Powiem szczerze, że gdy w niedzielę wieczorem dotarłem do domu z lotniska po 11-dniowym pobycie w Portugalii zdziwiłem się, iż Pawcio nie dał rady przez ten czas wyprzedzić mnie. Mając takiego leszczyka za przeciwnika chciałoby się już zawiesić myszkę na kołku i świętować zwycięstwo. Jednak postanowiłem powalczyć o to, aby na koniec miesiąca znaleźć się w TOP – 15 polskiego rankingu TLB na PokerStars (przeciwnik nie motywuje to trzeba sobie samemu cele wyznaczać). Po przerwie w grze spowodowanej pobytem w Vilamourze i Coimbrze spadło mi się w tym rankingu na 20 miejsce (klasyfikacja 01 – 25.05). Miejsce w pierwszej 15-tce to zawsze jakiś osiąg, a i warto wspomnieć o tym, że miejsca te są premiowane dodatkowymi nagrodami pieniężnymi od PokerStars.
Wracając w niedzielę wieczorem, pomimo ogromnego zmęczenia (brak snu w nocy z soboty na niedzielę) miałem cichy plan rozegrania paru Sit&Go. Jednak wraz z moim szoferem, który dowiózł mnie do domu z lotniska zdecydowaliśmy się otworzyć świeżo przywiezione przeze mnie, moje ulubione, zielone wino i rozegrać parę olimpijskich serii w Pekinie na X-boxie.
W poniedziałek wieczorem zasiadłem nareszcie do turniejów. Z całej sesji jaką rozegrałem tylko 2 wyniki zaliczyły mi się do najlepszej 20-tki. W jednym z turniejów Sit&Go na 180 osób zająłem 4 miejsce, jednak najbardziej szkoda było mi turnieju MTT za $7.50, gdzie odpadłem na 27 miejscu spośród 920 uczestników. Myślałem, że to będzie właśnie ten turniej, który uda mi się wygrać. Jednak formuła turbo zobligowała do wielu agresywnych ruchów, które tym razem nie zakończyły się po mojej myśli.
Dzień wczorajszy to znowu to samo – 18:00 i już siedzę przed laptopem z otwartymi stołami. Muszę przyznać, iż ostatnio trochę zmniejszyłem liczbę granych Sit&Go na rzecz turniejów wielostolikowych. Jest w nich o wiele trudniej o pożądne zdobycze punktowe, ale jednak sprawiają mi one wielką frajdę. Z nudów zapisałem się wczoraj do rozpoczynającego się o godz. 18:45 turnieju HORSE za $3.30. Wspaniała odmiana dla ciągłego grania Holdem`a. Turniej ukończyłem na 48 miejscu (272 graczy) i na pewno dziś ponownie wezmę w nim udział. To co udało mi się zaobserwować to nieunikniona potrzeba podszkolenia Razza, w którego to oddawałem większość swojego stacka.
Jeśli chodzi o wczorajsze wyniki to tylko w 1 turnieju udało mi się zdobyć powyżej 100 punktów TLB. Jak zwykle były to wieczorne rebuy`e (20:15) za $3. Całą fazę rebuy przesiedziałem na stacku startowym, gdyż miałem bardzo zamurowany stół. Gdy w końcu dostałem A Q i dwóch chętnych do gry to się potroiłem i po add on`ie zaczynałem normalną grę. Tutaj grało mi się wyśmienicie. Gdy w grze pozostawało jakiś 150 pokerzystów (z 5733 rozpoczynających turniej) plasowałem się na 9 miejscu. Miałem stack ponad 450.000 i…niestety bardzo niewygodnego gracza dwa miejsca po mojej lewej. Gość grał ultra agresywnie. 70% (na oko) moich podbić napotykało grube re-raise`y lub re-raise`y all in od tego zawodnika. Kompletnie nie wiedziałem co robić.
W ciężkich chwilach wspierał mnie mój wierny kibic Vomiter (Prawiczek) i chyba obaj nie mogliśmy się doczekać, aż w końcu uda mi się pacnąć tego agresora. Koniec końców spadłem do jakiś 200.000 i dostałem na EP A T . Podbiłem i jak zwykle dostaje prosto w japę odwinięcie all in od tego samego gościa. Cały stół sfoldował, a ja sobie pomyślałem: "Mam Cię ptaszku!". Biorąc pod uwagę styl gry przeciwnik dałem easy call i zobaczyłem akurat A K . Niestety nie udało mi się strzelić suckout`a i odpadłem na 113 pozycji. Prawiczek już zapowiedział zemstę na wspomnianym powyżej kawalerze jeśli tylko pojawi się on kiedyś w naszym kraju, a ja muszę przyznać, że po prostu nie potrafiłem przeciwko temu gościowi zagrać. Do takich graczy jeszcze wiele mi brakuje…
W chwili obecnej mam 2.325 punktów i szczerą nadzieję, że nie spotka mnie już żadna niemiła niespodzianka pod koniec challange`u i dowiozę do końca swoje 26-cio dniowe już prowadzenie. Co prawda bez większych zwycięstw w Sit&Go lub TOP – 27 w turniejach wielostolikowych może mi być trochę ciężko poprawiać mój wynik, gdyż w chwili obecnej mam 12 wyników powyżej 100 punktów TLB, a najniższy to 71.71.
Pozdro!
Szkoda,że do końca nie mogłem śledzić,ale jak to oficjalne to gratulacje Łysy. Podziwiam ambitny finisz na wszystkim co się dało zapisać 😉
W pojedynku o fotel redaktora naczelnego lepszy zdecydowanie wygrał rzutem na taśme w ostatniej sekundzie. Dotychczasowemu redaktorowi nie pomógł nawet cykl wykładów zastosowany przez kartkę, ani ofensywne kradzieże blindów. Umarł król niech żyje król!
Łysy na 10 miejscu w 3$R i 406 pkt!!! VICTORIA!!!! Brawo Łysy!! Dziekujemy Ci za atrakcje pod Pałacem!!!
Końcowe godziny pełne emocji! Pawcio trafił jakiegoś sita i jest 30 pkt. z przodu, ale ja obecnie 3 stack na 280 w rebuyach za $3 (z 7126 graczy!). Oj będzie się działo!
@Łysy
“Mając takiego leszczyka za przeciwnika chciałoby się już zawiesić myszkę na kołku i świętować zwycięstwo. Jednak postanowiłem powalczyć o to, aby na koniec miesiąca znaleźć się w TOP – 15 polskiego rankingu TLB na PokerStars (przeciwnik nie motywuje to trzeba sobie samemu cele wyznaczać).”Dawno się tak nie śmiałem ;-)))))))))))))
to reklama czyich hotdogów będzie na kombinezonie Pawcia?
Łysy, wierzę w Ciebie!! Wokół Pałacu Kultury już zaczyna pachnieć mi hot dogami… 🙂 DO BOJU ŁYSY!!!!
i slusznie, bo mnie tez zaczyna to juz nudzic.
Brawo Bugsy! Właśnie to jest mój pomysł na ciekawe komentowanie! 🙂 I lepiej, żeby nikt “małych drzewek” na moich oczach nie wyrzucał! 🙂 Hehehe! Alutek, jadę na 12:30, może dam radę! 🙂
Przemku, a myślisz, że Jack będzie lepszy… Jak zacznie cisnąć na antenie-“Niiiiieeeee no kur** miał 53 w niskich drzewkach i fold! Co on robi debil!”
albo “AA vs K8, zawodnik z K8 jest zdecydowanym faworytem”
a co jesli nagrania bedą o np 10 rano??? masakra – znowu zegar zwariuje
gratulacje .potwierdzam ze koles ze sportklubu jest tragiczny. Ostatnio uslyszalem od niego
‘ Dobrze ze blindy zwiekszaja sie co jakis czas, to znacznie pszyspiesza gre ‘ Co za kolo .Mysle ze dasz rade ,gratulacje
Chyba by nikt nie chciał, żebym był sobą… 🙂
na 100% dasz rade tylko badz soba
hmm fakt, kolo w Sportklubie jest do bani…
nawet kart nie widzi i nie kojarzy ze sobą w pary;pa co do siatkówki, to nie zmieniałbym trenera tylko pożądnego psychologa zatrudnił.
Cłopcy mają psychę jak 13-laatek podchodzący do rozebranej kobiety… coś by zrobili ale za bardzo nie wiedzą co… mają już wygraną w ręku i nagle boją się gry… PSYCHA a nie doby trener do zmiany!
haaha a niedawno ze mnie się śmiałeś, że mi się godziny po…. U mnie to trwa już 2 tygodnie i nie widzę światełka w tunelu
koleś który komentuje pokerka na sportklubie jest do bani, gorzej od niego nie można tego robić wiec dasz rade 😉 GL
Co do mojego zegara biologicznego – ostatnio miałem tak zrypane parę dni, że kładłem się o 23, budziłem się koło 2-3, nie mogłem zasnąć, to o 4 siadałem przed kompem, koło 13 zasypiałem, budziłem się o 16, i znowu… o 23 spanie, o 2 pobudka… no ale udało mi się wrócić do normalnego spania, czyli 6-14 😉
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.