Podczas gdy na Bahamach największe sławy światowego pokera biją się w High Rollerze za 100.000$, w małej włoskiej miejscowości Campione d'Italia odbywa się turniej, który dla naszych rodzimych pokerzystów okazał się wyjątkowo interesujący, zwłaszcza jeśli chodzi o… wątpliwe umiejętności lokalnych graczy.
Italian Poker Open, bo o tym turnieju mowa, przyciągnął grupę polskich pokerzystów, którzy w potyczkach z krewkimi Włochami upatrują szansy na duże wygrane. Wpisowe do gry wynosi 550€, zaś pula gwarantowana to aż 500.000€. Nic więc dziwnego, że kilku naszych zawodników zdecydowało się połączyć wyjazd w celach zarobkowych ze styczniowym urlopem.
W dniu 1A do gry w Casino Campione d'Italia przystąpiło 567 zawodników, zaś do dnia drugiego, który będzie rozgrywany w sobotę, awansowało 243 pokerzystów.
Wśród zainteresowanych turniejem znaleźli się dwaj byli już członkowie Teamu Silent Sharks Pro – Paweł Brzeski i Mikołaj Zawadzki. Ten pierwszy postanowił w starciu z porywczymi miejscowymi trenować „wzrok zabójcy”, którego używanie do perfekcji opanował Mike „Timex” McDonald. Miejmy nadzieję, że z tej wycieczki SoSick jako pamiątkę przywiezie jedynie dobry wynik, bez nieprzyjemnych wspomnień ze spotkania z gorącokrwistymi Włochami.
Teges natomiast już podczas dnia 1A miał okazję na własnej skórze przekonać się co znaczy włoska fantazja. Brał udział w rozdaniu, które dobitnie pokazało, że „gdy wchodzi się między wrony, trzeba krakać tak jak one”. Na nic zdyscyplinowane foldy, na nic analiza rozdań, gdy w grę wchodzi dobra zabawa i znakomita atmosfera.
Na miejscu zameldował się również Mateusz Dziewoński, który ponownie jak jego koledzy wyraził swoje zaskoczenie wydarzeniami turniejowymi. Cóż, wygląda na to, że poker we Włoszech to nie tylko gra, lecz stan umysłu.
Naszym zawodnikom życzymy powodzenia i obiecujemy bacznie śledzić ich dalsze poczynania.
są flipouty? może przyjade z góralem
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.