Barry Carter, współautor obu części „The Mental Game of Poker”, w artykule na „PokerStrategy” podjął rzadko poruszany temat. Za pomocą efektu św. Mateusza wyjaśnił w jaki sposób w pokerze sukces rodzi sukces, a biedni wpadają w błędne koło, z którego ciężko się wydostać.
Efekt św. Mateusza to ogólna zasada socjologiczna traktująca o ubożeniu osób biednych i bogaceniu się bogatych. Termin ten został nazwany imieniem ewangelisty Mateusza, z którego księgi pochodzi cytat:
Albowiem wszelkiemu mającemu będzie dano, i obfitować będzie, a temu, który nie ma, i to, co się zda mieć, będzie wzięto od niego.
Ogólnie można sprowadzić tę teorię do „bogaci dalej się bogacą, a biedni stają się coraz biedniejsi”, co w pokerze też się sprawdza. Osoby, które szybko posmakowały smaku zwycięstwa, utrzymują swoje zainteresowanie grą na tyle długo, żeby zacząć uczyć się i nie rezygnować, gdy pojawiają się nieuchronne porażki.
Z drugiej strony gracze, którym od początku nie szło dobrze, najczęściej szybko poddają się. Nie posmakowali zwycięstwa, więc nie mają wystarczającej motywacji, by brnąć w to dalej.
Są to dwa koła, z których jedno napędzane jest sukcesami, a drugie porażkami. By pokazać to na przykładzie, Barry Carter opisał historię, którą z kolei opowiedział mu jego coach. W pewnym momencie uczył dwóch równie utalentowanych graczy, którzy grali na stawkach 1$/2$. Jeden z nich miał dobrą passę i szybko udało mu się wejść na stawki 5$/10$. Zaczął potem trenować innych graczy i szybko uczyć się nowych konceptów.
Drugi miał złą passę, z powodu której musiał zejść na niższe stawki, zaczął wątpić w siebie i już nigdy nie zrobił żadnego progresu. Różnica między nimi była początkowo minimalna, ale z czasem jedno wynikało z drugiego. Podczas gdy sukcesy jednego otworzyły przed nim nowe możliwości, dzięki którym łatwiej było o dalsze sukcesy, to drugi wpadł w spiralę prowadzącą nieuchronnie w dół.
Im wyżej uda ci się zajść, tym twoje możliwości będą większe. Wystarczy popatrzeć na znanych pokerzystów. Są sponsorowani, backowani, dostają propozycje z mediów lub zaproszenia na największe turnieje…
Z drugiej strony downswing potrafi kończyć kariery pokerzystów. Nie każdy potrafi sobie z nim poradzić, z niego wyjść lub przetrwać wystarczająco długo, aż znów zaświeci słońce. A szczęście też ma tu swoje znaczenie. Każdemu zdarza się, że jego asy są łamane, ale nie każdemu przytrafia się to np. na bubble. Downswing może sprawić, że będziemy ogólnie gorzej grali, co spowoduje kolejne porażki, co spowoduje problemy mentalne, co wywoła kolejne błędy…
Nie musi tak jednak być, gdy będziemy wiedzieli jak prawidłowo zareagować w takiej sytuacji. Gdy sprawy idą nie po naszej myśli, ważne jest, żeby zaliczyć kilka „zwycięstw” w dowolnej sferze życiowej. Może to być odkładana w czasie zmiana nawyków, znalezienie czasu na naukę pokera, regularne chodzenie na siłownię czy zdrowe odżywianie się. Cokolwiek, co sprawi, że będziesz mógł przybić sobie piątkę, ponieważ zawsze, gdy robimy coś dobrze, coś, co przybliża nas do celu, nasz mózg wydziela serotoninę, która wynagradza nas i poprawia nasz nastrój. To daje nam pewność siebie i wskazuje drogę do kolejnego zwycięstwa. Dzięki temu możemy opuścić krąg porażek zanim będzie za późno.