W środę 6 maja tak jak pisałem nie grałem chcąc odpocząć i spokojnie obejrzeć mecz Chelsea-Barcelona. Tak jak chciałem będziemy mieli "finał marzeń" w Lidze Mistrzów z udziałem Barcelony i Manchesteru United. W czwartek znowu nie udało się nic zagrać, ponieważ udałem się na "Babski Poker" w Hyattcie, a jako, że zabawa była przednia to do domu wróciłem późno więc do gry już nie siadałem. W piątek znowu wolne od gry, wieczorem spotkałem się z kumplem do domu wróciłem po kilku piwkach i nie chciałem siadać do gry.
9 maj
Czas na grę znalazłem w końcu w sobotę, chociaż początkowo znowu zapowiadało się, że z czasem będzie krucho. Szczęśliwie jednak przygotowania do niedzielnej komunii córki udało się dość szybko zamknąć i po południu mogłem rozpocząć pokerową sesję. Jak się okazało początek gry był jak z koszmaru. Kilka bad beatów, wszystkie ważne coin flipy przegrane, żadnej wygranej w sytuacjach 40% do 60% i na kilkanaście odpalonych turków wszystkie na dalekich miejscach. Chyba kilkunastokrotnie moje wyższe pary były łamane przez niższe, a jak już na sporej puli zagrałem allin z TT przeciwko JJ i trafiłem flopa T88 to na river musiał spaść J. Nie da się ukryć, że po chyba 3 godzinach takiej gry miałem już dość i zacząłem lekko tiltować. Rada na to była jedna, krótka przerwa, przejrzenie rozdań, ochłonięcie i zaczynamy zabawę od nowa. Druga część sobotniej gry poszła już sporo lepiej. Udało się zapunktować w 3 turniejach 180 osobowych, w tym 2 z nich cashować, do tego wygrany 45 osoboy sit&go za $27 i dzień może niezbyt udany, ale też nie tak zły jak się początkowo zapowiadało można było zamknąć.
10 maj
Niedziela, czyli od dawna szykowana ważna rodzinna impreza – komunia córki. Kościół, obiadek, spacerek, deser i do domu. Przeglądanie prezentów z córką i koło 22 mogę zasiąść do kompa. Wiedząc, że dzisiaj nie mogłem za długo pospać postanowiłem nie odpalać żadnych turniejów MTT i skupiłem się tylko na turniejach sit&go. Niestety znowu bez rewelacji, cash tylko w dwóch 180 osobowych więc ani finansowo, ani punktowo wiele nie zyskałem. Jakoś wczoraj miałem lekki nastrój do małego gamblingu i zdecydowałem się zagrać nawet turek za $60 na 45 osób. I tutaj ciekawa obserwacja powiedzieć, że różnica poziomu pomiędzy turkiem za $60 a za $10 jest duża, to nic nie powiedzieć, ta różnica jest OLBRZYMIA! Według mnie to 2 zupełnie inne gry. Jednak pomimo tego szybko udało mi się dostosować do tej gry i podwoić swój stack, potem jeszcze go wzmocnić, niestety w końcu na wyższych już blindach moje AA zostało pokonane przez 88 i dalej musiałem już walczyć na short stacku. Walka zakończyła się w okolicach 14 miejsca i tyle było z moich prób na wyższym wpisowym 🙂
Na koniec jedna ciekawa sprawa w sobotę przed sesją sprawdzałem swoje punkty TLB i wszystko było ok, a nagle po kilku godzinach okazało się, że zniknęły dwa turnieje z 4 maja. Nie ma ich na liście 🙂 Napisałem maila do supportu PS-a i dostałem już odpowiedź, że sprawa jest wyjaśniana w związku z tym trzymam się wersji, że mam w tej chwili 1737 punktów TLB uzbieranych w 17 punktowanych turniejach, chociaż według tabelki, która mi przychodzi mam ich tylko 1580 w 15 turniejach.
Poniżej screeny dwóch tabelek. Najpierw tabelka sprzed kilku dni, na której są dwa turnieje, które "zniknęły" z ostatniej wersji tabelki
Aktualna tabela
Na koniec jeszcze parę moich prywatnych przemyśleń po wczorajszym meczu Wisła – Legia. Co prawda widziałem tylko końcówkę, jakieś ostatnie 25 minut, ale to było to co było chyba najgorsze w wykonaniu Legii, której kibicuję. Co prawda to był moment, kiedy Legia stworzyła sobie groźne sytuacje, koncertowo zmarnowane przez Chinyamę, ale to było właśnie to co mnie strasznie wkurzyło. Gdyby Legia było po prostu gorsza (zresztą według opinii w gazetach i tak była) to trudno, ale to co robił Chinyama to był koszmar. Nie trafia w piłkę, trafia w piłkę, ale z 3 metrów nie trafia do bramki no i fantastyczna blokada strzału Iwańskiego, który już zmierzał do bramki!!! Ten piłkarz może i jest silny, szybki i ma dobry strzał, ale myśleć na boisku to on nie umie. Co powiedzieć o napastniku, który gdy jego drużyna przegrywa i bramkarz w ostatniej minucie wstrzeliwuje piłkę w okolice pola karnego przeciwników daje się złapać na spalonego?!!! To co Legia zaprezentowała w ostatnich minutach to był koszmar więc nawet nie chcę myśleć co było wcześniej jeśli ta końcówka to był podobno ten lepszy fragment w wykonaniu Legii. Całej winy nie zwalałbym jednak na piłkarzy (Chinyama, słabo grający Roger), co powiedzieć o trenerze Urbanie i odpowiedzialnym za transfery Trzeciaku jeśli zespół mający walczyć o mistrza ma jednego napastnika, do tego wątpliwej jakości. Chociaż Legia ma tylko 1 pkt. straty do Wisły to ja w mistrzostwo Polski już nie wierzę, byłbym bardzo zdziwiony gdyby Wisła Kraków zgubiła jeszcze gdzieś punkty. Wydaje się, że przez cały sezon czająca się za plecami Lecha i Legii krakowska drużyna obroni tytuł mistrzowski i ponownie powalczy o Ligę Mistrzów, może w końcu z powodzeniem…
“Kościół, obiadek, spacerek, deser i do domu” – w zeszłym roku na komunii mojej córki scenariusz był ciut inny 🙂
Mistrz Polski, niezależnie kto nim będzie to będzie tragicznie słaby. Lech gra w kratkę, Wisła jest jakaś niewyraźna w tym sezonie – a grę Legii można o kant dupy potłuc. Trzeciak jest błaznem, jeśli buduje klub notorycznie go osłabiając, a Urban jakby miał jaja to by odszedł i nie firmował zabawki Waltera swoim nazwiskiem. O LM można zapomnieć, chyba że będzie o nią grał Lech – tam wtedy na pewno będą wzmocnienia…
Niestety prawda jest taka,iz najwieksze szanse w eliminacjach LM mialby Lech,a nie moja kochana Wiselka.Kolejorz to klub,ktorego wladze daza do wzmocnien i tak juz mocnego skladu,a nie na pozbyciu sie za pare marnych euro swoich najcenniejszych graczy jak ma to miejsce juz od kilku lat w Wisle czy Legi.A co do Legi…gra taka jak wsparcie kibicow na trybunach…lepiej przemilczec
patrząc na grę legii zastanawiałem się co będzię jak jednak uda się zrobić majstra w tym roku. wylosujemy w kwalifikacjach do ligi mistrzów jakąś austrie wiedeń i odpadniemy nie grajac w pilke tylko prezentujac bezladna kopanine. nadzieja jest szalachowski, oby wyzdrowial i zaczal regularnie pykac bramki. legia miszcz! 🙂
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.