Od czasu „Czarnego Piątku” co jakiś czas pojawiają się wątpliwości dotyczące przyszłości pokera. Szczególnie nasilają się one w okolicach World Series of Poker, który uznawany jest za swego rodzaju barometr mierzący możliwości i chęci pokerowego środowiska.
W tym roku z frekwencją na World Series of Poker było całkiem nieźle, a w przypadku Main Eventu (6,598 uczestników) było nawet bardzo dobrze. Co prawda do rekordowego roku 2006 (8,773 graczy w Main Evencie) sporo zabrakło, ale trzeba pamiętać, że obecnie nie mamy już Full Tilt Poker, a po „Czarnym Piątku” także i PokerStars praktycznie nie dostarcza graczy na turnieje WSOP.
I właśnie w związku z faktem iż ani PokerStars ani Full Tilt Poker ani też żaden inny pokerroom nie dostarcza graczy na WSOP (poprzez satelity, czy umowy sponsorskie) pojawiają się pytania dotyczące przyszłości pokera bez sponsoringu firm oferujących grę online.
Brian Balsbough to jedna z najważniejszych osób w pokerowej agencji menedżerskiej Poker Royalty, ocenia on, że w minionych latach PokerStars, FTP i jeszcze kilku innych operatorów co roku „wpompowywały” we WSOP około 3-5 milionów dolarów poprzez różnego rodzaju deale z graczami. W latach 2011 i 2012 ze zrozumiałych względów kwota ta wniosła około zera, a więc jak może wyglądać poker bez sponsoringu wielkich firm pokerowych?
Josh Arieh, który kiedyś sam był graczem sponsorowanym (m.in. przez Bodoga i FTP) uważa, że obecny model pokerowego świata zupełnie nie przystaje do sytuacji, w której brakuje sponsoringu. „W tej sytuacji w jakiej obecnie znajduje się poker prawie nikt nie będzie w stanie zarabiać. To będzie tylko wąska elita – Jason Mercier czy Bertrand Grospellier – wygrywać będą tylko super, super utalentowani gracze” stwierdza Arieh.
O tym jak poważnym problemem jest brak sponsoringu może świadczyć fakt iż z wielkiej czwórki – Daniel Negreanu, Phil Helmuth, Doyle Brunson, Phil Ivey – tylko ten pierwszy związany jest kontraktem z operatorem pokera online (PokerStars). Pozostała trójka, pomimo statusu super gwiazd, musi radzić sobie w inny sposób. A warto podkreślić, że pokerowe umowy sponsorskie dotyczyły nie tylko wielkich gwiazd, ale też setek, albo i tysięcy mniej znanych graczy, którzy dzięki mniejszym umowom mogli redukować skutek wariancji, która w pokerze ma duży wpływ na wyniki w krótkim okresie czasu.
Najgorsza jest sytuacja Amerykanów, którzy po „Czarnym Piątku” mogą zapomnieć o jakichkolwiek dealach sponsorskich z pokerroomami online. Jean Robert Bellande, który całą swoją pokerową karierę opiera na pieniądzach sponsorów stwierdza „Obecnie znalezienie sponsoringu od operatora pokera online jest praktycznie niemożliwe. Uważam, że się zmieni jak tylko poker online stanie się znowu legalny w USA”. Bellande należy do wąskiego grona szczęśliwców, którzy poradzili sobie w nowej sytuacji i podpisali umowę z kasynem naziemnym, Bellande w turniejach live występuje z reklamami Aria Casino. Graczy posiadających takie umowy jest jednak bardzo mało.
Problem ze sponsoringiem to nie jest jednak tylko bolączka Amerykanów, pokerzyści z Europy również mają niemałe problemy ze znalezieniem takich umów. Przykładem może być tutaj Annette Obrestad, zwyciężczyni WSOP Europe, młoda i kobieta, a więc wydawać by się mogło idealna kandydatka, która powinna przebierać w ofertach. Tymczasem po zakończeniu współpracy z Full Tilt Poker Obrestad bardzo długo czekała na nową umowę i dopiero niedawno związała się kontraktem z Lock Poker.
„Zdobycie sponsoringu jest dzisiaj bardzo trudne. Nawet ja miałam problemy, nie mogę sobie wyobrazić jak trudno mają faceci. Ja jestem kobietą i chociażby już tylko dlatego mam łatwiej” mówi Annette.
Pomimo tych problemów, o których mówią zawodowcy trudno stwierdzić w tej chwili, że kłopoty ze sponsoringiem w znaczący sposób odbijają się na frekwencji w największych pokerowych imprezach. Jednak wiele osób znających pokerowe środowisko uważa, że to 2013 rok może być rokiem bardzo złym. To właśnie w przyszłym roku wielu graczom mogą skończyć się środki finansowe, to może też być czas, w którym spora część zawodowych graczy postanowi zająć się czymś innym niż grą w pokera. Tak właśnie po tegorocznym WSOP postanowił zrobić Josh Arieh, który mówi „Dopóki poker online nie zostanie zalegalizowany, dopóki nie będzie napływu nowych pieniędzy ze strony pokerroomów i nowych graczy dopiero uczących się tej gry to wszystko nie może się utrzymać”.
Trzeba przyznać, że to dość czarne wizje, jednak głoszone są przez znane w pokerowym środowisku osoby warto więc się nad nimi zastanowić. Pozostaje nam też spokojnie czekać na ten 2013 rok i wtedy przekonamy się czy czarne prognozy Arieha się sprawdzą i rzeczywiście frekwencja na WSOP i innych dużych turniejach drastycznie spadnie.
Na podstawie – „What Happens to Poker Without Online Sponsorship?” – www.pokerlistings.com
come on – kto nie zarabia, chyba Ci co nie graja huh
No tyle dostarcza że normalnie szok LOL. Jest tyle roomów na których grają gracze z US i tam powinni pełno satelit robić, ciekawe jaki to dla nich problem?
Żaden room nie będzie się afiszował z tym że ma graczy z US gdzie jest to niezgodne z prawem federalnym. Już na pewno nie będzie organizował satek dla graczy mieszkających w stanach na najbardziej medialny turniej pokerowy na świecie.
„Pozostaje nam też spokojnie czekać na ten 2013 rok” – Pawcio mnie czasem rozwala,ale teraz to juz przeraza…
Odradzam wszystkim bycia „manekinem”,nie trzeba tanczyc jak zagra korporacja pokerstars,na nic nie warto spokojnie czekac… lol !!! Trzeba brac sprawy w swoje rece,poszukac alternatywy dla korporacyjnego giganta,znalesc lepsze warunki niz na PS – to mozliwe bez problemu,jezeli ktos ma z tym problem niech napisze do mnie na priv,pomoge znalesc dobre warunki do gry online gg33291611- trzeba miec mocno zacisniete klapki na oczach aby nie dostrzegac iz wiekszosc graczy „tanczy tak jak zagra pokerstars” – pozdrawiam
Jak to PS nie dostarcza graczy na wsop? pawcio sluchales wywiado z sosem i tegesem? przeciez wygrali satki -> lekcja nie odrobiona 🙂
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.