Ponownie po nocach piszę. Ostatnio miałem bardzo ciężki okres – zbyt mały poziom krwi w alkoholu przez dłuższy czas robi znaczne spustoszenie wśród szarych komórek i wierzcie mi, ciężko dojść do siebie. Dalej nie czuję się w pełni sił, ale przynajmniej na tyle dobrze, aby zapełnić kilka białych stron w Open Office fizolofficznymi pierdołami.
Tydzień temu nabazgrałem, że pokera nie powinno się oceniać z punktu widzenia, czy jest to hazard, czy nie. Pomimo żywej dyskusji i kilku ostrych komentarzy, zdania nie zmienię. Myślę, że nie wszyscy wskoczyli na level mojego myślenia. Nie chodzi tu oczywiście o poziom jakościowy, żeby to komuś do głowy nie przyszło, ale poziom analizy problemu. Przywykłem do rozwalania gówna na atomy i analizy od podstaw. Hazard moim zdaniem można uprawiać i do tego potrzeba człowieka, ale ciężko nazwać jakąś grę samą w sobie hazardem. Chodziło mi właśnie o to. Ruletka to zwykła gra, ale już granie w ruletkę w kasynie, z maksymalnymi szansami w okolicach 48,5% to hazard w czystej postaci.
Dlatego właśnie napisałem, że w pokerze najważniejsze jest podejście. Jak już odpowiadałem w komentarzach do robertho (pozdrawiam serdecznie!), sama natura pokera umożliwia maksymalizację szans i to jest głównym czynnikiem, który odróżnia go od kasynowej ruletki. Jednakże tutaj potrzeba człowieka, który będzie podejmował dobre decyzje – że się posłużę już naszym żargonem – „+EV”. Każdy może przecież bez żadnego przygotowania zasiąść przy stoliku HU z Viktorem Blomem licząc na farta i może z nim wygrać, ale takie podejście jest zachowaniem czysto hazardowym. Poker nie polega bowiem tylko na samej rozgrywce, ale również na dobieraniu sobie przeciwników, pory dnia, warunków psychicznych etc. To jest właśnie maksymalizacja szans.
Jak się okazuje od pokerzysty do gamblera nie jest wcale daleko. We wczesnych latach mojej pracy na PokerStrategy poznałem niezwykle utalentowanego gracza. Facet po prostu miał zadatki na drugiego GoMore'a. Niszczył stoliki, budował potężny bankroll, uczył się bardzo szybko i niesamowicie szybko się rozwijał. Z mikrostawek, grając naprawdę solidnie w pierwszym roku zbudował rolla przekraczającego 15 000 $. Wyczyn wielki. Następnie o zgrozo, pod wpływem alkoholu oraz chęci popisania się przed znajomymi, wlazł na stoliki NL5000 i … przewalił wszystko w niecałe 30 minut. Można było zwalić to na zamroczenie trunkami, kolegów, przed którymi chciał się popisać, czy na jakieś inne dziwne rzeczy – zdarza się – pisali niektórzy oraz sam zainteresowany. Facet wziął się do roboty, ponownie zbudował ogromnny roll i … wykonał swój skok z samolotu bez spadochronu po raz kolejny rozbijając się o twardą rzeczywistość, w skrócie: glebę. Świetny gracz, z wielkimi szansami na sukces popełnia karygodny błąd – brak bankroll managementu oraz totalny brak szacunku dla samej gry. To moim zdaniem uczyniło z niego w tym momencie hazardzistę, pomimo całego skilla, jaki posiadał.
Jestem Iron Man!
U bardzo znacznej liczby polskich graczy zauważyłem ogromną ignorancję do pokera, a przede wszystkim do nauki. Większość ludzi, którzy zaczynają swoją przygodę z grą, nie wie totalnie, co robi. Grają na oślep, intuicyjnie, bez żadnego przygotowania. Następnie przychodzi moment, kiedy trafiają na jakiś artykuł, portal pokerowy i już na samym starcie zaczynają im się otwierać oczy. Poznają tabelę rąk startowych, uczą się podbić, betów i tak dalej. Ale najważniejsze jest to, że zaczynają nazywać się pokerzystami. Wyniki na starcie, na bardzo krótką metę, przychodzą niemal natychmiast. Okazuje się, że można nawet coś wygrać i w tym momencie pojawia się samozadowolenie.
Większość graczy po prostu przestaje się uczyć na pierwszym etapie poznawania gry. Myślą, że gdy przyswoją sobie tabelę rąk startowych albo przeczytają Haringtona, to stają się wielkimi znawcami pokerowej sztuki. W niektórych przypadkach rozpiera ich nawet duma z wiedzy o tym, że 2-2 vs AK to jest flip. Zasiadają z ogromnym mniemaniem o sobie i swoich umiejętnościach do stolików, aby kosić „fishów”. Wygrają parę rozdań i … następuje katastrofa.
Wtedy zaczyna się złorzeczenie na forach i komentarze w stylu: „O kant dupy taką strategię rozbić”, czy „Soft jest rigged”, a nawet „Poker to hazard”. Gromy są rzucane w każdym możliwym kierunku, poza tym właściwym. „Jak mam winić siebie? Przecież gram tak, jak w tabelce!”
Powiem wprost: puknijcie się w te wasze zakute, poniemieckie łby! Takie podejście to przejaw zwykłej ignorancji dla gry niezwykle złożonej, którą można studiować i doskonalić przez całe życie. Trochę pokory najpierw trzeba, aby zobaczyć, jak słabym się jeszcze jest i jak trudna droga do kokosów.
Easy Money
Tutaj dochodzę do kolejnego błędu licznej rzeszy pretendentów do zwycięstwa we WSOP Main Evencie, którzy momentalnie, już na starcie chcą traktować pokera, jako sposób na życie. Sukcesy innych uruchamiają taki mechanizm gdzieś w mózgownicy, który podpowiada – „ja też tak mogę, przecież niczym nie różnię się od niego; to jest koleś z mojego osiedla, który nawet piłki dobrze kopnąć nie potrafi”.
Wygrana Moneymakera we WSOP Main Evencie w 2003 r. poruszyła wyobraźnię całej masy ludzi. Poczęli oni walić drzwiami o oknami na poker roomy online oraz do stolików live. Mistrzem świata został bowiem amator – po raz pierwszy w historii, a to dało ludziom zielone światło i ułudę tego, że wyczyn ów może powtórzyć każdy. Pomimo tego, że od wygranej księgowego z Tennessee minęło już 8 lat, idea ta wciąż żyje u nowicjuszy, którzy toną w wyobrażonych sobie stosach banknotów z Franklinem. Jednakże od tamtego czasu poker zmienił się ogromnie. Może kilka lat temu w internecie faktycznie wystarczyła prosta selekcja rąk oraz znikoma znajomość rozgrywania rozdań na postflopie – czyli jednym słowem minimalna znajomość tematu, ale teraz można o tym zapomnieć.
Jakby na to nie patrzeć, poker rozwija się przez cały czas, ewoluuje, a poziom jest już znacznie wyższy niż kilka lat temu. Gra się zmieniła i aby cokolwiek osiągnąć w tym świecie, trzeba rozwijać się razem z nim. Dowodem na to są niektórzy gracze, którzy kilka lat temu osiągali wielkie zyski na niskich, czy nawet średnich stawkach, ale teraz nie są w stanie poradzić sobie z nawet średnimi rywalami. Poker przestał być już grą, w którą wygrać może każdy, bez względu na zaawansowanie. Oczywiście pojedyncze strzały zdarzają się cały czas, dlatego jeszcze tyle fishów mamy przy stołach, aczkolwiek powtórzenie wyczynu Moneymakera jest moim zdaniem równoznaczne z wygraną w totka, a może nawet mniej prawdopodobne.
Pokerowa rzeczywistość wymaga coraz więcej od graczy, którzy chcą z tą grą wiązać swoją przyszłość. To oczywiście wymaga całej masy pracy, zaangażowania oraz nauki. Trzeba sobie w końcu wybić z głowy, że z samymi podstawami można zwojować świat. Poker zaczyna przypominać bardzo specjalistyczną dziedzinę, w której tylko garstka ludzi może się wybić. Ale przecież identycznie ma się sprawa z szachami, brydżem, czy jakimkolwiek innym sportem. To jednak wcale nie znaczy, że w pokera nie ma sensu grać. Ludzie grają przecież w szachy, brydża, czy piłkę nożną dla zwykłej przyjemności – i biorąc za przykład tę drugą grę, niekiedy na niemałe pieniądze. Poker również może być grą czysto rozrywkową.
Równie dobrze na spotkaniach ze znajomymi można zasiąść sobie przy stoliku pokerowym, co przy brydżu. Wtedy znaczenie ma sama rozrywka, gra, zabawa, towarzystwo. Cały czas oczywiście na pieniądze, które są w pokerze niezbędne, ale wtedy traktowanie tej gry, jako sposobu na życie schodzi na dalszy plan. Równie dobrze można na takiej zasadzie pograć w internecie. Dla czystej zabawy, za pieniądze, które można stracić, przegrać etc. Nie każdy musi być mistrzem świata i zarabiającym ogromne miliony profesjonalistą.
Niestety, wśród większości polskich graczy nastawienie jest zupełnie inne. Oni mają już w głowie niebotyczne stawki oraz liczą wielkie pieniądze po rozegraniu jednej sesji na plusie. Nie biorą pod uwagę zupełnie wariancji, czy innych czynników, które są wszechobecne w pokerze i które go konstytuują.
Mam tu przykład zupełnie rzeczywisty, jak takie podejście może być zgubne dla człowieka. Znam faceta, który zaczął chodzić na pokera live we Wrocławiu. Młody koleś, inteligentny, z dobrą pracą w banku oraz wielkim zapałem do życia. Miał już jakąś wiedzę o pokerze i faktycznie, gdy przyszedł po raz pierwszy udało mu się wygrać. W pierwszym swoim sezonie turniejowym, który trwał dwa miesiące, koleś zarobił dobrze ponad 10 000 PLN i stwierdził, że po co ma chodzić do pracy, jak przy stoliku jest łatwa kasa. Zrezygnował więc z niej i zaczął granie for living. Niestety, wtedy właśnie nastąpiła katastrofa. Do głosu doszły czynniki inne, jak wariancja, jak stres, że trzeba zarobić na mieszkanie, brak predyspozycji psychicznych, tilt i tak dalej i tak dalej.
Idea łatwych pieniędzy robi największe spustoszenie wśród graczy, którzy myślą, że poker jest kopalnią złota, do której można wejść ze zwykłym scyzorykiem i za jego pomocą czesać gigantyczne samorodki. Niestety, prawda jest brutalna i do kopalni trzeba wejść z potężnym kilofem i zapierdalać na każdy kawałek miedzi. Era łatwych pieniędzy skończyła się już dawno, tak samo, jak gorączka złota w Ameryce.
W pokerze najpierw trzeba się nauczyć przegrywać, bo wygrywać to potrafi każdy!
Aby być w czymś najlepszym, trzeba mieć również do tego predyspozycję. Poker to nie wyłącznie czysta teoria, umiejętność matematycznej analizy, czy szybkiego podejmowania decyzji. Poker to przede wszystkim psychologia. Nie chodzi mi tu bynajmniej o rozumienie rywali, czy czytanie ich zamysłów z tików na twarzy. Chodzi mi szczególnie o predyspozycje psychiczne kandydata na prosa. Poker wymaga przede wszystkim ogromnego dystansu do gry, przy jednoczesnym dla niej szacunku. Życie z gry w pokera wiąże się z niemałym stresem, dlatego niezwykle ważny jest odpowiednie nastawienie, czyli mindset. Praca nad samym sobą jest moim zdaniem równie ważna, a może nawet ważniejsza od czystych zdolności pokerowych.
Na koniec podam wam swój własny przykład. Kilka lat temu miałem opinię gracza, który może naprawdę wiele osiągnąć w pokerze. Sam również widziałem, że w dyskusjach teoretycznych oraz przy stolikach jestem osobą raczej wybijającą się. Nieraz udawało mi się przy dobrej grze zbudować całkiem fajnego bankrolla, ale tylko do czasu. Gdy zaczynały się kłopoty, zaczynały się również frustracje, tilt, robienie głupot i granie na siłę. Najgorsze jest to, że frustracje zacząłem przenosić na moje życie prywatne. Obrywali wszyscy dookoła, włącznie z najbliższymi mi osobami. Niepowodzenia w grze zatruwały mi życie osobiste i powodowały niemałą depresję w niektórych przypadkach. Gra oczywiście znacznie się pogarszała i efektem tego było szukanie łatwych pieniędzy gdzieś indziej. Dla przykładu podam wam mój wykres z SnG na Full Tilcie – grałem przede wszystkim 180 Rush i 90 KO:
Uwierzcie, ale mało z tych pieniędzy wypłaciłem. Większość po prostu rozeszła się na głupie gry, idiotyczne cashówki i tak dalej. W pewnym momencie zapytałem sam siebie: „Co jest do k… nędzy nie tak?” Przecież mam skilla, mam predyspozycję, świetnie radzę sobie live etc. Ale niestety nie mogę się wybić. Odpowiedź była prosta. Doszedłem do niej w miarę szybko, ale uświadomiłem sobie ją dopiero po jakimś czasie: „Ja potrafię tylko wygrywać”. W pokerze najpierw trzeba się nauczyć przegrywać, bo wygrywać to potrafi każdy!
Stwierdziłem, że gra nie jest warta świeczki. Na szali miałem własne życie osobiste, a na dłuższą metę pewnie i zdrowie psychiczne. Po prostu odpuściłem gonienie za pokerową karierą. Nie odpuściłem jednak nigdy samego pokera, który jest i zawsze będzie dla mnie czymś więcej niż tylko grą. Kocham to, ale wiem, że mogę realizować się w pokerowym świecie w zupełnie inny sposób – bardziej korzystny dla siebie oraz innych. Zawsze pomogę z analizą rozdania, zawsze chętnie podyskutuję i będę starał się nauczyć jak najwięcej o tej grze.
Oczywiście nie przestałem grać, ale gram wyłącznie dla własnej przyjemności, szczególnie na żywo i wierzcie mi, teraz to ja mam dopiero wyniki! 😀
I konkludując, bo już i tak się za bardzo rozpisałem, każdy może grać, a co więcej, powiem, że każdy powinien tego skosztować. Poker jednakże nie może być kojarzony z łatwymi pieniędzmi, ponieważ przy takim podejściu staje się zwykłym hazardem. Profesjonalne podejście do tej gry wymaga predyspozycji, zaangażowania, ogromnej pracy nad swoją psychiką i oczywiście ciągłego doskonalenia umiejętności. Ale przecież wszyscy to znamy z innych dziedzin! W każdym sporcie, aby być najlepszym, trzeba właśnie w ten sposób podejść do sprawy. Każdemu zatem polecam granie rekreacyjne w pokera, bo to naprawdę wspaniała rzecz, ale tylko nielicznym podejście zawodowe.
Fajny wpis. Duzo prawdy w pokera gram od niedawna jakies 2 lata w sumie beda live cos kolo roku. Sadze ze traktowanie tego jako gre sama w sobie ktora daje satysfakcje a nie srodek na zarobienie srodkow do zycia daje spoa przewage jesli chodzi o mindset. Pozatym nie ma to jak spotkac sie raz w tygodniu przy pokerowym stole i pozalic na slaba karte albo pochwalic ladnym zagraniem 🙂
Mówiłem, że dobry transfer 🙂
„hej, jestem Maciek, mam 19 lat i jestem zawodowym pokerzystą. Grinduje sng na PS za 0.5$ ”
ha! tak sie zaczyna co trzeci blog uzytkownikow na PT 🙂
A skończy się tak:
Wychodzi facet z kościoła i widzi siedzącego żebraka z karteczką „Jestem zawodowym pokerzystą online. Niestety rodzice mi zmarli i zbieram na chleb. Proszę wspomóżcie dobrzy ludzie.”
Filozoff! Masz u mnie piwo.
te filozof bardzo dobry text ale albo dasz nadzieję nam amatorom , albo się na Ciebie obrazimy … jak taki folozof jesteś i strateg to opisz filozofię gry obywatela g i i Bloma bo chyba tylko tacy amatorzy daja nam nadzieje na sukces?
„A wszystko to jak krew w piach…”
facepalm
„Ja potrafię tylko wygrywać” dla tego jednego zdania było warto przeczytać cały wpis… Powiem szczerze że to jedno zdanie dało mi duuużo do myślenia 😛 Czekam z niecierpliwością na kolejny wpis 🙂
hehe życiowy i merytoryczny wpis, co do ryzyka to kiedyś gdzies już była ta dyskusja, i ryzyko ogólnie dzieli się na instrumentalne oraz stymulacyjne czyli jedni graja dla emocji drudzy dla kasy( z założenia na poczatku przynajmniej jak to wychodzi w praniu to inna sprawa tilt itd.)i nie ważne jest tu czy zapierdalsz 250 po wiejskiej szosie czy grasz w pokera czy kupujesz nie pewną inwestycje bo to tylko środki dla hazardzisty do stymulacji emocji Pana/Pani która lubi ryzyko, a co do drugiej sprawy racja że trzeba umieć przegrywać to jest bardzo ważne ale trzeba umieć też wygrywać tutaj te tys. casów ludzi którzy bankrutują do 5 lat jak wygrają w totka!(jakiś kosmiczny procent cos koło 70%) głównie chodzi o to że ci ludzie: Pan z banku czy utalentowany gość z micro stawek o których mówiłeś najpierw wygrali jakies duze dla nich siano i podjeli niezbyt dobre decyzje(serie całą) potem co sprowadziło ich na dół.Najważniejsze jest podejście ponieważ jak gram 12 stolików i na 4 nie utrzymają mi się asy króle itd w przeciągu powiedzmy2 minut to najgorsze co można zrobić to podejmować na tilcie złe decyzje na reszcie i przejabac nie 10 a 120 $ w godzine;-)…trzoche przydługawy komentarz ale jeżeli patrzeć na pokera jak na każde inne Boskie stworzenie to 70 % graczy zawsze będzie przeciętna rozkłąd normalny a 15% będzie zarabiac na całej reszcie najwięcej, aha i tu jeszcze link jak Phil ma coś do powiedzenia o graczach ktrzózy przegrywają itd i nie tylko ,nie pamiętam w której minucie pzdro
http://www.youtube.com/watch?v=YoB_hHb-Uyo
Myślę że ważniejsze co ma do powiedzenia o strategii.
No właśnie, przede wszystkim rozrywka i spokój ducha – dlatego na razie definitywnie pozostanę na nl2. 😀 Jak przy okazji coś kiedyś znowu zarobię, to fajnie.
Btw, podtytuł IronMan wziął Ci się od myśli o FTP? Mieli taką promocję, nawet byłem owym „IronManem”…
Bardzo dobry wpis.
Jakbym czytał o sobie ;] GG
aaa… dobry wpis:)
Wpis faktycznie ciekawy. Ale w pewnych kwestiach pozwolę się nie zgodzić nauka owszem jest ważna ale chyba każdy powinien wypracować swój własny styl gry, a nie tylko powielać to co robią inni. Przykład; wspomniany w artykule Blom.
jesli chcesz osiagna sukcs w tej grze tj. czepac z niej radosc, rozwijac sie, zarabiac pieniadze styl gry powinien ewoluowac zgodnie z twoja osobowacia. Moze to brzi troche na wywod z serii coo story ale wierzcie mi ze tak jest.
Nauka nie polega wyłącznie na wkuwaniu strategii z artów oraz przyswajania poprawności decyzji innych ludzi. Nauka to przede wszystkim rozwój, wypracowywanie swojego stylu gry, jak również dochodzenie do własnych wniosków.
Z drugiej strony, można oczywiście sobie samemu wszystko rozpracować, ale po co? Jeżeli można uczyć się na błędach innych, poznając tym samym swoim rywali i ich sposób myślenia.
Pozdrawiam
Jasne podstawy możesz zawsze przyjmujesz od już wypracowanych rzeczy. Tak jak z nauką w szkole uczysz się że 2+2 jest wiadomo. Ale już rozwiązanie 1 trygonometrycznej możesz zrobić to po swojemu, tak samo z pokerem. Podstawy się uczysz ale już np opracowywanie strategii czy gra postflop jest sprawą indywidualną i tak naprawdę wyniki ją weryfikują czy jest poprawna i czy należy ją poprawić lub modyfikować.
Ignorancja dotyka wiele swer zycia prywatnego i zawodowego tak bylo i bedzie. Kogos bardziej kogos mniej. Tak jak napisales nie kazdy czlowiek mysli na tym samym poziomie dlatego zawsze bedzie widzial: stereotypy, wszedzie czajace sie zlo i rozne projekcje swoich ukrytych lekow.
Zawsze jak probowalem zdefinowac hazard to twierdzilem ze jest to swiadome uczestniczenie w grze w ktorej jestesmy -EV ale stawka za jaka podejmujemy ryzyko mysi byc znaczaca dla naszebo budzetu.
Wszyscy wiemy jak obrzydliwa forma hazardu jest totolotek jedna ciezko mi nazwac hazardzista osobe ktora sobie wymysli w sklepie „o dzis kumulacja zagram sobie w te fajna gre gdzie 5% z kuponu idzie na pule a jak mi siedzie to od wygranej zaplace 10% a zagram zamiast browarka;D”. Posylanie lotka permanentne jest hazardem ale wierze ze emocje przy losowaniu itd. sa ware tych pieniedzy (jeostki wybitne:)) dlatego ignorancja jest nazywanie wszystkoch lottomaniakow hazardzistami.
pozdro
Fajny wpis. Daje dużo do myślenia. Jak coś sensownego wymyśle to napisze.
trudno sie nie zgodzic. szczere wyznanie faceta z glowa. pozdro
Pozdrawiam również 🙂 Dużo lepszy wpis! Widzę, że coś tam poczytałeś o szansach w ruletce. Bardzo ładnie. Ostatnie pytanie: Czy Twoim zdaniem tej maksymalnej 48,5% szansy nie można zwiększyć – jak to napisałeś w swoim poprzedniej notce – w dłuższej perspektywie czasowej?
Innymi słowy – prawdziwym szczytem pokerowych umiejętności jest bankroll management. Amen. Tego żadne szkolenia nie nauczą, bo prawdziwą pokerową sztuką jest zbudować taką fortecę „Bankroll Management”, która za każdym razem będzie się opierać najazdom wojsk Tiltu.
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.