Dyrektor turniejowy EPT Neil Johnson broni zasady „pierwszej karty”

3

Neil Johnson to jeden z najlepszych i najbardziej doświadczonych dyrektorów turniejowych w Europie, od wielu lat związany z turniejami organizowanymi przez PokerStars, szczególnie z turniejami European Poker Tour.

Neil Johnson jest także członkiem zarządu Tournament Directors Association (TDA). Na blogu PokerStars Johnson zabrał głos w sprawie kontrowersyjnej zmiany wprowadzonej do „TDA Rules” podczas ostatniego spotkania TDA w Las Vegas.

Kilka tygodni temu Daniel Negreanu przy poparciu wielu innych graczy ostro zaprotestował przeciwko wprowadzeniu zasady „pierwszej karty”. Do tej pory jeśli gracz był nieobecny przy stole jego ręka uznawana była za martwą dopiero w momencie rozdania przez krupiera ostatniej karty. Podczas ostatniego spotkania TDA zaaprobowano zmianę i teraz „Zasady TDA” stanowią, że w przypadku nieobecności gracza przy stole jego ręka uznawana jest za martwą już w momencie rozdania przez krupiera pierwszej karty.

Daniel Negreanu i jego zwolennicy protestowali, że zmiana ta nie ma sensu, nie była konsultowana z graczami i jest robiona przeciwko graczom. Daniel twierdził, że nie widzi żadnego sensu we wprowadzaniu tej zmiany i jest to po prostu kolejna „zachcianka” dyrektorów turniejowych zrzeszonych w TDA.

W obronie decyzji podjętej przez TDA wystąpił Neil Johnson, który ma spore doświadczenie w tej sprawie, bowiem zasada „pierwszej karty” na turniejach organizowanych przez PokerStars stosowana jest już od dwóch lat. Johnson na początku pisze iż jest zaskoczony tym, że udało się tą zmianę wprowadzić do „Zasad TDA”. „Byłem przekonany, że tej zmianie towarzyszyć będzie burzliwa debata, jest to bowiem coś zupełnie innego niż to do czego przyzwyczajeni są gracze i tournament directorzy z USA. Byłem zaskoczony, że „zasada pierwszej karty” przeszła bezboleśnie i bardzo zgodnie” uważa Johnson.

„Mam dużo szacunku dla Daniela Negreanu, ale całkowicie nie zgadzam się z jego opinią i uważam, że zasada ta będzie dobra dla całego pokera” pisze Neil Johnson i przytacza argumenty przemawiające za jego zdaniem.

  • Uczciwość gry – Co prawda to obowiązkiem gracza jest ochrona własnych kart, jednak Johnson pisze, że nikt nie może wymagać, aby gracz z pozycji „3” chronił karty przed graczem z pozycji „8”, który akurat stoi za jego plecami. Niektórzy gracze twierdzą, że takie sytuacje zdarzają się tak rzadko, że nie ma sensu zmieniać zasad tylko z tego powodu. Neil Johnson jest jednak innego zdania i uważa, że jeśli ktoś chodząc dookoła stołu chociaż raz podejrzał karty i potem mógł wziąć udział w rozdaniu to jest to o jedną sytuację za dużo i organizatorzy powinni zrobić wszystko, aby do takich zdarzeń nigdy nie dopuszczać. „Spytajcie kelnerów, obsługi turniejowej czy dziennikarzy. Jak wiele kart własnych graczy oni widzieli chodząc po sali, bo gracze nieumiejętnie zaglądają w swoje karty” pisze Johnson sugerując, że to wcale nie jest tak rzadki problem jak mogłoby się wydawać.
  • Uczciwość dealerów – Przy zasadzie „ostatniej karty” dealerzy mają wpływ na to czy gracz weźmie udział w rozdaniu czy nie. Zaczynają rozdawać karty, widzą brak gracza na miejscu „4” i się rozglądają. Jeśli jest to gracz, którego lubią, szanują, albo daje on dobre napiwki mogą rozdawać karty wolniej, żeby zdążył on wrócić na swoje miejsce. Z kolei jeśli jest to gracz nielubiany, niedający napiwków mogą rozdawać karty bardzo szybko i gracz nie zdąży wrócić do stołu. Przy „zasadzie pierwszej karty” dealer nie ma już takiej możliwości i z pewnością wpływa to pozytywnie na uczciwy przebieg rozgrywki.
  • Porządek na sali – Zasada „pierwszej karty” pozytywnie wpływa na porządek na sali. Między stołami cały czas kręcą się kelnerki, sprzątacze, dziennikarze i obsługa turniejowa. Jeśli dodać do tego graczy robi się konkretny bałagan. Neil Johnson pisze, że zasada „pierwszej karty” zmusi graczy do siedzenia przy stole na swoich miejscach i dzięki temu mniej będzie zamieszania pomiędzy stołami.
  • Gra na bubblu – W czasie gry na bubblu gracze non stop wstają od stołów, sprawdzają co się dzieje na innych i robi się potworne zamieszanie. Johnson pisze, że czasami jedynym sposobem na zapanowanie nad graczami są ostrzeżenia o ewentualnych karach. Tymczasem można będzie tego uniknąć dzięki zasadzie „pierwszej karty”.
  • Koniec z wyścigami na swoje miejsce – Zasada „pierwszej karty” zakończy też szalone wyścigi graczy, którzy do ostatniej chwili rozmawiają ze znajomymi przy innym stole, a potem ruszają biegiem do swojego stołu, aby zdążyć przed rozdaniem ostatniej karty. Po drodze potrącają innych graczy, przedstawicieli mediów czy organizatora, wywracają stoliki, na których stoją napoje. Dzięki „zasadzie pierwszej karty” tego typu szalone wyścigi wprowadzające tylko chaos na sali zostaną zlikwidowane.

Na podstawie – „Opinion: The case for and against the 'First Card' rule” Neil Johnson – www.pokerstarsblog.com

Poprzedni artykułESPN rozpoczyna relacje z WSOP 2013
Następny artykułVladimir Geshkenbein – Zamieszanie ze sprzedażą udziałów na WSOP

3 KOMENTARZE

  1. Jak dla mnie słusznie, że wprowadzono tą zasadę, ma ona swoje uzasadnienie. Dany turniej stanie się płynniejszy, a sama rozgrywka bardziej etyczna. Jeśli ktoś jest na sitoucie, bo np. poszedł do baru czy ubikacji to nie ma dla niego znaczenia, czy jego ręka zostanie uznana za martwą za pierwszą czy drugą kartą. A jeśli ktoś chce uczestniczyć w rozdaniu, to nie ma też większego problemu, aby przysiadł się do stołu 10 sek wcześniej. Nie wiem czemu Negreanu tak się spina, jak dla mnie ta decyzja nie jest w ogóle kontrowersyjna, a jedynie podyktowana względami porządkowymi.

  2. „Dzięki „zasadzie pierwszej karty” tego typu szalone wyścigi wprowadzające tylko chaos na sali zostaną zlikwidowane.” jak doamnie takie wyscigi pozostana tylko ze kazdy bedzie biegk zeby zdazyc przed rozdanien pierwszej karty a nie ostatniej :]

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.