Felipe Ramos to jeden z pokerzystów, którzy są na wyciągnięcie ręki dzięki mediom społecznościowym. Brazylijczyk na Instagramie nie tylko zapewnia rozrywkę, ale też pozwala zajrzeć w jego prywatne życie i sprawia, że czujemy się częścią jego podróży do pokerowego sukcesu. W rozmowie z Poker Central Ramos powiedział wiele ciekawych słów na temat pokera, życia i równowagi między nimi.
W 2008 roku Felipe Ramos został pierwszym w historii Brazylijczykiem, który dotarł do miejsc płatnych w European Poker Tour. Na dwóch ostatnich stołach tego turnieju grali tacy pokerzyści jak Anthony Lellouche, Dario Minieri, William Thorson, Johannes Strassmann, Randal Flowers, Isaac Baron, Jonas Klausen i Mike Sowers. Ramos ostatecznie zajął 13. miejsce, a zwycięzcą okazał się Jason Mercier, który w nagrodę otrzymał 1,3 mln dolarów.
– Bardzo się cieszę, że nie wygrałem tamtego turnieju. Byłbym strasznym dupkiem, gdybym wygrał wtedy tyle pieniędzy. Nie byłem wtedy słabym pokerzystą, ale byłem słaby w porównaniu do rywali, których tam miałem. Byłem pośrodku wszystkich tych rekinów – wspomina ze śmiechem Ramos.
Jego dobry wynik w Europie został zauważony w Brazylii, gdzie szybko zyskał wielu fanów, którzy zaczęli śledzić jego wyniki. Sponsorowany był przez jedną z lokalnych stron, od której otrzymał bilet na EPT Grand Final w Monte Carlo, który odbywał się zaledwie tydzień później. I ponownie dotarł do kasy. Zagrało w nim 842 graczy, a nagroda główna wyniosła 3,1 mln dolarów. Sięgnął po nią Glenn Chorny.
„Cieszę się, że tego też nie wygrałem.” Świetny początek jego międzynarodowej kariery pozwolił mu dotrzeć do lepszych graczy. Felipe Ramos szybko zbudował wokół siebie siatkę pokerzystów, z którymi pracował nad swoją grą. Jednym z nich był Jason Mercier. Praca ta dała dobre wyniki już w 2009 roku. 22. miejsce w PCA Main Event dało mu 50.000$ i ponownie zwiększyło jego reputację i rozpoznawalność. Tym bardziej, że przez kilka dni był chip leaderem, a ostatecznie odpadł z parą asów na ręku.
– Miałem wiele okazji, by zacząć swoją karierę wielkim wynikiem. Podczas tego eventu naprawdę czułem się jak pokerzysta na przyzwoitym poziomie. Odpadnięcie na 22. miejscu z asami na ręku sprawiło, że po raz pierwszy tak głęboko odczułem bad beata. Byłem potem strasznie stiltowany, ale dobrze się stało, że nie wygrałem tego turnieju.
Felipe Ramos powoli, ale konsekwentnie dąży do celu. Póki co jego największa wygrana w karierze wynosi 220.472$. Zaliczając 113 miejsc w kasie w turniejach live zarobił łącznie ponad 2,5 mln dolarów. Niewiele, gdy weźmiemy pod uwagę 1,3 mln dolarów dla zwycięzcy tamtego EPT i 3 mln w PCA.
W tym samym czasie w Brazylii mega gwiazdą stał się Alex Gomes, który w 2008 roku zdobył pierwszą bransoletkę WSOP dla swojego kraju, a w 2009 roku był czwarty w PCA Main Event i wygrał WPT Bellagio Cup. I chociaż do tej pory ma jedynie 34 miejsca płatne w turniejach live, to wciąż wyprzedza Ramosa pod względem zarobków aż o milion dolarów. Ale to właśnie od niego uczył się też Ramos.
– Jako uczeń pokera zawsze szukałem graczy, którzy wygrywali. On znany był z bardzo agresywnego stylu, który pozwalał mu osiągać dobre wyniki. Wszyscy w Brazylii lepiej poznali pokera właśnie dzięki niemu. W moich oczach jest legendą. To jemu Brazylia zawdzięcza rozwój pokera.
Ramos w ciągu kolejnych lat wielokrotnie był blisko dużej wygranej, ale ta ciągle mu uciekała.
– Nie będę kłamał, było to ogromnie frustrujące. Myślałem sobie „Boże, czy jestem tak złym człowiekiem, że na to nie zasługują?” Byli gracze wygrywający wszystko, a ja ciągle byłem blisko i nic nie wygrywałem. Zacząłem myśleć o tym z technicznego punktu widzenia i pracowałem nad swoją grą. Uznałem, że nie grałem wystarczająco dobrze i okazało się, że miałem rację. Zacząłem poprawiać grę i to pozwoliło mi zostać lepszym pokerzystą. Stałem się bardzo konsekwentny, chociaż nie miałem żadnego dużego wyniku. Straciłem już rachubę jak wiele razy byłem blisko. Zawsze widziałem stos pieniędzy na wyciągnięcie ręki, ale nigdy nie trafił on w moją stronę.
W 2018 roku Felipe Ramos znów był bardzo blisko. W swojej ulubionej grze, Pot Limit Omaha, Ramos zajął trzecie miejsce w evencie za 1.000$ podczas WSOP.
– W końcu jestem gotowy, by wygrać. Czuję się gotowy. Trzecie miejsce, tak bliskie upragnionego zwycięstwa, już tak nie boli, ponieważ cały swój wysiłek wkładam w bycie profesjonalnym pokerzystą. Dużo się uczę, dbam o zdrowie i dokładnie wiem co robię i co muszę zrobić. Jestem gotowy na dużą wygraną. Jestem gościem, który jest obecnie na dobrej pozycji, ponieważ ewoluowałem jako gracz i wiele nauczyłem się z moich błędów w przeszłości.
Felipe Ramos jest też dumny z tego, że nikomu nie jest winien żadnych pieniędzy, nigdy nie zbankrutował, zawarł za to wiele znajomości i zapracował sobie na zaufanie swoich kolegów po fachu. A także rodziny, ponieważ porzucił stałą posadę w banku dla pokera, który nie jest zbyt pewnym źródłem zarobku.
Ramos wierzy teraz, że duża wygrana to dla niego już tylko kwestia czasu. Przypomina też turniej WPT, który wygrał jego rodak, Alex Gomes. Ramos grał wtedy w bardzo łagodny, defensywny sposób. Przy jego stole siedział Faraz Jaka, przeciwko któremu potrafił zagrać tylko mając pozycję i premium hands. W przeciwnym wypadku nie czuł się wystarczająco komfortowo, żeby mierzyć się z pokerzystą grającym na takim poziomie. Ramos uważał, że jego podejście było prawidłowe, ale z perspektywy czasu wie, że przyjęcie tego stylu gry było jedynie konsekwencją jego braku umiejętności i pewności siebie.
– Wtedy za mało pracowałem nad swoją grą. Ale teraz? Chcesz grać przeciwko mnie? Powodzenia. Zniszczę cię, ponieważ jestem najciężej pracującym graczem w pomieszczeniu. Nie twierdzę, że gram lepiej niż wszyscy, ale w końcu osiągnę ten poziom, jestem o tym przekonany. Mam silną wolę i nie gram po to, żeby zyskać szacunek. Gram, żeby każdego dnia być coraz lepszym. Tak samo, jak w każdej innej dziedzinie mojego życia.
Konsekwentne wyniki Ramosa sprawiają, że Brazylijczyk nigdy nie musiał martwić się o swój bankroll. Śledząc na bieżąco swoje wyniki i robiąc wymiany lub sprzedając akcje wtedy, gdy to konieczne, pokerzysta od dawna jest w stanie skupić się tylko na tym, co jest naprawdę ważne.
– Żyję swoim życiem i staram się dawać z siebie wszystko każdego dnia. Budzę się z myślą „co mogę zrobić?” Czego potrzebuje moja rodzina? Jak radzą sobie moi przyjaciele? Jaki jest mój następny turniej? Co muszę zrobić, żeby być jeszcze lepszym?
Poświęcając większość swojego czasu na opanowanie na najwyższym poziomie Pot Limit Omahy i gier mieszanych Ramos zauważył również, że wiele ze zdobytej w tym dążeniu do doskonałości wiedzy może z powodzeniem zastosować również w No Limit Hold’em. Ponadto umiejętności zdobyte w innych grach pozwalają mu wykorzystać swoje doświadczenie, by pomagać innym pokerzystom, którzy specjalizują się w NLHE. I tak jedni uczą się od drugich.
Patrząc w przyszłość, w której wyciąga ręce w górę w geście triumfu, Felipe Ramos zmienił zdanie na temat tego, w którym turnieju najbardziej chciałby odnieść duży sukces.
– EPT było numerem jeden na mojej liście, a bycie Brazylijczykiem z największą liczbą miejsc w kasie w tym cyklu tylko zwiększyło moją motywację w stosunku do tych turniejów. Zawsze chciałem wygrać jeden z nich i kilka razy byłem całkiem blisko, ale zwycięstwo w pokerowym turnieju jest bardzo trudne. Ostatnio zacząłem jednak uważać, że bardziej chciałbym wygrać bransoletkę WSOP. Jeżeli uważasz się za pokerzystę, prędzej czy później będziesz chciał wygrać bransoletkę. Pewnego dnia chciałbym to zrobić i podzielić się radością z rodziną, ponieważ bez ich wsparcia nigdy nie znalazłbym się w miejscu, w którym obecnie jestem.