Witam,
Nigdzie ostatnio nie wyjeżdżałem, więc od razu zaznaczam, że blog ten nie będzie dotyczył podróżowania ;). Nie będzie też w nim chyba kolorowych obrazków, co by nie odwracać za bardzo uwagi od treści. Od powrotu z Vegas moje wpisy były poświęcone prawie w 100% wyjazdom. Za każdym razem miałem jednak zamiar napisać coś więcej na temat mojej gry on-line, czy innych życiowych zmian, ale po paru godzinach pisania bloga okazywało się, że rozwlekanie kolejnego tematu nijak nie pasuje do całości i dodawałem najwyżej jakąś lakoniczną informację w stylu „co tam ostatnio ogarnąłem” ;). Dosyć sporo działo się u mnie jednak w Polsce i o tym zamierzam Wam dzisiaj opowiedzieć.
Wyjazd do Vegas pokrywał mi się z egzaminami na uczelni (psychologia UW). Zdążyłem jednak pozaliczać ćwiczenia (niektóre we wcześniejszych terminach), a że egzaminy podobno jedne z łatwiejszych to bez stresu zostawiłem je na wrzesień. Nie zdążyłem też ogarnąć pracy rocznej, ale poszedłem do tutora, poprosiłem o dwa w pierwszym terminie i wyruszyłem w podróż do miasta grzechu z myślą, że po powrocie wszystko ogarnę.
Sam wyjazd był strzałem w dziesiątkę, bo znowu czerpałem przyjemność z gry i postawiłem sobie kolejne pokerowe cele na następny rok. Gra live zawsze dawała mi bardzo dużo frajdy i właśnie tego dotyczył mój główny cel- wyjazd na wszystkie przystanki EPT w dziewiątym sezonie.
Powrót do Polski oznaczał jednak konieczność pozałatwiania spraw z uczelnią, a przede wszystkim ogarnięcie tej pracy rocznej. Jakoś tak przy okazji zerknąłem kiedy zaczyna się pierwszy etap EPT i okazało się, że już 15 sierpnia w Barcelonie i będę chciał zagrać przynajmniej dwa eventy omahy, na które potrzebowałem 1700 euro nie licząc reszty wydatków. Przeanalizowałem moją sytuację finansową i uznałem, że muszę się ostro przyłożyć. Bardzo dobrze mi się pracuje gdy mam jakiś konkretny cel. Jakąś w miarę realną nagrodę, a nie „możliwość grania na wyższych stawkach”. Od razu poczułem przypływ motywacji, ale nie trwało to długo bo oczywiście praca roczna sprowadziła mnie na ziemię. Zacząłem się zastanawiać, jak to połączyć. Najpierw napisać w tydzień pracę, czy najpierw przygrindować… A przecież od razu po powrocie dwa egzaminy, które wypada zdać :). Dylemat nie trwał długo bo po chwili w mojej głowie zaczął kiełkować pewien pomysł, a że ziarno spadło na bardzo podatny grunt to bardzo szybko wyrósł z niego dorodny baobabik i dał owoc w postaci decyzji o rezygnacji ze studiów.
Zdaję sobie sprawę, że gdybym się przyłożył to ogarnąłbym i jedno i drugie, ale studia były dla mnie czymś innym niż dla większości ludzi. Wcześniej rezygnowałem już ze studiów dwukrotnie. Najpierw zrezygnowałem z filozofii na UW po jednym semestrze, a później z psychologii na UKSW. Po tym drugim rozstaniu miałem zamiar skupić się tylko na pokerze. Przeniosłem się wtedy z grania live do gier on-line . Był to dla mnie chyba jeden z najtrudniejszych momentów w życiu. Nie tyle ze względu na pokera, w którym nie szło mi na początku zbyt rewelacyjnie, ale bardziej ze zmiany stylu życia. Wcześniej mój standardowy dzień zaczynał się rano na uczelni, a kończył w nocy na turnieju w Hiltonie. Nawet, gdy szło mi gorzej, to cały dzień widywałem znajome twarze i mogłem sobie pogadać, a Ci co mnie znają, wiedzą że lubię sobie pogawędzić, czy to na zajęciach, czy przy pokerowym stole ;).
Rezygnując ze studiów i przenosząc się do gry on-line drastycznie zmniejszyłem liczbę kontaktów z ludźmi i nie zdawałem sobie sprawy jak ważną rolę to pełniło przy odreagowywaniu stresu związanego z grą w pokera. Nadal spotykałem się z przyjaciółmi, ale były to zazwyczaj spotkania „wieczorne”, związane z imprezami itd. co też zbyt dobrze nie wpływało na moje samopoczucie. Pomimo, że w końcu zahaczyłem się na sitach omahy hi/lo i byłem w stanie trzepać na nich niezłą kasę to z dnia na dzień grałem coraz mniej, coraz gorzej się czułem i mniej więcej po pół roku byłem wrakiem człowieka, z prawie zerowym stanem konta. Najgorsze jest to, że zupełnie nie widziałem możliwości zmiany na lepsze, ale w sumie czuje się tak prawie każdy kto cierpi z powodu depresji.
Nie pamiętam co mnie zmotywowało, mój współlokator czasami biegał i pewnie pomyślałem: „a co mi tam, i tak nie mam ochoty dzisiaj grać”, założyłem buty i poszedłem biegać. 15 minut joggingu dostarczyło mi niesamowitą porcję energii. Po powrocie zjadłem obiad i zabrałem się do sesji. Przez najbliższy miesiąc biegałem prawie codziennie i grałem naprawdę bardzo dużo. Odbudowałem rolla i wyjechałem z dziewczyną na tydzień na Rodos.
Miało to miejsce trzy lata temu. Od tamtej pory regularnie uprawiam sport. Zazwyczaj chodzę na siłownie, czasem biegam, ale najciekawsze jest to, że prawie każdy downswing pojawia się właśnie wtedy, gdy z jakichś powodów na dłuższy czas odpuszczam sobie sport.
Każdy z nas potrzebuje czegoś do odreagowania stresu związanego z pracą. Dlatego zastanówcie się dokładnie co w Waszym życiu pełni tę rolę. Nie zawsze musi być to coś oczywistego. Mi pomagały w tym studia i głównie dlatego zapisałem się później na psychologię na UW. Temat zawsze mnie pasjonował i korzystając z poczty pantoflowej dobierałem sobie ciekawe fakultety. Niestety były jeszcze wykłady obligatoryjne, które moim zdaniem są koszmarną stratą czasu i nieporozumieniem bo niewielu wykładowców ma talent do zainteresowania studentów i większość z nich sprowadza swój zawód do bezmyślnego czytania slajdów.
Dlatego po powrocie z Vegas zrezygnowałem ze studiów, ale miałem zamiar chodzić sobie na niektóre polecone przez znajomych zajęcia. Zauważyłem jednak, że w trakcie ich trwania nie dowiaduję się wcale tak wielu interesujących rzeczy i jeśli tak bardzo zależy mi na rozwijaniu zainteresowań to lepiej żebym sięgnął po książkę, a jeśli potrzebuję studiów jako odskoczni od pokera to też niezbyt dobrze, bo nie będę studiował wiecznie i prędzej lub później będę musiał znaleźć coś innego.
Pomimo pewnych niedoskonałości, nie uważam studiów za czas stracony, głównie ze względu na ich społeczny charakter. Dlatego gdy słyszę, o pokerzystach planujących w ogóle nie iść na studia to ciarki przechodzą mi po plecach. Wiem, że większość internetowych zawodowców to samotnicy, ale potrzeba przynależności do jakiejś grupy jest u ludzi wrodzona i nie da się jej wyzbyć. Niestety praca internetowego zawodowca nie zaspokaja tej potrzeby prawie w ogóle.
To jest kolejny powód moich pokerowych podróży. Na razie nie znam większości Polaków śmigających po turniejach live, ale zazwyczaj są to te same osoby, w jakiś sposób trzymające się razem i kibicujące sobie nawzajem. Kto nie był za granico 😉 na turnieju live ten nie wie jak miłe to uczucie, spotkać rodaka w kasynie. Od razu tworzy się jakaś taka więź „Polacy” kontra reszta świata i jakoś bardziej cieszymy się gdy ktoś z „naszych” coś wygra, mając także przy tym świadomość, że nasze zwycięstwo będzie źródłem szczerej radości u reszty ekipy.
Na wszelki wypadek dodam, że nie sądzę, aby było to przyczyną collusion, albo innej nieuczciwej gry. Myślę, że gdy znajdujemy się na stole z innym Polakiem to na moment staje się on takim samym przeciwnikiem jak reszta graczy.
Jeżeli chodzi o samą grę to wakacje nie przyniosły mi wielkich rewelacji. Po samym powrocie grałem omahę hi/lo, później postanowiłem się przenieść do omahy hi i jakoś nie mogłem sobie wyrobić stylu.
A to vpip25, PFR15 3bet 3, a to 30/25/10 i mój faworyt 50/30/16 :D. Oczywiście za każdym razem informowałem Warsawa, że znalazłem super styl, który jest rewelacyjny i opowiadałem jak to ogrywam przeciwników bez najmniejszych problemów. Jednak z żadną strategią nie radziłem sobie na pl 100. Nigdy nie doświadczyłem tak dużego przeskoku w grze przeciwników jak pomiędzy pl50 a pl100. Nawet trudno mi powiedzieć czy grają dużo lepiej, ale główną różnicą jest częstsze 3betwanie, które niestety znacząco zwiększa wariancję i po prostu łatwo dawałem się stiltować.
Załączam moje wyniki z cashówek od powrotu z Vegas, które nie powalają. Wiem, że 5bb to niezły wynik, ale na pl50 miałem chyba 7bb, a niestety na pl100 -1bb. Łatwo zobaczyć na wykresie gdzie zacząłem zdobywanie pl100.
Próbka jest mała i pewnie bez problemu mógłbym się nauczyć wygrywać na pl100 czy może pl 200, ale wariancje mnie strasznie wyniszcza i chyba wolę zarabiać mniej ale przy mniejszym stresie.
W międzyczasie testowałem też sity omahy hi/lo ale nie zahaczyłem się tam na długo. Wyniki miałem niezłe, ale za mało było gier żebym mógł na nich sensownie zarabiać. Udało mi się też shipnąć weekly 215 nl omaha hi/lo, więc miałem kasę na wyjazd do Barcelony pomimo średnich wyników z cashówek. Po tej wygranej dodawałem przez parę dni po kilka turniejów do cashówek, ale jakoś mnie rozpraszały i w sumie chyba przez cały wrzesień próbowałem się skupić na cashówkach omahy hi.
Wspominałem też o tym, że chciałem nawiązać współpracę z Cardrunners. Byli zainteresowani. Nagrałem swoją sesję, ale niestety, gdy próbowałem dodać komentarz, okazało się, że rozmowa z obcokrajowcem, a płynne opisywanie rozdań po angielsku to dwie różne rzeczy i zupełnie inny poziom wtajemniczenia językowego :).
Muszę przyznać, że byłem trochę zagubiony, ale cały czas szukałem swojego miejsca. Ruszyło się 27 października kiedy postanowiłem wypróbować połączenie sitów omahy hi/lo i turniejów omahy hi i omahy hi/lo. Okazało się, że całkiem nieźle da się je łączyć (pomimo tego, że gram kaskadowo) i jeżeli ustawię turnieje omahy hi w jednym rogu ekranu, a hi/lo w drugim to mi się nie mylą i mogę podejmować dosyć szybkie decyzję. Później postanowiłem dodawać jeszcze turnieje w różne inne gry, stud hi/lo, horse, razz, triple stud, 8game i ustawiałem je po środku :). Ostatnim etapem ewolucji było usunięcie sitów i skupienie się tylko na turniejach.
Jak na razie wyniki są rewelacyjne. Nie pisałem nic wcześniej bo obawiałem się, że po tygodniu czy dwóch zapał zniknie i znowu zacznę grać co innego. Nie stało się tak jednak, a wręcz gram coraz więcej i nawet od ponad dwóch tygodni przestawiłem sobie tryb funkcjonowania.
Rozpoczynam pracę o 9:49 łapiąc się na ostatnią minutę rejestracji
11$ HORSE, od razu włączam turnieje (także z późnej rejestracji)
5.50$ 5 Card Draw i
11$pl omaha hi/lo i
2.20$ omaha hi. Już o 9:50 zaczyna się
25.40$ Stud (hyper turbo Knockout). O 10:05 rozpoczyna się mój ulubiony turniej
5$ omaha hi/lo Ante Up (rewelacyjna formuła) oraz
22$ omaha hi (niestety tutaj gra zazwyczaj tylko 5-12 osób). 10:20 to
2.20$ triple stud, 10:25 to
5.50$ pot limit holdem/pot limit omaha, a 10:35
3.30$ pl omaha hi/lo, o 10:40 gram
2.20 8-game mix, później jeszcze
5.50$ 5 Card Draw
2.20$ + rebuy pl omaha (6max turbo)
51$ pl omaha hi/lo (Hyper turbo)
8.80$ pl Holdem/ pl Omaha (turbo)
5.50$ triple stud (turbo) i na koniec o 11:35
33$ pl omaha hi (turbo)
Nie są to drogie turnieje i początkowo grałem te sesje bardziej dla przyjemności bo jakoś utkwiło mi w pamięci, że w turniejach można liczyć na max 30% roi. Popatrzyłem jednak na wyniki regularsów i po sporych próbkach mają nawet po 50% roi i to w droższych turniejach niż za 5-10$. Turniejów holdema on-line nigdy nie lubiłem bo perspektywa siedzenia 8 godzin po to tylko, żeby skończyć na bubblu stolika finałowego mi się nie podobała. Turnieje w inne gry mają tę zaletę, że mają małe fieldy, co zdecydowanie zmniejsza wariancję. Niestety nie ma ich zbyt wiele, ale jest to też pewną zaletą, bo nie ma wielu regularsów, którzy się w nich specjalizują.
Nie jestem też pewien, czy opłaca mi się grać te turnieje po 2-3 dolary, ale z drugiej strony zdobywam dzięki nim doświadczenie w mało popularne odmiany, co może mi dać sporą przewagę nad przeciwnikami na turniejach live jak WSOP. Z drugiej strony nawet jak wychodzę z sesji na mały plusik, ale zrobiłem to dzięki wygraniu 160$ w turnieju za 3$ omahy hi/lo w którym grało 270 osób to czuje się naprawdę dobrze :).
W turniejach lubię też to, że mają jasne zakończenie, a wygranie nawet małego turnieju daje mi więcej zadowolenia niż niezły dzień na plus w cashówkach.
Sesję kończę od około 13:30 do 15:30. Ostatnie turnieje do których się zapisuję to turnieje turbo, więc nieco szybciej się kończą. Po pracy idę na siłownię, a później zazwyczaj od 17-18 jestem już wolny i mam czas na relaks, czy spotykanie się z przyjaciółmi.Czasami odpalam jeszcze jedną sesję. Granie wieczorem (czy to turnieje czy cashówki) jest o tyle gorsze, że emocje związane z pokerem trzymają jeszcze długo po zakończonej sesji i dawniej niejednokrotnie miałem problemy z zaśnięciem. Teraz staram się nie zaczynać sesji po 18.
To są moje wyniki właśnie od 27 października
Dodam jeszcze, że nawet w takich grach jak omaha hi czy hi/lo odkrywam sporo nowych zagrań turniejowych, których nie miałem wcześniej w swoim repertuarze, więc z niecierpliwością oczekuję wyjazdu do Pragi.
Zaczynam 7 grudnia side Eventem Eureki za 330€
następnego dnia Eureka PLO za 600€
Jeśli w którymś z nich scaschuje grubo to może zagram 9 grudnia za 2200€ omaha hi 8handed
Na 100% zagram 10 grudnia w nl omaha hi/lo 8handed turbo za 1100€
na pewno PLO – Dealer's Choice 4/5 Cards – „8 Handed” – 30 Minute Levels 12 grudnia.
Być może 13 grudnia 1100€ PLO – One Rebuy + One Addon – „8 Handed”, ale tylko jeżeli na pewno będzie mnie stać na rebuya i addona.
I ostrze sobie też ząbki na 14 grudnia na turniej:
1100€ NLH / PLO / PLO8 – „6 Handed” – 15K Stack /30 Min Levels, który zapowiada się baaaardzo ciekawie.
Wypadałoby któryś wygrać, ale zobaczymy jak będzie 😉
Jeżeli ktoś ma ochotę to wynajmuję mieszkanie pomiędzy 6-16 grudnia (15 minut na piechotę od kasyna) i od 10 grudnia będę miał jedno wolne łóżko. Za całość płacę chyba koło 40$ za dobę, więc możemy się podzielić kosztami po połowie.
Aaaaa, przypomniałem sobie jeszcze:). Zaczyna się FTOPS i pewnie wielu z Was zauważyło że PokerStars wysyła maile informujące o tym :). LOL, Możliwe, że to ich polityka firmy, ale mam czutkę, że po początkowej euforii mogli przesadzić z gwarantowanymi pulami. Może będą musieli coś dorzucić. Tak czy inaczej już jutro 215 omaha hi/lo 6max ze sporą pulą gwarantowaną. Jak sobie pomyślę ile tam będzie musiało grać ludzi nie mających pojęcia o tej grze… Tak, więc jak wygra nick z Polski to mój ;).
Pozdrawiam
Loczek
Jak zwykle zapomniałem wyjaśnić tytuł. Jeden z przeciwników w turnieju 5card draw tak właśnie opisał moją strategię turniejową 🙂
Fajny wpis. Jestem ciekaw LoCheck czy wogole rezygnujesz z przejscia na wyzsze stawki czy odpuszczassz sobie do momentu gdy będziesz miał naprawde wysoki komfortowy BR. Nie masz wrażenia że jeśli nie przechodzisz na wyższe stawki to przestajesz się rozwijać?
Jeżeli chodzi o pokera on-line to podchodzę do niego poważniej od mniej więcej trzech i pół roku. Większość pokerzystów jako naczelny cel, wyznacza przechodzenie na wyższe stawki. Rzeczywistość jest jednak taka, że wygrywających pokerzystów jest bardzo mało, a tych, którzy są w stanie solidnie wygrywać na pl200+ jest jeszcze mniej. Ja też zawsze chciałem grać jak najwyżej, ale z jakiegoś powodu nigdy nie przekroczyłem bariery pl200. Nie należę do osób bardzo skromnych, czasem lubię się pochwalić dobrymi wynikami i uważam się za dobrego pokerzystę, ale fakty są takie, że jestem za słaby na wyższe stawki. Kiedyś słyszałem, że jedni pokerzyści bardzo dobrze radzą sobie z regularsami, a drudzy lepiej w grze przeciwko graczom słabym. W sumie nigdy nie czułem się dobry w ogrywaniu regularsów i już nawet grając pl200 nie czułem się komfortowo, a gdy na stole było czterech regów to miałem wrażenie, że nie ma po co grać. Kiedy gram turnieje i otaczają mnie prawie sami słabi gracze to mam ochotę grać i grać i grać :). Na wysokich stawkach nigdy nie będzie to możliwe.
Fajna lektura do śniadania – keep up the good work! :]
wg. mnie piszac o relacjach miedzy ludzkich grindera, poruszasz bardzo istotny temat. Ja u siebie znajduje podobne przelozenia jak Ty u siebie (mniej spotkanych ludzi = gorsze hmm parametry grinderowe).
w czasach studenckich pracowalem za barem w Sopocie. W wakacje czasem wygladalo to tak, ze 8h za barem, 8h przed barem, 8h snu w rogu na tarasie, prysznic i spowrotem za bar:)
ale caly czas z ludzmi, caly czas geba sie nie zamyka. A teraz zawodowy klikacz.
Przy dobrej organizacji czasu życie „zawodowego klikacza” nie musi być aż tak nudne jak się może wydawać 😛
ofc, calkowicie sie zgadzam. Staram sie to robic.
Ale jednak 5x w tygodniu po 8h za barem (gdzie efektywnej pracy masz powiedzmy 5h, a reszte bajerujesz klientow lub wspopracowniczki) to zupelnie co innego niz 5x w tygodniu po 8h przed laptopem w domu (gdzie efektywnej pracy maz 8h). No chyba, ze ktos gra co najwyzej kilka godizn dziennie. Ale wtedy kokosow raczej nie bedize.
FCP Prospect gdzie stałeś może się znamy 🙂
najpierw Kwadratowa, a potem dlugo Atelier. ale to lata temu bylo. gdybysmy sie znali to pewnie bysmy wiedzieli..:)
No ja przygode z barem skonczylem ponad 3-4 lata temu w Zlej Kobiecie w krzywym pracowalem jako ostatnie miejsce od otwarcia przez poltora roku. W sumie gastronomia sopocka sie dobrze znala jeszcze wtedy 🙂
plusik za wpis:) Pokerzysta wciąż poszukujący:) Powodzenia w Pradze!
Siemka!!! Sledze Twoj blog od poczatku i mam jedno pytanie 😉 Bylem w USA ale nie w LV i moglem grac online tylko na Everest Poker….Teraz 15 grudnia tez lece i moje pytanie brzmi czy dalej moge tam grac czy nie?? poniewaz byles tam w pozniejszym czasie niz ja 😉 Z gory Dzieki za odpowiedz i za ,,minusowe” wpisy na temat mojego postu 😉 Pozdrawiam Oponentow 😉
Teoretycznie jest to zabronione, ale będąc w Vegas słyszałem jak ptaszki ćwiekały o tym, że gdzieś tam można korzystając z vpnów, czy czego tam, ale podobno na innych stronach niż pokerstars, bo tamci się podobno szybko łapią. Tak ogólnie to bym nie ryzykował bo pewnie można się nieźle wpakować.
Udzialow nie sprzedajesz przypadkiem? 😉
Jeżeli chodzi o Pragę to udziałów na pewno nie sprzedaję. Na razie spokojnie stać mnie na zagranie tych turniejów na które mam ochotę i jeżeli nawet nie będę w żadnym w kasie to trudno. Drugim powodem jest to, że nawet przy markupie 1.5 byłoby to dla mnie bardzo nieopłacalne. Grając turnieje on-line można wypracować roi w okolicach 50%, a co dopiero w turniejach live. Wiadomo, że wpisowe jest wyższe, przez co gracze średnio nieco lepsi, ale gramy tylko na jednym stole i możemy się w pełni skoncentrować na każdej decyzji. Oczywiście w holdemie sprawa wygląda nieco inaczej i markup 1.2 w main evencie wydaje się być bardzo opłacalny. Jednak side eventy, a zwłaszcza w gry nieholdemowe, są traktowane przez wielu pokerzystów z przymrużeniem oka. W dodatku niewielu jest specjalistów turniejowych, którzy grają coś więcej niż tylko holdema. O ile więc nie trafimy na prosów omahowyh, których jest dosyć mało, albo wszechstronnych wymiataczy turniejowych jak Lukro, których jest jeszcze mniej, to większość naszego stołu będzie grała w najgorszym przypadku przewidywalnie, a w najlepszym po prostu źle.
Planuję jednak także podróż na PCA. Koszta podróży i zakwaterowania są dużo większe, więc po powrocie z Pragi będę się musiał zastanowić na ile bezpieczny jest dla mnie taki wyjazd i być może wtedy sprzedam część swoich udziałów. Mam nadzieje jednak, że nie będę tego potrzebował 😉
Jeśli chodzi o Omahe MTT na PS zdecydowanie lepiej grać po 15:00 (gram tylko Hi więc nie wiem jak z Hilow). Dużo więcej turków z lepszymi pulami.
Za wpis jak zawsze duży + 🙂 Pozdrawiam i GL w Pradze.
PS.
Jak znalazłeś to mieszkanie?
ale chyba wlasnie loczkowi o to chodzi, zeby pule nie byly za duze, czyli bylo mniej graczy, dzieki czemu ma mniejsza wariancje. i dlatego jak wstaje rano (o 14), to zaraz pytam loczka, jak tam dzisiaj, a on najczesciej: no jeden turniej juz wygralem i jestem na drugim finalowym 😛
Tak wiem że o to chodzi, ale nawet po tej 15:00 nigdy w turniejach w omahe hi (BI>20$) nie gra więcej niż 60-100 osób, więc aż takiej wariancji nie będzie. Ale jest druga rzecz o której napisał Loczek. Chodzi o odreagowywanie i problemy z zaśnięciem po sesji, także niech się trzyma swojej rozpiski. A na ten problem nad ranem, po grze pełnej wrażeń zawsze pomagały mi 2-3 piwka 🙂 Pozdrawiam 🙂
To fakt, że wieczorem są fajne turnieje, ale właśnie bardzo spodobało mi się to wstawanie z rana, dzięki czemu od 14-15 mam już wolny dzień, a i tak gram dużo więcej niż wcześniej. Na pewno jest to dla mnie mniej opłacalne niż granie wieczorne, ale jakiś czas temu stwierdziłem, że lepiej robić to co mi sprawia większą przyjemność. Zdaję sobie sprawę, że obecne wyniki są nie do utrzymania, ale jak się okaże, że zarabiam na tych porannych sesjach za mało kasy to zacznę kombinować.
Mieszkanie ogarnąłem przez stronę airbnb. Można tam wynajmować całe mieszkania, pokoje, albo nawet domy, od prywatnych osób. Strona jest pośrednikiem.
Nie, nie live są spoko tylko pisałeś „Nie pisałem nic wcześniej bo obawiałem się, że po tygodniu czy dwóch zapał zniknie i znowu zacznę grać co innego” a wcześniej pisałeś, że zacząłeś 27 listopada, później też że 27 listopada a wykres od 23 października 🙂 Nie czepiam się tylko tak zapytałem 🙂
Oczywiście jest nie tak:). Dzięki za spostrzegawczość. Chodziło mi o 27 października. Na sharkscope jest 23 październik bo ustawiłem datę na oko żeby zrobić screena, a później zobaczyłem na ptr, że zacząłem 27 października 🙂
To fajnie, że się wszystko wyjaśniło 🙂
Super wpis, więcej takich.
http://www.europeanpokertour.com/tournaments/prague/
Wszystko ok z tymi datami bo kminie i nie mogę się doliczyć tego wszystkiego? 😛
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.