Wielki król gamblingu

0

Neonowe oczy kasyn widywały już wielu, którzy na fali gorącego rushu dorabiali się milionów. Oglądały w akcji także i tych, którzy owe miliony tracili w jednym tylko rzucie kośćmi. Historia Archiego Karasa jest jednak wyjątkowa.

Musicie zrozumieć pewne rzeczy: pieniądze nie mają dla mnie żadnego znaczenia. Nie widzę w nich wartości. Miałem wszystkie materialne dobra, jakich chciałem. Wszystkie. Dóbr, których pragnę, nie można kupić – to zdrowie, wolność, miłość, szczęście. Nie dbam o pieniądze, więc nie czuję strachu. Nie przejmuję się tym, że mogę przegrać.

Cytat piękny; niczym jezuickie motto zmieszane z gorzkawą historią światłego króla życia, który znalazł to, co ważne. „Przemierzyłem cały świat od Las Vegas po Krym; zgrałem tysiąc talii kart, które lubią dym (…) los okrutnie ze mnie drwił – mojej wiary nie odebrał mi” – śpiewa wiekuisty Krzysiu Krawczyk i w podobne tony uderza autor powyższej wypowiedzi. Sęk w tym, że przypadek Archiego Karasa to nie materiał na Nagrodę Totus, a sam bohater zdaje się mieć cojones wielkości księżyców Saturna.

Wielka grecka ucieczka

Anargyros Karabourniotis urodził się w Antypacie na greckiej wyspie Kefalonia, która była bardziej biedna, niż matka Kenny'ego z South Parku. Skaliste tereny wyspy uniemożliwiały właściwie jakiekolwiek rolnictwo. Mimo to poziom szczęśliwości mieszkańców i tak warunkował deszcz, który smakował o wiele lepiej od jońskiej solanki. I do dziś niełatwo powiedzieć, czy trudniej było o mineralkę w sklepach, o sklepy, czy o pieniądze, za które można było ową mineralkę nabyć.

Ojciec Anargyrosa był utalentowanym konstruktorem i budowlańcem. Ale mieszkańcy Antypaty bardziej, niż o remont salonu i klinkierowe płoty, martwili się o puste brzuszki. Wobec czego głodowała także rodzina seniora Nickolasa. Gdy „wpadła robótka”, Archie tyrał wraz ze staruszkiem w upalnym, śródziemnomorskim słońcu. Pewnego dnia 15-letni Karabourniotis junior zaczął narzekać na poparzone cementem dłonie, czym ściągnął na siebie gniew biednego, głodnego i równie zapewne poparzonego ojca. W przypływie złości Nick cisnął łopatą w swą latorośl – ta o centymetry minęła głowę Archiego. Chłopak uznał, że tego już za wiele dla jego biednej, głodnej i poparzonej egzystencji. Uciekł. I nigdy już nie zobaczył ojca.

Los Angeles Cashmakers

Przez kolejne dwa lata Archie pracował na statkach. Głównie jako kelner, gdzie wyciągał zawrotne jak na realia Antypaty 60 $ na miesiąc. Gdy wreszcie załapał się na kurs do cudownej Ameryki, zstąpił na ląd Portland i zapoczątkował swój rozdział epopei amerykańskiego snu. 17-letni Karas swoją kelnerską karierę kontynuował w Los Angeles. Obok restauracji, w której pracował, mieścił się klub bilardowy, w którym chłopak spędzał każdą wolną chwilę. Jego szef był miłośnikiem poola, ale zarazem wybitnie kiepskim graczem. Dzięki temu Grek dorobił się małej fortuny, która w Antypacie zapewniłaby mu przejazdy w lektyce i prawo pierwszej nocy.

Gdy Karas stawał się bilardowym regularsem i rozpoznawalną postacią w cardroomach LA, był przekonany, że bankroll w wysokości 10 000 $ ustawi go do końca życia. Naturalna tendencja do gamblowania sprawiła, że owa poprzeczka została podniesiona. Najpierw do pięćdziesięciu „kółek”, potem pomnożona przez dziesięć, by wreszcie osiągnąć astralny poziom jednego miliona dolców. Przez ponad dwadzieścia lat, jakie spędził w Mieście Aniołów, robił miliony i płukał je blisko pięćdziesięciokrotnie. „Pewnego dnia będę jeździł Mercedesem, następnego – będę w nim spał” – rzekł kiedyś ryzykant Karas. Przepowiedział swą przyszłość.

W grudniu 1992 roku 42-letni Archie przepuścił 2 000 000 $ na pokerowych high stakesach. Zostało mu… 50 $. Czy zszedł on na niższe limity, by odbudować rolla? Wolne żarty… Dziękując Bogu za pełny bak w aucie ruszył do Vegas w poszukiwaniu… wyższych stawek! Z 50 $ w kieszeni! If that is not the sickest thing, the world is so healthy.

The Run

Część I: Mr X

Karas nie udawał Greka nie tylko z etnicznych względów. Wiedział, że aby uczynić zadość swym żądzom, musi zaliczyć szybki, cwaniacki boost dla swego kwitu z Ulyssesem Grantem. Szczęśliwie w jednym z kasyn spotkał znajomka z Los Angeles, który świadomy boskich zdolności cudownego rozmnożenia, jakie posiadał Karas, bez wahania pożyczył mu 10 000 $ na „rozkręcenie interesu”. Kilka godzin przy stolikach 200/400 $ Razz pozwoliły Archiemu spłacić z nawiązką inwestora i z własnymi dziesięcioma tysiącami poszukać akcji.

Wśród dziesiątek nazwisk, jakie miały należeć do tajemniczego „Mr. X” – jednego z drugoplanowych bohatera tej historii – najczęściej przewijał się Bobby Baldwin, pokerowy mistrza świata z 1978 roku. Karas do dziś, ze względu na szacunek do rywala, ukrywa jego tożsamość. Panowie spotkali się przy stole bilardowym. „Ile za partię?” – zapytał X. Grek spojrzał na swoje dziesięć koła i rzekł: „Dziesięć tysięcy dolarów”. Po wielu wygranych meczach i kilkukrotnym zwiększeniu stawek Karas legitymował się rollem wynoszącym 1,2 mln $, który rozbudował następnie przy pokerowym stole do 3 mln $. Oczywiście dzięki hojności Pana X.

Część II: Stuey the Kid

W ciągu następnych trzech miesięcy Karas dogamblował do poziomu 7 mln $ i „był gotów”. Usiadł przy jednym ze stołów Binion's Horseshoe z 5 mln $ przed sobą i zdecydował się ograć każdego, ktokolwiek usiądzie naprzeciw. Pan X nie był przypadkowym grinderem NL5, a uznanym i doświadczonym graczem. Fakt ten oraz powaga stawki powodowały, że na grę zdecydować się mógł tylko ktoś naprawdę dobry. Przemykanie po kątach króla pokerowych inwestorów Lyle'a Bermana zwiastowało nadchodzącą eksplozję. Zebrana wokół Archiego publiczność była głodna igrzysk. Mistrz świata z 1984 roku Jack Keller wyłożył na stół 500 000 $, ale on był za wąski na potyczkę z Archiem. Przeciwnikiem greckiego Kamikaze został dwukrotny triumfator Main Eventu, legendarny Stu Ungar.

„Demolka Stu nie trwała długo. Szybko zabrałem mu jego 500 000 $”. Samo „demolowanie Ungara” brzmi jak oksymoron, sytuacja była więc niecodzienna. Zmiażdżony w Razzie The Kid zaproponował rewanż na zasadach Seven Card Stud. „Whatever you say” – rzekł Karas, po czym wygrał od Stu kolejne 700 000 $. W ten sposób nieustraszony Grek odebrał cudownemu dziecku pokera ostatniego lizaka. Na rozgrzane do czerwoności miejsce, które opuścił upokorzony Ungar, byli jednak następni chętni.

Część III: Chip Reese and The Veterans

Kolejnym, który naostrzył sobie karciane zębiska na opasły bankroll przybysza z Los Angeles, był uważany wówczas za najlepszego gracza cash na świecie David „Chip” Reese. Zmarły w 2007 roku pokerzysta twierdził później, że w całym życiu nikt nigdy nie wygrał od niego więcej pieniędzy, niż Archie Karas w jeden tylko wieczór. W kierunku Greka popłynęła bowiem suma ponad dwóch milionów dolarów.

Śródziemnomorski sen trwał w najlepsze: Doyle Brunson i „Chip Reese” poczęli płacić Archiemu 3000 $ za rozdanie tylko po to, by ten zgadzał się na każdą zaproponowaną przez nich odmianę. I w każdej z nich Karas czyścił ich z precyzją Davida Beckhama na Euro 2004, celującego z karnego w teleskop Hubble'a. Reese zaliczał nokdaun za nokdaunem. „Szanowałem go za to, że przyjął aż tyle bolesnych ciosów i wciąż chciał grać” – powiedział o swym oponencie Karas. Naprzeciw niego siadali Puggy Pearson i Johnny Moss. I dostawali baty większe, niż sudańskie kobiety za noszenie spódnic do kolan. Jedynym, który zakończył pojedynczą sesję z niesamowitym Grekiem na plusie, był Johnny Chan. Jedynym spośród dziesiątek graczy i spotkań.

Część IV: One time!

W końcu zabrakło przeciwników i Archie Karas przeniósł swoje 17 mln dolarów na stoły do kości, gdzie każdy jego rzut ważył najczęściej milion dolarów. „Grałbym wyżej, gdyby mi pozwolono” – powiedział po latach Karas.

Wszystkie swoje wygrane transportował w samochodzie, gdzie nie rozstawał się z bronią. W pewnym momencie swego runu był w posiadaniu wszystkich należących do kasyna Bionion's żetonów o nominale 5000 $ – w owych czasach najwyższym. W 1995 roku, po wielu swingach, jego bankroll osiągnął barierę 40 000 000 $. Wtedy jednak wariancja skrzywiła się na widok obracającego milionami w pojedynczych zakładach Greka i upomniała się o swoje.

Upadek

Pieniądze Karasa wyparowały w trzy tygodnie. Najpierw przegrał on 20 mln w kości, potem „drobne” zwrócił w pokerowej potyczce nieugiętemu Davidowi Reese'owi, by po lekkim odbiciu wykresu utopić 17 mln $ w bakaracie. Następnie na krótko powrócił do Grecji, by zaczerpnąć biednego, głodnego i parzącego powietrza, po czym ponownie zawitał do Vegas i spłukał się do ostatniego miliona dolarów.

Wówczas poszedł do Bicycle Club i zaproponował Johnny'emu Chanowi HU SnG za… 1 000 000 $! Po wszystkim Archie mógł cieszyć się podwojeniem stanu posiadania. Ruszył więc do stołu do bakarata i wyczyścił się do zera, wprowadzając ówczesne limity na nieznaną stolicy hazardu wysokość.

„Czy pamiętam największe przegrane? Pytanie! Pewnej nocy trzykrotnie przegrałem kwoty przewyższające 7 mln $ – odpowiednio 7 500 000 $, 8 500 000 $ i 11 000 000 $! Pewnego dnia wygrałem natomiast 12 000 000 $. Wielokrotnie doświadczałem kościanych swingów po 5 milionów dolarów”. A wy tracicie trzy buy-iny na NL10 i nie możecie zasnąć…

Człowiek, którego nie ma

Archie Karas nie powiesił się ani nie zamieszkał na ascetycznym słupie. Potrafił jeszcze miedzy innymi z 40 000 $ dobić do miliona w Desert Inn czy z 200 $ dobić do 980 000 $ w Fitzgeralds i Gold Strike na przedmieściach Vegas. Czasami z nudów zasiadał do stołów World Series of Poker, zaliczając cztery finałowe stoły (ostatni w 2009 roku).

Zdania na temat Karasa są podzielone: niektórzy bez zastanowienia wpisują go w poczet najlepszych, inni stawiają pośród największych przegranych. Jaka nie byłaby subiektywna opinia każdego z was nie ulega wątpliwości, że historia Archiego Karasa, który z poparzonymi cementem dłońmi podawał rostbeefy na statku do Portland, by zdobyć potem boską renomę i wygrać wszystkie żetony jednego z największych kasyn ówczesnego świata, jest co najmniej wyjątkowa. Niezaprzeczalnie należy mu się określenie „The Greatest”. Po nim możecie wstawić, co tylko chcecie…

Legendarny rodak Karasa, Nick „The Greek” Dandolos zmarł w zapomnieniu, grając w Gardenie gierki za 5 $. Nie było wówczas w nim nic z wielkiego rywala Johnny'ego Mossa ze słynnego, wielodniowego pojedynku. Karas nie chciał tak skończyć. Doyle Brunson powiedział kiedyś, że z płaczem z potyczki z Archiem powróciłby Phil Ivey i ktokolwiek inny, bo Grek to człowiek nie podlegający prawom zwykłych śmiertelników. Ale do takiego pojedynku raczej już nie dojdzie. W 2015 roku, po w ramach wielokrotnej recydywy za oszustwa przy stołach do blackjacka, Archie Karas wpisany został do legendarnej Czarnej Księgi stanu Nevada. Oznacza to, że wrota Vegas zostały przed nim bezpowrotnie zamknięte.

Nawet jeśli Archie skończy tak, jak Dandolos – jego historia musi zostać zapamiętana. Jako anegdota, przestroga lub dowód na to, że możliwe jest wszystko, jeśli tylko jest się w posiadaniu jąder wieloryba.

Poprzedni artykułGuy Laliberte – Biznesmen, który w grach online przegrał ponad 31.000.000$!
Następny artykułPP Millions Grand Final – Jake Schindler triumfuje w Super High Rollerze za 100.000€