Wszyscy pokerzyści doświadczają tymczasowych downswingów, na które oczywiście zgodnie narzekają. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że downswingi te spełniają pewną bardzo istotną w rozwoju każdego poważnego gracza funkcję: otóż niesamowicie poprawiają naszą grę!
Oczywiście poprawa taka nie nastąpi od razu – ostatecznie po utracie znacznej części bankrolla zaczynamy się bać i gramy gorzej ? gdy jednak downswing jest już od jakiegoś czasu w toku, gracz zrobi w końcu jedną z trzech następujących rzeczy:
1) desperacja i zniechęcenie doprowadzają go do tego, że decyduje się porzucić grę w pokera ? rozwiązanie niewątpliwie dosyć radykalne i rzadkie, jednak w wielu przypadkach zapewne to najbardziej tak naprawdę wskazane
2) wchodzi na wyższe stawki, aby szybko odzyskać tam straty, w efekcie czego przegrywa resztę bankrollu z prędkością światła (a jeśli akurat uda mu się tym razem odegrać, z pewnością do bankructwa dojdzie przy następnej takiej okazji)
3) zaczyna otwierać mniej stołów na raz, ogranicza liczbę godzin przeznaczonych na grę i zamiast tego sporo czasu poświęca na przeglądanie rozdań, naukę, analizę statystyk oraz obserwację innych graczy ze swoich stawek
Jeżeli zatem podejdziemy do downswingu w ten właśnie sposób, nagle okaże się, że przedłużający się upswing może być wręcz dla gracza szkodliwy! Do szkody takiej dochodzi przede wszystkim wtedy, gdy pokerzysta ma niewielki staż – brak doświadczenia sprawia bowiem, że początkujący gracze zazwyczaj nie zdają sobie w pełni sprawy z roli wariancji. Jeśli zatem okaże się, że tuż po przejściu na wyższe stawki mało doświadczony gracz miał akurat to ?szczęście?, że po rozegraniu 100,000 rąk znajduje się na dużym plusie, wydarzą się najprawdopodobniej dwie rzeczy:
1) ponieważ tak dobrze sobie poczyna przy stołach, raczej nie będzie się skupiał na wyszukiwaniu własnych błędów ani wystarczająco dużo uczył
2) zdecyduje się przejść na kolejny poziom nie będąc jeszcze w rzeczywistości na to gotowym
Efekt może przekroczyć nasze najśmielsze oczekiwania i to bynajmniej nie w tym dobrym znaczeniu… Większość pokerzystów tuż po przejściu na nowe wyższe stawki nie jest w stanie utrzymać wysokiego winrate'u, muszą bowiem rozegrać dostateczną liczbą rąk, aby się do nowych warunków przyzwyczaić. Jeśli więc mimo to zauważamy, że wygrywamy więcej, niż ma się to w przypadku stałych bywalców naszych nowych stawek, powinniśmy szybko zrozumieć, iż zarabiamy ponad to, co nam to w rzeczywistości przysługuje, prędzej czy później zatem zostanie to oczywiście (i nierzadko brutalnie!) skorygowane przez działanie wariancji.
Zaniedbanie pokerowej nauki oraz analizy własnej gry z racji na to, że w danym momencie dużo wygrywamy, stanowi poważny problem: wszak niezależnie od tego, jak dobrze byśmy nie grali, zawsze popełniamy jakieś błędy, te zaś na dłuższą metę okazują się być kosztowne i wraz z upływem czasu cena ta będzie tylko wzrastać! Musimy przy tym pamiętać, że tych najdroższych i najtrudniejszych do poprawy błędów nie popełniamy wcale w pulach dużych – ostatecznie z czasem udaje nam się poskromić nadmierne slowplayowanie, czy niewydarzone check-raise'y na riverze, zaczynamy też zdawać sobie sprawę ze zbyt dużej liczby marginalnych callów – jednakże przewinienia takie jak niedostateczna lub nadmierna kradzież pul, w których znajdują się sami limperzy, zbyt mała lub przesadna obrona blindów oraz ich przechwytywanie czy zbyt częste zrzucanie lepszej ręki możemy odkryć tylko dzięki downswingom, gdy bowiem idzie nam dobrze, nie skupiamy się wystarczająco na analizie własnej gry. W efekcie więc, jeśli brać pod uwagę długofalowe skutki, downsing może nam paradoksalnie wyrządzić większą przysługę niż rush!
Wariancja oraz czas sprawiają, że wszyscy zarabiamy tyle, na ile pozwalają nam nasze umiejętności, jeżeli zatem doświadczamy akurat downswingu, warto o owe umiejętności zadbać (analiza, nauka i determinacja ? i bez narzekania!), jeśli natomiast przypada nam w udziale upswing, również i wtedy warto pracować nad swoją grą, bo po pierwsze nic nie trwa wiecznie, a po drugie, każdy pretekst jest dobry, aby się rozwijać.
patrz pkt1 powinienes to zrobic w 1989:)
A co jak mój Downswing, Monika trwa od 1 9 8 6? 🙂 a nadal twierdzę, że wyciągam wnioski… ehh te bad beaty
Tak jest, wolę przegrywać niż wygrywać, przynajmniej się czegoś na tych porażkach nauczę 🙂
Bardzo bobry artykuł.
od downswingu gorszy jest juz tylko upswing. a gdy wygrasz cos naprawde konkretnego to na bank ci sie w glowie przewraca i wtedy kaplica!
“Jeżeli zatem podejdziemy do downswingu w ten właśnie sposób” – chyba punkt 3 powyżej tego zdania się tego nie tyczy ??
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.