulacja 40 milionów złotych to odczuwałem tą samą siłę wewnetrzną i jakoś dalej jeżdzę moją asterką, a nie czymś większym 😉
No ale nic, może tym razem mnie to przeczucie nie zawiedzie…W chwili obecnej mam 1001 punktów TLB i wciąż z Pawciem wygrywam, ale w sumie żaden z nas nie ma jeszcze 20 nawet punktowanych miejsc i myślę, że jeśli żaden z nas nie wygra jakiegoś dużego turnieju wielostolikowego to do końca będzie bardzo wyrównanie.
Łysy, ty się spinaj, bo ja muszę hot-doga obejrzeć w akcji 🙂
“ale przegrać dwa razy w podobny sposób trochę boli…”
Przegrywac dwa dni w taki sposób to dopiero boli.To to nic.
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.