Joł, pierwsze półtora tygodnia pobytu w Vegas za nami, więc czas na mały raporcik.
Do Las Vegas dolecieliśmy w piątek około godziny 14. Kolejka do odprawy plus odebranie samochodu i dojazd do domu zajęły nam prawie 3h. Sama chatka jest położona na jednym z wielu w tej okolicy ogrodzonych osiedli. Do dyspozycji mamy dwie sypialnie salon z kuchnia basen z jacuzzi i miejscem na grilla.
Późnym wieczorem pierwszego dnia wybraliśmy się jeszcze na strip. Trzeba przyznać, że wszystkie hotele i kasyna o tej porze robią niesamowite wrażenie. Pełno imprez i ludzi. Nie ma miejsca, które nie było by podświetlone, lub z którego by nie dochodziła jakaś muzyka.
Następnego dnia ruszyliśmy na rekonesans poker romów. Najpierw odwiedziliśmy RIO. Jeżeli się nie mylę do gry przeznaczone są 3 duże sale. Na pierwszej chodzą również cashe, side eventy z wpisowym od 135$ do 585$ oraz satelity sng. Pozostałe dwie przeznaczone są już tylko na eventy główne WSOPa. Ilość gier i ich różnorodność w RIO jest niesamowita. Niestety tutaj nastąpiło też moje pierwsze rozczarowanie. Myślałem, że satki sng będą miały nieco lepszą strukturę. 40bb na start i 15 minutowe blindy powodują dosyć sporą wariancyjność. Można je grać na pewno profitowo potrzeba tylko odpowiedniego bankrolla. Z tego też względu odpuściłem ich granie. Za to bardzo fajne value jest w turnieju daily o 14 z wpisowym 235$, gdzie w weekendy pula waha się w okolicach 300k$, a poziom graczy nie jest najwyższy.
Później zwiedziliśmy kilka poker roomów na stripie. Zdecydowanie największym poker roomem po RIO, w którym byłem jest w The Venetian. Cashówki chodzą tam 24h na dobę. W godzinach porannych samych stołów NL200 jest dostępnych zazwyczaj około 10, a wieczorami i w nocy jeszcze więcej. Wynik o jakim w Londynie można pomarzyć:) pozostałe poker roomy nie są aż tak duże, ale również oferują gry cashowe 24h na dobę. Większość turniejów, które kasyna maja w ofercie to turbosy, wyjątkiem jest w tym momencie Golden Nugget, gdzie rozgrywana jest seria MTT z niższym wpisowym i z fajnymi pulami gwarantowanymi.
Muszę napisać kilka słów o graczach, których spotykam na cashu i w turniejach daily w kasynach. Rożnica w poziomie graczy turniejowych a cashowych jest ogromna. W turniejach jest pełno różnej maści spazzerów czy przypadkowych graczy, “regowie” turniejowi z którymi grałem, są na prawdę słabi. Na cashówkach myślę, że poziom jest trochę wyższy niż w Londynie, ale nadal są to dobre gry.
Co do moich wyników w pierwszej części wyjazdu, to wygrałem turbosa w Cesar, a tak poza tym to wariancja nie chce być po mojej stronie 🙂 Początek na cashu nie układał się zbytnio po mojej myśli, gdzie przegrałem pechowo dwa duże rozdania, które zdecydowały o dotychczasowym wyniku w tych gierkach. W turniejach też nie “pykło” w odpowiednim momencie. Szczególnie szkoda szans na fajnego deepka w Golden Nugget gdzie przy 100 graczach left przegrałem pule na gigantycznego chip leada QQ vs KT vs AQ. Ale czutka jest, że run już niedługo się odwróci i zacznie się szipando.
W przerwach miedzy sesjami pokerowymi staramy się pozwiedzać. Udało się zobaczyć wielki kanion i tame Hoovera. Wielki kanion zrobił na mnie duże wrażenie. Pierwsze co rzuca się w oczy to ogrom parku narodowego, a drugą rzeczą są jego niesamowite barwy. Tama Hoovera trochę mnie rozczarowała, ponieważ oczekiwałem czegoś znacznie większego, ale może jak wynajmiemy łódkę i podpłyniemy pod nią z dołu zmienię zdanie.
Zapomniałem jeszcze dopisać, że w Vegas jest dosyć mała grupa polaków poza Dimą i Rado, którzy siedzą tutaj już od jakiegoś czasu, pojawił się Góral, który cashował Monster Stacka na WSOPie. Poza tym jest jeszcze Monia z pokerbreak’a i to chyba tyle. Dima się powoli rozkręca, więc miejmy nadzieję, że w najbliższych dniach będziemy mogli go railować na jakimś FT.
Pzdr
przede wszystkim powodzenia.
„Na cashówkach myślę, że poziom jest trochę wyższy niż w Londynie, ale nadal są to dobre gry. ” – to nie wyobrażam sobie poziomu w Londynie. Podczas pobytu w LV nie zagrałem przez 2 i pol tygodnia żadnego turnieju bo cashe były tak profitowe…
Thx,
sorry ze dopiero teraz odpisuje, ale nie logowalem się wczesniej na PT.
Ja chyba takie odczucia miałem, ze wzgledu na warjancje. I być może rodzaj ludzi jakich trafiałem na stołach:) W mtt praktycznie zawsze miałem kogoś nawalonego jak stodoła lub ludzi, ktorzy ogarniali zasady i to ze trzeba cbetowac 🙂 na cashu, chyba zbyt slaby table selection podczas tego wyjazdu zastosowałem, ale będzie to dla mnie nauczka na następne lata. Co do gierek w Londynie to na prawdę polecam.
Pzdr
W których roomach najczesciej grałes?
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.