Napisałem ten tekst kilka lat temu, ale wciąż uważam, że jest bardzo aktualny, więc postanowiłem go Wam przypomnieć. Wprowadziłem kilka małych poprawek i uaktualnień, ale główna treść artykułu pozostaje nietknięta. Zapraszam do lektury i korzystania ze wskazówek z tego tekstu!
Tytułowe pytanie brzmi na pierwszy rzut oka tak banalnie, że aż ma się ochotę powiedzieć, że w zasadzie idiotyzmem jest o tym w ogóle cokolwiek pisać. Chcesz zagrać, to pakujesz torbę, jedziesz na miejsce, grasz i wracasz do domu, mniej lub bardziej zadowolony z osiągniętego rezultatu. Mimo wszystko uważam to stwierdzenie za błędne, bo będąc w środowisku pokerowym od dobrych kilku lat napatrzyłem się na polskich graczy jeżdżących na turnieje i mogę powiedzieć z pełną, stuprocentową odpowiedzialnością za słowa, że tak mało zorganizowanych ludzi, jak nasi pokerzyści, to ze świecą szukać!
Prawda to trochę smutna, ale prawdziwa. Wynika to z wielu przyczyn, a dwie najważniejsze z nich to ciągłe myślenie w stylu „dobra, jakoś to będzie” oraz absolutny brak jakiegokolwiek planowania na okres dłuższy niż dwa czy trzy dni do przodu u większości graczy. Możecie się ze mną nie zgadzać, ale wierzcie mi na słowo, że z dobrą organizacją i poprawną logistyką nasi gracze często mają niewiele wspólnego. Kończy się to często tym, że mimo tego, że chętnie by w jakimś turnieju zagrali, to po prostu na niego nie docierają. Zdarza się również, że gracze rezygnują z wyjazdu, bo po prostu nie wiedzą, jak się zabrać za przygotowania do takiego wypadu.
Jak więc przygotować się do wyjazdu na pokerowy turniej za granicę? Trzeba zacząć od odpowiedzenia sobie na pięć podstawowych pytań:
1. Co chcesz zagrać?
2. Kiedy chcesz zagrać?
3. Gdzie chcesz zagrać?
4. Jak chcesz pojechać?
5. Z kim chcesz pojechać?
Postaram się Wam pomóc w tym tekście w przygotowaniach do takiego wyjazdu.
Co chcesz zagrać?
Oferta turniejowa w Polsce jest z wiadomych przyczyn oczywiście bardzo mizerna i w naszych polskich kasynach nie ma w zasadzie nic wartego uwagi. Ale wciąż jest przecież mnóstwo opcji poza granicami naszego kraju, choćby wszystkie turnieje w Czechach czy w Austrii (żeby nie szukać jakoś specjalnie daleko).
I od tego należy zacząć – co chcesz zagrać? Trzeba wybrać sobie turniej lub festiwal, na który chce się pojechać i rozpocząć przygotowania pod kątem tego właśnie wyboru. Od tego bowiem zależą również dalsze, kolejne przygotowania. Sprawą podstawową jest tu ilość potrzebnych pieniędzy na występ w danym turnieju (lub na festiwalu). Wpisowe nie powinno bowiem przekraczać Waszych możliwości finansowych, być zgodne z możliwościami Waszego bankrolla, a Wy również grając taki turniej musicie się czuć swobodnie i nie możecie podejmować w nim decyzji uzależnionych od tego, że wpisowe było zbyt wysokie. Nie raz i nie dwa słyszałem w opowieściach graczy teksty w stylu „sprawdziłbym go na river, ale to za drogi turniej na taki call, a chciałem jeszcze sobie pograć”. Lepiej zagrać trzy tańsze turnieje niż jeden droższy, jeśli macie podczas gry myśleć w ten sposób.
Przy wyborze turnieju musicie dokładnie sprawdzić jego strukturę (takie informacje zawsze podane są na stronie internetowej organizatora i nie stanowi to większego problemu). Musicie wiedzieć, czy dobrze czujecie się np. w formule turbo, czy lubicie grać z niewielkim stackiem startowym, czy jednak wolicie deepstackowe eventy z długimi levelami. Czy turniej ma opcję re-entry i czy Was na nią stać? Często zdarzają się sytuacje, że gracze patrzą jedynie na kwotę buy inu do turnieju, a nie myślą o tym, że w przypadku wczesnej eliminacji z gry mogą się dokupić ponownie. Mogą, ale nie mają za co. Zaczynają się wówczas nerwowe poszukiwania kasy u znajomych, a za pożyczone pieniądze gra się zazwyczaj jeszcze bardziej nerwowo, niż za swoje. Wierzcie mi, wiem co mówię, przerabiałem to kilka razy na początku moich pokerowych występów.
Reasumując – wybieramy turniej odpowiedni pod względem wpisowego i formuły. Ale najważniejsza rzecz to rezerwacja miejsca w turnieju u organizatorów! Zapłaćcie, wygrajcie satelitę, zapiszcie się na listę, ale nie zostawiajcie tego na moment dotarcia na miejsce! Czasem miejsce się dla Was znajdzie, ale może się tak zdarzyć, że odbędziecie całą podróż na darmo. I choć w dużych kasynach nieczęsto się zdarza, żeby ktoś chętny w evencie nie zagrał, to jednak radzę skorzystać z opcji rezerwacji miejsca, jeśli taka istnieje.
Kiedy chcesz zagrać?
Wybór terminu turnieju jest równie ważny. Dlaczego? Choćby dlatego, żebyście mieli dużo czasu na przygotowania do niego. Gdy macie dwa czy trzy miesiące do takiego wyjazdu, możecie na przykład zagrać kilka/kilkanaście satelit do niego i wystąpić w nim za o wiele mniejsze pieniądze. Często możecie wystartować w nim za darmo, grając satelity online już od fazy freerolli, bo tak zazwyczaj zaczynają się one na wszystkich poker roomach. Nie czekajcie na ostatnią satelitę, bo takich zdesperowanych graczy, którzy chcą wygrać za wszelką cenę wejściówkę czy pakiet jest wówczas mnóstwo i wygrać jest o wiele ciężej, niż podczas pierwszych turniejów eliminacyjnych, gdzie często zdarza się nawet overlay.
Jeśli nie gracie online lub nie lubicie grać satelit, to wcześniejszy wybór turnieju pozwoli Wam na spokojniejsze przygotowanie finansów na wyjazd. Nie każdy żyje przecież z pokera, większość ma normalną pracę lub się jeszcze uczy i wydanie dwóch tysięcy złotych na pokerowy wypad nierzadko jest sporym obciążeniem finansowym dla portfela. Sytuacja zmienia się, gdy zamiast jednorazowo wyciągać taką kwotę z kieszeni, odkładacie sobie po kilka złotych przez dłuższy okres. Można choćby swoje pokerowe wygrane w tym okresie odkładać „na półeczkę” z przeznaczeniem na koszty takiego wyjazdu.
Termin wyjazdu nie powinien Wam w żaden sposób kolidować ze sprawami służbowymi, prywatnymi czy domowymi. Zazwyczaj turnieje kończą się w weekend, a już najczęściej w niedzielę, należy więc o tym pamiętać planując wyjazd. Czy nie mam akurat urodzin mamy, pilnego spotkania służbowego dzień po powrocie, zaliczenia na uczelni, ważnej sprawy do załatwienia w urzędzie? Lepiej nie mieć. Albo tak wszystko sobie ustawić i zaplanować, żeby nie mieć. Podczas gry musicie mieć swobodną, czystą głową, a nie myśleć o tym, że coś na Was czeka po powrocie.
I tu wkraczamy na kolejny ważny temat – na ile dni wyjechać? Z wielkim zaskoczeniem, czy wręcz niedowierzaniem patrzę zazwyczaj na graczy, którzy planują występ w turnieju pokerowym kilkaset kilometrów od domu, a swój powrót planują na dzień finałowy lub nawet dzień wcześniej. To po co w końcu wyjeżdża się na turniej, jak nie po wygraną? Wiecie ile razy widziałem graczy, którzy grali w panice szybkie all iny, żeby odpaść z turnieju, bo za pół godziny mieli swój pociąg do domu? Co to jest za podejście? Równie dobrze można wyjść z dziewczyną do kina, ale wyjść z niego na 15 minut przed końcem filmu. Głupota? Dokładnie! Tak samo głupie jest planowanie powrotu do domu przed zakończeniem turnieju.
Oczywiście, nie każdy dojdzie do stołu finałowego, nie każdy przejdzie nawet pierwszy dzień eliminacyjny. Ale to normalne sytuacje w turnieju. Jeśli się już pokonuje spory dystans od domu, to nie po to, żeby podczas gry myśleć o uciekającym pociągu czy samolocie. Lepiej na spokojnie opracować sobie plan w taki sposób, żeby można było wrócić w odpowiednim dla siebie momencie. Wiadomo, że nie każdy chce płacić za dodatkową dobę w hotelu, jeśli nie musi, ale chyba lepiej zostać na miejscu i zagrać sobie wówczas jakiś side event (na który finansowo również lepiej być przygotowanym), niż w nerwach poddawać turniej walkowerem, bo trzeba zaraz wracać do domu. Gdy gracze przyjeżdżają wspólnie jednym samochodem, należy przed podróżą dogadać się z całą ekipą i omówić warunki powrotu w przypadku, gdy jeden z nich zajdzie daleko w turnieju, a reszta będzie już dawno poza grą. Znam kilka takich grup wyjazdowych, które są świetnie pod tym względem zorganizowane i można, a nawet trzeba brać z nich przykład.
Gdzie chcesz zagrać?
Gdy wiemy już, co i kiedy będziemy grali, należy zastanowić się nad miejscem rozgrywania turnieju. Rozpatrujemy tu miasto, hotel, kasyno i środek transportu. Przypuśćmy, że lecimy do miejsca bardzo często odwiedzanego przez ostatnie miesiące przez naszych pokerzystów – na Maltę. Ta przepiękna wyspa sama w sobie jest z pewnością jedną, wielką atrakcją turystyczną i jeśli ktoś tam wcześniej nie był, to warto, aby sobie wygospodarował trochę czasu na kilka małych wycieczek. Tak samo zresztą można powiedzieć o każdym innym miejscu, do którego zaniosą Was pokerowe wydarzenia. Z doświadczenia powiem Wam, że najwięcej świata zwiedziłem jeżdżąc właśnie na turnieje – najpierw bowlingowe, potem pokerowe. Wrażeń z takiego wyjazdu będziecie mieli wówczas o wiele więcej, wyjazd na pewno zapadnie Wam bardziej w pamięć i nie będzie to tylko jeden z wielu turniejów rozegranych na żywo, ale po prostu turystyczna przygoda z pokerem w tle. Korzystajcie z tego za każdym razem, gdy wyjeżdżacie z domu!
Wyjeżdżając na turniej zazwyczaj dostajemy od jego organizatorów propozycje hotelowe. Są to najczęściej oferty hoteli, które znajdują się najbliżej miejsca rozgrywania turnieju lub w ogóle hotelu, w którym mieści się kasyno, gdzie będziecie grali przez najbliższych kilka dni. Co do jednego możemy być zgodni – oferta tych hoteli nie zawsze należy do najtańszych, bo kasyna mieszczą się często w dobrych hotelach, które na swoich szyldach posiadają nierzadko cztery albo pięć gwiazdek. Wielu graczy nie korzysta więc z zakwaterowania w tak drogich miejscach, tylko szuka hoteli tanich, albo wręcz bardzo tanich, żeby ograniczyć koszty podczas wyjazdu. Często jednak robią nieświadomie błąd. Wybierając sobie tani hotel, należy wziąć bowiem pod uwagę jego umiejscowienie. Po co bowiem brać sobie tanio pokój w hotelu na drugim końcu miasta, jak i tak trzeba później wydać majątek na taksówki, żeby dotrzeć do kasyna? Suma summarum wychodzi to finansowo tak samo, tyle tylko, że mieszkacie w gorszych warunkach i musicie ciągle latać po mieście. Jeśli już chcecie zmienić swoje miejsce zakwaterowania, to róbcie to z głową. Niech Wasz hotel będzie położony naprawdę blisko kasyna, niech podróże na trasie hotel-kasyno nie zajmują Wam pół dnia i niech nie kosztują tyle, co doba w hotelu. Nawet jeśli jesteście samochodem, to jeżdżenie po obcym mieście i szukanie miejsc parkingowych również nie należą do przyjemności.
Zawsze sprawdzajcie też, co Wasz hotel oferuje swoim gościom i bądźcie przygotowani, jeśli czegoś w nim możecie nie znaleźć. Często moi koledzy, z którymi wyjeżdżam na turnieje, śmieją się ze mnie, że zabieram ze sobą do walizki pół domu, ale ja po prostu nie lubię być zaskakiwany na miejscu. Dobrze mieć ze sobą mały czajnik i herbatę lub kawę, dobrze wrzucić do torby podróżnej lekarstwa (klimatyzacja w kasynach często sieje spustoszenie w organizmach i coś na przeziębienie lub ból głowy zawsze się przydaje), nie zaszkodzi zabrać ze sobą coś do jedzenia (ile razy szukaliście w środku nocy jakiegokolwiek punktu gastronomicznego w obcym mieście?). Myślcie przy pakowaniu walizki o tym, co Wam jest codziennie potrzebne – ładowarka do telefonu, nóż lub scyzoryk, ubrania na każdą możliwą ewentualność (niby proste, ale widziałem już graczy latających po mieście w poszukiwaniu spodni, bo wzięli ze sobą tylko jedną parę i następowała jakaś katastrofa), aparat fotograficzny na wycieczki, książka, laptop czy tablet. Zainteresujcie się też, jak wygląda w Waszym hotelu sprawa dostępu do internetu, bo często wykupienie go na recepcji kosztuje tyle, co doba w hotelu. Wszystkie takie informacje znajdziecie na stronie internetowej hotelu lub portalach np. booking.com.
Jak chcesz pojechać?
Bardzo mocno należy również zastanowić się nad środkiem lokomocji, którym na turniej pojedziemy. Opcje są zazwyczaj trzy – samochód, pociąg i samolot. Wbrew pozorom ta trzecia możliwość wcale nie jest zawsze najdroższa, bo kupując bilet na samolot odpowiednio wcześniej, można go kupić za grosze. Wszystko zależy oczywiście od miejsca, w które się udajemy, ale przykładowo bilet z Warszawy do Pragi spokojnie dostaniemy za 300-350 zł, a taksówka z lotniska do hotelu kosztować będzie około 50-70 zł. Na dalsze wypady (turnieje we Francji, Anglii czy Hiszpanii) na pewno również znajdziecie dobre oferty w tanich liniach. Kiedyś udało mi się za całą podróż na Unibet Open do Portugalii (od zawsze bardzo drogi kierunek w liniach lotniczych) zapłacić w obie strony jedynie 550 zł, tylko dlatego, że zaplanowałem podróż z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem i bilety w obie strony (z dwoma przesiadkami w Anglii) kupiłem po bardzo atrakcyjnej cenie. Trzeba pamiętać też o tym, że wylądowanie na lotnisku nie jest końcem Waszej podróży. Jeśli nie będziecie odpowiednio przygotowani na to, co Was może czekać na trasie lotnisko-hotel, to często będziecie mieli poważny problem. Za przykład niech tu posłuży choćby króciutka podróż, którą trzeba odbyć z Nicei do Cannes (ostatnio bardzo popularne miejsce rozgrywania dużych europejskich eventów pokerowych), za którą standardowo trzeba zapłacić 90-100€ i nie ma siły, żeby znaleźć taksówkę taniej. Można jednak za dosłownie kilka euro wsiąść w kolejkę i być na miejscu równie szybko i sprawnie.
Pociągi to również bardzo dobra opcja, głównie wówczas, gdy jedzie się na turniej większą ekipą. Jest czas na pogaduchy, można rozpracować po drodze jakąś niewielką ilość „elementu baśniowego” na dobry nastrój (nie polecam się katować alkoholem w podróży, w większości przypadków źle to się kończy, choćby słabiutką formą psychofizyczną na turnieju po dotarciu na miejsce), a przede wszystkim można pograć w karty, żeby podróż szybciej mijała. Jednak i tutaj warto zatroszczyć się o wszystko z odpowiednim wyprzedzeniem, bo pociągi na trasach zagranicznych są w 100% pociągami wymagającymi miejscówek, a te mają to do siebie, że lubią się nieoczekiwanie w kasach skończyć.
Najbardziej popularną formą transportu na trasach krótkich (np. do Czech czy Austrii) są jednak wciąż samochody. Trasy w naszym kraju zaczynają w miarę przyzwoicie wyglądać, te za granicami Polski również nie należą do najgorszych, więc szybko i sprawnie można dotrzeć na miejsce samochodem. Ale i tutaj należy zwrócić uwagę na kilka kwestii logistycznych. Po pierwsze – za zagraniczne autostrady się płaci i trzeba o tym pamiętać wyjeżdżając z Polski. Przed każdą granicą są punkty, w których możecie kupić winiety na autostrady w całej Europie. Jeśli o tym zapomnicie, może Was spotkać przykra niespodzianka w postaci wysokiego mandatu podczas kontroli drogowej (a akurat Czesi czy Austriacy uwielbiają wręcz polowania na polskich kierowców). Po drugie – policja w tych krajach nie jest pobłażliwa! Przekroczenie przepisów ruchu drogowego kończy się zawsze boleśnie dla kierowcy. Weźcie to pod uwagę podczas planowania podróży i obliczania sobie czasu potrzebnego na dotarcie do celu. Uda Wam się raz, uda drugi, za trzecim zapłacicie z nawiązką za wszystko. Dosłownie kilka dni temu rozmawiałem z kolegą, który właśnie w Czechach spędził tydzień, bo policja skonfiskowała mu samochód na poczet mandatów, których nie był w stanie opłacić. Po co ryzykować? Po trzecie – dojechanie autostradami do miasta, w którym rozgrywany jest turniej jest banalnie proste, bo prowadzą nas tablice informacyjne. Problemy zaczynają się, gdy dojeżdżamy do pierwszych zjazdów z autostrady. Gdzie zjechać? Jak dojechać do hotelu? Którędy najbliżej? Nie kombinujcie na miejscu, zróbcie wszystko w domu przed podróżą. W czasach Google Maps można oczywiście wbić adres w telefonie i nawigacja poprowadzi nas idealnie na miejsce, ale wtedy potrzebujemy internetu w telefonie, a często za granicą ta opcja nie działa, jeśli się jej wcześniej nie włączy. Rozwiązaniem mogą być tu na przykład mapy Michelina (polska wersja językowa – viamichelin.pl), które idealnie opisują trasę, zjazdy, numery autostrad, ulice itp. potrzebne nam na dotarcie na miejsce. Wystarczy sobie wybrać trasę i wydrukować wszystko przed wyjazdem.
Z kim chcesz pojechać?
Sprawa jest jasna – samotne podróże to kicha! Wiem to z autopsji, bo wiele razy jeździłem na turnieje sam, czy to pociągiem, czy to samochodem, czy to samolotem i zawsze było tak samo – nudno! W towarzystwie czas mija szybciej, jest weselej, jest z kim pogadać, jest co porobić. Najlepiej więc na turniej pokerowy (głównie wtedy, gdy dopiero zaczynacie swoje pokerowe podróże) zabrać ze sobą kolegów. Zawsze jest nam wówczas raźniej, a i na przerwach w turnieju jest komu opowiedzieć swoje „bad beat story”, bo obcych raczej ten temat nie zainteresuje. Poza tym dobrze by było, gdyby w przypadku podróży zagranicznych ktoś się umiał dogadać w języku innym niż polski, bo możecie nawet nie zamówić wówczas obiadu na mieście (śmieszne? jest dwóch takich ancymonów w naszym środowisku, którzy dość dużo jeździli po świecie na turnieje, a po angielsku umieli kiedyś tylko „yes” i „ok”, więc jedzenie w restauracji zamawiali tak długo po polsku, aż się kelner nauczył w końcu naszego języka i zrozumiał, co chcą akurat zjeść).
Inna sprawa to podział kosztów. Jeśli jedziemy samochodem, to zazwyczaj prostą sprawą jest, że dzielimy koszty paliwa na ilość osób w samochodzie, dzięki czemu wychodzi nas wszystko taniej. Podobnie w hotelu, gdzie zawsze pokój dwu- lub trzyosobowy kosztuje mniej, niż zwykła „jedynka”.
No cóż, to by było na tyle. Zdaję sobie sprawę z tego, że pewnie nie na wszystkie nurtujące Was pytania zdołałem odpowiedzieć, ale zawsze służę pomocą w komentarzach. Myślę, że przelałem w tym tekście większość moich obserwacji z wielu lat jeżdżenia po świecie na pokerowe eventy i mam nadzieję, że komuś się takie vademecum przyda w przyszłości podczas planowania swoich podróży. Powodzenia!
Polecam również mój inny tekst „Pokerowy niezbędnik początkującego gracza live”
ekstra artykuł
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.