Ben Yu ma już na swoim koncie trzy bransoletki WSOP i ponad 10-letnie doświadczenie w grze na wysokim poziomie, ale dopiero od niedawna wkroczył na scenę high rollerów. I choć z sukcesami rywalizuje z najlepszymi, wciąż uważa, że jego gra ma sporo mankamentów.
Ben Yu swoją pokerową przygodę zaczynał bardzo typowo – od oglądania transmisji z World Series of Poker. Marzył, że pewnego dnia z powodzeniem będzie rywalizował z innymi w najbardziej prestiżowym festiwalu pokerowym. Udało się już w 2008 roku, kiedy to zaliczył swoje pierwsze miejsce w kasie WSOP. Potem było coraz lepiej. Yu osiągał coraz to lepsze rezultaty, trafiając na stoły finałowe i zajmując dobre pozycje w odmianach H.O.R.S.E, 8-Game, Omaha Hi/Lo, Seven Card Stud Hi/Lo, a od czasu do czasu również w No-Limit Hold'em.
W 2015 roku specjalista od gier mieszanych spełnił swoje największe karciane marzenie, zdobywając swoją pierwszą bransoletkę. Amerykanin okazał się najlepszy w evencie Limit Hold'em Championship z wpisowym 10.000$ i wygrał 291.456$. W 2017 roku sięgnął po kolejną bransoletkę – tym razem był bezkonkurencyjny w turnieju 2-7 Triple Draw Championship za 10.000$. Tego lata udowodnił, że doskonale radzi sobie również w najpopularniejszej pokerowej odmianie, No-Limit Hold'em. Wygrał w High Rollerze za 50.000$, dystansując naszpikowaną gwiazdami pulę graczy (dość powiedzieć, że na stół finałowy trafili m.in. Nick Petrangelo, Isaac Haxton, Igor Kurganov, John Recener czy Jake Schindler). W nagrodę Yu zgarnął 1.600.000$ oraz trzecią w karierze bransoletkę.
Mimo że Amerykanin grinduje w pokerowych turniejach już od przeszło dekady, wciąż nieustannie pracuje nad swoją grą. Uważa bowiem, że poker najwyższych stawek jest niekończącym się poszukiwaniem karcianej perfekcji, tak pod względem strategicznym, jak i mentalnym. Podczas Poker Masters Yu po raz kolejny udowadnia, że doskonale sobie radzi w obu tych aspektach.
– W 2012 roku, gdy High Rollery w odmianie No-Limit Hold'em stawały się popularne, nie dysponowałem jeszcze odpowiednimi narzędziami, aby w nich rywalizować – tłumaczy Amerykanin. – Wówczas moje umiejętności nie były wystarczające, wciąż zresztą uważam, że nie jestem na tym samym poziomie, co najlepsi na świecie. Cieszę się jednak, że mogę z nimi rywalizować.
Nie jestem jeszcze w gronie najlepszych
Nauka, praktyka oraz pomoc pokerowych przyjaciół, Isaaca Haxtona i Sama Greenwooda – właśnie dzięki tej mieszance Ben Yu zbudował silne fundamenty, dzięki którym może walczyć z najlepszymi.
– Od jakiegoś już czasu znajduję się na obrzeżach środowiska high rollerów i cały czas powtarzam sobie, że muszę ciężko pracować. Dzięki temu jestem tu, gdzie jestem – mówi Yu. Amerykanin zdaje sobie jednak sprawę, że przede nim wciąż daleka droga i mnóstwo pracy. – Ostatnie cztery miesiące były dla mnie bardzo dobre, ale nadal popełniam mnóstwo błędów. Nie jestem jeszcze w gronie najlepszych.
Yu zajął trzecie miejsce w evencie #3 zbliżającego się ku końcowi Poker Masters, ale mimo dobrego wyniku, w pamięci pozostał mu przede wszystkim duży błąd, jaki popełnił w jednym z rozdań.
– Bardzo łatwo wmówić sobie, że jest się świetnym graczem. Na stole finałowym popełniłem duży błąd, ale zaraz po odpadnięciu czułem się świetnie. Dopiero potem dotarło do mnie, co się wydarzyło i jak poważny błąd popełniłem.
Przed startem Main Eventu Poker Masters, czyli turnieju zamykającego serię, Yu zajmował dobre, piąte miejsce w klasyfikacji generalnej. Dla Amerykanina jednak nie trofea są najważniejsze. Również nie pieniądze ani sława. Chodzi przede wszystkim o rywalizację.
– Zarabianie pieniędzy jest oczywiście bardzo ważne, ale w sporej części moich przygotowań chodzi o to, aby wychodzić przynajmniej na zero. Dopiero potem skupiam się na ciągu dalszym. Chodzi mi przede wszystkim o to, aby być wśród najlepszych i móc z nimi rywalizować.