Gra Heads-Up

16

Pojedynek heads-up, czyli jeden na jednego, jest bardzo specyficzną formułą gry. Przystępując do ostatecznej walki o zwycięstwo w turnieju musimy zdawać sobie sprawę z istotnych różnic między grą przeciwko jednemu rywalowi, a codziennymi zmaganiami przy pełnych, czy też krótkich stołach. Przede wszystkim, zmianie ulegają wartości układów startowych, waga czysto matematycznego prawdopodobieństwa, czy znaczenie pozycji.

To właśnie umiejętność rozgrywania heads-up?ów jest najlepszym testem naszych pokerowych kwalifikacji, ponieważ o wiele szybciej obnaży wszelkie słabości gracza, jednocześnie pozwalając efektywniej wykorzystać jego mocne strony.

Siła rąk startowych

Podczas gry przy pełnym stole, zapewne któryś z ośmiu czy dziewięciu rywali ma na ręku silniejsze karty od naszych. W grze przeciwko jednemu przeciwnikowi istnieje duże prawdopodobieństwo, że ma on słaba rękę, nawet jeśli lepszą od naszej (o czym nie wie), to wciąż słabą. Dlatego też zakres układów, z którymi wchodzimy do gry jest znacznie szerszy . Każda, nawet niska para, jest bardzo silną ręką i powinna być rozgrywana agresywnie. Spośród 1326 możliwych układów startowych w Texas Hold?Em, tylko 78 to pary. Statystycznie więc, dostaniemy parę raz na 17 rozdań, a sytuacja, w której para zostanie rozdana zarówno nam, jak i naszemu przeciwnikowi, będzie miała miejsce mniej więcej raz na 300 prób. Zakładając więc, że przeciwnik nie ma pary na ręku, nawet nasza para dwójek jest w większości przypadków nieznacznym faworytem w konfrontacji z dwiema dowolnymi kartami. Największe szanse na pokonanie pary dwójek mają średnie łączniki w kolorze, jednak paradoksalnie, te układy mają mniejszy potencjał w grze heads-up.

O ile grając przy pełnym stole, często rozgrywamy je z uwagi na korzystne implied odds , tak w pojedynku jeden na jeden, dobieranie do koloru czy strita rzadko bywa opłacalne. W 7 przypadkach na 8, heads-up to pojedynek dwóch niesparowanych układów. Pomijając sytuacje, w których nasza ręka jest zdominowana, w najgorszym wypadku, (czyli kiedy rywal ma obie karty wyższe od naszych) mamy około 40% szans na wygraną, więc sprawa nie wygląda tak strasznie. Np. A-Ko ma 62,6% szans na pokonanie J-To, a A-9o 58% na wygranie z 7-6s. Oczywiście, jeśli byśmy się porwali do walki np. z 6-2o przeciwko K-Qs, szanse na wygraną będą dużo mniejsze niż 40%, ale zakładam, że gramy trzeźwi i takich bojów nie będziemy prowadzić.

Często spotyka się sytuację, że żadnemu z graczy nie uda się dobrać choćby do pary i przy showdownie rozdania wygrywają układy z wyższą kartą, tak więc dużą siłę ma as na ręku.

Można więc wysnuć wniosek, że w pojedynku heads-up większość układów jest grywalna. Nie znaczy to jednak, że zawsze powinniśmy rozgrywać np. 800 z możliwych 1326 rąk startowych. Decyzja o wejściu do gry z daną ręką powinna się opierać na takich elementach jak nasza pozycja, typ przeciwnika, wielkość stacków (wskaźniki M), czy choćby aktualnie realizowana strategia.

Znaczenie pozycji

W rozgrywce heads-up pozycja ma nawet większe znaczenie niż przy stole z wieloma graczami . Rozdający wpłaca jednocześnie do puli małą ciemną, więc zagrywa jako pierwszy przed flopem, co daje możliwość przejęcia inicjatywy w rozdaniu. W kolejnych rundach licytacji, rozdający zagrywa jako drugi, czego zalety są oczywiste i chyba nie wymagają szerszego omawiania. Należy jednak zwrócić uwagę, że w heads-up, będąc rozdającym mamy pewność, że rzeczywiście od drugiej rundy licytacji będziemy podejmowali decyzję zawsze po naszym przeciwniku. W grze z wieloma rywalami nie zawsze tak to wygląda. Wyobraźmy sobie taką sytuację. Gramy przy stole full ring i oglądamy flopa wraz z dwoma innymi graczami. Nasza pozycja to rozdający. Pierwszy gracz podbija na flopie, drugi go przebija. Teraz kolej na nasz ruch, jednak nie zagrywamy już jako ostatni. Po nas ruch wykonuje jeszcze gracz, który pierwszy podbił. W takich przypadkach ostatnia pozycja nie zawsze daje możliwość zakończenia danej rundy licytacji. W grze jeden na jeden, możemy mieć pewność, że nie stracimy tego przywileju.

Sposób prowadzenia gry

Wszystkie te rzeczy, o których wspomniałem, a także te, o których nie wspomniałem, są bardzo ważne i należy o nich pamiętać, jednak jest coś, o czym w szczególności nie wolno nam zapomnieć: Po przeciwnej stronie stołu nie siedzą dwie karty do gry, tylko człowiek, który nimi gra. To z nim walczymy i to jego chcemy pokonać. Najprostszym sposobem by wyjść zwycięsko z pojedynku heads-up, to wygrana w konsekwencji błędu przeciwnika. Najczęściej jednak, nasz rywal będzie na tyle złośliwy, że będzie robił wszystko, by tego błędu nie popełnić. Powinniśmy więc starać się grać w taki sposób, aby zdezorientować go na tyle, by błędnie nas odczytywał, zgadywał, ryzykował i popełniał błędy. Miksowanie swojej gry i stosowanie szerokiego wachlarza zagrań oraz unikanie podejmowania szablonowych decyzji, nie pozwoli przeciwnikowi nas rozszyfrować, co prędzej czy później poskutkuje podjęciem przez niego błędnej decyzji.

Brzmi prosto, ale w rzeczywistości jest dużą sztuką by umiejętnie miksować swoje zagrania, kiedy gra toczy się w szybkim tempie, a my jesteśmy jedyną osobą, na którą zwraca uwagę nasz rywal. Jednocześnie należy obserwować decyzje, które podejmuje przeciwnik w rezultacie naszych konkretnych zagrań. Czy staje się nerwowy, podirytowany? Może jest zniecierpliwiony? Czy wygląda już na zmęczonego taką sytuacją? Czy zaczyna grać luźniej, więcej ryzykować? Jeśli jeszcze nie, to z pewnością już nie długo nadejdzie moment, w którym zaryzykuje i będzie to nieodpowiedni moment.

Dzięki cierpliwości i konsekwentnej grze, osiągnięcie celu jest tylko kwestią czasu, i dotyczy to nie tylko pojedynków heads-up, ale każdej odmiany pokera, do której zasiądziemy.

Poprzedni artykułFull Tilt Online Poker Series VII
Następny artykułKonkurs – Pomóż zmienić oblicze pokera

16 KOMENTARZE

  1. Jakie jest prawdopodobieństwo, że w tym samym rozdaniu będę mieć taką samą parę jak inna osoba?

  2. a ja lubię w HU slowplayować z dobrą ręką … mając na ręku np AK po trafieniu flopa np. KT4 w full ringu pewnie odrazu byłby jakiś raise ale w HU warto zaryzykować slowplayowanie i przekonać rywala że jednak się nie ma tego króla …Ryzyko że dając mu darmowe karty dobierze do lepszego układu jest znacznie mniejsze od sytuacji kiedy rozgrywamy tak karty przeciwko kilku rywalom na full ringu ( którzy skoro nie zrzucili kart preflop to prawdopodobnie mają jakiś potencjał )

  3. rejent mi wyszło dokładnie 146/2450. Jeśli z 52kartowej talii zabieramy parę, zostają nam 2 karty robiące parę tylko ze sobą i 48 kart pozostałych. Jeśli trafimy którąś z tej samej pary (2/50) to potem do sparowania pozostaje jedna (1/49), więc szansa na tą samą parę u przeciwnika to 2/2450. Szansa na inną parę to wyciągnięcie dowolnej pozostałej karty (48/50) i sparowanie jej (3/49), więc szansa na inną kartę to 144/2450 czyli 0,05877; u ciebie 0,0550 ale możliwe że to z zaokrąglenia wynika 😉

  4. Przemek w artykule nie ma błędu, mi chodzi tylko o to, że wyliczenie iż oboje mamy parę = 1/300 może wielu wprowadzić w błąd! Odkrywając parę we własnych kartach ktoś może pomyśleć że szansa że przeciwnik ma teraz parę jest 1/300.

    A ten przykład z kostką przytoczyłem właśnie po to żeby ktoś tak nie pomyślał :). Mój kolega mówi że z obliczeń niby wynika że jak wypada 6, to że w następnym wypadnie 6 jest takie samo, ale i tak w to nie wierzy :D. Dałem mu przykład, szansa że orzeł wypadnie 10 razy pod rząd to 1/1024, i gdyby wiedział że poprzednio 9 orłów wypadło, to czy myśli że teraz orzeł ma mniejsze szanse niż 1/2? pozdrawiam 😉

  5. Tak naprawdę, to prawdopodobieństwo, że trafiona przez nas para trafi na parę przeciwnika wynosi 1/16,78 (nasza para “zabrała” 5 układów par i 101 wszystkich możliwych). Jednakże rozumowanie Indy’ego prawidłowe. Powtórka z matmy nie jest potrzebna.

  6. Osobiście nie widzę dużej różnicy pomiędzy stwierdzeniem, “że obaj trafimy pare raz na 300 razy” a “jeśli mamy parę to przeciwnik raz na 18 razy też będzie miał parę”. Indy masz rację (oprócz porównania z kostką :-)) i w tekście nigdzie nie jest napisane, że jest inaczej.

  7. Tak naprawdę, to prawdopodobieństwo, że trafiona przez nas para trafi na parę przeciwnika wynosi 1/18,15 (nasza para “zabrała” 5 układów). Jednakże rozumowanie Indy’ego prawidłowe. Powtórka z matmy nie jest potrzebna.

  8. Goły co nie tak z moja matma? 1/300 jest szansa że oboje mamy pary przed obejrzeniem jakichkolwiek kart, jezeli ogladam swoje i widze w nich pare to teaz jest to juz tylko 1/17.

  9. Róznica między HU cashowym a decydującą rozgrywką HU w turnieju jest taka jak między Izbą Lordów a polskim Sejmem 🙂

  10. Indy, chyba przydałaby Ci się powtórka z matematyki… A to 1/300 ma pokazać, że taka sytuacja zdaża się BARDZO żadko.

  11. “Statystycznie więc, dostaniemy parę raz na 17 rozdań, a sytuacja, w której para zostanie rozdana zarówno nam, jak i naszemu przeciwnikowi, będzie miała miejsce mniej więcej raz na 300 prób.”Sorry, ale to trochę… naiwne. Tak jakby zakładać że skoro teraz na kostce wypadło sześć, to że w następnym rzucie szansa na wypadnięcie szóstki to 1/36…Owszem, szansa że że przeciwnik ma parę i my to 1/17 × 1/17 = 1/300, ale jeżeli my mamy na ręce parę to jedno z tych losowań na 1/17 zostało już spełnionych, więc szansa że przeciwnik ma parę to 1/17 × 1 = 1/17. Wiem że to wciąż małe prawdopodobieństwo i warto się nim sugerować, czepiam się tylko tego 1/300 bo to nic nie wnosi i chyba ma wypaczać obraz ;)pozdrawiam

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.