Długo zastanawiałem się czy powinienem dzielić się swoją historią z szeroką publiką. Tak naprawdę nigdy z nikim się nią nie dzieliłem. Pióra lekkiego nigdy nie miałem, już za czasów szkolnych moje wypracowania były najprościej mówiąc do dupy.
W tamtych właśnie czasach poznałem pokera. W liceum na przerwach grywaliśmy całą paczką na drobne w texas holdem. Teraz grą w pokera bym tego nie nazwał, nikt o grze pojęcia nie miał a jak zawsze najwięksi kozacy przegrywali najwięcej bo myśleli, że w tej grze chodzi jedynie o duże jaja. Zawsze po takich krótkich sesjach, gdy wracaliśmy na lekcje wszyscy pytali się kto wygrał, kto przegrał i tak dalej. Oczywiście okazywało się, że każdy wygrał :). Przyszedł czas na założenie konta na P*. Były to czasy kiedy w ich ofercie było mnóstwo freerolów w tym te przeznaczone jedynie dla polaków. Ech, były to piękne czasy co tu dużo gadać. Potrafiłem spędzić kilka godzin przed monitorem, żeby przytulić te kilkanaście centów, a i tak uradowany byłem po pachy bo mało co sprawiało mi wtedy taką przyjemność. Poker był fajnym hobby, któremu poświęcałem swój czas. To co wygrywałem we freerolach najczęściej zaraz traciłem na micro cashach, ale nie robiło to na mnie żadnego wrażenia. Nadszedł w końcu czas, aby wynieść się z małego miasteczka i rozpocząć studia w stolicy na PW.
Dowiedziałem się wtedy o lidze studenckiej która odbywała się na Paradise. Cztery freerole tygodniowo z pulą 150 euro, ranking miesięczny, ranking uczelni i finał sezonu. Dziś już takich promocji nie ma. Przyszła pora, aby rozwijać się pod względem pokerowym. Na efekty długo czekać nie musiałem, niejeden wygrany turniej, wygrana w rankingu miesięcznym i wygrane w turniejach dla uczelni. Hajs szybko przelany na P* i przygoda się zaczyna. Na początku sity i cashe w holdema na których szybko zbudowałem dość porządny bankroll, a w końcu zmiana gry na PLO, która była dużo bardziej interesująca niż holdem. Ze studiów odpadłem po pierwszym semestrze. Byłem na nie zbyt leniwy, nigdy nie potrafiłem poświęcić się nauce tak jak powinienem, a że matma na studiach była na kompletnie innym poziomie niż w liceum i do tego z programowania nic nie czaiłem innego efektu nie przewidywałem. Przez kolejne pół roku zajmowałem się już prawie tylko i wyłącznie pokerem. Czasem w dół czasem do góry, ale nigdy nie mogłem narzekać. Potrafiłem spędzać całe dnie grindując przeróżne turnieje i powoli zapoznawałem się z kolejnymi grami głównie z powodu nudy i chęci odmiany. Przyszedł czas na miksowanie turniejów z grami cash 8-game. Szybko wszedłem na stawki 2/4 i 4/8 do tego w turniejach w PLO i PLO8 szło całkiem nieźle, życie się układało. Jedynym minusem takich obrotów spraw była utrata wielu znajomości z powodu tego, że żyłem o innych godzinach niż „zwyczajni ludzie”. Mimo tego, że kochałem tą grę (nie oszukujmy się, głównie z powodu pieniędzy) nigdy nie zamierzałem poświęcić się jej w 100%. Miała być środkiem do celu, a tym celem końcowym miało być otwarcie własnej restauracji o której w tamtych czasach marzyłem. Studia zaczynałem jeszcze dwukrotnie, za każdym razem z takim samym efektem. Czułem się wolnym człowiekiem z dużą ilością pieniędzy. Karmiony często bezsensowną wiedzą uważałem, że nigdy w życiu na nic mi się ona nie przyda. Zarywane noce na grindowanie cashy (holdema odpuściłem totalnie, a turnieje grałem okazjonalnie) do tego dwa deepy podczas jednego SCOOPa i cała motywacja do studiowania szybko gaśnie. Okazjonalnie zaczynałem grać stawki do 40/80 i mimo tego, że szło na nich dobrze uważałem, że to przesada, a mój roll nie jest jeszcze przygotowany do takich ciężkich gier, postanowiłem zostać na stawkach 4/8 i 10/20, a dużą część kapitału przeznaczyć na życie (remonty, prezenty, imprezy i tak dalej). Czułem, że wygrałem życie. Wszystko układało się tak jak powinno, a co najważniejsze do wszystkiego dochodziłem sam, własną pracą i analizą. Byłem samoukiem, który był dumny z tego co osiągnął, a dzień w którym poznałem pokera uważałem za jeden z najlepszych w życiu. Na tym zakończę pierwszą część. Kolejny wpis mam nadzieje wyskrobie już wkrótce.
też Cię pamiętam z ligi studenckiej 🙂 ile to lat temu było? 5? więcej? 😛
Pamiętam Cię z LS na PP 😀 Od tego wszystko się zaczęło 🙂
No tak, dla Ciebie wszystko co piszesz jest ważne, tylko nie bolduj całego tekstu, bo wrażenie jest takie jakbyś walił w bęben.
Domyślam się, że w następnym wpisie przedstawisz pierwszą torbę, zgadłem?
Czy raczej wyjazdy na turnieje live?
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.