Gavin Griffin, doskonały gracz mający na swoim koncie tytuły WSOP, WPT i EPT, w swoim najnowszym tekście dla magazynu Cardplayer poruszył temat pokerowej All Time Money List. Amerykanin twierdzi, że ranking tak naprawdę nie mówi całej prawdy. Kto jego zdaniem jest najlepiej zarabiającym pokerzystą turniejowym?
Gdzieś w 2017 roku rozpoczął swój niesamowity marsz w kierunku pierwszego miejsca pokerowej All Time Money List. Najpierw miał na swoim koncie 16.000.000$ wygranych w eventach na żywo, ale potem zaczął wygrywać turniej za turniejem i ta kwota osiągnęła jeszcze bardziej imponujące rozmiary. Justin Bonomo, bo o nim oczywiście mowa, dorzucił do wspomnianych 16.000.000$ kolejne 26.000.000$, a łącznie w turniejach live wygrał już 42.979.591$.
Dzięki mieszance ciężkiej pracy, dobrej gry, szczęścia, a także pomocy ze strony rodziny i przyjaciół, zrobił coś, co jeszcze jakiś czas temu wydawało się niemożliwe. W rekordowym czasie przeskoczył z 30. na pierwsze miejsce All Time Money List.
Gavin Griffin podkreśla jednak w swoim tekście coś, co dla jednych jest oczywistością, ale dla innych – czymś zupełnie nowym. Otóż utytułowany pokerzysta sądzi, że choć Bonomo znajduje się na czele listy, tak naprawdę nie zarobił w grze w turniejach pokerowych największej ilości pieniędzy.
– Zgaduję, że tą osobą jest Daniel Negreanu – twierdzi Griffin. – Najprawdopodobniej to właśnie on posiadał najwięcej własnych udziałów w dużych turniejach, w których osiągał dobre rezultaty.
Poker a golf
Griffin dodaje, że na tym właśnie polega problem z pokerową All Time Money List. Czerpie ona inspirację z listy najlepiej zarabiających golfistów, ale istnieją pomiędzy nimi dwie podstawowe różnice.
Po pierwsze, w turniejach golfowych niemal cała pula nagród pochodzi z pieniędzy sponsorów. Gracze uiszczają jedynie symboliczną opłatę. Dlatego lista najlepiej zarabiających golfistów jest precyzyjna i nie ma w niej miejsca na domysły czy niedomówienia.
Inaczej jest w pokerze. Gracz może wygrać w ciągu roku 100.000$ w turniejach, a i tak być na sporym minusie. Pule nagród generowane są przez wpisowe samych pokerzystów, a organizator dorzuca od siebie jedynie niewielką kwotę (a czasem nie dorzuca nic). Dopóki gracze nie będą upubliczniali sumy, którą wydali na buy-iny do turniejów, w których wzięli udział, niemożliwym jest poznanie rzeczywistej sumy pieniędzy, którą zarobili/przegrali. A przecież do tego wszystkiego trzeba doliczyć koszta związane z przelotami czy noclegiem.
Po drugie, ponieważ gracze dobrze znają ryzyko pokerowych turniejów, niemal każdy z nich „dzieli się” tym ryzykiem z innymi poprzez sprzedaż swoich akcji. Przez to nie posiadamy wiedzy dotyczącej rzeczywistych kwot, jakie idą bezpośrednio do kieszeni danego pokerzysty. Wiemy, że Bonomo wygrał 10.000.000$ dzięki tegorocznemu zwycięstwu w The Big One for One Drop z wpisowym 1.000.000$, nie wiemy jednak, jaka część tej kwoty powędrowała do niego, a jaka do osób, którym sprzedał swoje udziały. Golfiści dzielą się wygranymi przez siebie pieniędzmi ze swoimi pomocnikami oraz, w niektórych przypadkach, trenerami, ale całą resztę zatrzymują dla siebie.
Z przymrużeniem oka
Griffin dzieli się również bardzo ciekawymi liczbami związanymi z jego własnymi pokerowymi wygranymi. – W turniejach na żywo wygrałem około 5.000.000$, ale z tej kwoty bezpośrednio do mnie powędrowało 2.000.000$-2.500.000$. Nigdy nie grałem w turnieju z mniej niż 45% własnych akcji – przyznaje pokerzysta. Dodaje, że pokerowa All Time Money List wcale nie jest najlepszym wyznacznikiem rzeczywistych zarobków graczy turniejowych. – Wspomniany ranking jest przydatny, ale należy na niego spoglądać z lekkim przymrużeniem oka – puentuje Griffin.