Isaac Haxton to jeden z nielicznych pokerzystów, którzy mieli odwagę otwarcie skrytykować politykę PokerStars i opuścić szeregi Teamu Pro. W styczniu tego roku został z kolei ambasadorem PartyPoker, które – jak sam mówi – podąża w dobrym kierunku. W udzielonym wywiadzie Amerykanin odpowiada na pytania dotyczące nie tylko wspomnianej umowy z PartyPoker, ale również pokerowej sztucznej inteligencji czy turniejowi One Drop. Zapraszamy!
32-letni Isaac Haxton zarobił w swojej pokerowej karierze ponad 16.000.000$ w turniejach na żywo, a także kilka milionów dolarów przy stołach online. Jeden z najbardziej cenionych pokerzystów świata na początku 2016 roku opuścił szeregi PokerStars, a w zeszłym miesiącu podpisał umowę z PartyPoker.
– Jak doszło do podpisania Twojej umowy z PartyPoker?
– Po raz pierwszy rozmawialiśmy o tym zeszłego lata, podczas World Series of Poker. PartyPoker chciało zebrać załogę najlepszych graczy turniejowych i cashowych, którzy regularnie uczestniczą w największych grach na największe stawki. Graczy, którzy będą występować w pokazywanych w telewizji turniejach z wysokim wpisowym, a także wszystkich super high rollerach organizowanych właśnie przez PartyPoker. Myślę, że bardzo ważne było dla nich zebranie ekipy najlepszych pokerzystów na świecie, a nie tylko tych, którzy najwięcej czasu spędzają nad autopromocją i tworzeniem treści. To dla mnie honor, że mogę być częścią tego przedsięwzięcia. Cieszę się, że mogę pracować z taką grupą ludzi.
– Czy ponowne reprezentowanie pokerroomu odnowiło Twoją motywację do podróżowania i turniejowego grindowania?
– Nie wiem, czy potrzebne mi było jakiekolwiek odnowienie motywacji. Po prostu kocham grać w turniejach na żywo, przede wszystkim tych z wysokim buy-inem. Od kiedy te eventy stały się chlebem powszednim, nie omijam praktycznie żadnego turnieju z wpisowym powyżej 50.000$. Nie sądzę, by miało się to w najbliższym czasie zmienić. Fajnie być częścią drużyny, a granie w telewizji z logo pokerroomu na koszulce to dodatkowa motywacja
– Czy ta umowa sprawi, że tego lata, podczas WSOP, będziesz grał w większej liczbie turniejów? Czy zdobycie swojej pierwszej bransoletki jest w ogóle na Twoim pokerowym radarze?
– Przez ostatnich kilka lat w Las Vegas grałem raczej w cashówkach, rzadziej w turniejach na żywo. Jeśli już grałem w turniejach, zamiast eventów z serii WSOP z mniejszym wpisowym i dużą liczbą uczestników, wybierałem raczej eventy z dużym wpisowym w kasynie Aria. Nie ganiam specjalnie za bransoletką i wątpię, by ta umowa cokolwiek w tej kwestii zmieniła. Chcę grać możliwie najbardziej opłacalnego pokera. Jeśli oznacza to granie w cashówkach, o których mało kto mówi – nie mam z tym żadnego problemu.
Właśnie to najbardziej podoba mi się w umowie z PartyPoker i ludziach, z którymi współpracuję – rozumieją oni, że przede wszystkim jestem profesjonalnym pokerzystą. Jeśli zamiast poszukiwania chwały w kasynie Rio, wybiorę cashówkę, która przyniesie mi niezłą stawkę godzinową, PartyPoker będzie mnie w tym wspierało.
– Coś się ruszyło, jeśli chodzi o pokera online w Stanach Zjednoczonych. Pensylwania zalegalizowała go jesienią, nad tym samym zastanawia się Nowy Jork. Co o tym sądzisz?
– Nie jestem ekspertem, ale wygląda na to, że dzieją się dobre rzeczy. Jednak podchodzę do tego z umiarkowanym optymizmem. Kiedy siedem lat temu wydarzył się Black Friday, myślałem, że to zamieszanie potrwa od sześciu miesięcy do dwóch lat. Przecież wszystkie te pieniądze nie zostaną pozostawione na stole i ktoś wpadnie na pomysł, jak zalegalizować i sprzedać Amerykanom pokera online. Ale minęło siedem lat i nic takiego nie miało jeszcze miejsca… Dlatego uwierzę dopiero, jak zobaczę. Ale rzeczywiście wydaje się, że ostatnimi czasy doszło do kilku pozytywnych zmian.
– W zeszłym roku doszło do głośnego starcia pomiędzy botem z uniwersytetu Carnegie Mellon a grupą pokerzystów. Śledzisz rozwój sztucznej inteligencji związanej z pokerem? Jakie są Twoje przemyślenia dotyczące prób „rozwiązania” heads-up no-limit hold’ema?
– „Rozwiązanie” to w tym kontekście dość skomplikowane słowo. Można prawidłowo stwierdzić, że heads-up limit hold’em już jest rozwiązany – boty są bliskie perfekcji. Trochę inaczej sprawa wygląda z pokerem no-limit hold’em. Ale jeśli bot jest w stanie pokonać najlepszych graczy, jest to ważny etap rozwoju dla pokera jako takiego, a przede wszystkim dla gry heads-up no-limit. Sprawia to, że zabezpieczenia pokerroomów chroniące przed botami są jeszcze istotniejsze. Kilka lat temu najlepszy bot potrafił sobie poradzić na średnich stawkach, teraz najlepszy bot może pokonać większość ludzi – pokerroomy muszą się upewnić, że grając na ich platformach, rywalizujemy z innymi ludźmi, a nie botami.
Poza światem online, pokerowa sztuczna inteligencja jest coraz bardziej widoczna również w turniejach na żywo. Większość czołowych graczy studiuje ją w trakcie pracy nad swoją grą. Myślę, że w przyszłości to zjawisko jeszcze się pogłębi. Nie oznacza to jednak końca pokera, nic z tych rzeczy. Najlepsze sztuczne inteligencje pokonują najlepszych szachistów, a szachy to przecież nadal prosperująca i zdrowa gra. To samo dzieje się w backgammonie czy GO. Myślę, że tak będzie wyglądała przyszłość – komputery już niebawem będą lepsze od ludzi w większości dostępnych gier. Szlifowanie swojej gry w coraz większym stopniu będzie polegało na efektywnym uczeniu się sztucznej inteligencji.
– Czy można powiedzieć, że obecnie tym, co oddziela od siebie poszczególnych graczy ze szczytu, jest czas, jaki spędzają na uczeniu się gry i analizowaniu rozdań?
– To ważny czynnik, ale nie jedyny. Myślę, że podejmowanie decyzji przy pokerowym stole to nadal prawdziwe wyzwanie, szczególnie w turniejach na żywo z shot clockiem, w grze o najwyższe stawki. Gracze, którzy w takich sytuacjach radzą sobie najlepiej, to niekoniecznie ci sami, którzy wypadliby najlepiej w sprawdzianie z wiedzy o pokerze.
– W tym roku powraca turniej One Drop z wpisowym 1.000.000$. Wyczekujesz tego eventu? Czy One Drop nadal cieszy się tym samym prestiżem i znaczeniem, co w 2012 roku?
– Tak, prawie na pewno zagram. To powinna być świetna zabawa. Kiedy na początku, w 2012 roku, zapowiedziano One Dropa, ludzie myśleli, że to jakiś żart. Wówczas większość graczy, których znam, nawet nie próbowała znaleźć backerów, żeby zagrać w tym turnieju. Teraz jest inaczej. Co dwa tygodnie pojawia się event z wpisowym 100.000$, a rynek sprzedaży akcji rośnie w siłę. One Drop nie jest czymś aż tak niewiarygodnym, jak jeszcze kilka lat temu, ale wciąż nic mu nie dorównuje. To turniej z najwyższym buy-inem na świecie.
– Mając na uwadze wpisowe i pieniądze, o jakie będzie toczyła się gra, czy postarasz się w jakiś szczególny sposób przygotować na ten turniej? Czy tydzień przed One Dropem odpoczniesz nieco od pokera, by na jego starcie być w najwyższej możliwej formie?
– Nie będę robił niczego przesadnie ekstremalnego. Na pewno postaram się o dobry harmonogram snu. Z pewnością nie będę brał udziału w całonocnych cashówkach na dwa dni przed rozpoczęciem One Dropa. Trening pokerowy wygląda zupełnie inaczej od treningu przed walką MMA czy czymś w tym rodzaju. Trenując pokera, możesz nabawić się poważnej kontuzji (śmiech). Moim celem będzie przystąpienie do turnieju tak zdrowym i wypoczętym, jak to tylko możliwe.