Na początek jednak małe pokerowe wtrącenie. Gdy na początku sierpnia PokerStars ogłosił specjalną ofertę turniejową dla Polaków , w której dominują turnieje z rebuyami to podniosły się głosy, po co rebuye, rebuye to loteria. Po pierwszych turniejach zauważyłem głosy rebuye to donkfesty itp. Ja się z tymi opiniami zupełnie nie zgadzam i wydaje mi się, że biorą się one z niezrozumienia czym jest faza rebuy .
Turnieje rebuy to tak naprawdę zwykłe freezouty, w których początkowe kilka poziomów przeznaczone jest na zbudowanie jak największego stacka. W fazie, kiedy dostępne są rebuye nie chodzi o żadnego poprawnego pokera, tylko o zbudowanie odpowiednio dużego stacka, który ułatwi nam późniejszą grę. Dlatego mamy do czynienia z "allinami w ciemno", czy też z allinami z "any two cards". W takiej sytuacji siłą rzeczy zdarza się więcej bad beatów. Ja sam gram w ten sposób, że do czasu pierwszego podwojenia się gram allin w zasadzie z każdą kartą. Nie chce mi się tylko rzucać alinów z kartami typu 2-9, 3-8. Chociaż jeśli są one w kolorze to i takim allinem nie pogardzę. Grając w ten sposób jestem przygotowany na 10 czy 12 rebuyi i dobieram turnieje tak, żeby te kilkanaście rebuyi nie było nadwyrężeniem dla mojego bankrolla. Natomiast po fazie rebuy rozpoczyna się normalny freezout, w którym jak najlepiej staram się wykorzystać swój zbudowany wcześniej stack. Dlatego pisanie o donkfestach jest jak dla mnie zupełnym nieporozumieniem, a jeśli ktoś nie jest przygotowany na wydatek wynoszący kilka czy kilkanaście rebuyi znaczy to, że zdecydował się grać turniej powyżej swojego bankrolla i powinien dokładniej wybierać sobie turnieje, w których gra. Przez zbyt ostrożną grę w fazie rebuy sam sobie ogranicza szanse na wygranie turnieju.
Liczy się udział, a nie zwycięstwo
Wracając już do najważniejszego tematu minionych dni, czyli Igrzysk w Pekinie, to zauważyłem, że nasi sportowcy bardzo serio traktują szczytne idee olimpizmu i dla nich naprawdę liczy się udział, a nie zwycięstwo. Wielkich nadziei na jakiś mega występ naszych sportowców to ja sobie nie robiłem, ale to co dzieje się w pierwszych dniach Igrzysk jest porażające. Ich występy zirytował mnie do tego stopnia, że chociaż sam jestem strasznym przeciwnikiem "kibiców", którzy przy niepowodzeniach śmieją się ze swoich idoli to coraz częściej łapię się na tym, że zaczynam robić to samo. Więc cieszę się, że nasi pływacy nie topią się w basenie, nasi kajakarze górscy czy wioślarze nie przewracają swoich łódek, a nasi strzelcy czy łucznicy (chociaż akurat panowie łucznicy mi jak na razie imponują) nie trafiają w publiczność.
Wracając jednak już do sportowych rozważań bardziej serio to występy naszych sportowców są nie tyle irytujące z powodu braku medali, ale bardziej z powodu tego, że oni o te medale nawet nie walczą, a ich występy skazują nas na emocje rywalizacją o miejsca pod koniec pierwszej dziesiątki. I tak od samego początku Igrzysk.
Nasza pierwsza szansa medalowa Aleksandra Socha w szabli przegrywa w pierwszej rundzie. Rafał Szukiel w żeglarstwie, który był liderem po pierwszym dniu zawodów. Od razu w następnym dniu nie mógł spaść na miejsce 3 czy 4 żebyśmy jego występami mogli się emocjonować, ale poleciał po całości od razu na miejsce 7 z nierealną do odrobienia stratą do miejsc na podium. Tego typu występów jest cała masa.
Jednak to co najbardziej irytuje to kretyńskie teksty naszych sportowców po porażkach. Boksera oszukał rywal bo zamiast atakować to się bronił, a nasz pięściarz nie był na to przygotowany. Sylwia Gruchała jest zmęczona walkami na szermierczych planszach i się nie przejmuje swoją porażką. Super, ale jak jest zmęczona to może niech odstąpi miejsce w drużynie koleżance, która jest rezerwową. Nie będzie już męczyła ani siebie ani nas. Radwańskiej nie pasuje pogoda na kortach, ale pogoda jest chyba dokładnie taka jakiej wszyscy się spodziewali się, a jeszcze kilka dni temu nasza tenisistka twierdziła, że jedzie po medal. Podobnie wygląda sprawa z żeglarzami, szczególnie tymi co żeglują na desce. Specjalistą od windsurfingu to ja nie jestem, ale przed Igrzyskami na prawo i lewo opowiadano jakimi to prawie pewniakami do medali są Miarczyński i Klepacka. No, ale okazało się, że słabo wieje i nasi sobie nie radzą. Biedaczki, ale o tym, że na akwenie wodnym, na którym rozgrywane są ich konkurencje będzie słabo wiało to chyba wiedzieli wszyscy tylko nie nasi. No to wszystko to wspaniałe tłumaczenia.
Do tego dodałbym bym jeszcze naszych niektórych trenerów. Bonitta przed najważniejszym meczem na Igrzyskach mówi o jednej z siatkarek, że nie może na nią patrzeć (to jakiś nowatorski sposób motywacji), a bardzo szanowany przeze mnie Bogdan Wenta po przegranym na własne życzenie meczu z Hiszpanią jest wściekły na układy, sędziów i spisek całego świata przeciwko Polakom. Jeden i drugi chyba się trochę za bardzo zagalopował. Bonitta po przegranej z Japonią może już sobie chyba dać spokój z Igrzyskami. Swoją drogą to ja nie rozumiem jak można przegrać w siatkówkę z zespołem, którego średnia wzrostu nie przekracza pewnie 165cm :). Wenta jest impulsywny i niesamowicie ambitny, ale tym razem chyba zabrakło mu trochę trzeźwego spojrzenia na sytuację.
Kolejna sprawa, która mnie irytuje to występ na Igrzyskach sportowców, którzy nie mają żadnych szans powalczyć o miejsca w czołówce. Ja rozumiem, że tego typu zawodników to wysyłają jakieś wysepki Pacyfiku i państwa niewiele większe od jednej dzielnicy w Warszawie, ale 40 milionowy europejski kraj chyba nie musi tego robić. Po co więc na Igrzyskach pływaczka Zuzanna Mazurek, która bije rekord życiowy, ale o awansie chociażby do półfinału może zapomnieć, po co na Igrzyskach wioślarze, którzy zajmują drugie miejsce w finale C!!! Chociaż z drugiej strony mamy drugie miejsca w jakimś finale, może nam dadzą srebrny medal. A już hitem jak dla mnie są nasi w sportach walki. W zapasach, judo, szermierce i boksie to pewnie jak na razie może ze 4 pojedynki w sumie wygraliśmy. Po prostu rewelacja!!!
Nie da się ukryć jednak, że w tych całych Igrzyskach jest jedna rzecz, która mnie wkurza bardziej od sportowców – to jest nasza telewizja i jej relacje. To jest jakaś masakra. Dzisiaj przeszli już samych siebie, kiedy podczas gdy pokazywali podnoszenie ciężarów i walkę o złoto Chińczyka z Koreańczykiem oraz pasjonujące zmagania Polaka o miejsca 6-8 nasi debliści w badmintonie toczyli ciekawy pojedynek o awans do półfinału. Oczywiście pojedynek przez naszych przegrany, ale z braku innych rozrywek staram się emocjonować nie tyle walką Polaków o medale, ale walką o szansę walki o medale.
Na koniec żeby nie było, że tylko narzekam to jednak znalazłem paru sportowców, którzy mi zaimponowali. Na pewno na słowa pochwały zasłużyli nasi reprezentanci w kolarstwie szosowym – Paulina Brzeźna i Przemysław Niemiec (chociaż po co ten drugi startował w jeździe na czas to ja nie wiem). Nieźle chyba wypadają nasi łucznicy (piszę chyba bo się na tym nie znam, ale wyniki przez nich osiągane są całkiem dobre – tak mi się wydaje), fajne wyniki robią Frystenberg i Matkowski w tenisie ziemnym (niestety nasza telewizja nie raczyła pokazać jeszcze żadnego ich pojedynku), podobała mi się zaciętość i wola walki Natali Partyki w tenisie stołowym. Jak na razie to chyba tyle. Specjalnie nie piszę na razie o siatkarzach – wolę poczekać na ich poważniejsze sprawdziany, ale na razie ich postawa bardzo mi się podoba.
Mam nadzieję, że kolejne dni na Igrzyskach będą lepsze i oglądając zawody będę mógł zacząć kibicować naszym medalowym szansom, a nie skupiać się na zastanawianiu się czy nasi zajmą miejsce w górnej czy może w dolnej połowie stawki. A już wieczorem mecz Barcelona – Wisła Kraków i chociaż bardzo bym chciał usiąść przed telewizorem i kibicować Wiśle to jakoś po naszych Pekińskich wyczynach nie mogę się opędzić od myśli, że będę tylko zajmować się liczeniem kolejnych bramek strzelanych przez Katalończyków (bardzo chciałbym się mylić).
Imię moje jest przyjmijmy Zdzisiek.Działaczem jestem. Sportowym.Przyjechalismy tu ekipą do Bejinga na olimpiade, co by tu sportowcow naszych na miejscu wspierac,
bo oni tu przeciez po czesci i dzieki naszej społecznikowskiej krwawicy znależli się. No. Poszedłem ja sobie pod koniec do baru w wiosce olimpijskiej relaxu trochę zarzyć pod koniec tego naszego męczącego pobytu, parno jak ch.., całymi dniami w knajpie połowa to tacy jak ja społecznicy, a gruga połowa to społecznicy chińscy oni to tacy jacys na służbie jakby bardziej….Pierwsza kolejkaPowiem szczerze że pije ja , bo żal mnie mnie troche ściska w czterech literach , jak mysle o tych sukcesach naszych w tym Bejingu. O braku własciwie.
Siatkarki, zajebiste dupki , smigają za ta piłeczką, się przyjemnie patrzy , a ta pipa ten Bonitta , to taki niezadowolony szczurek , a to się przyp… do jednej a to do drugiej , i rozpieprzył te całe Złotka w drobny mak, ale z drugiej strony cięzki ma chłopina kawałek chleba bo weż tu spokojnie opieprzaj naguską Barańską czy inszą Skowrońską w szatni po meczu… mój boże ale by człowiek pokrzyczał … echDruga kolejkaJa pamiętam ten dzień dwanascie lat temu , jak chłopaki , na zapasniczych matach w Atlancie rozpirzyli cały świat, Wroński, Zawadzki, Wolny, Fafiński , Tracz.
No kurwa byliśmy potęgą. Myśmy w tej naszej społecznikowskiej grupie wsparcia działaczy dawali tak czadu pozniej , że jeden kolega to po powrocie do kraju to juz cały czas musiał chodzić na takie zajęcia z grupą wsparcia, żona mu takie ultimatum postawiła…ech nie żyje już .. za jego pamięćTrzeci kolejkaWszyscy się tu podniecają tym Phelpsem , amerykańskim pływakiem. Kolegow dwoch moich rozmawialo o nim ostatnio. Jeden mowi że jakby on był Polakiem to by zdobył może z jeden brązowy medal a nie osiem złotych no bo jaki normalny człowiek wstawałby dzień w dzień o czwartej rano żeby potrenowac na basenie bo pozniej jest zajęty , a ponad wszystko jest za krótki, więc pływając trzeba nadrabiac wyobraźnią , się ma wtedy bogate życie wewnętrzne a nie wyniki …Czwarta kolejkaW tym naszym czterdziestomilionowum kraju zyje kilkadzisiąt tysięcy kochajacych się lać po mordach. Na stadionach, w knajpach , na ulicach i w domach, a w kur… jeb..e boksera ani jednego przyzwoitego nie mamy. Jeden tu przyjechał co by na wesele swoje zarobić, sympatyczny taki. I co ? I ch…. losowanie miał wyśmienite, obił jakiegoś afrykańskiego uchodźce , a potem wyskoczył na niego taki ryży Irys z Belfastu , Paddy on na imię miał tak jakoś , i skończyło się , ani wesela ani poprawin.Piąta kolejkaMamy problem ze skakaniem , w dal , w górę , w bok i w przód. Jak się patrzyło na to nic tylko skoczyć po pół litra, ech życie….Oj tak teraz wypije kilka kolejeczek na pożegnanie bez smutnych mysli.Ciao ciao ping pong.Latający trawniczek i z powrotem w Polandzie ………do zobaczenia za cztery lata ….
Pawciu, sam sobie zaprzeczasz.. jaki sport mamy wszyscy wiemy i w zasadzie wiekszosc sukcesow, jesli je odnosimy jest ponad stan posiadania.. nie ma boisk etc. – temat rzeka.. ale musze stanac w obronie mazurek.. juz sam start na olimpiadzie jest dla niej duzym sukcesem, przeciez ona nie skonczyla jeszcze 18 lat.. pojechala do pekinu, pobila zyciowki, wiec chyba wszystko idzie w dobrym kierunku.. za 4 lata w londynie bedziesz z uwaga sledzil jej losy, bo wtedy szanse medalowa bedzie juz miala.. a dzieki temu, ze wystartowala w pekinie, stres bedzie dla niej mniejszy, bo bedzie wiedziala z czym sie juz olimpiade je.. dlatego akurat przyklad mazurek nie jest trafiony, co do innych mam podobne zdanie do ciebie.. ale skoro takie byly minima i zawodnicy je osiagneli, trzeba pozwolic im wystartowac.. ma to tez na celu w jakims stopniu promocje danych dyscyplin, a chyba nie trzeba pisac, ze w niektorych tylko jestesmy na papierze, a o sukcesach nie ma mowy.. ale byc moze ktos ogladajacy taka mazurek czy badmintonistow itd. zlapie bakcyla i za 8, 12 czy 16 lat nie bedziemy musieli sie wstydzic, ze przegrywamy wszystko, wszedzie i ze wszystkimi..
A trzymanie laptopa na kolanach jest niezdrowe.
Jacek daniel tak trzymał…i teraz nie moze… hihihi:D
worek z medalami dzis sie otworzył…;]
Tego się można było spodziewać. Majewski wziął sprawy w swoje ręce i zaraz sam wywalczy medal w pchnięciu kulą 😉
Polski sport poprostu nie istnieje i tyle 🙂 Wystarczy zobaczyć ile na zachodzie dzieci 9na10 uprawia sport a ile w Polsce 1na10 , wystarczy spojrzeć ile miejsc do uprawiania sportu jest na zachodzie a ile w Polsce( sławne betonowe boiska na których chyba każdy grał polskich Ronaldinho nie wychowią ) . Wreszcie wystarczy spojrzeć na mentalnośc naszych sportowców jak nie są wstanie czegos dokonać nawet nie potrafią się do tego przyznać że byli poprostu słabsi od innych 🙂 Tak winna jest pogoda, sędziowie, spisek, zmęczenie, brak formy tylko do cholery do igrzysk pzrygotowuje się 4lata i jakoś inne reprezentacje mogą mieć forme 🙂 Jaki kraj tacy sportowcy nigdy nie osiągniemy sukcesu jeśli zamiast trenować będą się martwili co na starość do gara włożyć. Jesteśmy zacofani z infrastrukturą sportową na poziomie krajów Afryki, ba nawet tam widziałem lepsze stadiony piłkarskie bo przecież nawet RPA będzie organizować mistrzostwa św. 🙂
Pawcio, pozwole sobie zauważyć, że minima olimpijskie są bardzo wyśrubowane. Na tyle, że czesto zawodnicy po spełnieniu tych norm nie mogą sie do nich zbliżyć podczas zawodow olimpijskich. A, czy dają one szanse na zwyciestwo ? To juz jest niemal wrożenie z fusow. Ile razy na basenie zdarza sie, ze zawodnik osiąga wynik w granicach dotychczasowego rekordu Świata i nie łapie sie na podium. Ile razy zawodnicy osiagaja lepsze wyniki w półfinalach niz w samym finale. A,ze na obecnej Olimpiadzie ciężko walczyc z tubylczymi cyborgami, i jednocześnie, tak myśle, z jednorazowymi meteorami, to i efekty mamy opłakane. Gdyby ktos mi powiedzial, przed np finałem 200 m mot kobiet, że dwie pierwsze zawodniczki poprawią w finale swoje najlepsze dotychczasowe rezultaty o 3, 4 sekundy to bym go wyśmiał. Później sam bym miał czerwone ze wstydu uszy.
Następnym aspektem sprawy jest to, że stawki startujacych zawodnikow są bardzo wyrownane. O miejscach decyduja czesto dziesiate sekundy(a nawet setne). Często róznica pomiedzy 3 miejscem a 8 to tzw koński paznokieć. Nie można stawiac tylko na pewniakow.
Uprawianie sportu to zbyt wiele wyrzeczeń, zeby nie doceniać nawet 17 miejsca. Szczegolnie jak zajmuje je osoba młoda, z perspektywami na kolejne igrzyska. A, że po nieudanym występie trenerzy i zawodnicy ponarzekają sobie – to takie nasze polskie(nawet jak jest nieźle lubimy ponarzekać).
P.S.
Fajna historia z turnieju bokserskiego. Jeden z naszych zawodników jako pierwszego przeciwnika
miał jakiegoś egzotycznego rywala. Nasz bank informacji nic o przeciwniku nie wiedział(czyli lepiej niż wiedzieli o tym co niby atatkował). Wypytywali o niego trenerów i zawodników z innych ekip. Niestety nikt im nie udzielil żadnych informacji. Jednak przed pojedynkiem udalo sie naszej kadrze trenerskiej ustalić, ze jest to zawodnik praworęczny(w boksie to ważna informacja). Podejrzeli go podczas posiłku, ustalając, że jadł jak typowy praworęczny :-)))
Ale ja nie mam pretensji do Mazurek czy jej podobnych. Bo sam na pewno też bym takiej okazji skorzystał. Twierdzę tylko, że ustalanie minimów na takim poziomie, że z góry wiadomo, że nic nie zdziałają jest bez sensu.
Nie uważam też, że pływanie to lekkie zajęcie. Wiem, że to kosztuje bardzo dużo wysiłku i poświęceń, ale myślę, że taki kraj jak Polska może wysyłać na Igrzyska tylko zawodników, którzy rokują mniejsze lub większe nadzieje na niezły wynik.
A ja muszę stanąć w obronie, Zuzi Mazurek i innych podobnych do niej młodych sportowców, którzy pojechali na olimpiadę. Po prostu nie mogę się zgodzić z tym co powiedziałeś:) To nie jest tak, że ona pojechała tam sobie a muzom. Najpierw przecież musiała wywalczyć minimum olimpijskie, ale jeszcze wcześniej musiała ostro zapierdzielać żeby dojść do takiej formy i takiego poziomu. Sam trenuję pływanie, pół-profesjonalnie, ale moja siostra trenuje już profesjonalnie, więc wiem jak to wszystko wygląda. Codziennie musi wstawać o 5 rano, o 6 już wskakuje się do wody i pływa dwie godziny. Potem szkoła, po szkole jeszcze raz basen, kolejne dwie godziny i powrót do domu wieczorem. Tak pięć dni w tygodniu. Do tego dochodzą, zawody, zgrupowania, dieta i treningi w soboty co jakiś czas. Poza tym mnóstwo wyrzeczeń, łez, bólu i wysiłku. Naprawdę Zuzia Mazurek musiała spędzić połowę swojego życia w wodzie i zebrać się na duże poświęcenie, żeby dojść do takiej formy i uzyskać minimum. Wiem też, że trenuje się po to, żeby potem startować w zawodach i generalnie zasada jest taka że im więcej startów tym lepiej. Nabiera się doświadczenia, oswaja ze stresem. Zresztą podobnie jest z pokerem, jeśli mało grasz, mało startujesz w turniejach, to nie będziesz w to dobry. Z tym że pływanie wymaga jeszcze większego wysiłku fizycznego i wyrzeczeń. Na treningach trener każe przepłynąć ci np 4km, więc przez cały ten czas nie widzisz, nic innego poza ścianą i kafelkami na dnie basenu, a mięśnie dają znać o sobie. Dodatkowo Zuzanna wypadła bardzo dobrze na igrzyskach, bo pobiła swój rekord Polski, wygrała swoją serię i poprawiła życiówkę. Wiem jak to jest, bo sam startuję w zawodach, kiedy płynie się swój dystans, nie widząc co się dzieje, jak się płynie, jaki się ma czas. I nagle dotykasz końcowej ściany, odwracasz się, widzisz że poprawiłeś swój rekord, a twoje nazwisko jest na pierwszym miejscu – niesamowite uczucie 😀 A gdy są to jeszcze igrzyska olimpijskie to wyobrażam sobie że nie da się tego z niczym porównać. Nawet taki mały sukces jest czymś nie do opisania. Na koniec zadam Ci pytanie: a gdyby Tobie zaproponowano wyjazd na olimpiadę, jako reprezentant Polski, to czy zgodziłbyś się? Ja bez wahania bym przyjął propozycje, nawet gdybym miał zająć ostatnie miejsce 🙂 Dlatego mam nadzieje że ta wypowiedź wynikała tylko z twojej chwilowej irytacji. Sam nie jestem zadowolony z tego co tam się dzieje i że tak słabo nam idzie. Ale igrzyska jeszcze się nie skończyły, Togo i Kirgistan są w naszym zasięgu, a ja ciągle wierzę że nadejdą dla nas jeszcze piękne czasy, między innymi dzięki takim ludziom jak Zuzanna Mazurek.Pozdro 🙂
i miales racje Wisla polegla ale akurat to nie jest najgorsze/najlepsze…najlepsze jest to ze w klasyfikacji medalowej wyprzedza nas Kirgistan i Togo :)a to ostanie zdobylo medal w kajakarstwie gorskim…hahha
Popłakałem się lolololol…
Szarapowa rządzi xD ona zawsze tak zaczyna serwis 🙂 ale reszta też zajebista
“Czy już uznajesz się za pokonanego w naszym zakładzie?”
Mowy nie ma!! Będę walczył do ostatniej kropli krwi!! Berecierz! 🙂
hahaha ale zajebiscie Novak parodiuje kolegow, hahaha Roddick wymiata
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.