Na World Series of Poker rozpoczął się event numer 40 – jesteśmy więc na półmetku rywalizacji o to, co w pokerze najcenniejsze i najbardziej prestiżowe. Najgorętsze miesiące roku to okres, w którym najlepsi pokerzyści z całego świata kierują się do kasyna Rio, by tam odbyć karciane gody. By w kasynowej kasie złożyć dziesiątki depozytów, z których wyklują się pokaźne wygrane na WSOP. Nie potrzeba głosu Krystyny Czubówny – z łatwością można wyobrazić sobie celebrę tego karcianego dzieła.
Do Rio trafiają niemal wszyscy. Regularsi Daily Deepstacks wynurzają się z jam pomniejszych kasyn, legendy cyklu piłują pazurki, agresywni Niemcy i rosyjscy specjaliści od gier mieszanych wysypują się na lotniska, a seniorzy rodu i świeżo upieczeni pełnoletni otrzymują w prezencie wpisowe od kochających ojców, matek, synów i córek. I chociaż wielkich nazwisk jest tam więcej, niż gdziekolwiek i kiedykolwiek indziej, są gracze, których braku nie da się nie zauważyć.
Antonio Esfandiari
Popularny „Magik” w poprzednich latach nie tyle grywał na World Series of Poker, co – szczególnie w ostatnich edycjach – zasiadał do stołów z wyjątkowo sporą częstotliwością. Jego serdeczny kumpel Phil Laak spróbował się już z kilkoma eventami, natomiast danych dotyczących Antonio próżno doszukać się w gąszczu statystyk.
Abe Mosseri
W jednym z wywiadów, których udzielił Doyle Brunson przy okazji uczestnictwa w mistrzowskim turnieju 2-7 Draw, padło nazwisko Mosseriego jako jednego z najlepszych obecnie graczy. Ten wciąż mało znany pokerzysta to jeden z największych zwycięzców rozgrywek mieszanych w Bobby’s Room. I regularny uczestnik turniejów mistrzowskich na WSOP – aż do tego roku.
Sam Trickett
Nazwisko Brytyjczyka było wielokrotnie wymieniane przy okazji zapowiedzi tego, co miało się dziać na World Series. Festiwal dotarł do połowy dystansu, a Tricketta na tyle pochłonęła praca przy przygotowanym we współpracy z PartyPoker filmie dokumentalnym, że właściwie nie ma go faktycznie w grze.
Carlos Mortensen
Zanim Joe Cada i Jonathan Duhamel przetrwali „próbę czasu” i wrzuceni zostali do worka tych zwycięzców Main Eventu, za których nie musimy się wstydzić, mówiono, że to Mortensen jest zdecydowanie najlepszym mistrzem świata XXI wieku. Ba – niech przemówi członkostwo w Poker Hall of Fame. Ale bieżący rok to dla Hiszpana czas niekończącego się urlopu, nie wyłączając – póki co – królewskiego cyklu.
Vanessa Selbst
Ja wiem, że zakończyła karierę. Ale pamiętam też, że kończyła ją trzykrotnie. Twitter ćwierkał, że szykuje się do gry w evencie Tag Team, a ja byłem poważnie zdziwiony, że nie pokusiła się o grę w mistrzowskim turnieju Heads-Up. Nadal jestem skłonny postawić skromną dychę na to, że pojawi się przy kasie Rio.
Mustapha Kanit
W 2016 roku Kanit objawił się jako turbo-dzik European Poker Tour. Wszyscy zachodzili w głowę, czego to on nie urwie w Vegas. Włoch odciął się od tematu i WSOP odpuścił. Lata mijają, a Kanit wciąż ma gorące nazwisko i solidne wyniki. Czy pojawi się w Vegas w drugiej części rozgrywek?
Patrik Antonius
Powrót do regularnej gry turniejowej Patrika Antoniusa oraz Gusa Hansena był niczym rzewny powiew przyjemnych wspomnień na tym nudnym jak Jordan Cristos świecie. Ale podczas gdy Duńczyk próbował już swych sił na chłodnych salach Rio, tak ze Szwedem w tym roku jeszcze nie mieliśmy przyjemności.
George Danzer
Specjalizujący się we wszystkim Niemiec solidnie klikał już u zarania obecnej dekady, ale wlazł ze swoim irokezem na pokerowy Olimp w 2014 roku, zdobywając trzy bransoletki. Dwa lata później dorzucił czwarte świecidełko. Potem wygrał turniej boczny podczas Eureki w Hamburgu i… tyle go widzieliśmy. Danzer zadeklarował jednak grę w tegorocznym Main Evencie – to byłby ciekawy powrót.
Howard Lederer
Można zastanawiać się, czy pokerowy świat mniej tęskni za nim, czy za jego siostrą, Annie Duke. Faktem jest, że Mrs Epic Poker League przy stołach zobaczymy co najmniej nieprędko. Natomiast stary, poczciwy Howard w Rio był jak najbardziej spodziewany. To smutne, że dotychczas nie zaszczycił swą obecnością wyczekującej go z utęsknieniem społeczności. Chris Ferguson is not enough.
Huck Seed
Mierzący siedem metrów wzrostu mistrz świata z 1996 roku na WSOP grał nieprzerwanie od dwudziestu siedmiu lat. W ubiegłym roku zalewie powąchał turniejowego sukna, w tym chyba całkowicie poświęcił się grom gotówkowym.
A Wam kogo najbardziej brakuje na WSOP w tym roku?