W życiu zawsze trzeba grać all in – wywiad z Arkadiuszem Olszowym i Michałem Wejnerem, założycielami teamu Polish Eagles

5

Zgodnie z zapowiedzią prezentujemy wywiad z założycielami teamu pokerowego Polish Eagles – Arkadiuszem Olszowym oraz Michałem Wejnerem. Opowiadają oni zarówno tym, jak powstała drużyna, o swoich planach i nadziejach związanych z tym projektem, ale również poruszają wiele ciekawych kwestii, o których fani pokera zapewne nie mieli do tej pory pojęcia. Zapraszamy do lektury!

Pokertexas: Na początku chciałabym Panom serdecznie podziękować, że znaleźliście czas na rozmowę z naszym portalem. W ramach wstępu prosiłabym o krótką notkę biograficzną – jak długo się Panowie znacie? W jaki sposób zeszły się Wasze drogi?

Michał Wejner: Poznaliśmy się głównie dzięki miłości do pokera. Arek przyjechał kiedyś do mnie na prywatny turniej jako serdeczny kolega Michała Wiśniewskiego, który również był na ten turniej zaproszony. Potem przez przypadek spotkaliśmy się w Warszawie na urodzinowym turnieju Jacka Danielsa, następnie w Szwecji na jednym z turniejów na promie i wtedy właśnie nasza początkowo luźna znajomość zaczęła przeradzać się w prawdziwą przyjaźń. Jak się okazało, obydwaj dzielimy trzy podstawowe pasje w życiu – sympatię do pokera, miłość do podróży oraz posiadamy podobne poglądy i wartości, które obecnie kierują naszym życiem. Od tamtej pory staliśmy się, mogę to śmiało powiedzieć, serdecznymi przyjaciółmi. Spędzamy ze sobą czas nie tylko biznesowo, nie tylko towarzysko i rodzinnie.

Arkadiusz Olszowy: Zaprzyjaźniliśmy się tak bardzo, że nawet dwa razy spędzaliśmy wspólnie święta Bożego Narodzenia. Trzy lata temu ja i moja żona otrzymaliśmy zaproszenie od Michała i jego żony, drugi raz podobna sytuacja miała miejsce w ubiegłym roku i muszę przyznać, że były to wspaniałe święta.

PT: W takim razie głównym czynnikiem, który Panów połączył, było zainteresowanie pokerem. Z tego co zdążyłam się zorientować, Pan Michał pasjonuje się również siatkówką. Czy zamiłowanie do rywalizacji drużynowej miało wpływ na Pana aktywność pokerową?

MW: Jeśli chodzi o zamiłowanie do sportów, to głównie wspomniana właśnie siatkówka, a także żeglarstwo. Siatkówkę uprawiałem prawie całe życie, byłem całkiem bliski tego, aby osiągnąć w tej dyscyplinie większe sukcesy, niestety wypadek przerwał moją karierę. W moim domu miłość do siatkówki obecna była odkąd pamiętam, ponieważ mój ojciec sędziował mecze na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Z racji częstego obcowania z tym sportem, a także sprzyjającego wzrostu (2.07 m) bawiłem się w to przez bardzo długi czas. Później angażowałem się w sportowe inicjatywy, organizowałem różnego rodzaju przedsięwzięcia, jak choćby nieoficjalne Mistrzostwa Polski w siatkówce plażowej, na które przyjeżdżało dziesiątki zawodników oraz ponad tysiąc kibiców, którzy gościli w naszym zaprzyjaźnionym ośrodku sportowym. Tak więc kwestie sportowe i chęć rywalizacji jak najbardziej była obecna w moim życiu.

PT: Wnioskując z Panów aktywności zawodowej, jesteście niesamowicie zajętymi ludźmi. Skąd więc pomysł stworzenia kolejnego projektu, który pochłania zapewne sporą ilość czasu.

AO: W pewnym momencie w życiu przychodzi taki moment, kiedy to, co się budowało przez całe życie, zaczyna w miarę dobrze funkcjonować. Wtedy, wbrew temu co można sądzić, tego wolnego czasu wcale nie jest tak mało. Stąd też pomysł, aby tę lukę wypełnić w kreatywny sposób – na przykład tworząc drużynę pokerową.

PT: Jak w takim razie powstał pomysł, aby drużyna ta powstała? Ile czasu zajęło Panom przejście od słów i planów do czynów?

AO: Był to szalony pomysł, który padł podczas naszych wspólnych wakacji na Teneryfie. Świetnie się tam bawiliśmy, spędzając wiele godzin na grze w pokera. W pewnym momencie Michał wpadł na pomysł, abym robił mu zdjęcia i publikował je na Twitterze, jako fotografie nowej, wschodzącej gwiazdy polskiego pokera. A ponieważ szło nam tam całkiem dobrze, zaliczyliśmy dwa stoły finałowe w lokalnych turniejach, ponadto Michałowi udało się trafić jackpota w jednej z odmian pokera kasynowego, zaczęliśmy mówić między sobą, że w takim razie jesteśmy już teamem pokerowym. Na żartach z tego tematu minął jeden dzień, drugi dzień, aż w końcu od słowa do słowa, pewnego wieczoru przy kolejnej lampce wina, te wygłupy przerodziły się w konkretny pomysł. Spojrzeliśmy porozumiewawczo na siebie i stwierdziliśmy „dlaczego nie?”. Obecnie jest wielu młodych, utalentowanych pokerzystów, którzy chcieliby rozwinąć skrzydła, zatem skrzydła orle będą najlepszymi, które będą oni mogli rozwinąć.

MW: Nie chciałbym wprowadzać do tego wywiadu smutnych i sentymentalnych elementów, jednak z całą pewnością jestem osobą, która w swoim życiu potrzebuje codziennych wyzwań. Jedenaście lat temu zachorowałem na nowotwór złośliwy, lekarze dawali mi sześć tygodni życia. Był to moment, w którym stwierdziłem, że w życiu za każdym razem trzeba grać all in. Jakiś czas temu przeszedłem również dwa wylewy. Wtedy postanowiłem, że będę jeszcze w życiu robił coś więcej, niż tylko siedział na wózku i oglądał zachodzące słońce na tarasie. Obecnie zmagam się z zaawansowanym Parkinsonem, wzbudzając przy tym niemałą sensację. Podczas naszego pierwszego wyjazdu w barwach teamu, obsługa festiwalu stanęła naprawdę na wysokości zadania. Okazali mi niesamowity szacunek i podziw, że mimo tak uciążliwego schorzenia jestem w stanie spędzić przy pokerowych stołach pięć dni i pięć nocy. Dlatego też czuję, że każdy dzień musi mi przynosić nowe wyzwania. Najważniejszą dewizą w moim życiu jest to, aby wiedzieć „gdzie, z kim i za co”. Arek jest dla mnie wyznacznikiem pewności i stabilizacji, dlatego też nie miałem wątpliwości, że z tą osobą mogę podjąć kolejne wyzwanie.

PT: Zatem jesteście Panowie osobami, które wiele w swoim życiu widziały i mają ogromny bagaż doświadczeń. Jak w takim razie przebiega Panów komunikacja z młodszymi od Was członkami drużyny? Znaliście się wszyscy wcześniej, czy też taki, a nie inny skład jest owocem „badania rynku”?

AO: Wbrew pozorom nie mamy najmniejszego problemu z dogadaniem się z młodszymi kolegami. Jeśli chodzi o członków drużyny, obydwaj doskonale znaliśmy Włodka, ja przy okazji występu w turnieju Unibet Open w Rydze również miałem przyjemność poznać Kądziela, który ów turniej relacjonował dla Pokertexas. Pozostali zawodnicy zostali wytypowani na zasadzie wspólnych rozmów i dobierani pod kątem podobnego podejścia do wielu spraw – spojrzenia na świat i otwartości na innych ludzi, a nie tylko z powodu takich czy innych umiejętności pokerowych. Łatwo znaleźć dobrego pokerzystę, który będzie totalnym indywidualistą, zamkniętym w sobie i skupionym na osiągnięciu własnych celów – na takich zawodnikach w żadnym stopniu nam nie zależało. Drużyna pokerowa to taki twór, w którym z racji ilości czasu spędzanego razem, każdy trybik machiny musi się idealnie zgrywać z pozostałymi. My mamy to szczęście, że udało nam się spotkać odpowiednich ludzi i podobne kryteria zastosujemy w stosunku do osób, które w przyszłości być może dołączą do drużyny.

PT: Team Polish Eagles ma już za sobą pierwszy wspólny wyjazd na festiwal Eureka Poker Tour w Bukareszcie. Występ ten nie przyniósł jednak spektakularnych sukcesów – czy traktujecie Panowie to jako delikatną porażkę, czy też jest dokładnie odwrotnie?

AO: W żadnym wypadku nie można tego uznać za porażkę. Naszym zawodnikom udało się zaliczyć dwa stoły finałowe, co prawda wypłaty nie powalały na kolana, jednak nie była to również żadna katastrofa. Był to testowy wyjazd, który przyniósł nam odpowiedzi na wiele pytań, jak chociażby to, że to co robimy bardzo dobrze rokuje na przyszłość.

MW: My przede wszystkim gramy w pokera, nie uprawiamy dyscypliny, w której cokolwiek da się przewidzieć. Pierwsze wspólne wyjazdy są testem charakterów oraz tego, z kim możemy współpracować. Podczas festiwalu w Bukareszcie okazało się, że tych dwóch młodych chłopców to osoby absolutnie genialne, z którymi fantastycznie się dogadujemy. Początkowe założenia były takie, że będziemy się jedynie wspierali przy stołach, natomiast z czasem okazało się, że spędzamy ze sobą praktycznie każdą wolną chwilę. Uważamy to za ogromny sukces, że podczas pierwszego wspólnego wyjazdu złapaliśmy ze sobą bardzo dobry kontakt. Z pokerem jest tak jak z biznesem – pod uwagę trzeba brać wiele czynników, nie tylko jednostkowy wynik, ale również pozostałe korzyści płynące z tego typu spotkań. Moim zdaniem nawet, gdy człowiek przewróci się i wpadnie twarzą w kałużę, stanie się to tylko po to, aby odnalazł tam jakiś wartościowy przedmiot.

PT: Skoro pierwszy wspólny wyjazd zaliczają Panowie na plus, pojawia się pytanie – w jakim kierunku drużyna Polish Eagles uda się w ciągu najbliższych miesiecy?

AO: Decyzje dotyczące kierunków, w które się udamy, będziemy podejmować na bieżąco, po uprzednim przedyskutowaniu wszystkich za i przeciw z członkami drużyny. Ustalenia co do dalszych występów zostaną poczynione podczas najbliższego festiwalu, na jakim wystąpimy, czyli WPT National w Cannes. Gdzieś z tyłu głowy kołacze nam się czerwcowy festiwal Estrellas, następnie zrobimy sobie wakacyjną przerwę i jesienią weźmiemy się ostro do pracy. Mamy ściśle określony typ turniejów, w których będziemy brali udział. Są to festiwale typu Eureka, Estrellas oraz Unibet Open, czyli takie, których wpisowe do Main Eventu waha się między 1.000€ a 3.000€. Jesteśmy dużymi optymistami i liczymy, że nasza współpraca potoczy się w dobrym kierunku.

PT: Czyli wszelkie decyzje dotyczące działania drużyny podejmowane będą na zasadzie kompromisu, bez wyraźnej dominacji któregokolwiek z Panów?

AO: Założenie od początku było takie, aby o wszystkim, co dotyczy teamu, szczerze i konstruktywnie dyskutować. Rzecz jasna, ja z Michałem mamy decydujący głos, jednak w żadnym wypadku nie zamierzamy forsować swojego zdania „dla zasady”.

MW: Przykładem potwierdzającym te założenia może być chociażby nasz pierwszy wyjazd na festiwal w barwach Polish Eagles – naszymi pomysłami była Malta i Austria, jednak po dogłębnej analizie tematu i uwzględnieniu zalet festiwalu w Cannes przedstawionych przez chłopców, podjęliśmy decyzję o tym, aby iść za ich podpowiedziami. Nie jesteśmy zatem osobami, które swojego „asa w rękawie” będą wykorzystywały w każdej sytuacji, ale staramy się być otwarci na wszelkie sensowne propozycje ze strony pozostałych członków teamu.

PT: Panie Arkadiuszu, odbiegając delikatnie od tematu – Czytelnicy Pokertexas mieli w marcu okazje zapoznać się z Pana inicjatywą pomocy ubogim dzieciom w Ugandzie. Akcja ta spotkała się z dużą aprobatą w środowisku pokerowym, wielu Czytelników pytało również o sposób, w jaki mogliby przyczynić się do rozwijania tego projektu. Czy mógłby Pan udzielić dokładniejszych wskazówek w tym temacie?

AO: Bardzo się cieszę, że to pytanie padło, gdyż przy tej okazji mogę opowiedzieć o jeszcze jednym ustaleniu, które w naszej drużynie zostało poczynione. Otóż postanowiliśmy z każdej naszej wygranej przeznaczać 5% dochodu na cele charytatywne. Kwota ta zostanie podzielona po równo na wsparcie prac rozpoczętych w Ugandzie oraz na cele dotyczące pomocy ubogim rodzinom w miejscowości, w której mieszka Michał. Jeśli natomiast chodzi o wkład, jaki w projekt prowadzony w Ugandzie mogą mieć Czytelnicy Pokertexas, najłatwiej będzie kontaktować się z moją żoną, która stale monitoruje tę akcję. Jesienią powrócimy również do tematu organizacji turnieju charytatywnego, który w łatwy sposób zweryfikuje, ilu rzeczywistych chętnych w niesieniu pomocy w tej naszej społeczności mamy.

MW: Naszą najważniejszą cechą jest to, że obydwaj posiadamy różnorodne doświadczenia, zarówno te dotyczące dostatniego życia, jak i te, które są dokładnym przeciwieństwem. Wszystko co mamy, osiągnęliśmy dzięki ciężkiej pracy i wsparciu bliskich nam osób. Obydwaj wychodzimy z założenia, że niezależnie od tego, ile od siebie damy, dobro powróci do nas ze zdwojoną siłą. Dlatego też pragniemy być przykładem dla wszystkich, którzy mogą sobie pozwolić na pomoc biedniejszym od siebie i pokazać im, że nie jest to wcale takie trudne. Wystarczy dobra wola i odrobina zaangażowania.

PT: Na zakończenie chciałabym rozwinąć jeszcze jedną kwestię, która przy okazji jednego z artykułów dotyczących drużyny Polish Eagles została podana do wiadomości publicznej, a mianowicie fakt, iż nasz portal objął patronat medialny nad teamem. Dlaczego postanowili Panowie ściśle współpracować właśnie z Pokertexas?

AO: Złożyło się na to wiele względów, jednak podobnie jak w przypadku doboru członków drużyny, zaważyła chęć współpracy z osobą podobnie myślącą od nas. Jacka Danielsa znam od lat, niezwykle szanuję nie tylko jego osiągnięcia w branży pokerowej, jak również bardzo cenię go jako człowieka. Ufam mu w kwestiach medialnych, ponadto uważam, że lepiej jest współpracować z jednym portalem, który będzie otrzymywał najświeższe informacje z pierwszej ręki, aniżeli przekaz miałby się rozmywać. Dlatego też wszystkie istotne komunikaty będą przekazywane wprost do redakcji Pokertexas, z którą będziemy utrzymywali stały kontakt.

PT: Panowie, rozmowa z Wami to była czysta przyjemność. Raz jeszcze dziękuję za poświęcony czas i w imieniu redakcji Pokertexas życzę, aby wszystko, czego drużyna Polish Eagles się dotknie zamieniało się w szczere złoto.

AO: To akurat mamy zapewnione, bo wszystko czego Michał się dotknie, zamienia się w złoto, więc jesteśmy spokojni.

MW: Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się usłyszymy. Życzę pogody ducha każdego dnia, proszę pamiętać, że zawsze lepiej jest się śmiać, niż płakać. Dziękujemy za rozmowę.

Poprzedni artykułTalal Shakerchi o triumfie w Main Evencie SCOOP
Następny artykułRozpoczyna się WSOP 2016!

5 KOMENTARZE

  1. powodzenia Panowie dla całego teamu oczywiście! Pana Arka mam przyjemność znać, Pana Michała nadzieję poznać. GL

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.