Słownik pokerowych terminów staje się z dnia na dzień coraz bardziej obszerny. Każdy kolejny dzień dostarcza nam nowych materiałów do interpretacji pokerowych pojęć. Które z nich są istotne, a którymi nie powinniśmy sobie zawracać głowy? Które z nich zasługują na miano faktu, a które należy określić mitem? Odnaleźć się w tym wszystkim pomoże nam nowa seria artykułów „Fakty i Mity Pokera”. Dzisiejszy odcinek będzie dotyczył balancingu.
Wyjaśnienie pojęcia
Czym jest balancing? Balancing to proces konstruowania zakresów w taki sposób by ich eksploatowanie przez przeciwników stało się niemożliwe. Przykładem takiej praktyki może być granie zakładu kontynuacyjnego zarówno z blefami, słabymi oraz mocnymi układami. Koncept ten wywodzi się z teorii gier. Pojawia się on w filmach i artykułach wielu trenerów. Balansowanie zakresu uznawane jest za konieczną praktykę podczas gry na wysokie stawki. Dzieje się tak dlatego, że doświadczeni gracze są w stanie relatywnie szybko wychwycić oczywiste przykłady niezbalansowanych strategii gry takie jak choćby stawianie zakładów na flopie tylko z mocnymi układami lub 3betowanie wyłącznie blefów.
Argumenty za balancingiem
Największą zaletą balancingu jest dość oczywista i wynika z jego definicji. Eksploatowanie zbalansowanego zakresu jest niemożliwe ergo gracz, który jest całkowicie zbalansowany nie może przegrać w long runie. Perspektywa gry z takim graczem jest z emocjonalnego punktu widzenia przerażająca a z punktu widzenia wartości oczekiwanej zwyczajnie niedochodowa. Już samo to wystarczy by uznać balancing za bardzo istotny pokerowy koncept.
Kolejną istotną kwestią jest to jak trudne jest określenie czy dany gracz balansuje swoje zakresy. Jeśli gramy 4 do 6 stolików, używamy huda i robimy notatki to najprawdopodobniej po kilku tysiącach rąk zaczniemy dostrzegać bliźniaczo podobne spoty, w których przeciwnik pokazywał na showdownie różne ręce. Jeśli jednak uprawiamy mass multi tabling i do tego nie analizujemy zbyt często naszych przeciwników zdanie sobie sprawy z faktu, że siedzimy przy stoliku z kimś, z kim nie jesteśmy w stanie wygrać może zająć niebezpiecznie dużo czasu.
Granie zbalansowaną strategią jest świetnym punktem wyjścia w metagame pełnym bardzo dobrych regularnych graczy. Balancing jest czymś bardzo naturalnym na wysokich stawkach gdzie gry formują się wokół słabych graczy a profesjonaliści starają się nie wchodzić sobie w drogę. Takie zachowanie może być kontrowersyjne z moralnego punktu widzenia, ale pozwala ono na uzyskanie pozytywnego winrate w środowisku, w którym jest to bardzo trudne.
Argumenty przeciw balancingowi
Główną wadą balancingu jest fakt, że najbardziej dochodowe linie, jakie jesteśmy w stanie przyjąć w danym spocie są jednocześnie najłatwiejsze w eksploatacji a więc zupełnie niezbalansowane. Najprostszym przykładem takiej sytuacji jest granie vs. calling station. Optymalna strategia gry vs. calling station zakłada stawianie zakładów wyłącznie dla wartości i całkowity lub niemal całkowity brak blefów. Na podobnej zasadzie gra ze słabym uprawiającym multi tabling regiem, który folduje ponad 90% do 3betów powinna zakładać możliwie jak najczęstsze bluff 3bety z naszej strony. Obie powyższe strategie są zupełnie niezbalansowane i jednocześnie najbardziej dochodowe.
Balancing jest konceptem, który nie ma absolutnie żadnego zastosowania w grze przeciwko słabym przeciwnikom. Jeśli gracz czerpie wiedzę pokerową wyłącznie z telewizji albo własnego doświadczenia to niemal na pewno nie będzie w stanie dostosować się do nawet najprostszej strategii przeciwnika. W związku z powyższym optymalne staje się unikanie zagrań balansujących zakres i maksymalne wykorzystywanie błędów słabego gracza. Jest to bardzo istotny koncept, ponieważ profit w pokerze bierze się głównie z przewagi nad przeciwnikami, co czyni upośledzanie tej przewagi przez stosowanie nieadekwatnej strategii czymś skrajnie negatywnym.
Nawet, jeśli gramy z kompetentnymi przeciwnikami poznanie przez nich naszych tendencji zajmie naprawdę dużo czasu. Oczywiście im mniejsza pula graczy na naszym limicie i im częściej z nimi gramy tym większą wartość zyskuje balansowanie zakresów, ale zwracanie uwagi na ten koncept w turnieju, w którym startuje kilka czy kilkanaście tysięcy osób jest najzwyczajniej w świecie błędem.
Werdykt
Mit! Pokerowa rzeczywistość nie jest czarno biała. Istnieją konteksty, w których balansowanie zakresu jest bardzo wartościową czy wręcz wymaganą praktyką, Być może dożyjemy czasów, w których poziom graczy lub narzędzia, którymi dysponował będzie przeciętny Kowalski wymuszą na nas wykorzystywanie balancingu nawet w dużych turniejach w niskim wpisowym, ale póki co omawiany w niniejszym artykule koncept jest użyteczny tylko dla stosunkowo wąskiej grupy graczy.
B podoba mi sie przejrzysta, rozprawkowa forma artykulu. Swietny temat sam w sobie.
Wiem, ze balancing idealnie sie sprawdza w live home game’ach, gdzie znamy sie jak stare konie i gra z natury jest luzniejsza. Moze nam posluzyc do udanych blefow i sciagania value. Telle nie sa bez znaczenia.
Ale na nizszych/srednich [wysokie sa w pewnym sensie dosyc podobne do home game’ow] internetowych limitach wydaje mi sie zbedny; jest zastepowany przez strategie na danego villaina, który ma na nas spora probke. Chodzi mi o to, ze kompletna strategia sklada sie z wielu elementow, m. in. balancingu ale to nie on sam w sobie powinien miec najwyzszy priorytet, tzn nie powinnismy zakladac z gory balansowania wszystkiego.
@rejful
Jest to oczywiście skrajna sytuacja ale jeśli grasz przeciwko jakiemuś multitablingującemu nitowi który folduje >80% do 3beta to 3betowanie value hands staje się nieoptymalne. Znacznie lepiej na takiego gracza zagrać flat z układami typu AK, AQ, JJ etc. i grać vs. szerszy range niż grać 3bet i w znakomitej większości przypadków zebrać dead money i pakować się w trudnego spota jeśli przeciwnik nie folduje.
@Magister_Ludi
Zanim napiszę cokolwiek chciałbym uściślić, że nie jestem jakimś ogromnym autorytetem w temacie a artykuł miał być raczej 'wartościową pogadanką na temat’ niż 'kompendium wiedzy w zakresie’. Mimo wszystko nie mogę się z Tobą zgodzić. Granie spolaryzowanym/zdepolaryzowanym/merged zakresem to nie to samo co bycie zbalansowanym. Kiedy cbetujesz w rega na NL10 to nie myślisz sobie 'hmmmm… żeby nie pozwolić mu eksploatować się w tym spocie muszę ze swojego opening range na UTG cbetować dokładnie 55 kombinacji, grać check/call z 16 i c/f z 45″ tylko „No dobra ten gość wie coś tam na temat pokera więc nie mogę iść tylko for value zwłaszcza, że on sporo folduje, muszę więc do swojego value range dodać jakieś bluffing frequency by osiągnąć maksymalny możliwy profit.” Z dwóch graczy, którzy cbetują 60% vs. dany oponent jeden z nich może być całkowicie zbalansowany a drugi totalnie niezbalansowany.
@excaliburus
Z tym „konceptem” się całkowicie zgadzam bo to niezbyt szczęśliwy efekt uboczny zdobywania wiedzy pokerowej z angielskojęzycznych źródeł („koncept” w języku polskim ma nieco inne znaczenie). Balancing jest jednak w moim odczuciu dopuszczalnym użyciem zapożyczenia zwłaszcza, że pokerowy język ich pełen i ciężko ich tak naprawdę uniknąć.
Ok. Skoro uważasz, że powinniśmy stosować „balancing”, to nie pisz o balansowaniu tylko o balancingowaniu 😉 ( nie wiem dlaczego pisząc balancingowanie widzę równo podskakujące, w rytm muzyki i w zwolnionym tempie rzecz jasna, ładne cycki)
To może powiedzcie od czego zależy to, że im wyższe wpisowe w MTT tym lepsze wyniki osiągam? Pomijam tu fakt fieldu mniejszego o jakieś 50%. Dobra tight gra, która dużo zyskuje dzięki zmniejszonej ilości donków?
Tak jak napisał Magister Ludi + to, że już w MTT takich jak 4,40 8-max, wszystkich bigach i hotach, czy szczególnie w 4-maxach należy balansować naszą grę. Różnica polega na tym, że na różnych stawkach wygląda to inaczej. Inna sprawa to fakt, że balansowanie gry jest czymś naturalnym, czymś co rodzi się samo względem zdobywanego doświadczenia. Sam temat warty głębszych analiz i spokojnie możesz podpiąć to kilka(naście) następnych artykułów.
Dwa, ze stosowaniem nazw takich jak flush draw czy call już się pogodziłem, ale proszę, balancing? Koncept? czy te kilka liter robi tak dużą różnicę?
btw, zauważyłem, że odejście Fizola może będzie miało pozytywny efekt, bo w końcu to użytkownicy zaczną go tworzyć (taki pokerowy facebook, czy polskie 2+2).
Trochę myląca diagnoza, bo nawet na nl10 większość graczy to (co prawda słabi) regularsi, przeciwko którym chcąc nie chcąc stosuje się zbalansowane zakresy, np. 3betujące czy cbetujące.
jak mozna 3betowac wylacznie bluffy:)? nie kumam tego
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.