Duńczyk Jesper Hougaard w 2008 roku jako pierwszy ustrzelił bransoletkowy dublet. Najpierw zgarnął trofeum w Las Vegas, by później dołożyć do tego świetny występ na festiwalu WSOP Europe. Obecnie nieco oddalił się od pokera.
Pierwszy z wymienionych sukcesów przypadł na turniej No-Limit Holdem z wpisowym w wysokości 1.500$, który przyciągnął do stolików 2.447 pokerzystów. Hougaard zgarnął wówczas 610.304$, z których drobną część przeznaczył kilka miesięcy później na wpisowe do eventu 1.500£ No-Limit Holdem na festiwalu WSOP Europe w Londynie. Event otwarcia, w którym wzięło udział 410 zawodników, również padł jego łupem.
Obecnie Hougaard posiada na swoim koncie 1.240.000$ wygrane w turniejach na żywo i wciąż od czasu do czasu pojawia się na pokerowych festiwalach. W kwietniu tego roku otarł się o kolejne trofeum – w Rozvadovie zajął drugie miejsce w High Rollerze PLO WSOP Circuit, za które zainkasował 31.740€. Choć Duńczyk nie zajmuje się pokerem na pełny etat, gra ta zawsze będzie częścią jego życia.
O ciekawych pozapokerowych zajęciach, dokonaniach na WSOP i wielu innych interesujących tematach opowiedział w wywiadzie udzielonym portalowi PokerNews. Oto jego najciekawsze fragmenty.
– Jak dużym osiągnięciem było wygranie bransoletek WSOP i WSOPE w 2008 roku? Ile znaczyło to dla twojej kariery?
– To była wielka sprawa, nie tylko dla mojego bankrolla. Wyrobilem sobie markę w pokerze i czerpałem wiele profitów z wywiadów w prasie i kontraktów sponsorskich w kolejnych latach.
– Jak ważny na Starym Kontynencie stał się festiwal WSOP Europe? Jaka jest twoja opinia na temat wpływu tego wydarzenia na świat pokera?
– WSOP Europe tułało się po Londynie, Cannes etc. Choć wydaje mi się, że jest to przyzwoite wydarzenie, nie cieszy się tak dużą popularnością i prestiżem, jak WSOP w Las Vegas. Aby festiwal ten zbudował markę, potrzebuje stałej lokalizacji, budowania historii i dobrego marketingu.
– Jakie są twoje plany na przyszłość?
– Nie wezmę udziału we WSOP Europe. Wielka szkoda, bowiem bardzo lubię Rozvadov. Gry są przyzwoite, a obsługa dobra. Nie mam innych festiwali, co do których jestem pewny, że w nich nie wystąpię. W przyszłym roku prawdopodobnie pojawię się w Vegas na Main Evencie. Obecnie prowadzę interesy i nie mogę sobie pozwolić na długie podróże, wyłączając lato. Moje pokerowe plany są niejasne na ten moment.
– Jakie są twoje zainteresowania poza pokerem?
– Sporty. Jestem aktywnym zawodnikiem racketlonu – połączenia tenisa stołowego, badmintona, squasha i tenisa. W ostatnich czterech latach plasowałem się w czołowej piętnastce. Jestem aktywny również w Crossficie. Niektóre z tych zainteresowań będę musiał prawdopodobnie ograniczyć, gdy zdecyduję się na założenie rodziny. Obecnie zajmuję się zarządzaniem karierami czołowych graczy badmintona.
– Brzmi ciekawie. Jak bardzo popularny w Europie jest badminton?
– Dania ma duże tradycje związane z tym sportem, zarówno na poziomie lokalnym, jak i w ścisłej elicie. Choć niektóre kraje, takie jak Francja czy Hiszpania, mają dobrych zawodników, największą część zawodników stanowią ci pochodzący z dużych krajów azjatyckich. W Indiach przewodzi krykiet, jednak badminton jest drugim sportem pod względem zainteresowania. Głównymi spotami w Chinach są natomiast tenis stołowy i badminton. Do tego dochodzi Indonezja i Malezja. Jeśli połączyć te narodowości, daje nam to niespełna trzy miliardy ludzi. Dla porównania, Duńczyków jest około pięć milionów, jednak nieustannie staramy się nawiązywać walkę. I tak oto duńska reprezentacja mężczyzn jest obecnymi mistrzami świata.