RPA to kraj, w którym poker nie jest zbyt popularny. O grupce pokerzystów, sytuacji pokerowej w tym kraju i swoich marzeniach opowiada najbardziej znany gracz z RPA, Jarred Solomon.
Solomon przebywa obecnie w Las Vegas, gdzie bierze udział w trwającym właśnie WSOP. Podkreśla, że chociaż grupa pokerzystów w RPA nie jest zbyt wielka, to ma spore wsparcie rodaków. – Mamy duże wsparcie. Wszyscy gracze w kraju nam kibicują i naprawdę chcą zobaczyć nasze dobre wyniki.
Poker w RPA stał się nieco bardziej popularny w 2007 roku. Mały boom pokerowy był wówczas wynikiem trzeciego miejsca Raymonda Rahme w Main Evencie WSOP. W 2010 roku rząd zakazał jednak pokera online i odsetek pokerzystów znacznie spadł. – Scena pokerowa w RPA była kiedyś dużo większa. Mieliśmy kilka witryn internetowych, które oferowały pokera online tylko w RPA, zbudowaliśmy piękną społeczność – opowiada Solomon. Ostatnio w tym kraju organizowanych jest coraz więcej małych turniejów live.
Chociaż zawodnik z RPA wygrał już kiedyś bransoletkę (był to Norman Keyser w 1989 roku), to Solomon uważa, że wygrana na WSOP w najbliższym czasie bardzo pomogłaby jego krajowi. – Gdy nie możemy grać online, bardzo ciężkie jest siedzenie i czekanie na kolejny turniej. Jeśli ktoś z RPA wygrałby bransoletkę, byłoby wspaniale. Ilość miejsc płatnych graczy z RPA na WSOP to problem. Jest tu nas tylko trzech lub czterech, ale staramy się wypaść jak najlepiej.
Solomon ma już na swoim koncie drugie miejsce w jednym z eventów WSOP w 2011 roku, na swoim koncie ma również 32 miejsca płatne. Pod tym względem jest absolutnym rekordzistą swojego kraju. – To ciekawe. Gdy ludzie mi o tym mówią, to nigdy nie pamiętają nawet, kto jest drugi, więc to z pewnością prawda.