Kiedy byłem pokerowym donkiem – Lars Bonding

0

Zamieszczana na łamach Card Playera seria "When I was a poker donk" to bardzo ciekawy cykl artykułów o pokerowych zawodowcach, w którym opowiadają o swoich skromnych początkach. Wspominają błędy w myśleniu, dziury w grze i nieprawidłowości w zarządzaniu bankrollem. Mówią o wszystkim co musieli poprawić by stać się lepszymi pokerzystami.

W ostatniej części cyklu o swoich błędach mówił Lars Bonding, jeden z najbardziej konsekwentnych i agresywnych graczy turniejowych, których można spotkać przy stolikach. Duński zawodowiec zaczął zarabiać w dużych turniejach pokerowych w 2005 roku i od tamtej pory zarobił prawie $2,400,000.

Ten rok w wykonaniu mieszkającego w Las Vegas pokerzysty był jednym z najbardziej imponujących w historii pokera online – kto wie co by się działo gdyby rynek pokera w USA nie został zamknięty. W ciągu zaledwie kilku miesięcy Bonding zanotował dwa zwycięstwa i zajął 4 miejsce w rozgrywanym na PokerStars turnieju Sunday Warm Up z wpisowym $215. Turnieje te regularnie przyciągały przed komputery powyżej 4,600 zawodników, ale to Duńczyk należał do tych, którzy wygrywali w nich najwięcej. W sumie jego wygrane przekroczyły $250,000.

Również na żywo Lars prezentuje się wybornie. W 2005 roku zajął drugie miejsce w turnieju World Series of Poker z wpisowym $2,500 za co odebrał z kasy $317,000. Kilka miesięcy później wygrał turniej boczny z wpisowym $1,500 podczas rozgrywanego w Bellagio WPT Five Diamond za co dostał prawie $200,000, a następnie regularnie co kilka miesięcy inkasował po kilkadziesiąt tysięcy dolarów, głównie w mniejszych eventach. Bonding nie szaleje z turniejami na żywo i nie rejestruje się do każdego rozgrywanego na świecie turnieju. Zna wartość pieniądza i wie, że wariancja w takich turniejach jest olbrzymia. Dlatego też bacznie zwraca uwagę na wysokość wpisowego i częściej wybiera side eventy niż turnieje z wpisowym na poziomie 10-20 tysięcy. Nie mógł sobie jednak odmówić gry w Main Evencie WSOP w tym roku i był naprawdę blisko wielkiego sukcesu. Grał rewelacyjnie i odpadł dopiero w 8 dniu rozgrywek, kiedy jego A A przegrało z 4 4 na flopie 3 4 7 . Kto wie czy nie byłby jednym z członków November Nine gdyby jego asy się utrzymały? A tak musiał zadowolić się lekko ponad $300,000 za 22 miejsce (na zdjęciu po prawej tuż po porażce).

Bonding wspomina, że jedną z jego najważniejszych, świadomie podjętych decyzji było zredukowanie poziomu losowości w deep-stackowych turniejach. Lars stara się wybierać spokojniejsze spoty zamiast w późnej fazie turnieju postawić cały stack na czarne/czerwone. Zmiana sposobu gry, chociaż nie jest bardzo odkrywcza, sprawiła cuda i w ostatnim czasie przyniosła Duńczykowi bardzo dobre rezultaty.

Zapytany o dziury w grze na początkach swojej kariery powiedział:

Bardzo dobrze pamiętam rok 2005 kiedy zagrałem w turnieju WPT Championship z wpisowym $25,000. Wygrałem bilet w satelicie za $1,000 i zagrałem mój pierwszy deep-stackowy turniej na żywo. Nie miałem w ogóle doświadczenia w takim formacie rozgrywek. Miałem top parę z top kickerem i po prostu poszedłem na całość. Cała ta formuła deep-stack sprawiała mi wiele problemów i popełniałem mnóstwo bledów. Nie byłem pewny jak agresywny powinienem być i jak bardzo powinienem ryzykować w marginalnych sytuacjach. Moja dzisiejsza gra jest trochę bardziej wyważona. Kiedyś to było na zasadzie „zamykam oczy i betuje”. W każdym jednak razie trochę ciężko mówić o zmianach i błędach w grze ponieważ poker w ostatnich latach mocno się zmienił i trudno jest porównywać pewne sytuacje.

Bonding dodał, że tęskni za czasami kiedy był młody i więcej „gamblował”. Teraz gra konserwatywnie ponieważ jego gra ewoluowała na wyższy poziom i stary styl gry naturalnie się zmienił. Dodatkowo nauczył się przystosowywać do konkretnych sytuacji i zmieniać swój styl kiedy jest to konieczne. Według Duńczyka nic bardziej nie pomoże nam w nauce gry niż praktyka.

Nie byłem dobry kiedy zaczynałem. Wszyscy przecież byliśmy kiedyś na początku pokerowej kariery i prawdopodobnie wszyscy zbyt często ryzykowaliśmy. Mogę dać tylko jedną radę tym, którzy chcą być lepsi – praktyka, praktyka i jeszcze raz praktyka. To brzmi nudnie, ale jeżeli już mnie spytałeś, to właśnie jest to co trzeba robić by rozwinąć w sobie cierpliwość do gry w turniejach. Moje ostatnie wyniki są efektem mnóstwa godzin spędzonych przy stołach online i właśnie wtedy zacząłem lepiej czuć grę. W 2010 roku byłem blisko dobrego wyniku w wielu turniejach, ale nigdy nie dostatecznie blisko by je wygrać. Zmieniłem trochę podejście w końcowej fazie gry i jestem teraz bardziej cierpliwy. Próbuje nie ryzykować za dużo i to jest to nad czym zawsze pracuje.

Poprzedni artykułCo z pracownikami FTP?
Następny artykułWPT Malta – Finał