Kilka tygodni temu pisaliśmy o Gavinie Griffinie, który postanowił publicznie ujawnić swoje problemy finansowe oraz konieczność zejścia na niższe stawki.
Gavin Griffin to pierwszy w historii zdobywca Poker Triple Crown (wygrane na WSOP, EPT i WPT). Jego wygrane na WSOP, EPT Grand Final w Monte Carlo i WPT Borgata Winter Open spowodowały, że powszechnie uważany był za jeden z największych pokerowych talentów. Co więc się stało, że Griffin od 4 lat nie odnosi sukcesów? Co też się stało z jego pieniędzmi (Griffin w swojej karierze wygrał ponad 4,3 miliona dolarów)?
Po informacji sprzed kilku tygodni, od razu pojawiły się informacje od „życzliwych”, że Griffin jest bankrutem, nie ma żądnych pieniędzy itd. Pokerzysta w bardzo szczerym wywiadzie udzielonym stronie PokerListings.com wyjaśnia, że z jego finansami wcale nie jest tak źle, a zejście na niższe stawki związane jest z rozsądnym podejściem do życia i chęcią spokojnego odbudowania się. Griffin mówi także o życiowych problemach, które miały wpływ na jego psychikę i złe podejście do gry co skutkowało tym, że 2011 rok był dla niego po prostu fatalny.
Gavin mówiąc o swoich problemach zaczyna od presji i walki o pozostanie w Team PokerStars Pro. Do teamu dołączył on w 2008 roku, w 2010 zmieniły się osoby odpowiadające za Team i Gavinowi zaproponowano kilka ciekawych projektów m.in. komentowanie The Big Game. Niestety po pewnym czasie Griffinowi powiedziano, że PokerStars nie zamierza przedłużyć z nim kontraktu, chyba że odniesie on sukces na World Series of Poker. „To spowodowało wielką presję. Nie jest łatwo grać turniej, gdy wiesz, że od wyniku zależy twój kilkuletni związek z największym pokerroomem na świecie” mówi Griffin. Stwierdza on, że to właśnie w tym momencie jego nastawienie psychiczne do pokera poszło w złym kierunku. Dodatkowo Gavin miał poważne problemy osobiste, bowiem na przestrzeni roku jego żona trzykrotnie poroniła, co jak twierdzi również odbiło się bardzo negatywnie na jego psychice.
Griffin zaprzecza natomiast stwierdzeniom, że jest bankrutem, wyjaśnia także, że wcale nie stracił 5 milionów dolarów, które wygrał w turniejach live. Zaznacza on, że w części swoich wygranych miał posprzedawane udziały i np. w Monte Carlo jego udziały wynosiły mniej niż 50%. Do tego dochodzi fakt, że samo podróżowanie na turnieje jest bardzo drogie, w dalszej części rozmowy Griffin wyjaśnia co stało się z resztą pieniędzy – mieszka on w Kalifornii, gdzie są bardzo wysokie podatki (w latach 2007-2008 zapłacił $1,000,000 podatków), poczynił też kilka nieudanych inwestycji giełdowych i to wszystko spowodowało, że stracił dużą część swoich wygranych.
Zaznacza on przy tym, że nie jest bankrutem, nadal ma pieniądze na kontach bankowych, jego żona dobrze zarabia więc nie „spłukał się do zera” jak niektórzy uważają. „Grałem jednak słabo w pokera i źle zarządzałem pieniędzmi miałem więc do wyboru – albo zacząć grać niżej, albo też korzystać z rodzinnych oszczędności lub zapożyczyć się i grać dalej to samo”. Gavin uznał, że racjonalnym działaniem będzie po prostu rozpoczęcie gry na niższych stawkach.
Nie była to jednak łatwa decyzja, bo jak twierdzi Gavin Griffin pokerzyści mają bardzo przerośnięte ego i każde zejście niżej traktują jak wielką, osobistą porażkę. „W każdej dziedzinie życia masz okres kiedy jesteś na fali i czas kiedy nic ci nie idzie. Jak spojrzysz na ostatnie 4-5 lat w tym kraju to zobaczysz, że sprawy układały się źle dla wielu osób. Dlaczego z pokerzystami miałoby być inaczej? Są ludzie, którzy mieli świetnie płatną posadę w dużych korporacjach, a dzisiaj pracują jako ogrodnicy, żeby tylko utrzymać rodzinę. I ja właśnie to robię” mówi Griffin.
Jednak nawet pomimo tak rozsądnego podejścia do swoich problemów Griffin miał problemy z zaakceptowaniem grania na niższych stawkach. W przeszłości w Commerce Casino w Los Angeles grał on na stawkach $200/$400, a w limitowych odmianach pokera nawet $1,000/$2,000. Tymczasem dzisiaj gra stawki $8/$16 i sam mówi, że czasami czuje się głupio widząc dookoła osoby, które dobrze go znają i wiedzą jak wysoko wcześniej grał.
Szczere wypowiedzi Griffina są czymś naprawdę imponującym, szczególnie, że w środowisku pokerowym cały czas funkcjonuje pogląd, że ktoś kto uważa się za zawodowego gracza cały czas musi sprawiać wrażenie osoby „super bogatej”. Griffin nie ma problemów z przyznaniem się do błędów, które popełnił. Jeśli więc tylko naprawi swoje psychiczne podejście do gry to z pewnością o jego sukcesach jeszcze usłyszymy, bo na pewno nie zapomniał jak się gra w pokera.
Na podstawie – „Gavin Griffin: A matter of pride and necessity” – www.pokerlistings.com
Czyzby goral mial podobne ultimatum i dlatego nic mu nie idzie…. hmm
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.