Gordon Vayo w zeszłym roku zajął drugie miejsce w Main Evencie World Series of Poker. Dziś wspomina wydarzenia z października i odnosi się do decyzji o zakończeniu November Nine.
Po zajęciu drugiego miejsca w Main Evencie World Series of Poker Gordon Vayo nie podróżował zbyt wiele. Na stałe przeniósł się jedynie do Los Angeles, aby częściej grać w pokera na żywo. Na czas dużych festiwali online przeniósł się też poza granice USA, aby móc rywalizować również w sieci.
Z perspektywy czasu pokerzysta ma mieszane uczucia co do swojego występu w November Nine. Nie może darować sobie kilku rozdań z heads-upa, ale ma też świadomość, że drugie miejsce w takim turnieju jest ogromnym osiągnięciem.
To zupełnie surrealistyczne. To było jedyne takie doświadczenie w całym moim życiu. Przez ostatnie pół roku po grze na stole finałowym nie było oczywiście dnia, w którym nie myślałbym o tym, co się stało. Jest kilka rozdań, których żałuję. Ludzie bardzo krytycznie oceniali moją ogólną strategię, ale ja myślę, że była całkiem dobra. Po prostu nie udało mi się jej zrealizować w kilku konkretnych rozdaniach, co naprawdę zrobiło różnicę. Te rozdania były najgorsze. Byłem bardzo rozczarowany. Nawet teraz wciąż trochę jestem.
Vayo podkreśla, że gra na stole finałowym to ogromna presja. Przyznaje, że sam nie wytrzymał nieco ciśnienia.
Ciśnienie było absolutnie szalone. Była tam moja rodzina i przyjaciele, może to trochę na mnie wpłynęło. Wiedziałem, że jeśli popełnię błąd, to nie będę mógł wytrzymać sam ze sobą. Były dwa lub trzy rozdania, w których powinienem sprawdzić. Mogę krytykować samego siebie, ale wygrane pieniądze pomagają to przezwyciężyć. Potem zacząłem doceniać trochę więcej rzeczy. Miałem szczęście, że tam doszedłem. Mogę wściekać się tylko na siebie. To najtrudniejsze, bo głos we własnej głowie nigdy nie zniknie.
Vayo nie przejmował się zbytnio telewizyjną transmisją. Nie był taką gwiazdą telewizji, jak choćby William Kassouf.
Transmisja jest, jaka jest. Wyszedł producent i powiedział parę słów o tym, jak pracują. Przepraszał niektórych ludzi za to, że wszystko może wydawać się nieco przekłamane. Wyjaśnił, że mają ograniczoną ilość czasu i próbują trafić do masowej publiczności. Rozumiem to. Jest ogromna różnica w graniu przez wiele godzin, a oglądaniu godzinnego skrótu.
Pokerzysta uważa, że zrezygnowanie z November Nine jest dobrą decyzją organizatorów.
Dla mnie to było jednorazowe doświadczenie. Nie jest tak, że przyzwyczaiłem się do tych trzech miesięcy przerwy. Myślę, że obecne rozwiązanie jest bardziej naturalne. Jedynym powodem, dla którego zdecydowano się na taką przerwę, była transmisja telewizyjna. to stworzyło inną dynamikę i dało dużo czasu na przemyślenia. To zarówno dobre, jak i złe. Daje czas na przygotowanie, ale sądzę, że nie powinno go być. To jedyny taki turniej, trochę dziwny, chyba nie do końca konieczny. Nie czuję z tego powodu żadnej dumy, ale fajnie, że ludzie będą wspominać nasz stół finałowy jako ostatni z November Nine.
A jak Wy patrzycie z perspektywy czasu na osiągnięcie Gordona Vayo? Z pewnością był jednym z najbardziej doświadczonych finalistów, ale podczas rozgrywki nie było tego widać. Z drugiej strony nie można mu jednak odmówić solidnych umiejętności, a przede wszystkim znakomitego wyniku!