
Cały czas nie milkną echa niedawno zakończonego turnieju Seminole Hard Rock Poker Open w Tampie na Florydzie.
Najpierw wszyscy emocjonowali się kolejnym genialnym występem Dana Colmana, który zwyciężył we wspomnianym turnieju, a teraz przyszedł czas, aby zastanowić się skąd wziął się tak duży overlay. Przypomnijmy bowiem, że organizatorzy gwarantowali pulę nagród w wysokości $10,000,000, a wobec niskiej frekwencji zmuszeni byli dołożyć do puli nagród aż 2,5 miliona dolarów.
Skąd tak słaby wynik? Rok temu gdy gwarantowana pula nagród w tym samym turnieju też wynosiła 10 milionów dolarów, uczestnicy dokonali łącznie 2,384 buy-inów (formuła re-entry) co dało pulę nagród na poziomie $11,920,000. Wydawało się więc, że i w tym roku nie będzie problemu z odpowiednią ilością graczy. Tymczasem na tegorocznym Seminole Hard Rock Poker Open (SHRPO) mieliśmy spadek frekwencji aż o 37% i tylko 1,499 buy-inów. To oznaczało gigantyczny, aż 2,5 milionowy overlay. Dlaczego do tego doszło? Wiele osób wskazuje na dwa powody – kalendarz turniejowy oraz formułę turnieju.
Tuż przed rozpoczęciem SHRPO w Europie rozgrywany był rekordowy przystanek EPT Barcelona. Dodatkowo w tym samym mniej więcej czasie mieliśmy także turnieje The WinStar Casino w Oklahomie z pulą gwarantowaną 2,5 miliona dolarów oraz turniej WPT Legends of Poker w Los Angeles. Nałożenie się tylu imprez na praktycznie ten sam termin spowodowało rozproszenie się graczy i z pewnością było jednym z powodów niższej niż się spodziewano frekwencji w turnieju na Florydzie.
Drugim i być może znacznie poważniejszym problemem jest struktura turnieju, który rozgrywany był w formule nielimitowanych re-entry. Ta formuła turniejów jest dobra dla zawodowców, którzy dysponują bardzo dużymi bankrollami. Dzięki niej można w dniu pierwszym podejmować duże ryzyko starając się zbudować duży stack, a jeśli się nie uda to ponownie się wkupić. Formuła re-entry sprzyja też budowaniu dużych pul nagród. Przy tych wszystkich plusach formuły re-entry nie można jednak zapomnieć o bardzo poważnym minusie – jest ona bardzo niekorzystna dla amatorów dysponujących mniejszymi pieniędzmi i kwalifikantów z satelit. Gracze ci mogą sobie pozwolić tylko na jedno wkupienie się do turnieju i już na starcie ich szanse na końcowy sukces są znacznie, znacznie mniejsze niż tych graczy, którzy mogą pozwolić sobie na kilka opcji re-entry. W zeszłym roku Phil Ivey podczas turnieju SHRPO dokonał aż siedmiu re-entry!
Warto pamiętać, że to właśnie gracze rekreacyjni oraz gracze z satelit często stanowią klucz do wysokiej frekwencji w wielu turniejach. Tymczasem nauczyli się oni już, że turnieje re-entry są dla nich zupełnie nieopłacalne i wolą grać w turniejach freezout, gdzie ich szanse na końcowy sukces są takie same jak graczy zawodowych – przynajmniej jeśli chodzi o możliwości finansowe.
Przykładem na to mogą być takie turnieje jak Estrellas, UKIPT czy EPT w Europie, czy też Heartland Poker Tour w Stanach Zjednoczonych. Wszystkie Turnieje Główne w tych seriach cały czas rozgrywane są w formacie freezout i cały czas cieszą się olbrzymim zainteresowaniem graczy rekreacyjnych. Turnieje re-entry zaczynają mieć problemy z frekwencją i wydaje się, że o ile nie ma nic złego w tej formule jeśli rozgrywane są w niej turnieje boczne, to już robienie Main Eventów w opcji re-entry jest działaniem krótkowzrocznym, które na dłuższą metą nie będzie się opłacało ani organizatorom, ani też zawodowym graczom.
Źródło: „$2.5M overlay in SHRPO main event” – www.espn.com
Tytuł trochę mylący.
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.