Jak widać nie tylko kobieta zmienną jest, również i ja muszę czasem zmienić własne zdanie nawet w krótkim odstępie czasu. Wystarczyło kilka regularnych dni z pokerem by na nowo wrócił zapał do częstszej gry. Regularna gra przez cały miesiąc skłoniła mnie do napisania kolejnego odcinka Battle of Bankroll.
Tak, tak dalej trwają moje wytrwałe starania o zbudowanie Bankrolla, który umożliwi zabawę za pieniądze, które będą robiły jakieś wrażenie, przede wszystkim na mnie. Byłaby to znacznie ciekawsza zabawa i zdecydowanie większa rozrywka oraz adrenalina. Przez ostatni miesiąc mój kapitał nie ruszył jednak z miejsca pomimo zanotowania kilku ciekawych wyników.
Dobrze wypadłem głównie w grach SNG90 za 1,5$. Powrót do ich rozgrywania mogę zaliczyć do zdecydowanie udanych. Znalazłem się kilkakrotnie na stole finałowym, raz wygrywając i raz kończąc na 2 miejscu. Tym samym ROI z tych gier wzrósł z poziomu ujemnego aż do 40%! Co ciekawe wybiegając nieco w przyszłość dodam, że w bieżącym tygodniu niewiele brakowało aby kontynuować run w tych grach. Gdy w rozgrywce pozostawało 13 graczy byłem chip liderem. W czasie kilkudziesięciu rozdań zaliczyłem 6 all-inów coinf lipowych w stylu AK vs 66, AQ vs 88 i przegrałem każdy z nich odpadając ostatecznie na 10 miejscu. To była pierwsza moja pokerowa gra, w której odczułem co to tilt i zacząłem rozumieć trochę Stanko. Gdyby takie sytuacje zdarzały mi się tak często jak jemu, pewnie również trolowałbym ten portal 😉
Wspomniane wyżej 90tki okazały się dla mnie najlepszym formatem ostatniego miesiąca. Znacznie gorzej wypadałem na SNG180. W tych turniejach trwa ciągły regres i obecnie mój ROI obniżył się do poziomu 16%. Poza zaliczeniem drobnych cashy nie osiągnąłem żadnego rezultatu wartego odnotowania. Zamieszczam zatem poniżej spadający wykres SNG180 i połączony wykres 180+90, który pokazuje, że ostatnie 4 tygodnie ogólnie wypadły na plus.
Niestety profit uzyskany w grach SNG wcale nie wpłynął na ruch w górę mojego bankrolla. Zgromadzone zyski oddałem w innych turniejach. Szczególnie dużo w rozgrywce za 11$ – 10 000$ Payday – do której raz dostałem się z satelity z wpisowym 3,75$ i raz opłaciłem wpisowe bezpośrednio. Niestety w turnieju, w którym szło mi przyzwoicie, chęć powiększenia stacka podczas ostatniego poziomu blindów w pierwszej fazie, doprowadziła mnie do porażki. Mając niecałe 20BB postanowił z pozycji button ukraść blindy. Postawiłem swoich oponentów na all-inie z K9s. Dostałem jednak call od BB, który pokazał 77. Flop dał nadzieję na podwojenie i przejście do dnia finałowego z przyzwoitym stackiem ok 30BB gdyż pojawiły się karty J99. Niestety po blanku na turnie, river okazał się bezlitosny. Spadająca 7 pożegnała mnie z turniejem.
W czasie ostatniego miesiąca poczyniłem również pewne obserwacje. Zauważyłem, że w grach w których się obecnie poruszam występują głównie dwa rodzaje graczy. Ci którzy wygrywają regularnie, osiągają niezły profit z pokera online i te gry służą im po prostu do robienia pieniędzy. Bądź gracze, którzy regularnie przegrywają swoje pieniądze, a ich wykresy stanowią ciągłą podróż w dół. Moim mistrzem był gracz, z którym znalazłem się na stole finałowym jednej 90tki. Miał tylko w tym roku stratę 9K $. Nie spotkałem natomiast do tej pory zawodnika, który byłby profilem podobny do mnie. A więc gracz rekreacyjny, który jest wygrywający i rozsądnie stosuje zasady bankroll managementu. Wnioskuje tak po obserwacji wykresów przeciwników na sharkscopie. Nie wiem z czego ta sytuacja wynika. Czy powodem jest brak umiejętności, a może brak cierpliwości i granie zbyt grubo? Trudno mi sobie wyobrazić jak można na mikro stawkach tracić pieniądze. Wystarczą przecież bardzo znikome umiejętności, żeby wychodzić na zero.