Każdy, kto interesuje się pokerem, musiał choć raz natknąć się na program „Late Night Poker”, w którym najlepsi pokerzyści Europy zasiadali wspólnie do pokerowego stołu. Kilka szczegółów zza kulis zdradził portalowi PokerNews Barny Boatman, który regularnie uczestniczył we legendarnych rozgrywkach.
Pierwszy odcinek show „Late Night Poker” został wyemitowany w roku 1999, a swój sukces seria zawdzięcza głównie kamerkom, dzięki którym widzowie mogli zobaczyć karty, jakie otrzymał dany gracz, a które wtedy nie były jeszcze tak popularne. Ogromną zaletą programu był też elektryzujący głos komentatora Jesse Maya. Wszystko to wyniosło telewizyjnego pokera na poziom, którego nigdy wcześniej nie osiągnął. Program zainspirował do gry wielu europejskich pokerzystów, którzy dziś są mistrzami w swojej dziedzinie.
Barny Boatman związany był z cyklem od samego początku, najpierw jako gracz, później również jako komentator.
Sporo kontrowersji wokół projektu budziła obecność kamer. Z jednej strony miały dostarczyć dramatyzmu, kiedy odbiorca będzie widział rozwój ręki i zimną krew jej posiadacza, ale z drugiej strony gracze byli podzieleni co do tego, czy chcą się przed nimi znaleźć. Jedni nie chcieli pokazywać swoich rąk i zakresów swoim przeciwnikom, drudzy z kolei upatrywali w kamerach szansy zaistnienia w telewizji i znalezienia sponsora.
– Początkowo wielu graczy z Europy było uprzedzonych do kamer i ja to rozumiem. Ja jednak byłem za i to z kilku powodów. Przede wszystkim widziałem w nich szansę przemycenia pokera do telewizyjnego mainstreamu, gdzie mógłby wyglądać bardziej jak sport i przyciągnąć sponsorów. Wiedziałem jednak, że to, co ludzie zobaczą, nie do końca odwzoruje prawdziwą grę ze względu na format, edycję i fakt, że ludzie przed kamerami grają inaczej niż normalnie – powiedział Boatman.
Pomysł zdecydowanie miał potencjał, choć sporo problemów przysporzyło zaproszenie odpowiednich graczy. Organizatorzy nie umieli wybrać kryteriów, ale starali się, aby w rozgrywkach uczestniczyli pokerzyści specjalizujący się w różnych odmianach i o różnych typach osobowości.
– Powodem, dla którego zaproszono mnie do programu, było to, że byłem europejskim mistrzem odmiany seven card stud i głównie to grałem. No limit hold'em był dla większości z ówczesnych pokerzystów czymś nowym.
Jednym z czynników, który napędzał popularność kolejnych odcinków, była chęć obejrzenia walki umysłów. Poker był jakby tylko przy okazji. Każdy miał mnóstwo pomysłów, co można by zrobić lepiej, a jednocześnie wszyscy się przy tym świetnie bawili.
– Moim pierwszym wspomnieniem z czasów, kiedy się to wszystko zaczęło, jest ogrom zabawy i śmiechu. Była nas grupa graczy i rzadko następowały w niej zmiany. Ludzie z obsługi zawsze byli obok, ale często awansowali. Jednego dnia ktoś parzył ci herbatę albo odwoził do hotelu, a następnego dnia zajmował się produkcją. Ludzie z telewizji darzyli nas sympatią i to działało w obie strony. Bardzo interesowali się grą.
Dramaturgia była naturalna w przypadku takich graczy, jak Ram Vaswani, Dave Ulliott czy Simon Trumper, ale telewizji bardzo zależało, żeby takich uczestników było jak najwięcej, stąd castingi.
– Szybko spostrzegłem, jak fajnie wygląda poker w telewizji, kiedy jest show i opowiada się ciekawe historie. Ilość rozgrywanych rąk była zaskakująco mała. W telewizji pokazywali każdą sytuację, kiedy gracz tracił wszystkie pieniądze, które wniósł do gry, niezależnie od tego, czy rozdanie było ciekawe czy nie. Budowano na tym trochę dramaturgii i myślę, że to była dobra decyzja. Wszystko wyglądało jak dobry film – z emocjami i charakterami.
Gracze cyklu stali się europejskimi gwiazdami pokera, a organizatorzy castingów dwoili się i troili, by pozyskać do programu kobiety.
– W grze uczestniczyły dobre i złe charaktery. Można było liczyć na żywiołowość i nieprzewidywalność Jaca Aramy albo Devilfisha, ale nie ulegało wątpliwości, że potrzebujemy nowych osób. Produkcja dbała, żeby zawsze przy stole była co najmniej jedna kobieta, ale w tamtym czasie kobiety grające w pokera można było policzyć na jednym palcu jednej ręki – była to Vicky Coren. W Europie była zaledwie garstka pokerzystek, a dzięki nim gra sprawiała wrażenie dostępnej dla każdego.
Przez ostatnie 18 lat poker bardzo się zmienił, ale „Late Night Poker” ma swoje zasługi w tym, jak jest obecnie postrzegany. Przyczynili się do tego nie tylko gracze, ale również cała obsługa i produkcja.
– Gra ewoluowała pod wieloma względami, ale teraz ciężej dostrzec w graczach te subtelne detale. Dzięki programowi te postacie gościły w salonach tysięcy ludzi, z całym swoim poczuciem humoru i dramaturgią, którą budowali. To pokazało wszystkim, jak wygląda poker. Kilka miesięcy temu byłem w Marrakeszu i po tym, jak Arron Fletcher wygrał Main Event cyklu WSOP Circuit, podszedł do mnie i powiedział, że to ode mnie nauczył się grać w pokera. „Late Night Poker” był emitowany nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale także w Ameryce. Jakiś czas temu usiadłem do gry cashowej w kasynie Commerce, a wtedy jakiś facet podszedł do mnie i zapytał „To ty, Barny? Poznaję twój głos z Late Night Poker”. To zaskakujące, do jak szerokiej grupy odbiorców dotarł ten program.
Barny Boatman przekonał się do texas hold'em, a nawet może się pochwalić zdobytą w tej odmianie bransoletką World Series of Poker. Dla wielu wciąż jednak będzie pionierem, kluczową częścią najbardziej kształtującego pokerową telewizję programu „Late Night Poker”.
źródło: www.pokernews.com/news/2017/04/barny-boatman-looks-back-at-late-night-poker-27678.htm