Dave „Devilfish” Ulliott to jedna z najbardziej barwnych postaci w świecie pokera. Na scenie pokerowej obecny od kilkunastu lat, ale swoją sławę zawdzięcza nie tylko nieprzeciętnym wynikom.
Ponad 6 milionów dolarów wygranych w turniejach, jedna bransoletka World Series of Poker i miano jednej z największych gwiazd europejskiego pokera czynią Ulliotta postacią bardzo ciekawą. A jeśli dodamy do tego jeszcze fakt, że jego całe życie to ciągłe upswingi i downswingi to robi się jeszcze ciekawiej. „Devilfish” z życia czerpie pełnymi garściami, nie przejmuje się tym co będzie w przyszłości i jest postacią bardzo kontrowersyjną, z tego też powodu warto zapoznać się z tym co mówi o sobie, swoim życiu oraz o tym co mu dał poker i jak widzi dzisiejszy świat pokera.
„Największy wpływ na mnie miał Steve McQueen w Cincinnati Kid”
Okazuje się, że „Devilfish” został pokerzystą nie dzięki pasjonowaniu się występami starych gwiazd pokera, co w jego czasach musiało być trudne, ale dzięki filmowi. Jak mówi zaraz po obejrzeniu „Cincinnati Kid” zorganizował domową grę w pokera z matką i ojcem. Wspomina, że była to jedna z niewielu gier w jego karierze, w której nie mógł wygrać – gdyby wygrał to dostałby lanie od ojca, a gdyby przegrał to po prostu by przegrał. Niestety Ulliott nie zdradza wyniku tej pierwszej swojej pokerowej potyczki.
„Ojciec długo kwestionował mój wybór kariery pokerzysty”
Pomimo tego, że w pokera pierwszy raz zagrał z ojcem, to ten bardzo długo nie zgadzał się z tym, że jego syn będzie zawodowym pokerzysta. Wszystko zmieniło się w momencie, kiedy Dave był w stanie opłacać wakacje rodziców. „On zmarł trzy lata temu i tak naprawdę nigdy nie zaakceptował tego co robiłem jako dziecko” wspomina Ulliott. Zaznacza przy tym, że wcale mu się nie dziwi, bowiem Ulliott był łobuzem, pieniądze przegrywał w obskurnym lokalnym kasynie i w wieku 16 lat ojciec wyrzucił go z domu.
„Jestem dobrym człowiekiem do dawania rad”
Dave Ulliott zaznał w swoim życiu wiele upadków, często wynikających z jego własnej głupoty. Dlatego też twierdzi, że jest doskonałą osoba do dawania porad i robienia wykładów młodszym i niedoświadczonym pokerzystom. „Mówiłem wielu młodszym graczom, żeby przestali grać o tak wielkie kwoty, oni jednak tylko dziwnie się patrzą i mówią „Co ten stary dziwak wygaduje”.
„Są dwie strony bycia znanym pokerzystą”
Z jednej strony ludzie często i chętnie opłacają twoje dobre układy, bo ludzie chcą zmierzyć się z gwiazdą. Z drugiej jednak strony, z tego samego powodu, twoje blefy są częściej sprawdzane. „Wszyscy po prostu chcą pokonać Devilfisha”.
„Lubię przekomarzać się, ale nie chcę nikogo przestraszyć”
Dave Ulliott często jest stawiany w jednym rzędzie z Tony'm G i Philem Hellmuthem, wszystko dlatego, że cała trójka lubi sobie pogadać, a często ich celem stają się młodzi pokerzyści. „Devilfish” zaznacza jednak, że nie chce ich przestraszyć, a po prostu lubi się przekomarzać. „Zawsze byłem zabawnym draniem, ale nie jestem agresywny” stwierdza Ulliott.
„Nigdy nie miałem szacunku dla pieniędzy”
To zdanie pokazuje, że Ulliott jest bardzo uczciwy w ocenie swojej osoby, a powyższe twierdzenie mogłoby posłużyć zapewne do podsumowania jego całego życia. Jak sam twierdzi, gdyby miał szacunek dla pieniędzy to dzisiaj żyłby jak książę i jeździł Ferrari albo Hummerem. Jest jednak inaczej i wcale mu to nie przeszkadza. Nigdy nie przejmował się swoimi przegranymi. „Jeśli wygrywałem w pokera to przegrywałem na koniach. To było normalne, spodziewałem się tego” mówi Ulliott. Zaznacza on, że w pokerze trzeba wykazywać się selektywną agresją on natomiast agresją wykazuje się w każdej dziedzinie swojego życia i nie zawsze to się dobrze kończy. „Nie odczuwam strachu w żadnym aspekcie mojego życia” podkreśla „Devilfish”.
„Kiedyś byłem komikiem”
Być może dobry humor Ulliotta wynika z tego, że kiedyś zawodowo zajmował się on rozbawianiem innych. Występował na scenie w klubach o nie najlepszej reputacji więc nie da się ukryć, że wielkiej kariery w tej dziedzinie nie zrobił. „Występowałem w klubach gdzie nikt normalny by nie przyszedł. Mój ostatni występ w Hull skończył się tym, że ktoś wrzucił do środka butelkę z benzyną”.
„Poker dał mi sławę”
Myśląc o tym co zawdzięcza pokerowi, „Devilfish” wymienia sławę. Dzięki pokerowi zagrał w filmie, wydał książkę. To wszystko nie zdarzyło by się bez pokera. Ulliott zaznacza przy tym, że gdyby nie grał w pokera jego całe życie wyglądałoby inaczej. Być może nadal prowadziłby sklep z biżuterią, być może nadal byłby żonaty, wszystko wyglądałoby zapewne zupełnie inaczej.
„Nikt nigdy nie dawał mi pokerowych porad”
Dzisiaj w świecie dziesiątek książek i setek stron szkoleniowych trudno to sobie wyobrazić, ale Ulliott wspomina, że nigdy nie otrzymał żadnych rad od zawodowego pokerzysty. „Kiedy zaczynałem grać to jak wygrywałeś to nie potrzebowałeś żadnych rad, a jak przegrywałeś to inni byli szczęśliwi, że mogli zabierać ci Twoje pieniądze” wspomina Dave Ulliott.
„Ktoś mi kiedyś powiedział, że w telewizyjnym pokerze zaliczyłem więcej bad beatów niż ktokolwiek inny”
Nie oznacza to jednak, że „Devilfish” zamierza udać się na emeryturę i zaprzestać pokazywania się w telewizji. Zapowiada, że dalej wszędzie będzie go pełno, właśnie rozgląda się za nowym dealem sponsorskim i jest bardzo głodny tego, żeby w końcu odegrać się za swoje bad beaty.
Jak już jesteśmy przy telewizyjnych bad beatach Devilfisha to poniżej jeden z nich, z mocnym polskim akcentem.
Na podstawie: „What I've learned from poker – Dave Ulliott” – Poker Player
Widać, że Rylik ma skila do wygrywania allków :))
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.