Dzisiaj kilka słów na temat naszego zachowania przy stole w stosunku do słabych graczy. Temat dotyczy głównie gier live, ale w mniejszym stopniu dotyka także naszego zachowania podczas gry online.
Określenia słabych graczy są powszechnie znane: „fish”, „donk”, albo bardziej swojsko „dawca”. Nikomu nie trzeba tłumaczyć, że to wszystko to określenia negatywne, a przez niektórych mogą być odbierane nawet jako obraźliwe. Pół biedy jeśli tak określamy słabych graczy w rozmowie ze znajomym, a sam zainteresowany nic o naszych opiniach nie wie, gorzej jednak kiedy te słowa wypowiadamy prosto w twarz „dawcy”. To jednak tylko jeden z błędów jakie możemy popełnić traktując graczy przegrywających, inne błędy, które wpływać będą negatywnie na nasze wyniki to: rozmawianie o rękach i edukowanie przy stole, psucie atmosfery, stwarzanie wrażenia, że „dawca” jest niemile widziany. Być może nie są to aż tak ważne aspekty gry w pokera jak selekcja rąk, czy zrozumienie roli pozycji, ale z pewnością mają one wpływ na to jak kształtować się będą nasze wyniki. Właśnie ten temat poruszył w dwóch ostatnich wpisach na swoim blogu zawodowy pokerzysta Alec Torelli.
Jego opinie w tym temacie są bardzo ciekawe, ponieważ sam przyznaje, że kiedyś należał do grona tych pokerzystów, którzy zupełnie nie wiedzieli jak powinni zachowywać się w stosunku do słabszych graczy. Zanim jednak przejdziemy do opinii przedstawionych przez Torelliego warto wspomnieć o kilku kwestiach. Pokerzystów ze względu na podejście do zachowania przy stole można podzielić na dwie grupy: tych, którzy uważają, że kultura osobista i pokerowa etykieta jest ważna oraz na tych, którzy uznają, że przy pokerowym stole wcale nie musi być miło i przyjemnie, a hasło „po trupach do celu” jest tym co kieruje ich zachowaniem przy stole. Warto też wspomnieć o tym, że słabi pokerzyści grają za własne pieniądze mając więc pełne prawo robić z nimi co im się podoba. Beznadziejne sprawdzenia czy głupie blefy są być może dla nich formą rozrywki i nic nam, ich przeciwnikom do tego. Jeśli jednak taki sposób myślenia nam nie odpowiada to być może trafią do nas argumenty przytaczane przez Aleca Torelliego.
On nawołując do miłego traktowania słabych graczy powołuje się na zupełnie inne argumenty – słabi gracze są po prostu klientmi graczy wygrywających, a klientów trzeba traktować dobrze, tak żeby chcieli przy stole spędzać jak najwięcej czasu i chcieli do niego wracać.
Słaby gracz najczęściej do gry siada w celach rozrywkowych. Nie przejmuje się przegranymi, a podczas gry chce się po prostu dobrze bawić. I tak się dzieje dopóki do głosu nie dojdą „pseud-profesjonaliści”, którzy nie mogą się powstrzymać przed pochwaleniem się swoją nieprzeciętną wiedzą. Zaczynając więc oni pouczać, edukować i komentowac każde rozdanie i zachowanie „fisha”. Działanie takie ma dwa negatywne skutki: po pierwsze z punktu widzenia słabego gracza psuje miłą atmosferę przy stole, po drugie jeśli słaby gracz ma jakieś pokerowe ambicje to słuchając tych uwag zaczyna się uczyć i być może po kilku takich spotkaniach i „sesjach treningowych” przestanie być już słabym graczem. Ani jedno, ani drugie nie jest tymczasem przez nas pożądane – albo gracz ten zaraz wstanie od stołu i stwierdzi, że nie chce już mu się grać, albo za parę tygodni przyjdzie i zacznie z nami grać jak równy z równym.
Kolejnym błędem jaki czasami robimy w stosunku do słabych graczy jest, wspomniane już na początku, obrażanie. Jak wiemy w pokerze, na krótkim odcinku czasowym sporą rolę odgrywa wariancja. Nie można więc wykluczyć, że słabo grający przeciwnik będzie trafiał flopy czy rivery i wygra parę rozdań. Dla nas powinna to być dobra informacja, bo będzie on zadowolony, szczęśliwy i zapewne będzie grał jeszcze przez dłuższy czas. Jeśli więc nawet ograł nas z całego buy-ina to nie stało się nic złego, bowiem z pewnością dostaniemy jeszcze szansę, żeby z nawiązką odrobić straty. Jednak jeśli po kolejnym pechowym rozdnaiu zaczniemy krzyki „Ty idioto! Jak mogłeś to sprawdzić. Graj tak dalej, dawco!” to nie powinniśmy się zdziwić jeśli ten „dawca” za chwilę grzecznie podziękuje za grę i opuści stół. A wtedy już z pewnością nie będziemy mieli jak wykorzystać popełnianych przez niego błędów. Tego typu zachowań powinniśmy wystrzegać się tak samo jak pouczania i edukowania przy pokerowym stole.
Kolejne dwa popełniane przez nas błędy w podejściu do słabych graczy nie są może tak istotne jak obrażanie i edukowanie, ale również mogą wpływać negatywnie na samopoczucie „dawcy” (pamiętajmy, że chcemy, aby cały czas był on zadowolony). Pierwsze z tych zachowań to zbytnie okazywanie znajomości z innymi graczami. Dotyczy to szczególnie sytuacji, w których gramy regularnie na żywo i przy stole spotykamy się z tą samą grupą osób, a nagle do stołu dosiada się „nowy”. Zbytnia poufałość w stosunku do pozostałych uczesntików rozgrywki może spowodować, że „nowy” będzie czuł się niekomfortowo. Niekoniecznie musi podejrzewać nas o grę w zmowie, ale może uznać, że w takiej grze z samymi „dobrymi znajomymi” nie ma ochoty brać udziału i zaraz opuści stół.
Podobnie może się zachować również w sytuacji, w której nie będzie rozumiał naszych rozmów przy stole. Jeśli więc widzimy, że przy stole siedzi słaby gracz, który dobrze się bawi to w rozmowach z innymi przeciwnikami i z nim samym nie używajmy pokerowego slangu, którego może on nie rozumieć. Jeśli ten pokerowy amator będzie cały czas wokół siebie słyszał o 3-betach, 4-betach light, foldinq equity, zakresach, polaryzacji itp. to też szybko może się znudzić i opuścić grę.
Podsumowując to co napisałem powyżej, w naszych zachowaniu w stosunku do słabych graczy powinniśmy wystrzegać się:
- pouczania i edukowania ich
- obrażania
- okazywania znajomości z pozostałymi uczesntikami rozgrywki
- używania specjalistycznego słownictwa
Musimy pamiętać, że tak jak my zasiedliśmy do grę z zamiarem wygrania, tak oni być może o wygrywaniu w ogóle nie myślą, a do gry przystąpili z jednym tylko celem – dobrej zabawy. Jeśli tak jest to my powinniśmy zapewnić im tą rozrywkę, bowiem im dłużej słaby gracz będzie się dobrze bawił tym dłużej my będziemy zarabiać na popełnianych przez niego błędach. A wtedy po skończonej rozgrywce wszyscy będą zadowoleni: my – bo wygraliśmy zadowalającą nas kwotę, pokerowy hobbysta – bo miło spędził czas i następnym razem chętnie wróci w to samo miejsce.
normalnie artykuł dla JackaDanielsa
kiedys dostanie w mordę przy stole za swoje gadanie moze to go kiedyś czegoś na uczy
jak mu jakiś Donk lub Donek wypali
nie ukrywam ze już kilku starszych i poważnych zawodników o tym rozmysla
„Musimy pamiętać, że tak jak my zasiedliśmy do grę z zamiarem wygrania, tak oni być może o wygrywaniu w ogóle nie myślą, a do gry przystąpili z jednym tylko celem – dobrej zabawy”
Największa bzdura jaką słyszałem. Każdy człowiek który ryzykuje własną kasą to nie robi tego poto , żeby przegrać zawsze gdzies na końcu jest ta chęc wygranej mimo wszystko. No chyba, że gdzies tak jest ale w Polsce napewno nie ;]
Ja na Mistrzostwach Polski w Krakowie miałem ciekawą sytuację. Postawiłem przeciwnika na allinie i miał opcję albo call albo fold. I on tak głośno ” Normalnie gram na 8 outów … teraz też zagram”. Trafił strita i jego piękna reakcja : Wyskoczył od stołu, krzesło się wywróciło i jego wielkie ” Jest Udało się k*** ” …. pozostawiłem to bez komentarza.
kiedyś w jednym z turniejów live pewien donk na 3 bet odpowiedział all in i pierwotny agresor zapytał go jak ocenia on jego range a ten mu na to „w dupie mam twój range mam AK i idę za wszystko” 😀
kilka razy przy stole pokerowym zdarzyło mi się widzieć złe zagranie jakiegoś donka nr 1. a potem jakiś inny donk nr 2 głośno komentował, że donk nr 1 zagrał bardzo dobrze. ja siedziałem cicho, choć myślałem, że parsknę śmiechem 🙂
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.