Dzisiaj w dzienniku Polska ukazał się długo oczekiwany artykuł o środowisku pokerowym. Dlaczego długo oczekiwany? Był to chyba pierwszy artykuł przy, którego tworzeniu aktywnie uczestniczyliśmy my sami, czyli gracze. Dlatego oczekiwania co do tego tekstu były duże. Jak wyszło każdy może ocenić sam po lekturze tego tekstu. Ja chciałem przedstawić moje odczucia co do tego reportażu. Tym bardziej, że sam ?brałem? udział w jego tworzeniu.
Wszystko zaczęło się pod koniec listopada, dostałem maila od Pani Agnieszki, która chciała napisać materiał o pokerze. Długo się nie namyślając zgodziłem się spotkać z dziennikarką. Co mną kierowało? Chęć przedstawienia dzisiejszego pokera w prawdziwym-pozytywnym świetle. Po spotkaniu z Panią Agnieszką utwierdziłem się w przekonaniu, że właśnie taki artykuł planuje stworzyć dziennikarka ?Polski?. W końcu jest to dziennik jak sam informuje w nagłówku tworzony przy współpracy z ?The Times? więc nie spodziewałem się szukania taniej sensacji ale rzetelnego przedstawienia tematu.
Długa rozmowa
Moje spotkanie z dziennikarką było długie trwało prawie 3h. Cały czas rozmawialiśmy o pokerze, o środowisku pokerowym itp. sprawach. Trwało to tyle, aż skończyła się pamięć w dyktafonie. O czym mówiłem? Najpierw o Texas Holdem ? czym jest ta gra, jak wygląda, jakie są zasady. Potem opowiadałem o tym jaką poker może być fajną przygodą ? o swoich turniejach w Las Palmas, w Kopenhadze, o swoich pierwszych sukcesach. Dalej opowiadałem o edukacji pokerowej jaką przeszedłem ? o książkach, artykułach pokerowych, analizach przeprowadzanych ze znajomymi. Na koniec jeszcze parę minut o nastawieniu do mojej gry w pokera ze strony znajomych i rodziny plus opowiastka o Warszawskiej Lidze Pokerowej jako świetnym sposobie spędzania wolnego czasu.
Miałem dziwne wrażenie, że rozmowa była bardzo miła i sympatyczna i przekazałem ciekawe informacje. Wiedziałem, że dziennikarka zamierza się jeszcze spotkać z kilkoma kolegami, którzy na pewno uraczą ją równie ciekawymi pokerowymi opowiastkami i z tego powstanie ciekawy artykuł fajnie prezentujący nasze środowisko.
Artykuł
Co w artykule pozostało z mojej 3 godzinnej paplaniny? Jedno wyrwane z kontekstu zdanie o ?dawcach? i tym jaki to ja jestem z tego zadowolony. Jest jeszcze jeden dopisek, że ja jestem mistrzem pokera. Ja wiem, że dziennikarz musi trochę koloryzować, ale dla tych co niewiedzą chciałem sprostować ? nie jestem mistrzem pokera :).
Dalej jednak będzie już poważnie bo cały artykuł raczej nie skłania mnie do śmiechu. Z planowanego przeze mnie artykułu dotyczącego promocji pozytywnego wizerunku pokera pozostał tekst o ogrywaniu ?dawców?, który w mojej opinii nie do końca prawdziwie oddaje przebieg naszej 3 godzinnej rozmowy. Prześledźmy jednak cały artykuł…
Pierwsze co rzuca się w oczy to Pani Agnieszka cały czas pisze o pokerze. O jakim pokerze? O tym nie ma już słowa, że to Texas Holdem i co to jest Texas Holdem. Osoba całkowicie nic nie wiedząca na ten temat ma zapewne przed oczami już obrazek Wielkiego Szu grającego w dobieranego pięciokartowego pokerka.
Kolejna sprawa to mania podkreślania słowa nielegalny. Ja wiem, że gra poza kasynami jest nielegalna i być może wszystko co na pograniczu prawa się świetnie sprzedaje w mediach. Ale według mnie napisanie raz o nielegalności takich rozgrywek wystarczy. Tymczasem w kilku pierwszych akapitach słowo nielegalny pojawia się pięciokrotnie (ja tyle naliczyłem). Po co? Być może dziennikarze ?Polski? uważają swoich czytelników za ograniczonych umysłowo i muszą im każdą wiadomość powtarzać kilkukrotnie.
Idziemy dalej śledząc dziennikarską ?rzetelność?
?W podziemnych klubach gra się głównie dla adrenaliny. Chociaż kiedy na stole leży około 5tys. to nie jest to kwota do pogardzenia.?
Czego dotyczy to zdanie? Nie mam pojęcia. Na stole to leżą co najwyżej żetony a nie pieniądze, a jeśli to przenośnia to w Warszawskiej Lidze Pokerowej pula turnieju wynosi około 2,000PLN dzielonych na kilku graczy. To nie była raczej skomplikowana informacja do ustalenia ponieważ Pani Agnieszka była obecna na jednym z turniejów.
?Sala dziś pełna, a nawet przepełniona. Na turnieju zebrało się ponad 70 graczy.? Kurcze przegapiłem jakiś turniej, tylu osób to ja nie widziałem na żadnym turnieju w minionym sezonie. Dziennikarstwo wymaga koloryzowania, ale może bez przesady.
?Spięte blade twarze, podkrążone oczy i długie chwytne palce, z magiczną zręcznością obracające kartami i stosami żetonów. Widok jak z saloonów Dzikiego Zachodu, brakuje tylko rewolwerów leżących obok kart.? Pani Agnieszce polecam pisanie scenariuszy do horrorów ewentualnie jakiś mocnych thrillerów. Jak z mojego punktu widzenia wygląda pokerowa liga w Warszawie? Wesoła gromadka odprężonych młodych ludzi, wielu studentów, żartuje sobie i rozmawia przy kufelku piwa. Hmmm coś jest nie tak albo z moimi albo z Pani Agnieszki oczami. Z moimi chyba wszystko OK, bo sama Pani Agnieszka powiedziała mi, że mam piękne oczy 🙂 No chyba, że to była jakaś kolejna dziennikarska figura retoryczna. Co do braku rewolwerów i saloonów z Dzikiego Zachodu. Mnie tam żadnych rewolwerów nie brakuje, nie zmieściłyby się na stołach obok telefonów komórkowych :). Nie byłem co prawda w żadnym saloonie ale u Clippera są wygodne kanapy, smaczne jedzonko, telewizor i w sumie dość przestronne wnętrze więc co ma do tego klimat westernowy to ja nie wiem.
?Nie wolno bać się oskubać przyjaciela? to słowa mojego dobrego kolegi Jacka Danielsa cytowanego w artykule. Może i bać się nie należy, ale przynajmniej dla mnie nie jest to nic miłego ani fajnego. Nie o to też chodzi w pokerze. No ale taki tekst fajnie się sprzedaje ? prawda Pani Agnieszko?
?…Ta perspektywa jest najważniejsza i pozwala nie zastanawiać się nad etycznymi problemami.? Hmmm…poker ma swoje zasady, których łamanie jest karane, współcześni pokerowi oszuści narażają się na ostracyzm środowiska (chociażby ostatnia sprawa Josha Fielda) więc nie wiem o jakim omijaniu kwestii etycznych piszemy? Powyższe dwa cytaty są jednymi z najgłupszych w tym tekście i dają całkowicie mylny obraz środowiska pokerowego i ludzi je tworzących, którzy w większości są bardzo inteligentni, uczciwi, uczynni i skorzy do zabawy.
Dalsza część artykułu to jakieś bezsensowne i długie rozwodzenie się nad ciągłym blefem i udawaniu kogoś innego niż się jest w rzeczywistości. Nie wiem, może ja jestem ograniczony ale mam dziwne wrażenie, że pokerzyści, których ja znam a znam ich całkiem sporo to raczej normalne osoby, które nie ?blefują? cały czas i są całkiem normalne. Zamiast rozwodzenia się nad miękką dłonią Ulliotta i tego typu pasjonującymi elementami pokerowej rozgrywki można było przynajmniej wyjaśnić czytelnikom czym jest współczesny Texas Holdem i dlaczego uważamy go za grę umiejętności.
Druga część artykułu jest już na szczęście lepsza i nawet w dość ciekawy sposób przedstawia nasze polskie pokerowe ?celebrities?, opisuje też trochę zagranicznej sceny pokerowej i polskich pokerzystów, którzy odnoszą ponadprzeciętne sukcesy w grze online. Szkoda tylko, żeby do tego fragmentu dotrzeć czytelnik musi najpierw przebrnąć przez dziwną i tak naprawdę negatywnie obrazującą nasze środowisko część pierwszą.
Na koniec dla zainteresowanych parę fragmentów z pierwszej wersji artykułu, które nie znalazły się w jego ostatecznej wersji.
?Sami gracze, tak z Polski, jak i ze świata, upatrują przyczyn gwałtownego wzrostu powodzenia pokera w dwóch wydarzeniach. Jedno to film ?Hazardziści? z Mattem Damonem, Edwardem Nortonem i Johnem Malkovichem w rolach głównych, którego premiera odbyła się w 1999 r. ? Warto to obejrzeć, jeśli jest się ciekawym życia zawodowego pokerzysty ? radzi Paweł Majewski, zawodowy pokerzysta. ? Znakomicie oddaje atmosferę tego świata, a co więcej, pokazuje ją jako coś bardzo pociągającego. Amerykańskie zainteresowaniem pokerem po premierze ?Hazardzistów? skoczyło o 10%. Drugi wabik to przygoda pewnego księgowego z Tennessee, który w 2003 r. zainwestował w kwalifikacje do głównego turnieju mistrzostw świata World Series of Poker zaledwie 39 dol., a potem został mistrzem i schował do kieszeni 2,5 mln. bagsów. Chris Moneymaker stał się inspiracją dla rzesz naśladowców, pragnących sławy i bogactwa. Praktycznie bezpłatne kwalifikacje internetowe dały każdemu ?szaraczkowi? wjazd do wielkiego turnieju, na który wkupne bez kwalifikacji wynosi 10 tys. dolarów (w przyszłym roku będzie to prawdopodobnie 20 tys.).?
?Warto nie tylko dla pieniędzy – gwiazdy pokera, Doyle Brunson, Phill Hellmuth, czy Daniel Negreanu są bajecznie bogate, a także szanowane w wielkim świecie nie mniej niż Nicole Kidman i George Clooney. Gwiazdorzy piszą książki – rynek amerykańskiego książkowego poradnictwa pokerowego przerósł ofertę samouczków podrywu. Mimo pieniackiego rodowodu, poker jest teraz za oceanem symbolem klasy, elegancji i uczciwości, a choć uchodzi za męską grę, grywać w niego to żaden wstyd nawet dla kobiety. Niech przykładem służy tu aktorka Jennifer Tilly, która zerwała z aktorstwem na rzecz turniejów pokera i na razie nie przyniosło jej to szkody w publicznym wizerunku, lub nasza pierwsza dama boksu i prezenterka tv, Agnieszka Rylik.?
?Kupą więc, mości panowie (i Monika), kupy nie ruszą. Polskie podziemie zdecydowało się narazić państwu i pokazać ligę. ? Koledzy pewnie powiedzą, że jesteśmy debilami ? śmieje się tubalnie Rafał ?Jack Daniels? Gładysz, jeden z najlepszych graczy w kraju. ? Ale my po prostu myślimy racjonalnie. Jesteśmy świadomi faktu, że ktoś musi zadbać o to, by poker przestał kojarzyć się z gangsterami, piciem na umór i karcianym oszustwem, a zaczął kojarzyć się z tym, co przypomina najbardziej, czyli z brydżem. Ze sportem, kochani. Będziemy grać i będziemy o tym mówić.?
?? Do ręki dostaje się tylko dwie karty ? opowiada Paweł ?Pawcio? Majewski. ? Reszta to karty wspólne, wykładane na stół do wglądu wszystkich graczy.
Zasady Texas Hold?em są proste. Jeden z graczy jest dealerem, czyli rozdającym, a dwóch kolejnych na lewo od niego wkłada do puli w ciemno uzgodnione stawki. Pierwsza osoba wkłada small blind, małą ciemną, druga big blind, czyli dużą ciemną, która z reguły jest dwukrotnością małej. Dealer rozdaje po dwie karty zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Widzą je tylko ich właściciele, a w rozgrywkach telewizyjnych także kamery, zainstalowane pod szybami w specjalnych stołach. Następuje pierwsza runda licytacji, w której gracze mogą podbijać stawkę, pasować albo sprawdzać, wkładając do puli równowartość big blind, jeśli nikt wcześniej nie podbił. W następnej rundzie dealer wykłada flopa, czyli pierwsze trzy wspólne karty. Licytacja, potem – turn, czyli czwarta wspólna karta, kolejna licytacja i na koniec river ? piąta wspólna. Z kart trzymanych w rękach oraz pięciu kart wspólnych każdy gracz komponuje najlepszy możliwy układ. Ten najlepszy z najlepszych to oczywiście poker czyli sekwens od Dziesiątki do Asa w jednym kolorze. Najsłabszy układ to para, czyli dwie karty o takiej samej wartości.?
?Rozdawanie kart to element losowy, jak i w brydżu. Potem trzeba wykazać się umiejętnością liczenia, spokojem, cierpliwością i brawurą, ale tylko wtedy, kiedy warto. A przede wszystkim zdolnością bystrej obserwacji i jednoczesnego wysyłania zafałszowanych sygnałów na temat własnego charakteru, zamiarów i mocy posiadanych kart.?
?Grzesiek ma pełne prawo do oceny. Wraz z Jankiem ?Janim?, Rafałem ?Jackiem Danielsem? i ?Pawciem? jeżdżą na poważne turnieje i zajmują na nich wysokie pozycje. Pawcio ? trzecie miejsce w Las Palmas i drugie w pierwszym dużym polskim turnieju w Łodzi w 2006 roku. Grzegorz wrócił z turnieju w kasynie Venetian w Las Vegas z 10 tys. dolarów w kieszeni. Wszyscy czterej należą do 30-osobowej grupy niepokornych Polaków, którzy 2 lata temu zrezygnowali z ?normalnych? zawodów i zaczęli utrzymywać się wyłącznie z pokera. Większość to warszawiacy, bo tylko w warszawskich kasynach organizowane są legalne turnieje, ale pięciu chłopa przyjeżdża tu z Łodzi, Krakowa, a nawet z dalekiego Szczecina.?
?- Kto chce zarabiać na pokerze, nie może być uzależniony ? tłumaczy Rafał ?Jack Daniels?. ? Bo trzeba być opanowanym i czujnym.?
Tego typu fragmenty wypadły nie wiadomo dlaczego? Czy pierwsza wersja i ostatnia w ten sam sposób przedstawiają nas, nasze środowisko i naszą grę? Oceńcie to sami.
Ja na koniec mogę dodać, że pomijając aspekt wizerunkowy tego artykułu przynajmniej w jednej sprawie zostałem przez autorkę tekstu w ?Polsce? oszukany. Nauczka na przyszłość ? uważaj na dziennikarzy nawet tych z teoretycznie poważnych gazet. Dla mnie od dzisiaj dziennikarstwo ?Polski? mało się różni od pisaniny w ?Fakcie?.
Indy to ze ktos zagra dobrze w jednym turnieju nie znaczy wcale ze jest dobry to ze ja przegram w pierwszej rundzie z kims w turnieju nie znaczy ze jestem zly. Jasne ze komus moze sie udac wykosic w turnieju jakas super gwiazde ale bedzie to np. jego jedyny sukces a dobrzy zawodnicy ciagle przewijaja sie w scislych czolowkach duzych turniejow, reasumujac turnieje NA DLUZSZA METE zaleza tylko od umiejetnosci!!Nie o tym chcialem pisac, od dluzszego czasu obserwuje wasza strone i uwazam ja za strone idealna, aktualna z ciekawymi info i generalnie na temat, nie potrafie zrozumiec dlaczego nie postanowiliscie tej Pani warunku ze musicie ATORYZOWAC ostateczna wersje artykulu, skoro zaczela by mowic cos o cenzurze to nalezalo jej powiedziec kilka cieplch zdan i powiedziec zeby zglosila sie do kogos innego ciekawe do kogo by poszla??Pzdr!!
Jani ja wiem że tym się różni dobry gracz od słabego, że dobry na maksa wykorzysta dobrą rękę i nie da się bardzo oskubać ze słabą ręką, a gorszy gracz… blabla. I owszem, na dłuższą metę otrzymamy tyle samo dobrych układów co słabych, bo szczęście nikogo nie faworyzuje… ale NA DŁUŻSZĄ METĘ. W pojedynczym turnieju to i kompletny nowicjusz może pokonać Hellmuta, jeśli mu super ręka będzie iść – w brydżu właśnie tego nie ma…
Nie jestem znawcą pokera, ale tak się składa że swojego czasu zainteresowały mnie teksty na blogu JD. Trafiłem przypadkiem, ale JD znam osobiście i czytam jego artykuły jednym tchem (ma chłopisko talent). Mam kilka uwag do tego co tu piszecie panowie, a mianowicie tekst ukazany w gazecie, o którym przez grzeczność nie piszecie inwektywami mnie się bardzo podobał. Brak podstaw, czy nauki gry w pokera można nauczyć się na wiele sposobów -niekoniecznie czytając gazety. Pragnę tylko zwrócić uwagę, że w żadnej dyscyplinie nie ma kilku wygranych;, aby ktoś wygrał, musi przegrać ktoś. W przypadku gier o kaskę mówi się hazard. Moim skromnym zdaniem poker ma dwa oblicza, zarówno czysto sportowe jak i hazardowe “o wielką kasę”. Oczywiście i poker i artykuł jest dla ludzi myślących, którzy umieją cedzić słowa, a także wykoloryzowany tekst sprowadzić do skali szarości, a przynajmniej tekstur 16bitowych. Swoją drogą, gdyby nie fantazja autorki naczelny mógł nie puścić artykułu do druku i guzik by z tego było, a tak są dobre początki dla propagowania waszej sportowej dyscypliny -pokera w naszym zacnym kraju. JD super opisał “dawców” na swoim blogu …dlaczego lubimy turystów… panowie bez urazy sam się z niego śmiałem do łez ;D Ja wiem, że poker to gra i tyle. Nie mylę pokera z bazarową grą bandziorów w 3 karty, czy kubki jak kto woli.
Indy na tym właśnie polega dobry turniejowy poker – przegrywaj mało na słabe układy, wygrywaj dużo na mocne. Nie potrzeba do tego zespołu – w długim okresie karty są sprawiedliwe i otrzymujesz tyle samo szans na grę mocnych układów co Twoi przeciwnicy.
“Rozdawanie kart to element losowy, jak i w brydżu.”Akurat w brydżu sportowym element losowy jest wyeliminowany – nie gra się para na parę a drużyna na drużynę, czyli dwie pary na dwie pary. Przy jednym stoliku gra powiedzmy Polak A z Polakiem B na Niemca A z Niemcem B, przy drugim stoliku Polak C gra z Polakiem D przeciwko Niemcowi C z Niemcem D. Przy pierwszym stoliku Polacy A i B mają karty bardzo silne, i Niemcy A i B muszą jak najlepiej się bronić, przy stoliku drugim to Niemcy C i D mają te super karty, i Polacy C i D się bronią… i wygrywa ta drużyna, która zrobi lepszy bilans… ale jako że grają te same rozdania to nie ma elementu losowego. To tak jakby w Teksasie na początku my gramy AA kontra 72, i musimy jak najwięcej kasy z tego wyciągnąć, potem my gramy to samo rozdanie mając 72 przeciwko AA, i musimy jak najmniej stracić… no ale to ma sens tylko w grze drużynowej, że na jednym stole my mamy rękę A przeciwko B, a na drugim stole za zamkniętymi drzwiami to nasz partner ma rękę B przeciwko A…pzdr
ho ho nic nie mówicie że pisali tam o mnie :Pi to w całkiem miłym kontekście:“A szum może spowoduje, że kiedyś w Polsce będzie jak w Las Vegas”.I tego wszystkim zainteresowanym życzę ;P
pierwszy moj post w komentarzach “jack daniels cup” (soory za smietnik) wytykal bledy artykulu
ale czytajac drugi raz byl on mega przesmieszny: teksty o trupach przy stole, chlopaku bez butow, ktorym majac duza banke jest sledzony przez skarbowke, biedak bez samochodu bo piniedzy nie moze wyplacic, o gwiazdach ktore podaja miekko reke bo blefuja wszsytko i wszedzie, o ludziach ktorzy nie pracuja, wymieniaja sie pieniedzmi, bo gra niewiele osob i raz ktors wygrywa raz przegrywa i wszsycy sa na 0 (a nagle ktos ma kilka tysi w 2 dni) mnie smiesza, dla kogos kto nie zna pokera (rodzice, wiekszosc znajomych) juz niestety smieszny nie bedzie, i nie ma co winic JD i Pawcia, zamiary byly sluszne, ale dziennikarka poprostu dala dupy…
Dziennikarze tacy są. Niby taki jeden z drugim Cię wysłucha, robi zaciekawioną minę, a potem i tak napisze co jemu pasuje. Odczułem to na własnej skórze, moje wypowiedzi dla lokalnej “gazety” też kiedyś zostały przeinaczone, wyrwane z kontekstu i miałem przez to nieprzyjemności. Fajnie, Paweł, że tutaj to wszystko napisałeś/opisałeś. Gdybyś Ty z nią nie rozmawiał to rozmawiał by ktoś inny a GŁUPOTY tak czy siak zostałyby napisane. Pozdrawiam 🙂
Pawcio, wyślij może ten post jako sprostowanie do tej szmatławej pseudogazety… Warto by było spróbować…
słowo “padlina” trafnie opisuje tą durną cipę co napisała ten artykuł
zorganizuj kolego Husajn54 Indywidualne Mistrzostwa Polski w Texas Hold’em , i wtedy będziesz wiedział kto jest najlepszy
A jak nazwisko dzielnej pani Agnieszki? Na pewno z takim etosem pracy wypłynie na szerokie dziennikarskie wody, nie można jej stracić z oczu. Że zacytuję klasyka:- Olo, czujesz? – Tak, ale to nie gówno. To padlina…Poetyka dla wielbicielki “spiętych bladych twarzy, podkrążonych oczu i długich chwytnych palców” chyba zadowalająca. Żenada, a artykuł padlina.
a ja myslalem ze najlepsi w polsce sa panam zelik goral sys czy kielbax:) …hehe:)
lepiej byloby mowic tylko pozytywne z punktu widzenia rzeczy… madry polak po szkodzie, wiem wiem, tez sie na wlasnym przykladzie tego nauczylem (niepokerowo oczywiscie) – za pierwszym razem jak przeczytalem niby poniekad wlasne slowa jeno powyrywane z kontekstu, ulozone pod mysl przewodnia piszacego tekst, tez mi wlos sie na glowie zjezyl. nastepnym razem juz sie uwaza na kazde wypowiedziane zdanie 🙂 czyli trzymam kciuki za nastepny, udany raz. pzdr
Pewnie, że można było nic nie mówić i się nie kontaktować. Ja uznałem, że warto podjąć ryzyko i liczyć na to, że uda się stworzyć coś co będzie dla nas pozytywne – nie udało się. Trudno czasu się nie wróci.
“swojej” rzeczjasna, pardą :>
co niestety nie zmienia faktu, ze uzyla jednak Waszych wypowiedzi, slow, historii do zbudowania sfojej utopijnej wizji – szkoda, ze dostarczyliscie pozywki wiedzac, ze moze uzyc tego, co bedzie miala ochote… lepiej bylo sobie na prawde darowac opowiesci o przygotowaniu do bycia pokerzysta poprzez sciaganie dlugow… zreszta JD jest chyba z artykulu zaowolony, mial udowadniac, ze to dobry tekst – ciekawym tych dowodow…
uhuhu no to jej latwy blefik wyszedl i zgarnela cala pule turnieju wraz z rakiem organizacyjnym…
Fakt by to lepiej opisał, przynajmniej byłoby zabawnie. Ale pani redaktor pięknie popisała się grafomańsko-sensacyjnym dziennikarstwem :/
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.